środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 26


Eris

     Zaskoczył mnie. Tylko czy to samo w sobie było czymś wyjątkowym? Przecież nie robił nic innego, odkąd go spotkałam. Jednak nie spodziewałam się, że dotrzyma danego słowa i zostawi mnie w spokoju, a przynajmniej dopóki się nie obudzę. Myślałam, że ocknę się w całkiem nieznanym mi miejscu, skazana na łaskę niebezpiecznych ludzi. Tymczasem wciąż widziałam przed sobą wyblakłe ściany pokoju, w którym zasnęłam. To wytrąciło mnie z równowagi, sprawiając, że przez kilka kolejnych chwil po prostu patrzyłam się na chłopaka szeroko otwartymi oczyma. On również mi się przyglądał. Długo, uważnie - wcale nie był speszony. Zdecydowanie nie miał problemu w nawiązywaniu kontaktu z ludźmi, ale sprawiał go innym. Jego ciemne, niebieskie tęczówki nakazywały mi odwrócenie wzroku, choć bardzo tego nie chciałam. Miałam zbyt dużo pytań, aby zrezygnować z zadania choćby jednego. Zwłaszcza, że coś w jego spojrzeniu zdradzało, że chłopak podjął jakąś trudną decyzję. Próbowałam go zrozumieć, ale nie wychodziło mi to najlepiej, choć może to on tak dobrze się maskował?
     Zrozumiałam za to jeden, ale najważniejszy fakt - Cole był nieprzewidywalny. Jego emocje zmieniały się, jak w kalejdoskopie z niewiadomego powodu. W jednej chwili siedział spokojnie obok mnie i potrafił normalnie rozmawiać, a w następnej znowu zachowywał się jak wariat. Nie nadążałam za tymi zmianami, dlatego musiałam ciągle zachowywać ostrożność. Nie mogłam mu ufać, choćby zapewniał mnie po stokroć, że nic mi się nie stanie. Tańczyłam bowiem na cienkiej linii, a pode mną rozpościerała się ciemna przepaść. Każdy błędny krok ciągnął za sobą masę konsekwencji i choć o tym wiedziałam, dalej niestrudzenie brnęłam do przodu. Wbrew zdrowemu rozsądkowi koniecznie chciałam się przekonać, co zastanę na końcu tej przechadzki i czy gra warta była ryzyka. Nie przypuszczałam tylko, że po drodze napotkam na takie trudności. Nie miałam pojęcia, że tak łatwo stracę kontrolę i dam dojść do głosu emocjom. Do tej pory zawsze nad nimi panowałam. Przecież doskonale wiedziałam jakie to niebezpieczne, a mimo to do tego właśnie dopuściłam.
     Więc kiedy ujął moją twarz w swoje dłonie i zbliżył usta do moich, na początku miałam ochotę go odepchnąć, a potem uciec jak najdalej. Chłopak był jednak dużo silniejszy. Pochwycił moje ręce w żelaznym uścisku i nie pozwolił mi na żadną z tych rzeczy. A może to ja nie starałam się wystarczająco mocno? Świadomość ta uderzyła we mnie z niespotykaną siłą. Moje serce na chwilę zwolniło, tylko po to, aby zaraz na nowo rozpocząć szaleńczą gonitwę. Gdy nasze usta złączyły się w pocałunku, myśli natychmiast wyparowały z mojej głowy i zapomniałam o wszystkich powodach, dla których miałam trzymać się z daleka do tego człowieka. W tym jednym geście zawarł wszystko, co chciał mi powiedzieć, choć nie umiał ubrać tego w słowa. Przede wszystkim czuć było w nim tą rozpaczliwą potrzebę bliskości, której oboje doświadczaliśmy na co dzień. Nie potrafiłam doszukać się w tym pocałunku nic z delikatności i niepewności Jamesa, która stanowiła dla mnie pewną ostoję. Cole dobrze wiedział, czego chciał. Moje wargi za jego sprawą zapłonęły prawdziwym ogniem, nieporównywalnym do żadnego znanego mi uczucia. Bez wahania odwzajemniłam pieszczotę.
     Przecież tak było dobrze. Czułam, że zagubiony element, którego tak długo poszukiwałam, na nowo wskakuje na swoje miejsce i wszystko staje się jasne, klarowne. Cole chyba też to zrozumiał, bo uśmiechnął się i pogłębił pocałunek, oswobadzając moje ręce. Nie miał zamiaru się wycofać, a i ja już zrezygnowałam z tego pomysłu. Tylko jakieś resztki zdrowego rozsądku kazały to przerwać, póki nie jest jeszcze za późno. Nie zamierzałam słuchać. Nie potrafiłam, gdy jego dłonie bezustannie błądziły po moim ciele. Były wszędzie, a gdy ich nagle zabrakło, po raz kolejny spojrzałam na niego bez zrozumienia. Zaśmiał się, widząc moje rozbicie.
- Cieplej ci? - szepnął mi do ucha, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Czyli jednak znalazł sposób na ochronę mnie przed zimnem. Nowatorski, ale jakże skuteczny. Skinęłam głową, a on jeszcze raz w pośpiechu musnął moje usta i zerwał się na równe nogi. - To dobrze, bo muszę iść.
     Myślałam, że żartuje, ale wyglądał na poważnego. Tylko w jego oczach dostrzegłam łobuzerskie iskry, które przypomniały mi dzień, w którym spotkałam go po raz pierwszy. Czyżby na nowo stał się sobą? Wtedy też patrzył na mnie w podobny sposób. I wtedy prawie przemieniłam się w wilka. Poczułam mdłości na samą myśl, a silny dreszcz wstrząsnął moim ciałem, choć wątpiłam, aby spowodowany był tylko zimnem.
     Cole chyba tego nie dostrzegł albo zwyczajnie zignorował, bo chwycił swoją torbę i ruszył ku wyjściu, nie czekając na moją odpowiedź.
- Załatwię to co muszę i wrócę, jeżeli tylko będę mógł - powiedział jeszcze, zanim zamknęły się za nim drzwi. Prawie tego nie zarejestrowałam. Pochłonęła mnie pierwsza fala bólu. Starałam się z nią walczyć, wmawiając sobie, że nie mogę się przemienić. Plan Jeremy'ego przecież zawiódł. Nie ochronił mnie przed ujawnieniem się tej dziwnej mocy, na której zależało tamtym ludziom. A może... Krzyknęłam, gdy ból się nasilił. Jego igiełki wbijały się w każdy fragment mojego ciała, nie pozostawiając złudzeń. Czułam, jakby coś rozrywało mnie od środka. Dwie sprzeczne siły walczyły ze sobą, ale żadne nie potrafiło przejąć kontroli. Ja sama stanowiłam dla nich tylko miejsce ostatecznego pojedynku. Zmieniałam się w wilka, ale postać ta była zbyt niestabilna, więc stawałam się człowiekiem. Umierałam. Nie, nie umierałam. Chciałam tego, lecz śmierć uparcie nie chciała przyjść.
- Cole? - szepnęłam, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Nie mogłam zmusić się do otwarcia oczu.
- Błąd. Jego tu nie ma. Zgaduj dalej, skarbie - oznajmij nieznajomy głos, a ja zachłysnęłam się powietrzem i ponownie wskoczyłam w skórę wilka.



Will

     Julie od kilku dni zachowywała się dziwnie. Bardzo dziwnie. W nocy dręczyły ją koszmary, a w dzień kręciła się po mieszkaniu bez większego celu, co chwilę zerkając na wyświetlacz swojego telefonu. Nie rozumiałem tego, a i ona nie chciała dostarczyć mi wyjaśnień. Gdy próbowałem dowiedzieć się czegoś więcej, ona tylko mruczała coś niewyraźnie pod nosem o problemach ojca. W to akurat mogłem uwierzyć. Jej kochany tatuś był człowiekiem biznesu, zaplątanym w niejasne interesy. Nie interesował się wychowaniem jedynaczki, ale gdy tylko wpadał w kłopoty, wciągał w nie całą rodzinę. Julie nie potrafiła się od niego odsunąć i zamartwiała się, według mnie, zupełnie niepotrzebnie. Nie podobało mi się to, ale nie mogłem nic zrobić.
- Odłóż ten telefon i chodź coś zjeść - zawołałem, wychylając się na chwilę z kuchni, podczas gdy ona siedziała na kanapie w salonie, błądząc myślami po nieznanych mi rejonach. Zerknęła na mnie, natomiast komórka na jej kolanach zapiszczał, informując o nowej wiadomości. Dziewczyna natychmiast ją odczytała, a na jej twarzy pojawił się dziwny grymas. Wyglądała na przerażoną, ale szybko się opanowała i uśmiechnęła do mnie promiennie.
- Zaraz przyjdę - obiecała, wystukując szybko odpowiedź. I faktycznie przyszła. Udawała, że wszystko jest w porządku. Próbowała wpędzić mnie w paranoję. Grzecznie sięgnęła po talerz, nałożyła niewielką porcję przygotowanego posiłku i ruszyła w stronę stołu. Była zaledwie w połowie drogi, gdy coś się zmieniło. Wyuczony uśmiech znikł z twarzy dziewczyny tak szybko jak się pojawił, oczy zaszły mgłą, pot skropił czoło, a talerz wyleciał jej z rąk i wylądował na podłodze. W ślad za nim udała się Julie. Zachwiała się i upadła, trzęsąc się w niekontrolowany sposób. Nie zdążyłem uchronić ją przed uderzeniem w ziemię.
- Julie! Juliette, popatrz na mnie! Obudź się! - błagałem, szarpiąc ją za ramię. Ona nie reagowała. Patrzyła na mnie pustym wzrokiem, jakby była świadkiem całkiem innych wydarzeń. Przypomniała mi się któraś z poprzednich nocy, gdy zachowywała się podobnie. Wtedy uznałem to za zwykły koszmar. Teraz zrozumiałem, że działo się coś złego, a ta świadomość w niczym mi nie mogła pomóc. Nie miałem pojęcia, co robić. Podbiegłem do szafki, na której zostawiła telefon, aby zadzwonić po pomoc, ale jak na złość słaba bateria zapiszczała i wyświetlacz zgasł. Powoli wpadałem w panikę, próbując odnaleźć swoja własną komórkę. Gdy wreszcie ją znalazłem, podbiegłem do Julie, patrząc na jej umęczoną twarz i próbując jednocześnie wykręcić numer pogotowia. Nie byłem pewien czy to pomoże, ale nic więcej nie mogłem zrobić. Tymczasem dziewczyna zadrżała jeszcze raz, a potem zamrugała i po chwili wszystko minęło.
- Cole... - szepnęła niewyraźnie, lecz z przestrachem. Powoli usiadła i rozejrzała się po kuchni, marszcząc czoło w zamyśleniu. Próbowała zebrać myśli, ale nie wychodziło jej to najlepiej. - Co się stało?
- Sam chciałbym to wiedzieć. Myślę, że powinnaś iść do lekarza - oznajmiłem, ze złością odrzucając połączenie. Człowiek zdążyłby już ze trzy razy umrzeć i zmartwychwstać, zanim ktoś w szpitalu zdecydowałby się odebrać ten telefon. - Co z Cole'm? - zapytałem już spokojniej.
- Nie wiem - potrząsnęła głową, nic nie rozumiejąc - A pojawiły się jakieś nowe informacje?
- Przez chwilę wydawało mi się, że go wołasz - odpowiedziałem, a w jej oczach błysnęło zrozumienie i strach. Próbowała to zatuszować, odpowiadając, że musiało mi się zdawać. Jednak ja widziałem. Chwilowo się z nią zgodziłem, ale zamierzałem uważnie ją obserwować. Zwłaszcza, gdy obwieściła, że zamierza wyjść po kolacji.



Tom

     Trafiłem w dziwne miejsce. Labirynt korytarzy, którym podróżowaliśmy zdawał się ciągnąć w nieskończoność, a co krok napotykaliśmy na drzwi. Było ich tu całe mnóstwo, ale nie zatrzymaliśmy się przed żadnymi. Mężczyzna prowadził mnie w ciszy, nie odpowiadając na żadne z moich pytań. Jego nieziemski spokój powoli zaczynał działać mi na nerwy. Dodatkowo męczące przeczucie jasno dawało mi znać, że to wszystko ma coś wspólnego z Cole'm. Chyba tylko dlatego z nimi poszedłem, nie stawiając żadnych oporów. Mogli zaprowadzić mnie prosto do brata i choć jeden problem w ten sposób zostałby rozwiązany. Następne już się piętrzyły, ale wolałem się nad tym teraz nie zastanawiać.
     W końcu stanęliśmy i stwierdziłem, że znajdujemy się w lesie. Czyżbyśmy wcale z niego nie wyszli? Ale przecież wchodziliśmy do jakiegoś budynku. Po co to wszystko? Spojrzałem na mężczyznę pytająco, ale on tylko wzruszył ramionami. Nie był dużo starszy ode mnie, ale jego intencje były dla mnie niezrozumiałe.
- Gdzie jesteśmy? Kim jesteś? I gdzie jest mój brat? Wiem, że to wasza sprawka! - spróbowałem ponownie. On nakazał mi milczeć. Czekaliśmy i choć nie wiedziałem na co, ogarnął mnie lęk. Sięgały po mnie wątpliwości. Czułem, że nic dobrego z tego nie wyniknie i samodzielna wyprawa ratunkowa była najgłupszą rzeczą jaką zrobiłem w życiu. Modliłem się, aby tylko nie była tą ostatnią.
- Szef niedługo tu dotrze - powiedział krótko. - Radzę ci stulić dziób i nie wychylać się za bardzo. Jemu nie zależy na twoim życiu, więc nie będzie miał skrupułów, aby cię go pozbawić.
     Skinąłem głową, a po kilku długich minutach w oddali zajaśniały światła samochodowych reflektorów, zapowiadając przybycie tego, na kogo wciąż czekaliśmy





     Eh, taki wymęczony ten rozdział, bo chociaż wiem, co chcę pisać, ubranie tego w słowa sprawia mi ostatnio wielką trudność. Wszystko zwalam na te piekielne upały, od których aż człowiekowi myśleć się nie chce i po cichu liczę, że niedługo coś się w pogodzie zmieni. W każdym razie teraz akcja nabierze tempa, bo do końca zostały mi jeszcze jakieś trzy rozdziały. Na dniach planuję rozpocząć też coś nowego. Może kogoś zainteresuje ;-) 

27 komentarzy:

  1. Och, mnie też te upały coraz bardziej denerwują i pozbawiają weny ://. Ciężko myśleć o pisaniu, kiedy w pokoju jest równie gorąco jak na zewnątrz. Och, czekam na ochłodzenie... Nienawidzę takiej pogody.
    A rozdział wcale nie był zły, choć troszkę mi brakowało perspektywy Cole'a. Może dlatego, że zawsze było go dużo, to zdążyłam się przyzwyczaić.
    Zastanawiam się jednak, gdzie on poszedł po pocałunku z Eris (który, nawiasem mówiąc, całkiem fajnie opisałaś z jej perspektywy) i kto przyszedł do tego domu po jego odejściu? Mam dziwne wrażenie, że to ktoś z tych, którzy chcieli zdobyć umiejętność dziewczyny. Pewnie nie będą zachwyceni, że Cole zawiódł i nie doprowadził jej do nich. W ogóle wciąż nieco mnie zaskakuje, jak oni (tzn. Cole i Eris) szybko zaczęli się wobec siebie zachowywać tak poufale. Niby się nie znają, ona się go boi, on jest stłamszony i ma huśtawki nastrojów, ale jednak coś między nimi wyraźnie zaczyna powstawać.
    Niepokoją mnie te dziwne sny Julie. Czuję, że mają jakiś związek z tym wszystkim. Może ona też ma jakiś dziwny dar, który przejawia się właśnie w taki sposób? Podoba mi się jednak troskliwość Willa. On naprawdę jest spoko ;).
    Gdzie jest teraz Tom i gdzie jego ojciec? Czyżby to był ten cały pokręcony instytut, gdzie trzymano kiedyś Cole'a? Troszkę niepokojący ten fragment...
    Zostaje mi tylko czekać, jak to się rozwiąże dalej. Wgl serio jeszcze tylko 3 rozdziały? Szkoda, że opowiadanie się już końcy, ale ciekawam, co planujesz nowego. Na ff HP pewnie nie mam co liczyć? ;(
    Chyba dzisiaj coś krótko mi wyszło, sorry. Ale jest tak gorąco, że nie mogę myśleć :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dobrze znasz mój ból -.- Ja uwielbiam zimę, lato w tym roku jest wyjątkowo nieznośne.
      Mi też Cole'a troszkę brakowało, ale o nim będzie kolejny rozdział ;) Wtedy też dowiecie się, co też zrodziło się w jego szalonej główce. W każdym razie szefunio zachwycony takim biegiem zdarzeń nie będzie zachwycony.
      Cole'a i Eris wiąże więź i tylko dzięki niej tak silnie na siebie oddziałują.
      Julie ma wielki związek z tym wszystkim, ale o cicho sza póki co. Wreszcie znalazłam dla niej odpowiednią rolę w tym opowiadaniu i jestem prze szczęśliwa :D
      No w sumie jak tak segreguję w głowie swoje pomysły na to opowiadanie to naprawdę zbliżamy się do końca. Na wykończenie tych wydarzeń, które planuję potrzeba mi jeszcze tylko 2-3 rozdziałów i to zależy jak bardzo się rozpiszę.
      Nowe opowiadanie, które zrodziło się w mojej głowie będzie kolejnym o tematyce fantastycznej. Jakoś nie czuję HP i póki co nawet nie mam pomysłu co mogłabym w takowym zawrzeć. Zbyt dużo tego już powstało, żeby stworzyć coś oryginalnego, aczkolwiek nie mówię nie. Może kiedyś coś spróbuję takiego napisać ^^
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Trzy rozdziały?! Ojaciepiernicze, a nie było mnie też pod trzema. Przepraszam za to, ale potrzebowałam zrobić sobie przerwę od blogosfery.
    Szablon jest śliczny, oryginalny przez tę animację ^^
    Czyli z Colem nie było aż tak bardzo źle, skoro zdecydował się nie zabierać Eris do Barnesa. Chociaż po poznaniu go przez perspektywę Eris stwierdzam (i nie ja jedyna) że koleś jest szalony. Coś Ty z nim zrobiła ;<
    Te ostatnie rozdziały składały się głównie z opisów uczuć i ja znowu jestem pod wrażeniem, jak to Ci wychodzi. Może to kwestia narracji pierwszoosobowej, bo ja nigdy nie umiem się tak wczuć w bohatera ;< Podobała mi się scena w łazience z tłuczeniem w lustro, wyszła bardzo realistycznie - w każdym razie bardzo dobrze pokazała szaleństwo chłopaka. Tak przeczuwałam, że Eris powstrzyma Cole'a, mimo że on ją uwięził i nie wiadomo było, co z nią zrobi.
    Dobrze, że Tom w końcu porozmawiał z ojcem, bo przynajmniej dowiedzieliśmy się prawdy na temat śmierci matki chłopaków. Szkoda tylko, że zaraz po tym wpakował się w kłopoty, ale ja pewnie też poleciałabym szukać brata. Mam wrażenie, że ci ludzie mogą np. szantażować Cole'a, że coś zrobią Tomowi.
    W poprzednim rozdziale pocałunek właściwie ledwo zarejestrowałam, ale w tym już było lepiej, bo Eris trochę się na ten temat rozgadała ;) Ale nawet na chwilę nie dałaś jej spokój. Przemiana i Ktoś, który wparował do pokoju... Może pod postacią wilka poradzi sobie z niechcianym gościem?
    Julie również jest zagadką. Czy to jest kolejna osoba z nadzwyczajnymi zdolnościami? Chyba nie, bo inaczej ludzie Barnesa ją też by porwali. Ale te jej stany są niepokojące.
    Zginęła Ci kropka na samym końcu rozdziału :)
    Jestem strasznie ciekawa, jak to wszystko zakończysz. A upały też mnie dobijają, jestem zdecydowanie człowiekiem zimy :(
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nie masz za co przepraszać ;) Czasami taka przerwa jest potrzebna człowiekowi. Sama nie tak dawno ją zaliczyłam.
      Szablon również mi się podoba, tak nieskromnie powiem :D I już sama nie wiem jak mam dziękować jego autorce.
      Cole jest tak zmienny, że po nim trudno cokolwiek się spodziewać. Teraz podjął taką decyzję, a za chwilę może się rozmyślić. Tak, zdecydowanie oszalał chłopak, hah ^^
      Aj, bo jeżeli o opisy już chodzi to wychodzą mi tylko jako tako te związane z uczuciami. Reszta baaardzo kuleje, to chociaż tu mam jakie takie pole popisu xD
      Tom zbyt rozsądnie się nie zachował, ale to u nich już rodzinne. Takie wpakowanie się w najgorsze kłopoty to ich jakieś hobby :D
      Żaden z moich bohaterów spokoju nie zazna. Za bardzo lubię się nad nimi znęcać, a im bardziej kogoś uwielbiam tym większe męki na niego zsyłam. No cóż...
      Julie istotnie jest zagadką. I to zagadką, która swoje rozwiązanie odnajdzie w przeciągu tych 3 ostatnich rozdziałów. Wreszcie znalazłam dla niej odpowiednie miejsce w tej historii. Lepiej późno niż wcale, prawda?
      A ja już wiem jak to zakończę i mogę powiedzieć, że będzie to nietypowe zakończenie jak na mnie ^^
      Ja również zaliczam się do ludzi zimy. W lato tylko się męczę.
      Pozdrawiam i dziękuję!

      Usuń
  3. Trzy rozdziały do końca?! Jak to? Muszę przyznać, że będę bardzo tęsknić za tym opowiadaniem, mówię Ci o tym już teraz.
    To prawda, że Cole jest bardzo zmienny, ale to wszystko wynika z tego, że tak wiele wydarzyło się ostatnio w jego życiu. Zrobiono mu pranie mózgu i od tego czasu regularnie walczą w nim dwie osobowości - ta bezwzględna, pozbawiona wszelkich uczuć oraz ta prawdziwa, czyli stary, dobry Cole. Ciekawe, który z nich wygra... Pocałunek z Eris był w pewien sposób magiczny. Cieszę się, że dziewczyna go nie odtrąciła. Szkoda tylko, że ta scena miała potem taki finał. Jak to się stało, że Eris nagle weszła w fazę przemiany? I co to za osoba, która pojawiła się w pomieszczeniu? Po raz kolejny obawiam się o jej los.
    Przestraszyłam się nieco tego, co dzieje się z Juliette. Od razu wiadomo było, że jest jakaś powiązana z Colem i z wszystkimi wydarzeniami, ale to zaczyna się odbijać na jej zdrowiu psychicznym... Może ona ma jakieś parapsychiczne zdolności, których na razie nie jest w stanie kontrolować? W każdym razie sądzę, iż Julie wie dużo, dużo więcej, niż byłaby kiedykolwiek gotowa wyznać Willowi.
    Czy to ludzie Barnesa porwali Toma? Do czego on im jest właściwie potrzebny? Może... Może oni wiedzą, że Cole złapał Eris, ale nie chce im jej przyprowadzić, więc Tom ma być czymś w rodzaju karty przetargowej? Tylko takie wyjaśnienie przyszło mi do głowy.
    Rozdział niesamowity. Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano wychodzi na to, że +/- trzy rozdziały mi zostały do końca. Wszystko zależy jak bardzo się rozpiszę. Analizując wydarzenia, które chcę zawrzeć w tym opowiadaniu właśnie tyle wychodzi.
      Cole jest strasznie zmienny. Tym razem podjął taką decyzję, ale nie mam pojęcia, co zrobi następnym razem. To zdecydowanie moja ulubiona postać, która lubi wyrywać mi się spod kontroli xD
      Za przemianę Eris tak jak i poprzednim razem winę można zrzucić na Cole'a. Nieświadomie, ale jego moce wciąż na nią działają.
      Kto po nią przyszedł? Idzie się domyślić, ale i tak tożsamość tego ktosia zostanie w końcu ujawniona ^^
      Julie jest bardzo powiązana z tym wszystkim,a le w jaki sposób? Tego nie zdradzam, aż do kolejnego rozdziału. Myślę, że w nim albo jeszcze następnym wszystko stanie się jasne.
      Przed ludźmi Barnesa nie da się niczego ukryć i wolą mieć jakiegoś haka na Cole'a, gdyby coś poszło nie tak. Właśnie po to potrzebny im jest Tom.
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Podobała mi się reakcja Eris na pocałunek Cole'a. Najpierw się opierała, ale potem mu uległa... W sumie kto by nie uległ? Choć jest nieprzewidywalny, to również nieźle wygląda (; Przynajmniej w moich wyobrażeniach. Zastanawiam się, kto "odwiedził" Eris. No i zagadką jest, co się dzieje z Julie. I dlaczego wzywała Cole'a? Biedny Will, zupełnie nie wie, co się dzieje. Fragment z perspektywy Toma niepokojący, zobaczymy jak to się dalej rozwinie. Tylko 3 rozdziały do końca?! :( Ale przecież między Eris a Colem jeszcze prawie nic się nie wydarzyło, a ty już chcesz kończyć?! Szkoda :( Niemniej będę oczywiście śledzić nowe opowiadanie, jestem pewna, że będzie zajebiaste (;
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia, boski boss Cole xD Która by mu się nie oparła? Z całą pewnością nie Eris!
      A kto ja odwiedził? Nie tak trudno zgadnąć, ale i tak tożsamość tego kogoś wyjdzie w końcu na jaw. Tak samo jak to, co się dzieje z Julie.
      Aj, bo ja od początku mówiłam, że nie będzie tu typowego wątku miłosnego ;) Był pocałunek zupełnie nieprzemyślany i to tylko dla was ^^
      Trzy rozdziały spokojnie wystarczą na opisanie tych wydarzeń, które mam zamiar jeszcze tu zawrzeć.
      I ciesze się niezmiernie, że zamierzasz śledzić moje nowe twory ^^ Na pewno poinformuję cię, jak już zacznę publikować. Póki co czekam na szablonik od Kornelii ^^
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Tylko trzy rozdziały? Mało, bo mam wrażenie, że jeszcze sporo zostało do wyjaśnienia. Ale może to tylko takie moje wyobrażenie.
    Zachowanie Julie jest interesujące i dające do myślenia. Zastanawiam się, co też takiego się z nią dzieje, a przede wszystkim ile wie na temat tego wszystkiego, gdyż po jej zachowaniu wątpię, aby była całkiem nieświadoma. Wydaje mi się, że może być jednym z tych ludzi posiadających nadzwyczajne umiejętności.
    A Tom pewnie wdepnął w coś nieprzyjemnego. Trochę się o niego boję i mam nadzieję, że nic złego się nie stanie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wyszło mi, że do końca pozostały jakieś trzy rozdziały. To w zupełności powinno wystarczyć, aby wyjaśnić to co chcę ^^
      Dla Julie znalazłam wreszcie odpowiednie miejsce w tym opowiadaniu i mam nadzieję, że niektórych uda mi się zaskoczyć.
      Tom z całą pewnością znalazł się w niewłaściwym miejscu o złym czasie :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Witaj;)
    Oj, upały faktycznie dają się we znaki, a mnie wręcz wykańczają. Dlatego wcale się nie dziwię, że masz ich dość. No, ale na rozdział niepotrzebnie narzekasz. Jedyne, co mam do zarzucenia to to, że był za krótki. Z miłą chęcią poczytałabym więcej;) No, ale do rzeczy.
    Wow, ten pocałunek... Opisałaś go z perspektywy Eris bardzo uczuciowo, co czytało się świetnie. W ogóle uważam, że w opisywaniu uczuć stajesz się coraz lepsza. Związek łączący Eris z Colem wciąż jest dla mnie zagadka, dlatego chyba tak bardzo mnie intryguje. No i ta zmiana w wilka... Ciekawe, dlaczego teraz? Cole sobie gdzieś poszedł i trochę mnie to martwi, zwłaszcza że pojawił się jakiś inny osobnik... Nie no, teraz to jestem ciekawa, a tu muszę czekać.
    Julie zachowuje się coraz dziwniej. Doświadcza wizji? Bardzo jestem ciekawa, co ma z tym wszystkim wspólnego. Plączesz, ale mnie się to podoba, bo zapewne na końcu nieźle mnie zaskoczysz;P
    Końcówka niepokojąca. Wciąż nie zdradziłaś, kto porwał Toma, a teraz ta gadka o życiu... Nie wygląda to najlepiej.
    Podsumowując, jest coraz ciekawiej. Budujesz napięcie tak, że jest jak naprężona linka. Bardzo mi się to podoba. I te opisy... I Ty mi mówisz, że jeszcze tylko trzy rozdziały? Buu, najwidoczniej wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. chyba tylko ja tak swoje rozwlekam... No dobra, nie będę na razie o tym myśleć. I oczywiście czekam na nowość, a jakże. Pozdrawiam [taniec-ze-smieria]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam i dziękuję pięknie za komentarz!
      Rozdział zdecydowanie był krótki, ale mam nadzieję, że może odbiję to sobie kolejnymi rozdziałami.
      Cieszę się, że tak uważasz ^^ Bo ja ogólnie z opisami jestem na bakier. Nigdy nie wychodzą tak jak chcą. Zawsze zbyt dużo im brakuje. Jedynie z tych uczuciowych jestem jako tako zadowolona.
      Dla Julie znalazłam już odpowiednie miejsce w tej historii i jestem z siebie niesamowicie dumna, że udało mi się to jako tako połączyć w całość, bo opowiadanie było od początku czystym spontanem i do końca nie byłam pewna jak to wyjdzie.
      Tom z całą pewnością wplątał się w coś złego. Znalazł się w nieodpowiednim miejscu o złym czasie. Cóż ich rodzina już tak ma widocznie :D
      Co do ilości rozdziałów... Wszystko zależy jak bardzo się rozpiszę, ale myślę, że zdołam wszystko opisać w tych 2-3 kolejnych notkach.
      POzdrawiam serdecznie!

      Usuń
  7. Ale że co? że już będziesz kończyła???? ja się na to kategorycznie nie zgadzam!!! to opowiadanie jest... po prostu wspaniałe i nie możesz go tak po prostu zakończyć! tyle żeśmy się męczyli z tymi twoimi tajemnicami, a ty chcesz tak po prostu nas opuścić??? nie podoba mi się ten pomysł. ale z wielką chęciom poczytam jakieś twoje następne opowiadanie;p
    A teraz rozdział. A no więc, owszem Cole ma wahania nastrojów, ale wcale nie lepsze od Eris. oni oby dwoje są do siebie podobni. tylko, ze biednemu Colowi wyprali mózg (o.o ale to zabrzmiało xd)ten pocałunek *.* jak myślisz możemy liczyć na coś jeszcze (pewnie nie skoro już kończysz xd)
    Juliette też jest jedną z nich! jestem tego pewna! i zapewne przewidziała przyszłość. albo dowiedziała się gdzie jest Cole. albo gdzie będzie. albo coś w tym stylu. chyba. boże ciebie to tak trudno rozgryźć.
    nie podoba mi się za to to porwanie Toma. gdzie go zabrali? co chcą z nim zrobić? i kto to do jasnej cholery zrobił?
    Pozdrawiam i czekam na nn;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam ^^ Hah, chyba tyle mogę powiedzieć! No niestety albo i stety wytrwale dążę do zakończenia tej historii. Żal będzie mi się rozstawać z moimi kochanymi bohaterami, ale jednocześnie cieszę się, że udało mi się zakończyć tą historię. Nie powiem, miałam chwilę zawahania.
      Cieszę się też, że nie masz mnie jeszcze dość i chcesz się zapoznać z moim kolejnym wymysłem ^^
      Eris i Cole to bardzo dziwna para - tego ukryć się nie da! Co do kontynuacji wątku miłosnego między nimi - tu będę musiała was rozczarować, bo raczej nic takiego nie przewiduję. Chociaż kto wie, co mi się tam jeszcze napisze.
      Trudno mnie rozgryźć? No cooo ty! Zawsze uważałam, że jestem okropnie przewidywalna xD
      Mam nadzieję, że uda mi się to wszystko jakoś logiczne wytłumaczyć.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. jaaaaacie! czuję się prawie tak, jakby ten cały obszerny opis pocałunku był zarezerwowany tylko dla mnie :D oczywiście, wiem, że tak nie jest, nie schlebiam sobie, ale to było tak pięęęękne, ze aż się rozmarzyłam *_*
    a potem już tylko śmiałam się na cały głos, gdy Cole oznajmił, że musi iść. Biedna Eris ;P
    ale niestety później już nie było mi do śmiechu. Coś ty znowu wymysliła, co? Aż się boję. Nie mam pojęcia kto przyszedł do Eris, co z Cole'm, co czeka Toma,jak już ten szef przyjedzie i dlaczego Julie tak dziwnie się zachowuje.
    Pytań jest tyle,że nawet nie mam ochoty zachwycać się obecnością Willa,bo jego część była chyba najbardziej niepokojąca i aż się teraz o niego boję :( nie krzywdź go,ja go kocham <33
    czekam na więcej!
    P.S. Btw. jakie trzy rozdziały? O_o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buaha ^^ Uwielbiam cię, co już wielokrotnie powtarzałam i będę powtarzać w nieskończoność!
      Taa, Eris jest strasznie biedna, ale czego się można spodziewać po Cole'u ^^ To znaczy ja tam wiem, ale nasza bidulka już nie!
      Ej, ale nie bój się! Albo się bój xD Sama się boję tego zakończenia, bo będzie ono dziwne i niepodobne do moich zakończeń!
      Will jeszcze jest bezpieczny. Co do jego losów wciąż się waham. O, tyle ci zdradzę!
      Trzy, trzy ^^ Tak jakoś plus - minus. Wszystko zależy od weny, która dzisiaj znowu nieśmiało do mnie zagląda ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. jesteś złąąąą kobietą, wiesz? złą do kości :D
      wena nieśmiało zagląda mówisz? Czekaj, pomogę jej.
      *popycha upersonifikowaną wenę w kierunku Moni*
      już, możesz pisać i dodawać następny i nikogo, powtarzam NIKOGO nie krzywdzić :)
      Aha, ja też Cie uwielbiam. No przecież :D
      Całusy :*

      Usuń
    3. Wiem, wiem ^^ Do szpiku kości włada mną zło, buaha!
      Oh, no teraz mogę sobie już spokojnie pisać, skoro bezceremonialnie wepchałaś tą niewdzięcznicę do mojego pustego łba. Albo nie! Nie będę o niej źle mówić, bo jeszcze na nowo się pogniewa i będziesz musiała ją tropić, a ja ją przepraszać xD
      Ale wiesz co? Chyba naprawdę się za to wezmę ^^ Chociaż nie obiecam ci, że nikt tutaj nie zginie. Niee, zdecydowanie nie mogę ci tego obiecać :*

      Usuń
    4. myslałam, że mamy taką niepisaną umowę, że odkąd obie zabiłyśmy po jednym bohaterze w swoim opowiadaniu, to już ręki do smierci kolejnego nie przyłożymy,a tu co?
      chyba, ze mowisz o jakich złych drugoplanowcach, których los nic mnie nie obchodzi,w takim razie masz moją zgodę :D

      Usuń
    5. Ej, ale ja widzę, że ty też ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałaś, więc umowa nieważna xD
      I ja nic nie mówię ^^ Za dużo być chciała wiedzieć, hah!

      Usuń
    6. no ja już na pewno złamię tą umowe, a nie spodziewałam się po tobie, że jesteś równie nikczemna :P
      i ja zawsze chcę wiedzieć wszystko. Zawsze. taki mój urok :D

      Usuń
    7. Uh, widzisz mam to po tobie, niedobra!
      A już liczyłam, że się zlitujesz nad tymi swoimi biednymi bohaterami ;( Jak ja mam wyjść przy tobie na dobrą drogę, gdzie nie morduję nikogo? Nie da rady ^^
      Ej, ja też bym chciała wiedzieć wszystko, ale nie ma tak łatwo!

      Usuń
  9. Zdecydowanie przytłaczające jest to, że powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania. Wiem, że jeszcze w ciągu tych trzech rozdziałów, które zapowiedziałaś może się sporo wydarzyć, ale ja już obawiam się tego, że niedługo nastąpi koniec i nie zdążę poznać odpowiedzi na wszystkie, kłębiące się w mojej głowie pytania. Mimo to z niecierpliwością już oczekuję ciągu dalszego! Że też wszystko zakończyłaś w takich momentach! Teraz to będę się głowić, kto zjawił się po wyjściu Cole'a przy Eris, w jakim stopniu Julie jest z tym wszystkim związana (jakoś nie potrafię sobie wmówić, że jednak tak nie jest) i co wie na temat chłopaka, no i czego dowie się Tom, a także, co z nim zrobią? Nic nie jest tu teraz pewne, a ja wciąż tylko i wyłącznie staram się pocieszać momentem, do którego mogłabym chyba wracać bez przerwy... Ten pocałunek Eris i Cole'a - po prostu coś pięknego! Szkoda tylko, że zaraz po nim chłopak wyszedł, a dziewczyna zaczęła przemieniać się w wilka...
    Zdecydowanie oczekuje ciągu dalszego. Zapewne już pisałam ci to dziesiątki razy, ale nic się nie stanie, jak zrobię to jeszcze raz - Piszesz GENIALNIE! Po prostu ma się ochotę pochłaniać tworzone przez ciebie historie :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Tak, zdecydowanie końcówka będzie najbardziej urozmaicona w różne wydarzenia. Wiele rzeczy się wyjaśni i mam nadzieję, że znajdziesz w tych wyjaśnieniach odpowiedzi na swoje pytania.
      Już teraz powiem ci, że zarówno tożsamość tego kogoś, kto zawitał do Eris po wyjściu Cole'a oraz sprawa Julie na pewno zostaną poruszone. To samo kwestia Toma - nie zamierzam pozostawić tego bez wyjaśnienia.
      I cieszę się, że pocałunek się podobał. Zawsze mam problemy w opisywaniu takich scen, ale skoro twierdzicie, że jest dobrze, to chyba muszę uwierzyć ;)
      Jeszcze raz - bardzo, bardzo ci dziękuję za miłe słowa! To podnosi na duchu i daje niezłego kopa ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Jestem zdecydowanie ciekawa tych wydarzeń! No i oczywiście cieszę się, że obecnych spraw nie pozostawisz bez wyjaśnienia. Mimo wszystko jednak chciałabym, aby ta historia ciągnęła się jeszcze dłużej, chociaż niezmiernie ciekawi mnie, o czym będziesz pisać, gdy ją zakończysz :D

      Usuń
    3. Ja natomiast jestem bardzo ciekawa jak zareagujecie na samą końcówkę ^^
      Wyjaśnienia muszą być, jakżeby inaczej. Planuję wyjaśnić wszystko, co się da i o czym pamiętam w tych kilku rozdziałach :)
      Nowa historia ma już zarezerwowany adres, teraz tylko czekam na szablonik i po zakończeniu tego opowiadania niezwłocznie się za nie biorę. Dotyczyć będzie oczywiście fantastyki, ale szczegółów nie zdradzam.

      Usuń
  10. Zastanowił mnie stan, w którym jest Eris oraz do czego on doprowadzi, jaki i również tożsamość osoby, która weszła do pomieszczenia. Czyżby to był Barnes albo ktoś z jego ludzi? To by w sumie pasowało, skoro usłyszała nieznany jej dotąd głos.
    Zachowanie Julie mnie niepokoi. Widać, że dziewczyna ewidentnie wie coś na temat Cole'a i ukrywa to przed Willem. W sumie zastanawiam się, czy ona przypadkiem nie ma jednej z tych mocy, na przykład przepowiadania przyszłości i może po prostu w jednej ze swoich wizji zobaczyła przyjaciela Willa?
    Ciekawa również jestem, co dalej będzie z Tomem. Mam nadzieję, że nie uśmiercisz tej postaci, bo po przeczytaniu słów "jemu nie zależy na twoim życiu" mam złe przeczucia.
    Nie pozostaje mi nic innego niż czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy