środa, 24 lipca 2013

Rozdział 25



Eris

     Jak mogłam się tak bardzo pomylić? Jak mogłam chociaż pomyśleć, że zdołam mu pomóc? On przepadł! Zatracił resztki człowieczeństwa, które widziałam wcześniej w jego oczach. A może wcale ich tam nie było? Może to tylko chwilowe złudzenie? Trzeba było go zostawić i wziąć nogi za pas, kiedy jeszcze mogłam to zrobić! Zrobiłby sobie krzywdę? A niech robi! Czułam złość spowodowaną własną naiwnością. Buzowała w moich żyłach, a im bardziej dałam ponieść się emocjom, tym agresywniejszy stawał się Cole. Tak jakbyśmy stanowili jedną, współzależną całość. Chłopak krążył po pokoju, kłócąc się sam ze sobą i przewracając krzesełka. Nie, już mnie nie przerażał. Irytował. Głosik w głowie znowu się odzywał, znowu doradzał i kombinował. Próbował pokierować mną tak, aby być górą. Przez krótki moment nawet chciałam mu na to pozwolić. Potem przyszło otrzeźwienie i zastanowienie. Bo co ja tak naprawdę wyprawiałam? Siedziałam na kanapie w nieznanym mi pomieszczeniu, zdana na łaskę i niełaskę psychopaty. Nawet nie próbowałam uciec, jakby właśnie taka postać rzeczy mi najbardziej odpowiadała.
- Posłuchaj - szepnęłam przez zaciśnięte zęby. Nie chciałam na niego krzyczeć, nie chciałam płakać ani błagać o pomoc. Pragnęłam po prostu obudzić się z tego dziwacznego snu i wrócić do swojego starego życia. Może nie było ono najlepsze, ale przynajmniej przewidywalne. Wiedziałam, czego się w nim spodziewać. Tutaj nie miałam takiej pewności. - Ci ludzie cię skrzywdzili, zrobili z ciebie jakąś durną marionetkę, a ty dalej chcesz im pomagać? Jesteś idiotą, że tego nie widzisz!
     Chłopak zatrzymał się w półkroku i spojrzał na mnie tymi swoimi niesamowicie niebieskimi oczami, w których kotłowało się tyle różnych emocji. Nie zrobił żadnego ruchu, a i tak zabolało. Silny mentalny atak, od którego zrobiło mi się słabo. Świat przede mną zawirował i ściemniał. Krzyczałam? Bardzo możliwe, bo czułam jakby coś rozrywało mnie od środka. Kawałek po kawałeczku. Konsekwentnie. Minęło trochę czasu, zanim ból definitywnie minął. Gdy to się stało, spojrzałam na chłopaka załzawionymi oczami. Pragnęłam tylko, żeby zrozumiał jak bardzo nim gardziłam w tym momencie. Nie chciałam jednak, aby widział, że to on spowodował te łzy. Na szczęście stał do mnie tyłem i wyglądał przez okno. Sprawiał wrażenie jakby zupełnie stracił mną zainteresowanie, jakby zapomniał o mojej obecności. Bił się z własnymi myślami. Zdarzało się mu to coraz częściej. Powinnam mu współczuć? W tamtej chwili nie potrafiłam się na to zdobyć.
     Podciągnęłam kolana pod brodę, kuląc się w sobie. Złość ulotniła się bez śladu, pozostawiając po sobie tylko rezygnację. Tak bardzo chciałabym zniknąć lub chociaż zapomnieć. Stać się niewidzialna, uwolnić od natłoku bolesnych myśli. Cholera, czemu to było takie trudne do osiągnięcia? Dlaczego nie było przy mnie nikogo bliskiego? Gdzie moi rodzice, babcia, Jeremy, James i pozostali? Przecież tak bardzo ich wszystkich potrzebowałam!
     Zostawili cię. Przecież mówiłam ci, że nikomu na tobie już nie zależy - zakpił głosik w mojej głowie. To zabolało, ale chyba byłam już do tego przyzwyczajona, bo nie dałam tego po sobie poznać. Nie został we mnie nawet maleńki fragment ciała, który nie doświadczyłby bólu, nieważne czy to fizycznego czy psychicznego.
     Cole w końcu podszedł do kanapy i ponownie opadł na nią, ciężko wzdychając. Nawet nie zdawał sobie sprawy jakie cierpienie na mnie zsyła. Był wykończony. Ja też, ale nie mogłam tracić czujności. Nie przy nim. Teraz wydawał się spokojny, a w następnej minucie mógł wybuchnąć bez ostrzeżenia. Jego zachowanie wciąż stanowiło dla mnie jedną niewiadomą.
- Przepraszam - rzucił, ale wciąż nie patrzył się w moją stronę. To było szczere czy miało tylko mnie zmylić? Nie odpowiedziałam. Udawałam, że nie słyszę i ciaśniej objęłam się ramionami, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Nie chciałam z nim rozmawiać, nie chciałam mieć z nim absolutnie nic wspólnego. Łzy znowu popłynęły mi po policzkach, ale tym razem nawet nie starałam się ich ukryć. Niech patrzy, to jego wina!
- Przepraszam, nie słyszałaś?! - Usłyszałam skrzypienie sprężyn, gdy on znowu zerwał się z miejsca. Chciał mnie uderzyć? Proszę bardzo, miał wolną drogę. Nie interesowało mnie, co się ze mną stanie. Już nic nie miało sensu. Ukryłam twarz w dłoniach, próbując stłumić szloch. Jak nigdy wcześniej, pragnęłam, aby rodzice byli tuż obok i schowali mnie w swoich objęciach, ochronili przed całym złem.
- Eris... - szepnął cicho, miękko, jak nie on. Do tej pory zawsze krzyczał. Szept absolutnie do niego nie pasował, a jednocześnie nie wyobrażałam sobie, aby jeszcze kiedykolwiek przemówił do mnie innym tonem. Podniosłam głowę, żeby upewnić się, że dalej jesteśmy sami. Cole kucał tuż przede mną, a w jego oczach widziałam tylko bezgraniczny smutek, wielkie poczucie winy. Kolejna gra? Nie, nikt nie potrafiłby tak dobrze kłamać. - Nie chciałem tego.
     Co mi po jego przeprosinach? Gdyby mnie zabił i potem przeprosił na nic by się to zdało. Przecież wciąż mógł to zrobić. Jednak nie miałam już siły, aby się na niego gniewać. Coś się we mnie zmieniło. W nim również. Byłam tym faktem przerażona, ale nic nie mogłam na to poradzić.
     Chłopak usiadł tuż koło mnie. Niemal dotykał swoim ramieniem mojego. Nigdy nie był tak blisko, przedtem trzymał się na uboczu. Gdyby zbliżył się wcześniej, natychmiast bym się odsunęła. Teraz było mi to obojętne. Sama jego obecność była jak trucizna i to nieważne jak daleko się znajdował. Westchnął, a jego oddech załaskotał mnie w szyję. Czułam na sobie jego uważne spojrzenie, jakby starał się wyryć w pamięci mój obraz. Po co mu to? A zresztą niech robi co chce. Coś ścisnęło mnie w gardle.
- Po prostu nie mam wyboru. Nie jestem zdolny do buntu. Jedynie przy tobie wydaje mi się, że jest inaczej. Czasami. I potem niespodziewanie wszystko wraca. Muszę cię im oddać, nie mogę... - Głos mu się załamał. Pokręcił tylko głową. - Może jak to zrobię, oni pozwolą mi odejść.
     Prychnęłam i spojrzałam mu w oczy. Intensywnie niebieskie, ciemne. Oczy, w których można było się utopić. Nie, nie tym razem. Bo czy on naprawdę słyszał sam siebie? Wierzył w to wszystko? Niewiele wiedziałam o ludziach, którzy go wysłali, ale nawet bez tej wiedzy czułam, że już nigdy nie pozwolą mu odejść. Gdy wykona to zadanie, będą kolejne. Jeżeli spisze się dobrze, czeka go nagroda i kolejne misje do wykonania. To oczywiste.
- To oddaj, na co czekasz? - rzuciłam prowokacyjnie. Chciałam, aby wyszło to gniewnie, ale byłam za słaba. Oczy same się zamykały, umysł powoli tracił trzeźwość myślenia w skutek długotrwałego braku snu. Nie chciałam walczyć i tak wszystko zależało od niego. Dobrze o tym wiedział. - Jesteś ode mnie silniejszy, więc nie dam ci rady. Założę się, że twój szef będzie zachwycony.
- Nie chcę, żeby tak było.
- Nie zauważyłeś jeszcze? To nie jest kraina zabawek, gdzie możesz wszystko zmienić. Tu nie ma księgi skarg i zażaleń. To życie, kolego. Nic nie możemy z tym zrobić. - Uśmiechnęłam się gorzko. Jego słowa zabrzmiały tak strasznie naiwnie, niemal dziecinnie! Czy on nie widział w jakich czasach żyjemy? Tutaj każdy człowiek patrzy na innego wilkiem. Postępuje tak, aby to jemu było dobrze. Dobro innych jest na drugim planie.
     Zadrżałam. W domu nie działało ogrzewanie, więc chłód z dworu powoli przenikał do środka. Jako wilk odczuwałam to bardziej, wciąż mi to pozostało, choć w tym roku przemiana nie nastąpiła. Było mi potwornie zimno, a Cole to wyłapał. Mimo wszystko był spostrzegawczym obserwatorem. Rozejrzał się po pokoju, ale wyraźnie nie znalazł niczego czym mógłby mnie uchronić przed zmarznięciem, bo wymruczał coś niewyraźnie pod nosem.
- Zimno tu - mruknął, lekceważąc moje poprzednie słowa. Przytaknęłam ruchem głowy, niepewna brzmienia własnego głosu. - To tylko kolejny powód, dla którego powinienem cię skąd zabrać.
- Wolę stać się soplem lodu - odparłam, tłumiąc ziewnięcie.
- Śpij. Jesteś zmęczona - rzucił, uważnie mnie obserwując. Pokręciłam głową. Jasne, żebyś mógł mnie stąd wynieść bez nawet najmniejszej szamotaniny, pomyślałam.
- To rozkaz? - Uśmiechnął się smutno. Czy kiedykolwiek dopuszczał do siebie jakieś inne uczucia?
- Raczej sugestia - poprawił mnie. - Obiecuję, że gdy się obudzisz nadal tu będziemy. Muszę przemyśleć kilka rzeczy, zanim zdecyduję się na powrót. A zdecyduję, możesz być o tym pewna.
- Po co to wszystko? - Chłopak się zmieszał. Nic dziwnego. Nawet ślepy zauważyłby jego starania, aby wszystko jak najbardziej przedłużyć.
- Nie chcę już niczego żałować.
- A czego żałujesz, Cole?
- Zbyt wielu rzeczy.
- To nie ma sensu - wymamrotałam. Senność znacznie się nasiliła i byłam niemal pewna, że to jego sprawka. - Nie próbuj ze mną tych swoich sztuczek.
     On tylko się uśmiechnął. Tym samym uśmiechem pozbawionym choćby odrobiny radości. Jego dłoń pogładziła mnie po policzku, ale ledwo to zarejestrowałam. Odpływałam. A on? Był za blisko, ale po raz pierwszy ta bliskość działała na mnie uspokajająco.


Cole

     Sterowała moimi emocjami. Teraz byłem już tego pewien. Tylko czemu nikt wcześniej mnie przed tym nie ostrzegł? Dlaczego nie zostałem poinformowany, jak łatwo można się przywiązać i zatracić samego siebie, pogubić we własnych uczuciach? No tak, przecież to był w końcu dar dziewczyny - mogła w mig wzniecić nienawiść w ludzkich sercach lub z tą samą szybkością nakazać poddaństwo. Właśnie to robiła ze mną. Gniew pojawiał się znikąd, nie pozwalał mi usiedzieć na miejscu i zmuszał do rzeczy, których nie chciałem robić. Zdawało mi się jednak, że mam nad nim jakąś znikomą kontrolę. Złudzenie zniknęło, gdy zaatakowałem dziewczynę. Niechcący. Po prostu odezwała się w nieodpowiednim momencie, burząc mój spokój. Niemal natychmiast tego pożałowałem, ale nie mogłem cofnąć czasu. Starałem się ją przeprosić, lecz ona tego nie oczekiwała. Bała się mnie. Widziałem strach i rezygnację tak wyraźnie wypisane na jej twarzy. Wcale tego nie chciałem. Miałem mętlik w głowie, a tylko jedna myśl wydawała się być czysta, nieoblepiona pajęczynami ciemności. Nie mogłem pozwolić, aby ktokolwiek jeszcze przeze mnie ucierpiał. Zrozumiałem, że zaprowadzając dziewczynę do Barnesa, skrzywdziłbym ją. Dlatego postanowiłem tego nie robić. Nie byłem do tego zdolny. Nie umiałem się też zbuntować - rzucić wszystko, uciec. Musiałem wrócić do bazy, ale bez niej.
     Ona jeszcze tego nie rozumiała. Nie widziała, że robię wszystko, aby jej pomóc. Wciąż się broniła. A ja? Czemu nie mogłem jej tak po prostu zostawić, kiedy usnęła? Wróciłbym do Barnesa i wytłumaczyłbym, że nie udało mi się jej znaleźć. Tylko czy to by pomogło? Może mężczyzna wysłałby za Eris kogoś innego? Conor nie miałby skrupułów.
     Nie wiedziałem, co robić. Już w przedbiegach odrzuciłem pomysł, który zakwitł w mojej głowie poprzedniego dnia. Otwarty sprzeciw? Razem z dziewczyną mogłoby się to udać. Udalibyśmy się razem do Barnesa. Ona by go otumaniła. Umiała to zrobić, a ja... Właśnie, co? Zabiłbym go? Jasne. A jednak wizja broni leżącej na dnie torby, którą wcisnął mi na drogę Conor, była kusząca i powracała jak natrętna mucha. Nie! Co się ze mną działo? Nie mogłem zabić człowieka!
Możesz, ale nie chcesz, bo jesteś mięczakiem. Biedny chłopiec, który pogubił się w swoim nędznym życiu. Ba, w jego namiastce!
     Potrząsnąłem głową, jakby to mogło mi pomóc w pozbyciu się okropnych myśli i spojrzałem na dziewczynę. To ona była przyczyną wszystkich moich problemów. Powinienem ją znienawidzić, ale nie potrafiłem. Utwierdzał mnie w tym sam jej widok. Jej ciemne włosy rozsypane na kanapie, drobne ciało skulone przed chłodem, delikatne rysy twarzy, pełne usta, gęste rzęsy, równomierny oddech. Ona też nie miała łatwego życia. Myśl ta uderzyła we mnie niespodziewanie. Nie wiedziałem o niej zbyt wiele, ale cierpienie kryło się w zielonych oczach. Widziałem je ilekroć na mnie patrzyła.
     Nagle Eris poruszyła się niespokojnie i zamrugała gwałtownie oczami, budząc się ze snu. Nasze spojrzenia skrzyżowały się na jeden, krótki moment, a ja poczułem w gardle niewidzialną gulę, która utrudniała mi oddychanie.
- Gdzie jesteśmy? - spytała cicho, a kiedy upewniła się, że dalej w tym samym domu, na jej twarzy pojawił się wyraz niedowierzania. - Dotrzymałeś słowa.
- Obiecałem - odparłem, uśmiechając się krzywo. Boże, czemu ona tak na mnie działała? Czemu odbierała resztki zdrowego rozsądku? Dziewczyna spojrzała na mnie jeszcze raz, bardzo uważnie i chyba właśnie wtedy znalazłem prawidłową odpowiedź. Zorientowałem się, że to nie niechęć zrobienia komuś krzywdy kierowała mną, gdy podejmowałem ostateczną decyzję. Tak naprawdę to była jej sprawka. Zrozumiałem, że przepadłem. Ostatecznie i nieodwołalnie. Wbrew wszystkiemu pocałowałem ją.


Tom

- To czemu nic nie robisz, żeby go uwolnić?! Trzeba zadzwonić na policję! - Krążyłem po pokoju z prędkością małego tornada. Ojciec siedział na kanapie i śledził moje poczynania znudzonym wzrokiem. Jak mógł być tak spokojny?!
- Tom, uspokój się - polecił spokojnym tonem. Tak, bardzo mnie wkurzał. Czy on naprawdę nie rozumiał powagi sytuacji? Nie wiedział, że im prędzej zaczniemy działać, tym szybciej Cole wróci do domu? - To nic nie da. Zwykli ludzie nam nie pomogą. Musimy rozwiązać to sami.
- Sami? Sami?! - przedrzeźniałem go. - A może najlepiej, żeby Cole sam się uwolnił, co?! Tobie by to pasowało! Bo co robiłeś przez te wszystkie lata? Ukrywałeś się jak jakiś szczur, czekając, aż samo się wszystko rozwiąże. I widzisz? Nic się samo nie rozwiązało! Twoja żona nie żyje, a młodszy syn jest zdany na łaskę jej morderców. Przyznaj się, ile masz jeszcze ludzi na swoim sumieniu? Nie uwierzę, że tylko mamę!
     Widziałem jego zbolałą minę, ale to już na mnie nie działało. Przez swoje zachowanie uświadomił mi, że mama nie jest pierwszą osobą, która przez niego zginęła. Nie mogłem pozwolić, aby i Cole dołączył do tej grupy. Szybko jednak zrozumiałem, że ojciec nie zamierza nawet kiwnąć palcem. Sam musiałem uwolnić brata. Podbiegłem do wieszaka, chwyciłem pierwszą z brzegu kurtkę i wybiegłem w ciemność nocy. Nie interesowały mnie jego nawoływania. On już podjął swoją decyzję. Ja również.
     Stwierdzenie, że nie zachowałem się zbyt rozsądnie przyszło bardzo szybko. Przecież nawet nie wiedziałem czego szukać. Nie dowiedziałem się od ojca nic więcej, niż to, że Cole trafił w łapy jakichś maniakalnych ludzi, dla których ojciec kiedyś pracował. Ale nie znałem żadnych szczegółów. Kroczyłem leśną drogą, złorzecząc w duchu. Dalej znajdowałem się w tym samym punkcie. Nie przesunąłem się nawet o centymetr w swoich  pieprzonych poszukiwaniach.
     Po godzinie stwierdziłem, że muszę zawrócić do domu po więcej informacji. Miałem tylko nadzieję, że ojciec dalej tam jest. Nie oczekiwałem jego bezpośredniej pomocy. Chciałem, aby tylko powiedział, gdzie jest Cole. Odwróciłem się na pięcie i zamarłem. Przede mną w ciemności błyszczały żółte ślepia wilka.
     Szary basior zjeżył sierść na karku, wyszczerzył kły, a z jego gardła wydobył się cichy warkot. Powoli, krok za krokiem, przesuwał się w moją stronę. Był wściekły, choć nie rozumiałem powodu, dla którego miałby się zachować w tak agresywny sposób. Chyba, że wtargnąłem na jego terytorium. Cofnąłem się o krok, rozmyślając jak mógłbym uciec przed rozzłoszczoną bestią. Wydawało mi się, że sytuacja jest beznadziejna i właśnie wtedy usłyszałem za sobą ludzkie kroki, a potem huk wystrzału. Wilk odskoczył na bok, zanim dosięgła go kula. Jeszcze raz zawarczał, podwinął ogon i ostatecznie uciekł między drzewa.
- Davis? - Zerknąłem przez ramię, aby zobaczyć swojego wybawcę i niepewnie skinąłem głową. - Pójdziesz z nami.




No to ten tego... Chyba pierwszy raz nie wiem od czego zacząć. Chociaż nie - wiem! Dziękuję Kornelii za przecudny szablon, który dla mnie wykonała. Wygląda jakbyś mi czytała w myślach! Ej, i to nie pierwszy raz! Ale o tym to sobie tam kiedyś indziej pogadamy. Ty mi teraz powiedz jak ja mam zakończyć to opowiadanie, skoro na blogu zawitał tak cudny wystrój? Niemniej dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję. Masz prawdziwy talent do grafiki i wyszukiwania cytatów xD
Co do samej treści... Nie mam pojęcia czemu to się tak pokierowało, bo miało wyjść coś zupełnie innego, ale co tam. I tak mi się podoba. To znaczy postaci mi oszalały i zaczęły żyć własnym życiem, ale poza tym wszyscy zdrowi :) Mam nadzieję, że wam się spodoba, a przynajmniej tym marudom co to zrzędziły o wątek miłosny. Widzicie? Zrobię dla was wszystko ^^







28 komentarzy:

  1. Pierwsza! xD Wybacz, musiałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, czekam z niecierpliwością ^^

      Usuń
    2. A ja zacznę od końca, pomijając to, co się w środku tego rozdziału wydarzyło xD
      Kto dopadł Toma? ;o Ty mi właśnie w tym momencie mieszasz w głowie na gg, więc moja odpowiedź nie jest już taka pewna, ale co tam xD Moja pierwsza myśl to ludzie Barnesa, Ty mi tu mówisz o kim innym. Mieszasz mi w głowie xD No bo najpierw, owszem, myślałam, że to któryś z wilków, no ale ten ktoś do niego strzelał, czyli to odpada, nie? Staram się myśleć logicznie, a ty nie pomagasz. :P
      To może teraz wróćmy do kwestii Cole'a nie Cole'a xD
      To naprawdę nie jest on. On nie zachowywał się tak nawet gdy był tym starym Cole'm, jeszcze zanim go ci ludzie dopadli. No ja rozumiem, że może Eris na niego wpływa, ale on miał takie poważne pranie mózgu. Tak podejrzewam, że z tym się nic nie da zrobić.
      Chociaż muszę ci przyznać, że ja naprawdę myślałam, że on już zawsze będzie potworem. Po poprzednim rozdziale dało się tylko to wywnioskować. No i jeszcze to Twoje gadanie xD. A tu proszę! Coś takiego xD Nigdy nie spodziewałabym się, że pozwolisz , żeby Eris tak namieszała mu w głowie. Cole nam się zakochał (cicho, ja swoje wiem xD). Wiesz, on naprawdę żyje własnym życiem. Ty już go lepiej zostaw, niech robi co chce xD
      Chciałabym jeszcze wiesz, tak ogólnie ocenić rozdział, ale ja uwielbiam wszystko, co napiszesz :D Moim zdaniem rozdział jest idealny ^^
      A za szablon nie musisz dziękować, dla mnie to sama przyjemność ;)
      To kiedy nowy rozdział? :D
      Pozdrawiam serdecznie ;*

      Usuń
    3. Jeszcze raz dziękuję! Tym razem za komentarz. Ja muszę ci mieszać w głowie co byś zbyt szybko do prawidłowego rozwiązania nie doszła ;D Nie ma tak łatwo!
      No mówiłam ci, że Cole'a kosmici podmienili to nie wierzyłaś. To teraz jesteś naocznym świadkiem, haha. Ej, ale ja jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa. Potwór Cole może jeszcze wrócić i to w najgorszej odsłonie. Nawet nie będziesz wiedziała kiedy i gdzie :D
      I to nie jest zakochanie! To był, to był... incydent! Kompletnie przeze mnie nie przemyślany, ale co tam. Dobrze jest :P
      No, ale żeby tak robił co chciał pozwolić nie mogę. Jeszcze nie daj Boże skończyłoby się to wszystko happy endem i co by było? :D
      A za szablon muszę dziękować, bo jest genialny! No, ale tu już zaczynam się powtarzać, więc lepiej zamilknę.
      Nowy rozdział, powiadasz? Ano pewnie jakoś w przyszłym tygodniu ^^
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Fajny szablon, ale troszkę szkoda, że nie ma tu już tego mojego. Lubiłam go ^^.
    Ale! Skńczyłam wreszcie poprawiać kartę postaci, więc mogłam wziąć się za lekturę i skomentowanie tego rozdziału. Dobrze, że wróciła ci wena i pomysły. Rozdział bardzo mi się podobał i naprawdę żałuję, że coraz bliżej do końca :(. Ale i tak podziwiam się, że tworzyłaś tyle opowiadań i to już kolejne, które doprowadziłaś tak daleko.
    Cole wciąż jest rozchwiany. Niby coś tam się w nim kolebie, jakieś resztki ludzkich odruchów, ale co jakiś czas wciąż powraca ta przerażająca obojętność. Nie dziwię się Eris, że nie ufa mu i obawia się, że chłopak w każdej chwili może ją dostarczyć do tamtego faceta. Jest teraz jedną wielką niewiadomą i co rusz zmienia mu się nastrój, co czyni go dość nieobliczalnym, i dziewczyna zdaje się o tym wiedzieć.
    Szkoda mi jej, że w jej życie wprowadzono ten cały zamęt i w ogóle, ale wiem już, że też nie masz w zwyczaju oszczędzać swoich bohaterów. Mamy to wspólne ^^.
    Ale mimo wszystko Cole nie zabrał jej, kiedy zasnęła. Może wspólnie uda im się jakoś odnaleźć dobre wyjście z sytuacji? Mam coś wrażenie, że coś tam między nimi planujesz. Mogłam się tego w zasadzie spodziewać xDD.
    Tom jest dość impulsywny. Kiedy dowiedział się, że brat zniknął, pewnie chciał od razu pójść go szukać, no ale tak naprawdę niewiele wie i nie wie, z kim ma do czynienia, więc powinien być bardziej ostrożny i wysłuchać ojca. Chociaż wciąż uważa, że to on jest wszystkiemu winien... Cóż, nieciekawa sytuacja i wciąż mają napięte relacje, ale może w końcu się dogadają i wszystko zakończy się pomyślnie? Choć znając ciebie, jeszcze wielokrotnie skomplikujesz bohaterom życie ^^.
    Czekam na kolejny i życzę weny :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Twój szablon też był genialny i go lubiłam, ale lubię również zmiany i niekiedy trzeba je wprowadzać.
      Tych pomysłów w mojej głowie ostatnio jest za dużo i boję się, że zacznę rozciągać to wszystko w nieskończoność i wyjdzie jakiś tasiemiec, w którym w końcu sama się pogubię. Póki co mam wszystko zaplanowane i lepiej, żeby tak zostało :)
      Cole zbyt szybko nie wydobrzeje, o ile w ogóle. To już nie jest ten sam chłopak co na początku opowiadania. Te wszystkie wydarzenia bardzo go zmieniły.
      Eris jest rozsądna i widzi, że stąpa po cienkim lodzie. Jedno złe słowo i Cole może wybuchnąć.
      Dokładnie ^^ Obie lubimy się znęcać nad bohaterami i tylko my rozumiemy, że to przejaw wielkiej sympatii w ich kierunku xDD
      Mówiłam co na gadu, że jestem okropnie przewidywalna, a że jeszcze jakieś marudy męczyły mnie o wątek miłosny to po prostu nie mogłam odmówić ^^
      Tom zdecydowanie jest impulsywny. Na ogół spokojny, ale nawet on ma już dość całej tej sytuacji. Postąpił mało mądrze porywając się na samodzielne poszukiwania Cole'a i to nie wyjdzie zbyt dobrze dla niego.
      Jeszcze raz dziękuję i również życzę ci dużo weny.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Na początek chcę pochwalić szablon - jest przepiękny! :) Mimo, że w szarościach, to przykuwa wzrok, zwłaszcza tą animacją. Genialne...

    A teraz rozdział. On jest nie mniej genialny od szablonu. :)
    Cole, a konkretniej jego zachowanie, podoba mi się coraz mniej. No niby miał sporo okazji, by porwać Eris i dostarczyć do tego faceta, Barnesa, czy tak? Mimo tego, nie robił jej nic złego. Ale to jeszcze o niczym nie świadczy, bo Cole jest rozdarty i nieprzewidywalny. Eris chyba to wie, bo jest ostrożna.
    A Tom jest kochany! :) Taki uroczy, a przy tym impulsywny. To miłe, że troszczy się o brata.
    Jednak ktoś go dopadł... I cóż, zbiło mnie to z tropu.
    Zobaczymy co się będzie działo dalej. :)

    Pozdrawiam, Literacka N.
    [upadli-aniolowie]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Też uważam nieskromnie, że szablon jest cudowny i to wszystko zasługa Kornelii ^^
      Cole trochę się pogubił. Może nie trochę, a bardzo. Eris to dostrzega, dlatego jest ostrożna. Nie zawsze się to udaje.
      Tom w tym rozdziale wykazał się przede wszystkim impulsywnością. W ogóle nie przemyślał swojego postępowania i wypadło to... źle. Wpakował się w kłopoty, z których zbyt szybko go nie wyciągnę ^^
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Chyba nie należę do osób proszących o wątek miłosny, przynajmniej nie przypominam tego sobie, nie mniej jednak cieszę się, że takowy się pojawił. No cóż... Jak dla mnie Eris i Cole doskonale do siebie pasują, a co za tym idzie powinni być razem^^ Poza tym to wpływanie dziewczyny na uczucia innych. Mam wrażenie, że ona nawet nie zdaje sobie sprawy ze swoich zdolności, chociaż na pewno co nieco dostrzega. Jak widać Cole ma na ten temat większą wiedzę. Poza tym, jak mogłaś zakończyć w takich momentach?! Tak, momentach! Pierwszy, kiedy Cole pocałował Eris, byłam, a w zasadzie jestem bardzo ciekawa jej reakcji, na którą niestety muszę teraz poczekać... A drugi, gdy tajemniczy wybawcy uratowali Toma. Nie sądzę, aby to dla niego skończyło się najlepiej, tym bardziej, że chcieli, by z nimi poszedł. Zdecydowanie odnoszę wrażenie, że już lepiej było odbyć to "spotkanie" z wilkiem. Eh... chciałabym wiedzieć już, co się dalej stanie, ale niestety trzeba czekać. Tak więc życzę ci duuuużo weny i proszę o kolejny rozdział, najlepiej tak jeszcze przed tym poniedziałkiem, bo wyjeżdżam na w niego na prawie dwa tygodnie i zapewne będzie nici z Internetu... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Eris i Cole to kompletne przeciwieństwa, ale mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają, więc może i w tym wypadku tak jest? Zobaczymy :D
      Eris faktycznie nie ma pojęcia o swojej mocy. Wie, że coś się dzieje, ale nie ma pojęci co. Cole został o tym już uprzedzony wcześniej.
      Oj, a kończenie w takich momentach jest moim ulubionych zajęciem :D Nie no wiem, że i tak mnie uwielbiacie ^^
      A do Toma jeszcze wrócę w kolejnych rozdziałach.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Szablon rzeczywiście śliczny :)
    Mocno się zdziwiłam, gdy zobaczyłam informację o nowym poście. Jednak było to pozytywne odczucie, bo można sobie wynagrodzić tę ostatnią długą przerwę.
    O, zaskoczyło mnie takie postępowanie Cole'a i stwierdzenie, że nie chce zabierać dziewczyny do Barnesa. Zastanawiam się jednak, czy to rzeczywiście Eris mimowolnie tak na niego wpłynęła i te myśli "wszczepiła" mu w głowę, czy może to sama jej obecność sprawia, że jednak wraca jego prawdziwe ja i dociera do niego, że "praca" dla Barnesa to zły wybór.
    Ciekawa jestem, jak to się dalej z nimi potoczy i co tak naprawdę ich łączy. Bo jestem niemal pewna, że jakaś więź jest.
    Co do Toma, to chyba jego ojciec na razie swego pięć minut mieć nie będzie. Szkoda, bo chciałabym wiedzieć więcej. Jednak rozumiem jego wzburzenie, bo to sprawia, że wszystko, co wiedział dotychczas stanęło na głowie. I czyżby on też w najbliższym czasie nie miał wrócić do domu, bo i jego zaczepili ludzie Barnesa. O ile to oni przegonili wilka, którym, znając życie, był jednym ze sfory Eris.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Dokładnie, ostatnio miałam długą przerwę, spowodowaną brakiem weny, a teraz próbuję to nadgonić. Póki co myślę, że mi się to udało, więc teraz rozdziały pojawiać będą się rzadziej.
      Cole działa nie zupełnie zgodnie z planem. Czy to zależy od niego czy tylko Eris coś namieszała? Na to trudno odpowiedzieć.
      Więź jest, ale wszystko wyjaśni się później. Tak samo jak sytuacja Toma.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. No i w końcu dotarłem do ciebie. Nienawidzę nadrabiac zaległości bo nigdy nie wiem od czego mam zacząć. Ech niestety na ciebie padło pod sam koniec. Ale to nic, chyba powinnas się cieszyć, bo chociaż dodam komentarz xd albo może to z powodu treści tego rozdziału.
    No więc wow o.o nie było mnie dwa tygodnie na blogoswerze a gdy wracam widzę trzy rozdziały u ciebie i to jeszcze z taką treścią! No i w końcu coś zaczęło się wyjaśniać! Ten fakt mnie cieszy. Wiem już kto przewidział dla pana B. te wszystkie informacje i przez kogo Eris i Cole tak marnie skończyli. Wiem jaką moc posiada Eris choć jest ona dla mnie nie do końca zrozumiała. Kieruje uczuciami? Może podporządkować sobie człowieka po przez uczucia? I to właśnie robi z Colem? Kurcze, jednak nadal jest dużo pytań.
    Końcówka mnie niepokoi. Kim jest ten człowiek, który chce coś od Toma? Oby to nie był żaden człowiek od pana B.
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się, że tu dotarłaś :)
      Fakt, trochę nadrobiłam rozdziałów, ale to tylko dlatego, że długo nie dodawałam. Teraz wracam do starego trybu, zwłaszcza, że pracuję nad nowym opowiadaniem :)
      A wyjaśniać się musi, w końcu to już końcóweczka.
      Eris nie tyle kontroluje uczucia, co emocje. Może na nie wpływać i dostosować do własnego widzi mi się. Na Cole'a działa zupełnie nieświadomie.
      A do Toma wracam w kolejnych rozdziałach.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Po pierwsze: cudny ten szablon! naprawdę przez dobre parę minut patrzyłam tylko na wygląd, czytałam te cytaty (a to nie proste, jak te obrazki co chwila migają xd) i dopiero po chwili przeszłam do rozdziału. A rozdział był ...!!
    wątek miłosny? nooo, to czuję,że jestem jedną z tych osób, dla których się ten wątek pojawił.
    aaahhh jestem zachwycona, wiesz? Naprawdę, zachwycona tą całą sceną między Cole'm a Eris, i to nie tylko ich pocałunkiem, ale wszystkim co wydarzyło się wcześniej. Cole jest kompletnie Eris oczarowany i niech mi nie wciska kitu, że to taki jej dar - to nie żaden dar, to po prostu on tak na nią reaguje! może nawet to miłośc? eh, nie posuwam się może do takich wniosków, ale nadzieję zameirzam w sobie pielegnować, mimo wszystko ^^
    a co do Eris to dziewczyna ciągle u mnie punktuje - jest naprawdę cudowna, jej stosunek do Cole'a, to że jednak wciąz chce mu w jakiś sposób pomóc ... jestem ogromnie ciekawa jak zareaguje na pocałunek...
    tylko co się teraz stanie? czy Cole odda dziewczynę Barnesowi? na jego miejscu nie miałabym pojęcia jak się zachować. ma chłopak zagwozdkę.
    I ta scena z Tomem! Bosz, wydarzyło się tak dużo, że aż nie wiem co jeszcze pisać, bo napisałam już bardzo dużo, a i tak na pewno pominęłam wiele ważnych kwestii. Powiem tylko tyle, że brakowało mi tu Willa i odrobiny jego szaleństwa, ale i bez tego rozdział był doskonały i czekam z zapartym tchem na kolejny!
    Kocham <3
    Trzymaj się cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Ja sama nie mogę wyjść z podziwu dla umiejętności Kornelii. Zwłaszcza, że należę do tych kompletnych beztalenci, którzy nic nie potrafią :P
      Przede wszystkim ty jesteś tą osobą, dla której wątek miłosny w ogóle się pojawił. Na początku w ogóle go nie planowałam, ale czego się nie robi dla stałych czytelników? ^^
      Niee, Cole w Eris zakochany nie jest. W każdym razie ma w głowie zbyt duży mętlik, aby się rozeznać w swoich uczuciach, więc zbyt szybko do takich wniosków na pewno nie dojdzie.
      Eris chyba sama nie wierzy w to, co wyprawia. Zdrowy rozsądek uciekł i tyle go widziała. Oj razem wpakują się w niezłe bagno - tyle ci zdradzę.
      Fakt, Willa ostatnio opuszczam, ale wróci. Zapewniam ;) Tak samo jak dokończę scenkę, którą przerwałam.
      POzdrawiam :*

      Usuń
    2. no to czuję się wyróżniona i to niesamowicie :D
      także czekam na miłosć, czekam na Willa, a przede wszystkim na nowe rozdziały - czy tu czy na drugim blogu :D weny, kochana <3

      Usuń
  8. Szablon jest obłędny, naprawdę! Według mnie idealnie oddaje klimat opowiadania, ponadto jest po prostu śliczny pod względem wykonania. Gratuluję autorce znakomitej roboty ^^
    Totalnie się zaplątałam w zmianach nastroju Cole'a, zresztą jak widać Eris również nie wie już, czego się ma po nim spodziewać. W jednej chwili to szaleniec, w drugiej wydaje się smutny i potrzebujący pomocy, potem znów zamienia się w wariata, by wreszcie przeprosić, bo "nie chciał". Mimo wszystko, tak jak już Ci chyba ostatnio pisałam, widzę, że Cole po prostu walczy z tym praniem mózgu, jakie mu zaserwowano. I chociaż użył swoich mocy na Eris, tak naprawdę, w głębi serca, pozostał dobry. Swoją drogą zainteresował mnie jego punkt widzenia wobec tej dziewczyny. Nie bez powodu nie chce jej zaprowadzić do Barnesa, a ten pocałunek na końcu... Szczerze mówiąc sama opowiadałam się za jakimś miłosnym wątkiem i czekałam, aż się rozwinie :D Ciekawe tylko, jak brunetka zareaguje na coś takiego. Intryguje mnie rozmiar jej mocy; ona chyba faktycznie wywiera wpływ na Cole'a, tylko że nie miałam zielonego pojęcia, że dziewczyna manipuluje jego uczuciami. Ona chyba zresztą też nie zdaje sobie sprawy ze swoich umiejętności. Czy to właśnie dlatego Barnes jest nią tak zainteresowany? Czy może Eris skrywa w sobie jeszcze coś więcej? Jak na kogoś tak niepozornego, ta istotka mnie stale zaskakuje, uwielbiam ją :D
    Tom zdecydowanie zachował się zbyt impulsywnie. Rozumiem, że to, co powiedział mu ojciec musiało nim nieźle wstrząsnąć, ale skoro nie ma zielonego pojęcia, gdzie podziewa się młodszy brat, tak czy siak potrzebuje pomocy swojego rodzica. Nie umiem do końca ogarnąć, że ojciec chłopaków pracował kiedyś dla tamtych maniaków. Jak to się stało, że rzucił tę robotę, a wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej?
    Zastanawiam się, czy tym wilkiem nie był czasem Jeremy lub James... A ten wybawca Toma? Czyżby ktoś z ludzi Barnesa przyszedł również po niego? Oj, trzymasz w napięciu :D Ogólnie jak zwykle świetnie wszystko opisałaś, kocham to opowiadanie.
    Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Oh, szablon mi samej bardzo się podoba. Nie mogę wyjść z podziwu dla zdolności Kornelii ;)
      Cole sam się w tym wszystkim pogubił. Już nie wiem dla kogo powinien być w porządku, a z kim powinien być ostrożny. Jego emocje są bardzo chwiejne.
      Eris ma wielki wpływ na Cole'a choć przez większość czasu wywiera go całkiem nieświadomie. Nikt ją nie uprzedził o mocy jaką dysponuje. Barnes chce skorzystać z tej niewiedzy.
      Tom już taki jest ^^ Przecież to rodzina Cole'a, więc zbyt długo rozsądny być nie może. Co do ojca - kiedyś tam już wspomniałam o powodach dla których porzucił pracę do Barnesa. Chciał chronić rodzinę, bo doskonale wiedział do czego to wszystko zmierza. Nie wiedział tylko, że ucieczka w tym przypadku nic nie da. Ale już milknę, bo powiem coś za dużo :D
      Ja też uwielbiam twoje opowiadanie :*
      POzdrawiam!

      Usuń
  9. cudny szablon, naprawdę! (: Choć to, że jest w formie gifa troszkę przeszkadza w czytaniu, ale tylko troszkę.
    Choć już to mówiłam, to powtórzę: Cole to totalny wariat! Jego nastroje zmieniają się szybciej, niż w kalejdoskopie :P Nawet Eris nie wie, czego się spodziewać... Ale ten pocałunek... No jak mogłaś zakończyć w takim momencie? Po 25 rozdziałach w końcu się pojawił i urywasz w takim momencie? : (
    Wątek Toma też urwałaś w dobrym momencie, nie ma co :P Intryguje mnie moc Eris, to jak szybko może zmieniać kogoś emocje. Cole doświadczył tego na sobie, dlatego troszkę dziwi mnie ich pocałunek, ale w pozytywnym sensie :D W ogóle uwielbiam Eris, jest moją ulubioną bohaterką.
    Trzymasz w napięciu, uwielbiam Twoje opowiadanie ^^ No i ostatnio szybko dodajesz rozdziały, na całe szczęście! <3
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Wiem, że gif troszkę rozprasza, ale i tak mi się niesamowicie podoba :D
      Cole zdecydowanie zwariował! A mówią, że to kobieta zmienną jest. No jak widać - Cole również xD Powiem ci, że pocałunku miało nie być, tak jak w ogóle wątku miłosnego, ale ciul z tym. Czego się nie robi dla czytelników ^^
      No, a końcówki w niespodziewanych momentach są moją specjalnością i naprawdę lubię was nimi gnębić. Wiem, że mnie za to kochacie :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  10. Cześć :)
    Jestem, jak najszybciej umiałam ^^
    POCAŁOWAŁ JĄ !!! *-* OMG!
    Czemu tego nie rozwinęłaś??!! Kurcze, dodawaj szybko kolejny rozdział, błagam! Ja tu zdycham z niepewności ! Xd
    Boże, jak Ty mącisz xd o.O Aż się boję, jak czytam, że w pewnym momencie ktoś kogoś zabije przez przypadek ! :)
    Tylko błagam, nie rób mi tego znowu! Ja nadal mam czarną rozpacz po tamtym ! :((( Och, bolesne wspomnienia wróciły xd :(
    Tom to jest wprost genialny! Tak, lecę, szukam, nie wiem gdzie idę *w*
    To się nazywa poniesienie się nerwom, czy jakoś tak :p
    Ciekawe, co tamci z nim zrobią !
    Czekam ! Życzę weny i pozdrawiam cieplutko ^.^
    PS. Szablon rzeczywiście śliczny, chociaż ja wyobrażam ich sobie całkiem inaczej :)) Święte prawo czytelnika xd
    PS2. Jeśli miałbyś ochotę to zapraszam jeszcze na Titanica ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Iiii pocałował ją! Wybacz, nie mogłam się powstrzymać xD No jakoś tak wyszło, choć zapewniam cię, że to przemyślane jakoś szczególnie nie było. Teraz będę się musiała nieźle nagłowić jak to rozwiązać.
      I wiem, że mącę! Od tego tu jestem, hehe :D
      A wiesz, że dawno nikt nie zginąć? Więc przypadkowa śmierć jest bardzo możliwa ^^
      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Witaj;)
    Yatta! W końcu udało mi się wszystko nadrobić. Aż oczom nie wierzę, ale w sumie był to bardzo miło spędzony czas. No, ale do rzeczy;)
    Zacznę od szablonu, który jest po prostu cudny. Świetne dobranie barw i jeszcze ta animacja - dziewczynie należą się wielkie podziękowania;)
    Rozdział genialny i poniekąd nadal jestem w szoku. Postaci Ci oszalały, mówisz? Ich szaleństwo naprawdę wiele daje opowiadaniu. Cole jest dla mnie totalną zagadką, jak i jego cała swego rodzaju więź z Eris. Cały czas mam wrażenie, że nie do końca sami sterują swoimi uczuciami. Jakby ich więź była starsza niż ich życie nawet... Oddziałują na siebie, nienawidzą sie, ale jednak czują więź i nawet dochodzi do pocałunku... Zaskoczył mnie on, nie powiem, ale Cole ogólnie mnie zaskakuje. Aż go nie poznaję. Ta postać jest strasznie dynamiczna i bardzo mi się to podoba. Jego uczucia zmieniają się nieustannie i jestem zaskoczona każdą kolejną zmianą zachowania. Nic dziwnego, ze Eris jest przestraszona, zdezorientowana i go nie cierpi - czyja psychika wytrzymałaby tak wiele? No i ciekawe, czy faktycznie to jej moc wywołuje zmiany nastroju u Cole'a, a może jego własna? Jaaj, ależ jestem zafascynowana...
    Końcówka mnie zaniepokoiła. Czyżbyś chciała wplątać Toma w coś paskudnego? Kto go tam w ogóle zgarnął? Robi się coraz niebezpieczniej... Czuję się jak na kolejce górskiej, ale to bardzo przyjemne uczucie;) Naprawdę świetna robota i wciąż zbieram mózg ze ściany. Naprawdę, czytając coś takiego zastanawiam się, po co ja w ogóle to moje miernoctwo światu pokazuje. Dużo lepiej czytać naprawdę wartościowe opowiadania. pozdrawiam i czekam na NN [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, głupolu, głupolu i co ty za brednie mi tutaj prawisz? Twoje opowiadania należą do moich ulubionych i zabraniam ci się o nich tak wyrażać! Miernoctwo, mówisz? To jak ja to swoje coś, co widnieje u góry mam nazwać? Przecież dzieli je przepaść! I tak, twoje znajduje się na szczycie ;)
      Dobra mniejsza o to, bo teraz depresja przejdzie na mnie i zwalę winę na ciebie! W każdym razie bardzo dziękuję za komentarze. Przeczytałam każdy z wielkim uśmiechem, uświadamiając sobie jak bardzo mi brakowało twojej obecności :)
      Fakt, szablon jest po prostu cudowny! Strasznie mi się podoba i już nie wiem jak mam dziękować tej mojej Kornelii za takie cudo ^^
      Cole jest zagadką nawet dla mnie. Czasami sama jestem zaskoczona sposobem, w jaki postępuje, a przecież to wszystko pochodzi z mojej łepetyny! Zmienił się strasznie od pierwszego rozdziału, ale jakoś wcale mi to nie przeszkadza.
      Eris jest niewątpliwie z nim związana i niedobrzy ludzie oczywiście muszą o tym wiedzieć i chcą to wykorzystać. Razem wpakują się w wielkie bagno.
      Tom wreszcie znajdzie swoje miejsce w tym opowiadaniu - tyle mogę zdradzić ^^ Wiem, że mnie za te wszystkie niewiadome tak bardzo kochacie, haha.
      Jeszcze raz bardzo ci dziękuję za wszystko i również oczekuję na nowe rozdziały u ciebie.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  12. Tam dara ram! Czy jak to napisać... W każdym bądź razie jestem! W rytmach Buki i jego "Pierwszej Miłości" piszę tenże komentarz. Powstrzymałam się przed włączeniem Impossible, bo Buka jednak po polsku śpiewa, no! ;d
    Wiesz co? Ja się gubię! Nie rozumiem, czemu Cole jest tak zmienny. Po prostu jak kobieta w ciąży, no! Ale trzeba mu wybaczyć. W końcu mu troszkę poprzestawiali w główce. A szkoda, bo całkiem dobry chłopaczyna z niego był :(Ale ja dalej podtrzymuję moją teorię, że oni są jakąś częścią układanki. Razem siebie uzupełniają, jedno działa na drugie i nie są w stanie się skrzywdzić. Chyba, że się mylę, a z Tobą to całkiem możliwe :D
    Ogólnie jak nie lubiłam wcześniej za bardzo Eris, była mi całkiem obojętna, tak teraz zaczynam nabierać do niej coraz więcej sympatii. Jestem z tych ludzi, którzy dopiero widząc cierpienie innych potrafią czasami zatrzymać się nad nimi i pomyśleć chwilę, rozwikłać pewne zagadki, którymi są przyobleczone te postacie. Zrozumieć dlaczego to, co się dzieje w ich życiu, przytrafiło się właśnie im! Więc moje współczucie wzbudziłaś, a to jest pierwszy krok do tego, aby zaczęło mi naprawdę zależeć na czyimś losie ;)
    DObra, ja muszę kończyć, bo sis się czai, ale wiedz, że tutaj jestem! Nie zapomniałam o opowiadaniu, po prostu marny czas dla mnie nastał, hehe xd
    I jeszcze jedno - mam nadzieję, że naprawdę nie zabijesz Willa! O nikogo się tutaj nie martwię tak, jak o niego ;O
    Pozdrawiam!!!
    Ars Moriendi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze jedno - kocham tę miniaturkę koło mojego nicku, jeśli jestem niezarejestrowana! ;d

      Usuń
  13. Po Cole'u można się wszystkiego spodziewać, więc wcale się nie zdziwię, gdy jednak zabierze ze sobą Eris do Barnesa, by wspólnymi siłami spróbować go załatwić xd Chłopak jest naprawdę bardzo zmienny i nieprzewidywalny, a przez to przyjemnie się o nim czyta, bo nigdy nie wiadomo czym tym razem nas zaskoczy. Pocałunku się nie spodziewałam, chociaż sygnały że szykujesz między nimi wątek miłosny już były :> Po prostu myślałam, że na ewentualny pocałunek przyjdzie czas znacznie później, ale w końcu Cole lubi zaskakiwać, więc nie powinno mnie aż tak dziwić, że już teraz ją pocałował.
    Tak, mogłam się tego spodziewać, że ojciec wcale tak dużo nie wyjaśni, ech... W dodatku najwyraźniej ludzie Barnesa zdecydowali się porwać również Toma, za pewne aby mieć jakiegoś haka na Cole'a i zmusić go do współpracy. A ten wilk... hm, czyżby to był ktoś ze znajomych Eris? Tylko czemu miałby najwyraźniej wrogie zamiary wobec Toma?
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy