sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 23



Eris

     Walczyłam. Czułam, że to nie ma większego sensu, a jednak nie chciałam się poddać. Nie mogłam oddać własnego ciała bez żadnych prób oporu. Była to wyczerpująca, nierówna walka, a druga część mnie samej była dużo silniejsza. Nic dziwnego. To nie ona błądziła godzinami po lesie, targana lodowatym wietrzyskiem i rozpaczająca nad własną lekkomyślnością. Ona siedziała gdzieś głęboko we mnie i przyglądała się moim zmaganiom, zacierając ręce z uciechy. Kiedy myślałam, że już nie podołam temu zadaniu, że w końcu się poddam, nagle wszystko się zmieniło. Irytujący głosik w głowie, nakazujący wycofanie się - zamilkł, natomiast siła, która chciała przejąć nade mną kontrolę - zniknęła bez śladu jakby czymś spłoszona. Zdziwiona tym zjawiskiem powoli otworzyłam oczy, aby sprawdzić, co tak na nią zadziałało i dostrzegłam jego. Znajomego, ale równocześnie całkiem obcego chłopaka. Wydawało mi się, że kiedyś już go spotkałam. Dawno, w innym świecie czy zapomnianym życiu, które rozsypało się niczym lichy domek z kart za sprawą nagłego podmuchu wiatru. Wyglądał naprawdę fatalnie. Jakby ktoś znęcał się nad nim niewiadomą liczbę godzin. Zapadnięte policzki, ciemne sińce pod oczami, rozczochrane włosy, kilka siniaków i niezdrowa, ziemista cera - tyle wychwyciłam po jednym spojrzeniu. Obszarpane ubranie wisiało na nim jak na jakimś wieszaku. Mimo zima miał na sobie tylko zwykły podkoszulek i jeansy. Przed lodowatym wiatrem nie chroniła go żadna kurtka, a mimo to zachowywał się jakby wcale mu to nie przeszkadzało. Najgorsze w tym wszystkim było jego spojrzenie - wzrok wariata, całkiem ześwirowanego psychopaty. Ciemne, błękitne oczy świdrowały mnie na wylot, a na jego ustach zawitał perfidny uśmieszek. Nie, nie czułam jeszcze wtedy strachu. Nie przed nim. Głęboko wierzyłam, że pod tym wszystkim kryje się dobre serce, które nie da mu wyrządzić mi krzywdy. Dlatego chłopak nic dla mnie nie znaczył. Oczywiście, z niecierpliwością wyczekiwałam finału tego spotkania, ale byłam spokojna. A przynajmniej dopóki nie poczułam wielkiej, niepohamowanej radości na jego widok. To nie były moje uczucia. Nie pochodziły ode mnie. I właśnie to wywołało dopiero przypływ prawdziwej paniki. Nagle zapragnęłam, aby się wycofał, a najlepiej uciekł jak najdalej stąd. Nic pozytywnego nie mogłoby wyniknąć, gdyby tu został. On tego nie rozumiał, zbliżał się nieubłaganie pewnym siebie krokiem.
- O nie... - jęknęłam, próbując zwiększyć odległość między nami, lecz nadaremnie. Moje ciało nie chciało mnie słuchać. Było zbyt obolałe i wykończone, aby podjąć próbę ucieczki. Pozostało mi tylko błaganie o łaskę. - Proszę cię... Zostaw...
     Łzy wyrwały się spod kontroli. Zaczęły spływać po zmarzniętych policzkach, pozostawiając na nich wilgotne strużki. Byłam rozbita. Przerażona, a jednocześnie jakaś część mnie szalała z radości. Tańczyła wielki taniec uciechy i zwycięstwa. Zdawało się, że to ona wygrała. 
      Chłopak uśmiechnął się okrutnie, widząc moje nędzne próby oporu. Kucnął przede mną, a ja poczułam przypływ nagłej senności. Powieki same opadały pod własnym ciężarem. Nie chciałam tego, ale nic nie mogłam poradzić. Wszelki bunt wywoływał potworny ból. Musiałam uciec przed cierpieniem, dlatego poddałam się temu uczuciu. 
- Śpij - szepnął tonem łagodnym, ale nie znoszącym sprzeciwu. Posłałam mu ostatnie, błagalne spojrzenie, ale to już na nic się nie zdało. Było za późno. Zapadłam w sen, zdając się tylko na jego łaskę.
     Ocknęłam się dużo później, choć może było to tylko kilka minut? Zbyt przestraszona i niepewna własnego losu, długo nie mogłam zmusić się do otwarcia oczu. Wolałam zdać się na dotyk i to nim badać przestrzeń, w której się znalazłam. Czułam miękki materac pod plecami, a gdy poruszyłam ręką, poczułam także przyjemny materiał polarowego koca, którym ktoś postanowił mnie okryć. A to mnie ucieszyło. Skoro mogłam wykonać tą prostą czynność, to wciąż byłam sobą. Miałam władzę nad własnymi czynami i nikt inny nie mógł sterować moim ciałem wbrew mojej woli. Po raz kolejny się udało. To odkrycie dodało mi sił i odwagi. Nieśmiało uchyliłam powieki, dostrzegając przed sobą tylko przykurzony, biały sufit. To mi nie wystarczało, chciałam zobaczyć więcej. Pragnęłam dowiedzieć się, gdzie tak naprawdę się znalazłam. Powoli, aby nie zwrócić niczyjej uwagi, przekręciłam się na bok.
     W pokoju panował półmrok, choć równie dobrze na dworze mógłby być słoneczny poranek. Wszystko przez ciężkie kotary, którymi zostały pozasłaniane okna. Mogłam jednak śmiało stwierdzić, że nie znałam tego miejsca. Pomieszczenie było niewielkie i skromnie umeblowane. Poza łóżkiem na którym leżałam dostrzegłam tylko niewielki stolik do kawy oraz dwa fotele. Właśnie na jednym z nich siedział ciemnowłosy chłopak. Myślałam nawet, że śpi, bo wcale się nie ruszał, ale gdy dokładniej przyjrzałam się jego twarzy, odrzuciłam taką możliwość. Jej rysy były zbyt ostre, aby mógł przebywać w świecie nocnych marzeń. On po prostu przyglądał mi się spod przymkniętych powiek. Czułam na sobie jego uważne spojrzenie. Szybko oceniłam odległość, jaka dzieliła mnie od drzwi oraz własne szanse na ucieczkę i niemal natychmiast z niej zrezygnowałam. Nie miałam siły nawet dźwignąć się do pozycji siedzącej, nie mówiąc już o szaleńczym biegu oraz pomijając taki drobny szczegół, że kompletnie nie wiedziałam, gdzie się znajduję ani czy główne drzwi są w ogóle otwarte.
- Śmiało, próbuj - rzucił chłopak, obdarzając mnie rozbawionym spojrzeniem. Wyglądał nieco lepiej, ale szaleństwo wciąż czaiło się w jego ciemnych oczach. Pochylił się do przodu i uśmiechnął, widząc moją zaskoczoną minę. - Znalezienie cię było banalnie proste, księżniczko. Równie dobrze możemy pobawić się jeszcze w kotka i myszkę. Chyba, że masz inny pomysł. Proszę, możesz nawet krzyczeć i wzywać pomoc, ale ona nie przyjdzie. Jesteśmy tu całkiem sami.
- Czego chcesz? - warknęłam. Chciałam, aby zabrzmiało to pewnie lub groźnie, ale z mojego gardła wydobył się niewyraźny pisk.
- Ja? Ja nie chcę niczego. To oni... - Rozpacz. Pojawiła się na ułamek sekundy w jego głosie i błyskawicznie zniknęła, jakby nigdy nie miała miejsca. Chłopak natychmiast się poprawił. Odchrząknął, przeczesał czarne włosy niedbałym gestem i ponownie skupił się na mnie. - Robię to dla nich i dla siebie. Dla świata. Będę wielki, otrzymam nagrodę, a ty jesteś kluczem.
     Wariat. On kompletnie oszalał. Zerwał się ze swojego miejsca, zaczął przechadzać się po pokoju oraz mamrotać sam do siebie. Zachowywał się jakby ktoś wyprał mu mózg lub włożył do jego czaszki jakiś zupełnie inny, nie do końca kompatybilny z resztą ciała. I pomyśleć, że byłam zdana wyłącznie na niego! Powoli usiadłam na łóżku, nie spuszczając wzroku z jego postaci. Wciąż nie wiedziałam do czego jest zdolny.
- Gdzie jesteśmy? - spytałam nieśmiało. To był błąd. Nie powinnam w ogóle zwracać na siebie jego uwagi, póki nie było to konieczne. Zrozumiałam to, gdy tylko na nowo się zatrzymał. Obłęd widoczny na jego twarzy przerażał mnie bardziej, niż cokolwiek innego.
- Nie wiem - odparł powoli, jakby z przestrachem. Zbliżył się niespiesznie i usiadł obok mnie. Blisko. Zbyt blisko.- A jak myślisz, gdzie jesteśmy?




Tom

    Tak jak tego chciałem, ojciec zniknął z mojego życia. No, nie całkiem. Już więcej nie próbował dostać się do środka domu. Zachowywał dystans, lecz często widywałem go przed podjazdem. 
Nie naciskał, nie pospieszał. Stał - nieruchomy i milczący. Obserwował budynek, tak jakby na coś czekał. Często doprowadzał mnie tym do wściekłości, ale gdy wychodziłem na zewnątrz, aby wyładować na nim własną złość, on znikał. Wracał, kiedy na nowo stawałem się spokojny.
- Co za uparty koleś - mruknąłem do Willa, gdy siedzieliśmy kiedyś wieczorem w moim salonie.
- Znowu twój ojciec? - upewnił się chłopak, pochodząc do mnie i zerkając na ulicę przez żaluzję, która zasłaniała okno. Gdy już nabrał pewności, westchnął i opadł na pobliski fotel. - Chcesz znać moje zdanie?
- Nie.
- I tak ci powiem - żachnął się, zupełnie nie zwracając uwagi na moją zniechęconą minę. - Myślę, że powinieneś dać mu szansę i z nim porozmawiać. Może naprawdę wie coś o Cole'u.
- Mówiłeś to już - przypomniałem niecierpliwie. Kiedy po raz pierwszy wspomniałem Willowi o tym, jak ojciec włamał się do domu, on zamiast poprzeć moją decyzję, natychmiast na mnie naskoczył. Od tego momentu co rusz przypominał, że popełniłem błąd i powinienem go naprawić. Miałem inne zdanie na ten temat. - Ja przecież wiem, że to niemożliwe, żeby chłopak zniknął z powierzchni ziemi, ot tak! Kurczę, przecież to nie igła w stosie siana! Tylko człowiek! Ktoś musiał go widzieć, a tymczasem nikt nie chce się przyznać. Nie rozumiem tego. Jednak nie zmusisz mnie, abym wyciągnął rękę na zgodę. Sam dowiem się prawdy.
- Taa, powodzenia - mruknął pod nosem. - Prędzej słonie zaczną latać. I od razu mówię, że nie chodzi mi o bajkowego Jumbo! On miał przewagę, bo miał wielkie uszy i magiczne piórko!
- O czym ty, do cholery mówisz? - spytałem, unosząc brwi wysoko w górę. On rozłożył szeroko ramiona i westchnął głęboko.
- Nie wiem. Improwizuję! Nie umiem myśleć logicznie w stresie, a ty mnie do tego zmuszasz ostatnio zbyt często. Ty i Julie! Oboje jesteście tacy sami, a ja muszę wytrzymywać z wami na co dzień. Dwa durne uparciuchy, ot co! Zobaczysz razem wpakujecie mnie do grobu! Ale wiesz co? I tak ani grosza nie dostaniecie! Ha, nie mam żadnego majątku, a nawet jeżeli, to testament jest jeszcze nie gotowy!
- Will? Jeżeli chciałeś odwrócić moją uwagę od problemu, to wcale ci się nie udało. Więcej. Przerażasz mnie z dnia na dzień coraz bardziej i zastanawiam się czy nie uznać tego za swoje kolejne zmartwienie, gdy już sprawa z Cole'm się wyjaśni.
- Przynajmniej próbowałem, przynajmniej próbowałem - szepnął sam do siebie.




Rozdziału nie było i nie było, a teraz jest coś takiego. I niech będzie. Nie będę narzekać, nie będę narzekać, nie będę narzekać. Afirmacja dobra rzecz, prawda? Pomogła mi z matmą w roku szkolnym, więc chyba jest w porządku. Dobra, lepiej o końcówce wypowiadać się nie będę. Pisana wczoraj wieczorem, gdy miałam wyjątkowo dobry humor, co poniektórzy potwierdzić mogą. Zwłaszcza ci, którzy wtedy ze mną pisali, prawda Kornelio? :D Dlatego rozdzialik tobie dedykuję, choć nie mam tego w zwyczaju. A za co? Za to, że ze mną wytrzymujesz, haha! Nasze pogawędki ostatnio coraz częściej przybierają strasznie podobny tor, co ta Toma z Willem, nie sądzisz? xD 
Poza tym Cole wyrwał mi się spod kontroli, ale to już noorma. Szkoda mi tylko trochę tej mojej Eris, ale co tam. Przeżyje chyba. 
Następny rozdział powinien pojawić się szybciej, niż ten.
Trzymajcie się, pozdrawiam!






23 komentarze:

  1. Czuje się jak Will xD Tylko w tym przypadku to Ty chcesz mnie wykończyć :D I nie ma opcji, nie dostaniesz pieniędzy! Mój majątek oddam mojemu pieskowi :D
    Już dziękowałam, ale jeszcze raz dziękuję za dedykację ;*
    Ja już doszukuję się wątku romantycznego, wybacz :D To silniejsze ode mnie xD
    Za to Cole mnie przeraża, tak naprawdę. I to chyba bardziej, gdy jest przedstawiany z perspektywy Eris. Dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo jest on szalony (albo jestem taka głupia xD). A szkoda mi go strasznie! Nie no, Cole nie może całkowicie zbzikować, nie może robić tego, co Barnes mu każe. Niech on w końcu połapie się, że to wszystko jest złe. Może Eris go od tego odwiedzie? Może jej wrodzony urok osobisty przemówi mu do rozsądku.
    Tylko gdzie oni są? Bo nie wydaje mi się, żeby byli już TAM. A jeżlei mam rację, to jest szansa, żeby Cole'a zmienić. Także wiesz, postaraj się o to :D
    I ten, zaproś naszą Eris na herbatkę, muszę z nią pogadać :D
    A Tom jest głupim uparciuchem! Niech on w końcu pogada z ojcem. I tu zgadzam się z kochanym Willem. Tom, pogadaj z nim. Przecież to może być jego jedyna szansa, żeby jeszcze zobaczyć Cole'a. Ale to jest Tom, brat Cole'a, więc czego ja oczekuję? I jeden i drgi to uparte osły. Wybacz xD
    Jestem bardzo zaintrygowana dalszym obrotem sprawy ^^ Więc rozdział ma być szybciej, dużo szybciej moja droga :P Ja też potrafię być wykańczająca :D
    To ja lecę na śniadanie :D
    Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ej ja nie chcę cię wykończyć! :D To samo tak jakoś wychodzi - siła wyższa! Prędzej osiągnie to psychopata Cole xD Tak, mnie też przeraża z rozdziału na rozdział coraz bardziej. Fakt, może Eris jakimś cudem na niego wpłynie, ale nie wiem, nie wiem. Jeszcze jeszcze o tym nie myślałam!
      Gdzie są to wyjdzie w kolejnym rozdziale, ale jeszcze nie wrócili do "bazy". Tyle ci mogę zdradzić :D
      Ej, ale wątek romantyczny? No coo ty, zdaje ci się :D Ja tu takiego nie widzę, no!
      Spoko, u Eriski herbatkę masz na bank xDD
      Tom po kimś musiał to odziedziczyć! W końcu jest spokrewniony z Cole'm, a to zobowiązuje. I ja nie mam czego wybacza, to przecież dwa uparte oślątka ^^
      Nowy rozdział jak ładnie poprosisz to może uda mi się dodać w przyszłym tygodniu już, hah!
      Życzę smacznego (choć widzę, że już wróciłaś) i pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Już na samym początku rozdziału Eris mnie dobitnie wkurzyła. Nie ma sensu walczyć? Serio? Ja rozumiem doła, problemy, ale nie takie pesymistyczne podejście, no! Dobrze, że nie chciała się poddać, bo wtedy u mnie miała by tak wielkiego minusa jak stąd do Honolulu.

    I po tym rozdziale (jakże cudownym, dopracowanym etc. xD) zaczęłam się bać Cole'a. To już nie jest szaleniec... TO PSYCHOPATA! Nie wiem, jak on mógł się tak zmienić. Tym jest straszniejszy, bo widzimy go oczami Eris. Tym bardziej jego postać jest mroczniejsza...

    Rozdział ogólnie wypadł naprawdę znakomicie. :) Czytało się przyjemnie i szybko. Lubię wciągać się w Twój świat, po którym tak swobodnie mnie oprowadzasz za pomocą słów. Tak - słowo ma wielką moc.

    Cóż, nie przedłużając, życzę Ci weny!
    Pozdrawiam, Literacka N.
    http://nowa-prawda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eris to dzielna bestia jest! I poddać się nie podda, ale wtedy była już osłabiona walką, stąd takie durne myśli.
      Tak, z Cole'a zrobił mi się psychopata, ale ciul! Lubię zmiany, więc nie zdziwiłabym się jakby w następnym rozdziale znowu oprzytomniał :D
      Fajnie, że ci się podoba.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Cole mnie przeraża! o.O A kiedyś był z niego (w miarę) normalny chłopak :D Teraz to zupełnie inny chłopak, nieźle się zmienił w ciągu tych kilkunastu rozdziałów! Ale świetnie go wykreowałaś, nie ma co. Nie wiadomo, czego Eris może się po nim spodziewać, jest kompletnie nieprzewidywalny. Zawtóruję pytaniu, które zadali i Eris i Cole: gdzie oni są? xD I jestem mega ciekawa, jak się dalej potoczą ich losy! Aż mi było szkoda Eris :C
    Uwielbiam Willa, ale to już wiesz, prawda? ^^ Mam nadzieję, że Tom w końcu porozmawia z ojcem, schowa dumę do kieszeni! (:
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko ciebie! Też jestem przerażona tym w którą stronę idzie mi ta postać xD Od chama i prostaka do zwykłego szaleńca. Nieźle!
      Tak, Eris znalazła się w mało ciekawej sytuacji, ale jakoś się wygrzebie. Może :P
      No, a Willa wszyscy kochają xD Ja też go kocham, bo jego nie da się nie lubić raczej! Jest tak pokręconym człowiekiem, że aż uśmiech sam wychodzi, gdy przychodzi mi o nim pisać.
      Tom szybko z ojcem wspólnego języka nie znajdzie, ale nie mówie nie :P
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. no wreeeeszcie! co ja się naczekałam, to chyba tylko ja wiem :D ciesze się niezmiernie, że zawitałas z tym rozdziałem i nie chcę nawet słuchać twoich narzekań, jak zawsze niezadowolona pani :D
    a więc przechodząc do rozdziału ... Will!! Jak ja go kocham, po prostu umieram jak on się odzywa i uwielbiam każdą pojedynczą scenę z jego udziałem! i mogłabm się nad nim tak rozczulać i rozpływac w nieskończonosc, ale chyba jednak się skupię na ważniejszych bohaterach, a więc ...
    Eris i Cole wreszcie się spotkali! Nie wiem czy zacząć tańczyć na środku pokoju czy śpiewać, ale jestem taka zachwycona, że się wreszcie tego doczekałam! i było cudnie! oj, co ten Cole wyprawia? Czyżbym wreszcie dostała swój tak długo wypraszany pocałuneczek? :D
    dobra, już nic nie mówię. Weny i chęci! pisz szybko kolejny :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieem, prawie miesiąc mnie na tym blogu nie było, ale jakoś straciłam chwilowo wenę. Teraz znowu wróciła i skoncentrowała się tylko na tym opowiadaniu, więc pewnie na kolejny rozdział na drugim blogu znowu sobie poczekacie xD
      Wiem, że Willa kochasz, haha. Też go kocham! Jest tak pokręconym człowiekiem, że bardziej się nie da.
      Ej, spotkać to oni już ostatnio się spotkali :D Teraz zamienili ze sobą a że kilka słów xD
      Ja nie wiem gdzieee wy jakiś romantyzm widzicie, haha. Cole się zachowuje jak wariat i ciul!
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  5. "Wszelki buntu wywoływał potworny ból" - zamiast "buntu" bunt, chyba, że chciałaś tam wstawić jeszcze jakiś wyraz.
    "Właśnie na jednym z nim siedział ciemnowłosy chłopak. " - wydaje mi się, że zamiast "z nim" powinno być z nich.
    "Jej rysy były zbyt ostre, aby mógł przebywać w świecie nocnych marzeń." - zdaje mi się, że nie chodzi o "jej rysy" tylko o jego rysy.
    To tyle jeśli chodzi o literówki. Widzisz chociaż raz skupiłam się na tyle, aby całkowicie nie zatracić się w tekście i wyłapać te drobne błędy. Chociaż dobra, czytałam to prawie dwa razy :)
    Jej! Ucieszyłam się na widok tego rozdziału, co prawda już wczoraj pisałaś, że może się pojawić, ale po fakcie dokonanym, mam jeszcze szerszy uśmiech...
    Współczuję Eris, zdecydowanie znalazła się w nie za ciekawej sytuacji. Swoją drogą Cole wydaje się być psychopatycznym szaleńcem, to chyba będzie najlepsze określenie. Cóż, jego zachowanie pozostawia wiele do życzenia, chociaż jak widać wciąż są u niego ledwo dostrzegalne przebłyski normalności. Trzymam kciuki, aby w końcu kiedyś wrócił do siebie.
    Widzę, że poszukiwania Cole'a wciąż trwają, może i nie są prowadzone w sposób bardzo aktywny, ale jego brat wciąż się nie poddaje, chociaż mam wrażenie, że powoli traci nadzieję, a Will zaczyna wariować. Dobra z tym wariowaniem przesadzam, ale słoń Jumbo w jego ustach... Eh, aż sama się uśmiechnęłam, szkoda, że na Toma to tak nie działa! :D
    Zdecydowanie i niezaprzeczalnie czekam na więcej! Ten rozdział to dla mnie trochę mało, ja chciałabym wchłonąć wzrokiem więcej tej historii, ale cóż... trzeba czekać... Tak więc życzę duuuużo weny i aby ciąg dalszy pojawił się, jak najszybciej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ano tak to jest jak się pisze w nocy, a nie chce się tyłka ruszyć, żeby zapalić nawet lampkę :P Tak więc dzięki za wypisanie literówek.
      Eris znalazła się w mało ciekawej sytuacji - zdana wyłącznie na łaskę Cole'a, który popadł mi w obłęd. No tak, ale jeszcze może uda się go uratować ;)
      Tom nie odpuści dopóki brata nie znajdzie. Bądź, co bądź Cole jest resztką jego rodziny. Will jest bardzo willowaty i stąd wypłynął latający słoń Jumbo. Dooobra, przyznaję się kuzynka akurat kilka godzinek wcześniej oglądała tą bajkę jak u niej byłam i jakoś tak mnie naszło xD
      Ciąg dalszy już prawie gotowy i może wam się spodoba :) Opublikuję w przyszłym tygodniu.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Nie ma za co :)
      Oby jednak udało się Cole'a uratować, lubiłam go, a teraz mnie chłopak trochę przeraża...
      Po prostu wiedziałam, że z tym słoniem musiałaś mieć świeżą inspirację! Zwyczajnie napomniałaś o nim tak niespodziewanie i w sumie humorystycznie, że normalnie muszę ci pogratulować, bo naprawdę to był fajny fragment :D
      Może wytrzymam do przyszłego tygodnia... A może i ja do tego czasu coś napiszę?

      Usuń
    3. Huhu, to w przyszłym rozdziale przerażać będzie jeszcze bardziej, bo to teraz jego perspektywa.
      Taak, szukanie inspiracji w starych, dobrych, disneyowskich bajkach to jest to!
      Koniecznie coś napisz :) Czekam na rozwiązanie wszelkich zagadek u ciebie :D

      Usuń
    4. Wszelkich zagadek? Zanim uda mi się rozwiązać wszystkie trochę minie, a mam wrażenie, że kolejne dochodzą... A myślałam na początku, że uda mi się zawrzeć całe opowiadanie w `15 rozdziałach.
      Jeszcze bardziej będzie przerażać? To chyba muszę się na to psychicznie przygotować, chociaż w sumie jeszcze bardziej nakręca mnie to na czytanie!
      W końcu nie ma to jak stary, dobry Disney! :D

      Usuń
  6. Widzę, że jednak szybko się naweniłaś ^^. Jeszcze wczoraj pisałaś, że nie masz weny i wywnioskowałam, że raczej nieprędko coś napiszesz, ale dzisiaj rano spotkała mnie niespodzianka. Cieszę się, że jednak się za to wzięłaś ^^. Bardzo brakowało mi tej historii, i chciałam dowiedzieć się, co będzie dalej z Eris i Cole'm. Fajnie, że nawiązałaś troszkę do zakończenia poprzedniego rozdziału.
    Zastanawia mnie, co to za dziwne odczucia w głowie Eris, te nie należące do niej. To intrygujące, co się z nią zaczęło dziać. Może to ma coś wspólnego z tym, że rychło miała ją spotkać przemiana, a może to coś innego?
    Zachowanie Cola jest przerażające. Taki bezduszny i w ogóle, wymizerowany... Ale nie, gdzieś przez ułamek sekundy zatliło się w nim jakieś inne odczucie, coś, co daje nadzieję, że chłopak jeszcze może wrócić do normalnego sposobu bycia i że nie wszystko stracone. Ale póki co ta część jego osobowości jest stłamszona i ukryta za fasadą, którą wymusili na nim ci, którzy wysłali go po Eris.
    A Tom nadal jest bardzo uparty. Uważam jednak, że powinien porozmawiać z ojcem. Może wie on coś, co może rozjaśnić wątpliwości na temat Cole'a? Chłopak jednak jest zbyt zawzięty i pewnie jeszcze długo będzie obrażony, a ojciec pewnie też tak łatwo nie ustąpi, skoro wciąż czai się pod ich domem. Dobrze jednak, że Tom ma wsparcie Willa, myślę, że obydwóm zależy na tym, by Cole się znalazł, ale żaden nie wie, co właściwie się z nim stało.
    Rozdział jak na taką przerwę wyszedł całkiem nieźle ^^. Mam nadzieję, że już zażegnałaś wenobrak i wkrótce uraczysz nas kolejnym odcinkiem :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jakoś tak nagle mnie naszło i szybko naskrobałam ten rozdział i z rozpędu kawałek następnego ;)
      U Eris raczej wilk został uśpiony, a do władzy próbuje dojść jej inna moc. Ta sama, której chciał się pozbyć Jeremy zmieniając ją w wilka.
      Tak, Cole jest zdecydowanie przerażający ^^ Czy coś go jeszcze odmieni, uratuje? Tego to już nie zdradzę.
      Tom jeszcze długo nie schowa dumy do kieszeni, ale na szczęście jego ojciec jest równie uparty.
      Kolejny rozdział już w przyszłym tygodniu :D
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  7. Nieco mnie przeraża zarówno to, co dzieje się z Eris, jak i ta cała przemiana, jaka zaszła w Cole'u. Kiedy opisałaś jego wygląd z perspektywy dziewczyny, to aż się wzdrygnęłam. Nie przypuszczałam, że w ciągu tak krótkiego czasu wygląd chłopaka ulega takiej drastycznej odmianie. Zresztą nie chodzi tylko o cechy zewnętrzne, bo po jego obłąkanym zachowaniu stwierdzam, że kompletnie zatracił swoja dawną osobowość. Chociaż może nie do końca? Biedna Eris, mnie również jest jej bardzo szkoda, zwłaszcza, że to moja ulubiona bohaterka. Nie mam pojęcia, dlaczego trzymają ją w tym miejscu i co planują zrobić. Cole też jest zresztą wyraźnie zdezorientowany - dostrzegłam w tym człowieczeństwo, dlatego jest jeszcze dla niego jakaś nadzieja.
    Dialog Toma i Willa wprowadził nieco weselszych kolorów do tego rozdziału, przez cały czas miałam szeroki uśmiech na twarzy :D Will to strasznie pozytywna postać, aż szkoda, że poniekąd jest częścią tego wszystkiego. Jeśli zaś chodzi o ojca Toma, myślę, że chłopak powinien mu dać wreszcie szansę. Nie bez powodu mężczyźnie tak zależy na rozmowie.
    Cieszę się, że coś dodałaś i czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Oj, to jeszcze nie koniec przerażającego zachowania tej dwójeczki ;) Kolejny rozdział to delikatny progres, ale nie taki stały.
      Cole'a nieźle wymęczyli stąd takie, a nie inne zachowanie czy wygląd. Czy do końca zatracił samego siebie? No tego zdradzić wam nie mogę.
      Moim ulubionym bohaterem jest Cole ^^ Ale Eris również zajmuje zaszczytne miejsce na podium. Dlatego jest mi jej żal i dlatego tak bardzo się nad nią znęcam :D
      Jakaś szczypta humoru też się przyda w tym opowiadaniu i tutaj pole do popisu ma Will.
      Tom w końcu może przejrzy na oczy ;) Bez tego zbyt daleko nie zajedziemy.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Właściwie to teraz jestem na praktykach i raczej powinnam pracować, ale cii...
    Wiesz, że odkąd zaczęłam czytać to opowiadanie, to ciągle zastanawiałam się, gdzie ja wcześniej spotkałam się z imieniem "Cole". I w końcu, dzięki siostrze, w weekend dostałam olśnienia. W trzeciej części "Dragon Age", ale to teraz nieistotne.
    Muszę przyznać, że oprawcy Cole'a zrobili z niego bezwzględną marionetkę, ale jednak chwilowo wyszła na jaw cząstka jego człowieczeństwa. Dlatego żyję nadzieją, że kiedyś uda mu się przezwyciężyć to, co z nim zrobili i wróci do swego dawnego ja. No i że teraz nic nie zrobi Eris, bo co dziewczyna za to wszystko może. Sama się nie prosiła.
    I mam nadzieję, że Tom jednak schowa dumę w kieszeń i porozmawia z ojcem, bo jestem niezwykle ciekawa, co on ma do powiedzenia. A zakładam, że wie całkiem sporo.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, praktyki nie zając - nie uciekną :D
      Cole już w następnym rozdziale zrobi malutki kroczek w przód, ale zaraz potem szybko się cofnie o kilka w tył. Jakieś człowieczeństwo nadal w nim tkwi, ale na zbyt wiele bym nie liczyła ;)
      Eris jest takim kozłem ofiarnym. Na kimś musiało się to wszystko skupić. Akurat wypadło na nią, choć nie jest niczemu winna.
      Tom musi schować dumę w kieszeń, bo inaczej nie dojedziemy za daleko. Ta rozmowa pewnie dużo tu da.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Hej! No dobra, przeczytałam go dobre 3 dni temu, ale po prostu nie mam weny na komentowanie! Ale teraz uznałam, że chcąc nie chcąc, kiedyś muszę to zrobić, prawda? Więc jestem!
    Zacznijmy od końca. Ja także podzielał zdanie Willa. Tom powinien porozmawiać z ojcem. Może on rzeczywiście ma mu coś ciekwego i ważnego (my wiemy, że tak właśnie jest!) do przekazania? Co, jeśli to, co zamierza mu powiedzieć, całkowicie zmieni spojrzenie chłopaka na pewne sprawy? Ale ludzie tak właśnie mają, że nie chcą słuchać, a potem płaczą, że są nieszczęśliwi. Esh, ten rodzaj ludzki...
    Co do Eris... Wiesz, mi nie tyle jest żal tego, że może zostać poddana takim samym zabiegom jak Cole, co tego, iż zobaczyła go w takim stanie. Gdybym ujrzała człowieka, który zachowuje się tak jak on, z pewnością przeraziłabym się nie na żarty. Zwłaszcza, że on ją porwał, a tacy ludzie są naprawdę niebezpieczni przecież! Chyba bym tam na zawał padła ;x I jeszcze sam sposób, w jaki przedstawiłaś go w oczach Eris. Z jego perspektywy nie wydawało się to aż tak tragiczne. Widzę, że jednak naprawdę poprzestawiało mu się w głowie od tych wszystkich zabiegów, jakim został poddany. To już nie jest ten sam Cole. Mam jednak nadzieję, że jakoś go wykręcisz z tego, ale znając Ciebie, to bardziej mogę liczyć na to, że będzie coraz gorzej, hehe ;d
    Więc po takim komentarzu chyba NIE MUSZĘ (ale mogę ;d) mówić, że osobiście mi się bardzo rozdział podobał, właśnie ze względu na kreację Cole'a. Strasznie mi się spodobała i chyba powinnaś przedstawiać go częściej oczami innych ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej! Oh, skąd ja to znam! Często czytam rozdziały na komórce, a potem nie mam weny, aby sklecić jakiś sensowny komentarz.
      Tom musi się przełamać, bo bez tej rozmowy daleko nie zajedziemy. Pewnie dużo tu wniesie i rzuci trochę światła na niektóre sprawy.
      Cole jest zdecydowanie niebezpieczny, a Eris stąpa po cienkim lodzie o czym w kolejnym rozdziale.
      Z perspektywy Cole'a tak dobrze tego szaleństwa nie widać, ale przy Erisce miałam pole do popisu, hah. W następnym wracam znowu do Cole'a.
      Dziękuję ci bardzo!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Witaj;)
    No i kolejny rozdział za mną. Jak tam uważam, że Cole całkiem fajnie wyrwał Ci się spod kontroli, wiesz? No, ale po kolei. Eris mnie martwi, ale i poniekąd fascynuje. Naprawdę świetnie opisujesz jej uczucia dotyczące przejmowania przez inną osobę. Bezsilność, strach i ta świadomość, że to nie "prawdziwa ja". Cudo. Uwielbiam takie psychologiczne rzeczy, wiec jestem usatysfakcjonowana. W dodatku wydaje się, że moc Cole'a w jakiś sposób jest powiązana z drugą Eris. Ciekawe... No i bardzo fajnie, że pokazałaś Cole'a jej oczami. Dzięki temu mam pełen obraz sytuacji. Oj, nieźle się chłopak wkręcił. Faktycznie ma totalnie wyprany mózg, a i ze zdrówkiem nie najlepiej. W dodatku jest totalnie nieprzewidywalny... Yatta! Tym lepiej;) Takie postaci są po prostu fascynujące. Tylko Eris żal, bo czuję, że niejednokrotnie strachu sie przez niego naje.
    No i Tom... Widać tatuś nie odpuszcza, co mnie cieszy. Mam nadzieję, że w końcu utną sobie pogawędkę.
    Co mam dodać? Rozkręcasz się, a kreacje bohaterów, szczególnie Cole'a są kapitalne. Ja bardzo zwracam uwagę na rys psychologiczny postaci, więc u mnie to naprawdę gigantyczny plus. Uwielbiam Twój styl, jest taki lekki - po prostu przyjemnie się czyta. No i zdecydowanie mniej błędów niż poprzednio! Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo podobał mi się opis Cole'a z perspektywy Eris - dzięki temu jeszcze lepiej można było wyobrazić go sobie jako szaleńca, bo z perspektywy osoby postronnej, mimo wszystko wygląda to nieco inaczej, pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że nieco bardziej przerażająco. Współczuję Eris tego porwania, jak i również losu, który najpewniej ją spotka, o ile ktoś jej nie uratuje. Bo coś tak podejrzewam, że będą chcieli z niej zrobić kogoś równie podatnego na rozkazy jak Cole, a to nie zapowiada niczego dobrego dla dziewczyny.
    Wywód Willa o słoniach, a później jeszcze o spadku były uroczą próbą odwrócenia uwagi Toma od problemu, chociaż niestety nieskuteczną ;d Moim zdaniem Tom zdecydowanie powinien wreszcie pogadać z ojcem - w końcu nie widać, aby sam robił jakieś postępy w dowiedzeniu się prawdy, a od ojca być może dostanie przynajmniej kilka gotowych odpowiedzi.
    Na koniec tego komentarza wspomnę jeszcze, że masz śliczny szablon - animacja była świetnym pomysłem i bardzo fajnie i oryginalnie to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy