niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 15





Cole


     Wariowałem. Powoli popadałem w czyste szaleństwo, obłęd. Mój umysł płatał mi figle po zbyt wielu godzinach spędzonych w samotności, ciemności i niewiedzy. Prawdziwe wspomnienia plątały się z tymi zmanipulowanymi tak, że wkrótce nie potrafiłem już ich rozdzielić. Nie byłem pewien kto tak naprawdę zabił moją matkę, czy Will wciąż jeszcze żyje ani jaka była w tym moja wina. Prawda i fałsz mieszały się ze sobą, kotłowały się, walczyły. Żadne nie chciało odpuścić i odejść w zapomnienie. Pozostało tylko niezmącone przekonanie, że we wszystko wmieszana jest ciemnowłosa kelnerka z kawiarenki. To ona tego dokonała? Może miała zamiar skrzywdzić również mnie? Ba, na pewno tak było! Musiałem jej przeszkodzić, żeby nie stracić resztek zdrowego rozumu. Wszak już teraz doszło do tego, że nie mogłem spokojnie spać, bo niemal każdy sen zostawał brutalnie przerwany pojawieniem się  szarawej wilczycy, która o wszystko mnie obwiniała i kpiła z nędznych prób oporu. Nienawidziłem jej. Chciałem ją zniszczyć, choć nadal nie wiedziałem w jaki sposób to osiągnąć. Starałem się ze wszystkich sił, specjalnie nie tamowałem mocy drzemiącej gdzieś głęboko w moim wnętrzu. Ta jednak nigdy nie mogła odnaleźć uwolnienia. Czułem ją całym sobą, ale ona nie mogła mnie ocalić.
     Coraz częściej budziłem się z wrzaskiem, przekonany o tym, że kajdanki zmieniły się w palące obręcze, a te z kolei w dwa jadowite węże, które mocno zaciskały się na moich nadgarstkach i kąsały je dotkliwie. Szarpałem się, dopóki nie zrozumiałem, iż to zwykłe złudzenie stworzone przez zmęczone oczy oraz umysł. Metal nadal był metalem, nie przeistoczył się we wściekłą bestię, pragnącą rozerwać mi gardło. Chwilę byłem skołowany tym faktem, a potem następowało odrętwienie. Zupełna pustka, gdzie nie docierało do mnie już zupełnie nic. Sam nie wiedziałem, co gorsze. Nie zastanawiałem się nad tym, nie myślałem. Chciałem po prostu zniknąć. Jednak nikt tego nie szanował, bo drzwi niemal bez przerwy otwierały się oraz zamykały. Różni ludzie ciągle wchodzili i wychodzili, a ja nie reagowałem. Nie rozróżniałem ich twarzy, choć pewnie powinienem. Oni stanowili dla mnie tylko niewyraźne kontury, które dość łatwo było zignorować. Zadawali pytania, krzyczeli, wściekali się. Nie raz i nie dwa dostało mi się za nieudzielenie odpowiedzi, gdy tego oczekiwali, ale nie robiło to na mnie najmniejszego wrażenia. Wytrwale milczałem. Coś się zmieniło po przykrym incydencie z Aco, rany nie bolały tak jak kiedyś, dawne przekonania odeszły w niepamięć. Zaprzestałem walki. Nie interesowało mnie czy przeżyję kolejną godzinę, dzień, tydzień. To wszystko stało się bezsensowne.
     Zawsze uważałem, że ból jest utrapieniem, zbędnym cierpieniem, które zostało na nas zesłane tylko po to, aby nasza egzystencja nie była zbyt piękna i przyjemna. Przecież byłem tego idealnym przykładem! Powtarzałem sobie te słowa za każdym razem, gdy życie zsyłało na mnie kolejne nieszczęścia. Nie, nigdy nie protestowałem. Tak postępują ludzie słabi, a ja taki nie byłem. Owszem, czasami nie dawałem już sobie rady i uciekałem w używki, imprezy, inne życie. Ale kto normalny by to wytrzymał? Wielokrotnie igrałem ze śmiercią, ale ona nigdy się o mnie nie upominała. Widocznie stanowiłem wyzwanie nawet dla niej samej. Z resztą co jej po mnie? Po co komu kolejna, krnąbrna dusza do kompletu? Ona zbierała tylko ludzi coś wartych, tych, którzy na to absolutnie nie zasłużyli.
     W każdym razie myliłem się, przynajmniej w kwestii przydatności bólu. Nigdy nie przypuszczałem, że może być on czymś dobry i pożądanym  A jednak teraz bardzo mi go brakowało. Bo jeżeli odczuwasz cokolwiek, to wiesz, że jeszcze żyjesz i możesz wszystko w swoim życiu zmienić lub przynajmniej próbować. Gdy go zabraknie, to jakbyś umarł. Ostatecznie oraz nieodwołalnie. Ja nie czułem już kompletnie nic. Przestały mnie obchodzić kolejne, nowe rany, które nieznajomi zadawali z niezwykłym okrucieństwem. Pogodziłem się ze swoim podłym losem i z wytęsknieniem czekałem na jego koniec. Nie wszystko jednak zawsze idzie po naszej myśli, nie mamy wpływu na to, co zgotowała dla nas przyszłość. Co prawda zawsze możemy udawać panów świata, marnować swoje życie na różne sposoby lub brać z niego pełnymi garściami, lecz to i tak niczego nie zmieni. Nasze przeznaczenie zapisane jest bowiem w pradawnych księgach, do których nikt z żyjących ludzi nie ma dostępu. Mimo tych niezbitych faktów, my dalej próbujemy dzielnie udawać, a w rezultacie okłamujemy samych siebie. Nędzni głupcy.
     Po kilku minutach drzwi znowu się otworzyły, światło rozbłysło i ktoś podszedł bliżej niespiesznym krokiem. Milczał, co zwykle doprowadziłoby mnie do szaleństwa, ale teraz było dziwnie obojętne. Nie zamierzałem wykazywać zainteresowania. Nie potrafiłem.
- Cole... - Ciepły, dziewczęcy głos przywoływał do porządku, ale nie reagowałem. Cole. Tak miałem na imię. Chyba. Kiedyś. Już nic nie było tak pewne, jak wydawało się na pierwszy rzut oka.
- Daj spokój, Pensy. To nie jest nasza sprawa - zrzędził ktoś nowy, a jednocześnie jakoś podejrzanie znajomy. - On nie reaguje, może nawet nas nie słyszy w tej chwili. Stał się ich posłuszną lalką albo jest na dobrej drodze do tego. Meaque, sidła, tajna broń... Tak go nazywają. To jego przeznaczenie, czyż nie? Wystarczy spojrzeć na Aco, aby dostrzec, ile szkód już nawyrabiał. Jest stracony. Przecież ci mówiłem, a ty uparłaś się jak głupia i postanowiłaś tu przyjść.
- Ryan? - przerwała mu, nim zdążył się rozkręcić. - Wiesz jak bardzo cię lubię i cenię? Dlatego byłabym cholernie wdzięczna, gdybyś zamknął się na krótką chwilę lub najlepiej zostawił nas samych.
     Nie patrzyłem na nich, ale słyszałem jak chłopak jeszcze chwilę protestuje i próbuje namówić Pensy, aby odpuściła. Ta jednak była nieugięta i w końcu to Ryan musiał zrezygnować. Wyszedł, trzaskając ze złości drzwiami oraz mamrocząc pod nosem niezbyt piękną wiązankę przekleństw.
- Nie mogłam przyjść wcześniej i nie zdobyłam kluczy, przepraszam - wyrzuciła wszystko na jednym wydechu, jakby ktoś ją poganiał. Stresowała się, to jasne. - Przepraszam za wszystko. Czuję, że w jakimś stopniu też jestem winna. Bo ja wiedziałam o wszystkim, natomiast ty nie. Powinnam ci wcześniej powiedzieć, może wtedy by do tego wcale nie doszło. Przeze mnie teraz Aco walczy o życie, a ty jesteś taki... Umiem leczyć, ale tylko ciało. Dusza stanowi dla mnie jedną niewiadomą. Nie wiem zatem jak ci pomóc. Wybacz mi.
     Spojrzałem na nią. Jej dziwaczne, różowe oczy i policzki błyszczały od łez, pewnie nawet szczerych, ale wcale mnie nie obchodziły. Nie czułem współczucia czy nawet gniewu. Coś we mnie pękło. Dawny Cole Davis przestał istnieć.
- Powiedz coś, błagam - wyszeptała, walcząc ze zbyt długą grzywką, która nie chciała się prawidłowo ułożyć. To mi coś przypominało, tak jakbym już przeżywał tą scenę. Kiedyś, w innym życiu. - Nie odcinaj się od świata, od przyjaciół. Oni tego właśnie chcą.
     Odwróciłem wzrok, nie potrafiąc znieść jej widoku, a ona już więcej się nie narzucała. Nie znalazła sposobu, aby do mnie dotrzeć. Poddała się, westchnęła z żalu i wyszła. Znowu zostałem sam na własne życzenie.


     Brązowowłosy mężczyzna w średnim wieku, ubrany w drogi, czarny garnitur z wielkim zadowoleniem i zainteresowaniem obserwował na ekranie komputera, przez ramię swojego podwładnego postać skuloną w kącie pokoju. Ciemnowłosy chłopak nerwowo pocierał nadgarstki, choć już od dobrej godziny nie było na nich kajdanek, a jedynym śladem ich wcześniejszej obecności były bolesne obtarcia, które z czasem powinny się zagoić i zniknąć. Sam kazał je zdjąć, bo nie widział już żadnych powodów dla których wciąż byłyby one konieczne. Młody Davis był wrakiem człowieka, niezdolnym do ucieczki. Wreszcie osiągnęli, to co chcieli. Naprawili wszystko, co zdążyli poknocić inni ludzie. Zniszczyli dobroć, która powoli zaczęła kiełkować w tym młodym człowieku. Na szczęście zareagowali w porę. Jeszcze trochę i zmiany stałyby się nieodwracalne. Już teraz chłopak był niezwykle uparty. Dlatego też jego przemiana sprawiała mu tyle radości. Z wielką satysfakcją obserwował, jak z pyskatego buntownika, zmienia się nie do poznania. Widział, jak wszelka waleczność oraz chęć do życia wyparowuje z jego oczu, a zastępuje je zrezygnowanie. Stał się marionetką - zwykłą kukłą, banalnie łatwą do kierowania. Wręcz idealną do wykonania zadania. Nie interesowało go, że ucierpiała na tym jedna z najzdolniejszych osób, które zgromadził wokół siebie. Teraz przestało mieć to znaczenie. Chłopak był dużo cenniejszy.
     Nie podobało mu się jednak to, że jego pozostali podwładni zaczęli żyć własnym życiem i mieszać się w nieswoje sprawy. Już od jakiegoś czasu zauważał dziwne knowania, ale miał nadzieję, że wszystko z czasem przycichnie, a oni sami się opamiętają. Nie chciał tracić kolejnych ludzi, lecz jeżeli zajdzie to za daleko, będzie zmuszony do interwencji. Panna Lange, może i posiadała użyteczny dar, ale nie była niezastąpiona. Nie tak, jak jej siostra. To samo Ryan Craig. Prosił o szansę, błagał wręcz o nią na kolanach i w końcu ją dostał, choć mężczyzna wciąż miał sporo wątpliwości, co do  umiejętności tego niedoświadczonego młodzieńca. Postanowił, że jeżeli oboje będą za bardzo węszyć, nie będzie miał skrupułów. Bez żalu się ich pozbędzie.
- Jak długo jeszcze? - zapytał swojego podwładnego. Łysawy okularnik wzdrygnął się i spojrzał na niego ze strachem, na co mężczyzna uśmiechnął się z zadowoleniem. Lubił, gdy inni się go bali. Wtedy wiedział, że budzi respekt i prawidłowy autorytet. - Zadałem pytanie!
- Tt... taak - wyjąkał. - Wydaje mi się, że to tylko kwestia paru dni, proszę pana. Davis już teraz nie pojmuje tego, co się wokół niego dzieje. Lada moment będziemy próbować wcielać w życie drugi etap naszego planu. Potrzebna jest nam tylko Aco, ale ona jeszcze nie doszła do siebie po tak silnym ataku, którego nie zdążyła zablokować. Musimy czekać.
     Musimy czekać. Musimy czekać... Słyszał te słowa już stanowczo za często i wcale go to nie zadowalało. Więcej, doprowadzało do czystej wściekłości. Nigdy nie był zbyt cierpliwym człowiekiem. Wolał działać, niż zastanawiać się czy może ktoś inny go wyręczy. Pragnął wdrożyć swój plan w życie jak najszybciej, zanim wszystko wymknie się spod kontroli. Już teraz czas grał na ich niekorzyść. Obserwowani w każdej chwili mogli się zorientować o niebezpieczeństwie i wszystko, cały element zaskoczenia, poszedłby na marne. Szybko zerknął na drugi ekran, na którym wyświetlona była mapa, aby upewnić się, że czerwona kropka wciąż znajduje się w tym samym miejscu. Przynajmniej w tym wypadku szczęście im dopisywało.
- Nie rozumiem, jak mogliście do tego dopuścić - warknął, zezłoszczony prawdopodobnym opóźnieniem. Zależało mu na czasie, a w zamian otrzymywał czyste partactwo, z którym nie mógł się pogodzić. Przecież tak dokładnie dobierał sobie ludzi do tej akcji! Jak mogli tak bardzo nawalić?
- Nikt tego się nie spodziewał, proszę pana - odpowiedział cicho okularnik. - Nie sądziliśmy, że chłopak zaprotestuje w ten sposób i odblokuje swoją moc. On sam wydawał się zaskoczony tym faktem.
- Daję wam jeszcze trzy dni. Dłużej nie możemy już czekać - oznajmił i wyszedł, zostawiając łysawego knypka samego z tym problemem.




Dziwny ten rozdział, wiem. I to w dodatku dość krótki, choć planowałabym, że ma być dłuższy od poprzedniego. Wydaje mi się też, że namieszałam wprowadzając narrację trzecioosobą, ale żadna inna mi w tym wypadku nie pasowała. Mam nadzieję, że jednak nie jest tak źle, jak mi się zdaje i ktoś tam się tutaj odnajdzie.
Poza tym dalej znęcam się nad Cole'm jak widać i nie zamierzam wcale przestać w najbliższym czasie. Za bardzo go lubię, żeby dać mu spokój ^^ 
No dobra, zaoszczędzę wam zbyt długich przemów odautorskich i mojego wiecznego narzekania :)
Pozdrawiam!


34 komentarze:

  1. I dobrze, że nie chcesz mu dać spokoju ^^. Sielanka jest nudna, a jak wiesz, ja uwielbiam, kiedy postacie ciągle spotkają przeciwności i kłopoty.
    Nie mniej jednak, jest mi żal Cole'a. Już tyle czasu tam siedzi i wszystko miesza mu się w głowie. Sam już nie wie, co naprawdę wydarzyło się w jego życiu, a co jedynie jest złudną wizją, którą mu zaprogramowano. To naprawdę musiało mu nieźle zamotać i wprowadzić go w zwątpienie oraz zmienić jego spojrzenie na siebie, na innych... Na przykład nie wie, co naprawdę było z jego matką, co z Willem i myśli też chyba, że Eris mu coś zrobiła, podczas gdy ona przecież była niewinna, bo tylko była w tej kawiarni. W dodatku to jego ciągłe milczenie i dziwna uległość, bierność...
    Tak, tamci chyba osiągnęli to, co chcieli, tylko w zasadzie po co im taki Cole? Chociaż pod koniec, w kawałku z perspektywy tego faceta, było coś o mocach. Może on posiada jakąś zdolność, na której im zależy i dlatego chcieli go złamać, aby uczynić go posłuszną ich rozkazom kukłą? Może oni faktycznie "kolekcjonują" w jakimś celu ludzi z mocami? Mają przecież jeszcze Pensy, Aco i pewnie wielu innych?
    Coraz bardziej lubię Pensy i może uda jej się w końcu dotrzeć do chłopaka? Na razie jednak jego przyszłość rysuje się w nieciekawych barwach i pewnie długo potrwa, zanim wyrwie się z tego dziwnego stanu, który go dopadł. Ciekawi mnie też, co takiego zrobił, że i z Aco stało się coś złego?
    Ten rozdział był naprawdę bardzo, bardzo ciekawy ^^. Dużo się dzieje, i w ogóle... Przyjemnie się czytało ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Cole'a zbyt szybko sielanka nie dosięgnie, już ja tego dopilnuję. Wpadł w kłopoty, z których nie łatwo będzie mu się wydostać, o ile w ogóle. Tego jeszcze sobie nie zaplanowałam.
      Jedno jest pewne - chłopakowi wszystko się miesza i myli w głowie. Jest przekonany o bezwzględnej winie Eris, a z tego nic dobrego nie wyniknie ;)
      No, a po co tym ludziom Cole? A to już innym razem wyjaśnię, choć w sumie można już czegoś się domyślić lub ułożyć własne teorie spiskowe :) Moc ma - tyle zdradzę, ale na czym ma ona polegać? Na to trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
      Ja Pensy też lubię ^^ Ona jest taką żeńską wersją Willa, może tylko trochę bardziej opanowaną i rozsądną, choć chyba nie do końca. Pewnie będzie miała swoją rolę w historii Cole'a. Ba, już ją odgrywa ;)
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Cześć :)
    Widzisz? Teraz jestem najszybciej jak się tylko dało Xd Nieważne, że klawiatura mojego telefonu dotykowego doprowadza mnie do szału :p Postaram się przeżyć.
    Rozdział lodzio miodzio, kochana, mimo, że skusiłaś się na inną narrację w tym drugim fragmencie. W sumie nie wiem po co to mówię, bo to przecież bez większego znaczenia :)
    Biedny Cole :( Czyżby naprawdę wariował ? Przecież to by było okropne! A tak w ogóle to ja już się pogubiłam. Jaki atak na Aco? Wiem, że w poprzednim rozdziale zemdlała, ale dlaczego? Cole jej coś zrobił? Dobra, stop, bo zaraz ten komentarz zamieni się w wywiad :p W ogóle jestem strasznie ciekawa o co chodzi oprawcom Cole'a. Jaki plan? I w ogóle co on ma do tego? A Eris ? Ych, pozostaje czekać :/ Co też będę robić :)
    Życzę weny i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, cześć ^^
      Oj, to z klawiaturą to znam z własnego doświadczenia. Staram się go nie używać, gdy nie ma takiej potrzeby, a gdy już jestem do tego zmuszona to szlag mnie trafia.
      Cole nie potrafi odnaleźć się w tej sytuacji i pewne symptomy szaleństwa przejawia. No, a co z tego wyniknie to już ci nie zdradzę.
      Wiem, że strasznie łatwo się w tym wszystkim pogubić, ale niedługo wszystko się wyjaśni i stanie się klarowne. Obiecuję ;)
      Dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hmm... dziwny sposób okazywania uczuć. Naprawdę!
    Ale od początku ;D
    Ok, wisisz mi pranie spodni -.- Tak się zaczytałam, że na moje kochane jeansy spadły dwie wielkie krople ketchupu z prowizorycznego hot - doga na chlebie, którego zrobiłam sobie na śniadanie. Przez Ciebie musiałam się przebierać. Wiedz więc, że jak kiedyś zobaczysz w domu obce, duuuże spodnie, to będą należały do mnie. I ja się o nie upomnę!
    Ale rozdział!
    Ej, wcale nie namieszałaś z narracją. Szczerze mówiąc bardzo, ale to bardzo mi się podoba! Jednak 3 osoba daje więcej możliwości, a Ty to doskonale eksponujesz. potrafisz wykorzystać każdy jej atut! Serio.
    I przedstawienie Cole'a z całkiem innej perspektywy. Nie wnikanie w jego - praktycznie pozbawiony uczuć - mózg, lecz ukazanie go oczami kogoś innego. No, mi się bardzo podoba! Dlatego też karcę Cię za to, że tak krótko! Weź się do roboty i pisz dłuższe rozdziały albo wrzucaj po dwa na raz, man!
    Ej, dobra, mam za 10 minut mpk, więc spadam, ale jeszcze tu zajrzę, żeby przeczytać odpowiedź - bo zawsze zamieszczasz! - więc jakby co, to dopowiem jeszcze cosik ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem jestem strasznie specyficznym człowiekiem ^^
      A ślij te spodnie, trochę rzeczy do prania się nazbierało to mogę i te twoje dorzucić :D Tylko nie wiem jak będzie z ich odzyskiem. Chyba będziesz musiała przybyć po nie osobiście, haha.
      Faktycznie, trzecioosobowa narracja daje większe pole popisu, ale nie za bardzo umiem ją wykorzystać i ogólnie wolę pierwszoosobową, bo tu mogę skupić się na uczuciach, a to wychodzi mi chyba najlepiej. O ile to co mi wychodzi można uznać za coś dobrego :P
      W sumie nie wiedziałam jak miałabym opisać takiego wypranego z emocji zombiaka jakim się stał teraz nasz Cole, więc poszłam na łatwiznę i zrobiłam tak jak zrobiłam xD
      Jakoś dłuższe rozdziały nie chcą mi się kleić. Chyba będę musiała zacząć je łączyć, choć będzie to dla was męczące. Uprzedzam lojalnie!
      Ja tam lubię sobie z wami pogadać i przy okazji zdradzić połowę fabuły, ale coo taaam! xD
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Cole oszalał - to pierwsze, co przyszło mi na myśl. Ci ludzie zrobili z niego wraka, teraz chłopak zdaje się być marionetką pewnie podatną na ich rozkazy. Zdaje się być do tego wszystkiego bronią w rękach szaleńca, jakim jest ten mężczyzna-szef z drugiego fragmentu. Być może Cole jest mu potrzebny do unicestwienia wszystkich wilków? To miałoby sens, skoro przez ich zabiegi Cole poczuł niechęć do Eris. Ogólnie strasznie mu współczuję, świetnie opisałaś jego emocje, a motyw z kajdankami, które niby zmieniały się w płonące obręcze, a potem węże mistrzowski. Musiałaś bardzo dobrze wczuć się w postać chłopaka, aby tak dokładnie oddać jego teraźniejszy stan. Napiszę tylko: chylę czoła!
    Coraz bardziej mnie intryguje to opowiadanie, wprowadzasz coraz więcej niewiadomych, chociaż jednocześnie sytuacja zaczyna się nieco rozjaśniać. Już nie mogę doczekać się nowości :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobre miałaś skojarzenia. Ta granica dzieląca Cole'a od czystego szaleństwa jest naprawdę niewielka. Co prawda, do końca oszaleć mu nie dam z jednej prowizorycznej przyczyny - jak ja bym o nim pisała? Przecież wariatem nie jestem ^^
      Chłopak jednak ma kompletny chaos w głowie, a nieznajomi to wykorzystają. Tyle mogę zdradzić ;) Do czego tak dokładniej potrzebny jest im Cole no to już wyjdzie w kolejnych rozdziałach.
      Powiem ci, że jak pisałam powyższy rozdział miałam jeden z takich potwornych dni pt. "Bez kija nie podchodź" Może dlatego wypadło to odrobinę wiarygodnie xD
      Sytuacja staje się klarowna z każdym rozdziałem, a jak już rozwiążę worek z tajemnicami to ich ilość was zaskoczy xD Tak naprawdę nie ma ich zbyt wiele, a jedna powiązana jest z drugą ;)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  5. Moim zdaniem wcale nie namieszałaś tą wstawką z narracją trzecioosobową. Chociaż u Ciebie i tak jest różnorodnie, bo zwykle w pierwszoosobówce ludzie piszą z perspektywy tylko jednej osoby, a Ty kilku.
    Podobnie jak Lebrun, chylę czoła nad Twoją umiejętnością wczucia się w maltretowanego i uwięzionego bohatera. Świetnie Ci wychodzi opisywanie emocji.
    W pierwszej części rozdziału coś mi się zaczęło wydawać, że oni chcieli sprawić, aby Cole nienawidził Eris. Tylko po co, w czym ona jest tak ważna? Ale tu chyba chodzi o coś więcej, skoro ten mężczyzna z drugiego fragmentu był taki zadowolony, że udało im się "zniszczyć" Cole'a. Wprowadzasz coraz więcej zagadek i ja już nic nie wiem :) Dalej mam nadzieję, że Cole z pomocą Pensy jakoś wyrwie się z tej zadymki i przy okazji Aco nic się nie stanie.
    O! Jeszcze zaintrygowała mnie czerwona kropka na mapie. Może to jest położenia Eris i Jamesa? Wiem, wymyślam ^^
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mi ulżyło, bo cały czas miałam wrażenie, że strasznie mieszam :) Już dostatecznie kombinuję z tą zmienną perspektywą, ale bez tego akurat raczej by się nie obeszło, bo losy Eris i Cole'a są ze sobą powiązane ;)
      Lata w kółku teatralnym widocznie robią swoje, haha xD A tak na serio, to lubię się wczuwać w różne postacie, a w tą Cole'a przychodzi mi niesamowicie lekko. W końcu koleś powstał w mojej głowie :D
      Będę złośliwą istotką i nie potwierdzę ani nie zaprzeczę twoim przypuszczeniom. Mogę tylko zapewnić, że zbyt dużo tych zagadek już nie zostało. Teraz będą się rozwiązywać, a jak już wszystko stanie się jasne, to sami zobaczycie, że wszystko było ze sobą związane ^^
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. Teraz to mnie zaciekawiłaś. Czyżby Cole był pewnego rodzaju niszczycielem? Żałowałam Jamesa, lecz teraz bardziej szkoda mi Cole'a. Co oni mu zrobili? Teraz na pewno będzie zabijał wilki i stanie się zagrożeniem dla Eris. Niech to... nie chciałabym, żeby coś się im stało. Mam nadzieję, że Cole wróci do swojego poprzedniego stanu i znów będzie dobry. Jeszcze tego brakuje, żeby wszystkich pomordował:(
    Teraz z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Coś czuję, że pewnie będzie się działo:)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Wszyscy żałują moich bohaterów i przez to mi samej zaczyna być ich żal. A to niedobrze, niedobrze, bo niedługo dojdzie do tego, że nie będę zdolna dłużej się nad nimi znęcać i co wtedy będzie? :P
      Z Cole'm to tak prosto nie będzie. Jeszcze do końca nie rozwiązałam jego losów w swojej głowie, więc ta kwestia pozostaje otwartą.
      Czy w następnym będzie się dużo działo? Nie mam pojęcia. Na pewno pojawi się reakcja Eris, a poza tym może coś uda mi się wymyślić ^^
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Chciałam pojawić się wcześniej, ale jakoś tak mi się to nie udało. Cóż nie zawsze będzie tak, że będę pojawiać się niedługo po ukazaniu nowej notki - ogólnie ten fakt był według mnie bardzo zaskakujący, biorąc pod uwagę to, że jeszcze kilka tygodni temu potrafiłam narobić sobie niezłych zaległości. Mam wrażenie, że już niedługo szkoła spowoduje, że powtórzę tą sytuację. Tymczasem nie będę już pisać o czymś całkowicie nieistotnym! Rozdział jest jak dla mnie strasznie krótki! Zdecydowanie za szybko skończyłam jego lekturę i czuję taki jakiś niedosyt. Jest jednak jeszcze druga strona medalu, bo jeśli mam być szczera to mimo, iż jest to zaledwie fragment tekstu, według mnie jest genialny! Poza tym po małej przerwie pojawił się w końcu Cole! Jego imię nad rozdziałem zdecydowanie wpłynęło na fakt, że na moich ustach jakoś tak samoistnie zakwitł uśmiech. Przyznaję jednak, że było o wiele gorzej, gdy zagłębiłam się w słowa. Cóż nie ma co się cieszyć z sytuacji, w której znalazł się chłopak, a już szczególnie ze stanu, do jakiego go to doprowadziło. Mam jakoś tak wrażenie, że z winy Cola w najbliższym czasie Eris nie będzie miała łatwo. Co prawda nie wiem kim dokładnie jest ten facet, o którym była mowa na końca, ale sądzę, że tymi czerwonymi kropkami jest nasza wilczyca i jej przyjaciel. Nawet jeśli nie to nic innego nie przychodzi mi do głowy. W końcu to oni zostali zaatakowani i to przeciwko dziewczynie jest nastawiany nasz bohater. Jakby chciano go wypuścic na niezbyt przyjemne polowanie, obawiam się tego.
    Jeśli chodzi o pisanie w trzeciej osobie pod koniec tego rozdziału, to według mnie ta narracja była idealna, aby przybliżyć nam, choć zamglone i nieprzejrzyste (bo w końcu i tak nic tak naprawdę dobrze nie wiadomo) plany człowieka, który odpowiada za całą tą sytuację. Miałam nawet wrażenie, że takie przejście tak naprawdę nie miało miejsca, zwyczajnie dalej wczuwałam się w to, co nam przedstawiasz. Zresztą będę czekać na więcej! Wiem, że zawsze, albo raczej prawie zawsze tak mówię, ale cóż, ja czekam, więc pisz szybko! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Wiem, że wyszedł dość krótko. Muszę coś w końcu z tym zrobić, bo nawet mnie samą ta długość zaczęła przerażać. Może będę dodawać rozdziały, co dwa tygodnie, ale trochę dłuższe. Ewentualnie połączę dwa w jeden. Zobaczę jeszcze ;)
      Cole znalazł się w nieciekawej sytuacji, z której zbyt szybko się nie wydostanie. Ucierpi na tym on sam i kilka innych osób, ale na ten temat na razie milczę ;)
      Przeszłość mężczyzny, jego plany i osobowość będzie poruszona jeszcze w którymś rozdziale. Nic nie pozostawię bez wyjaśnienia.
      Bałam się dodawać tą trzecioosobową narrację, ale skoro przypadła wam do gustu, to pewnie jak zwykle niepotrzebnie panikowałam. Może nawet jeszcze coś w tym stylu kiedyś się pojawi?
      Również pozdrawiam ^^

      Usuń
  8. Witam;)
    Przybywam po niejakim czasie, ale w końcu jestem w stanie wyrazić swoją opinię na temat rozdziału. I znowu narzekasz! Chyba Cię trzepnę, no. Jak dla mnie, fanki wszelkich psychicznych anomalii, jest to jeden z lepszych rozdziałów. Faktycznie nie oszczędzasz Cole'a. Najwidoczniej zrobili mu wodę z mózgu. Nie myślałam, że dar Aco jest aż tak niebezpieczny, ale z drugiej strony ingerowanie w psychikę zawsze zostawia ślady i to wyraźnie ukazałaś. Cole jest cienie dawnego siebie. Niezdolną do czegokolwiek kukłą, marionetką. Myśli mu się plątają, wmówiono mu nienawiść do wilczycy, w dodatku ma halucynacje. To nie świadczy zbyt dobrze. Ależ jestem zafascynowana! Cole myśli pesymistycznie, jest w tak ciężkim stanie, że nawet ból odpłynął. Jestem ciekawa, czy będzie w stanie się z tego wygrzebać. Tylko mam nadzieję, że go cudownie nie ozdrowisz hehe;)
    Kolejną intrygującą kwestią jest jego moc. Najwidoczniej dość potężna, wnioskując z przemyśleń Ryana...
    Narracja trzecioosobowa mnie jakoś nie zgubiła, ale to pewnie przyzwyczajenie, bo sama tak plątam w opowiadaniu. Wręcz uważam, że fajnie tutaj wygląda. No i pojawił się bardzo zły człowiek. Czyżby chciał wykorzystać Cole'a do zaatakowania Eris? Nie wiem daczego, ale myślę, że ta kropka na monitorze może być położeniem Eris. To nawet sensownie by się łączyło. W każdym razie jego paskudny charakter już mi sie podoba.
    Co mogę rzec na koniec? Jestem oczarowana i mam tylko jedno ale... ZA KRÓTKO! Poproszę o więcej, moja droga, bo ja chcę sie porządnie wgryźć w te zawiłości. A warto, oj warto. Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam ^^
      Cieszę się, że tak pozytywnie odbierasz ten rozdział. Ja jak zwykle marudzę. Pewnie niepotrzebnie, ale jakąś przyjemność z tego życia trzeba jednak mieć :)
      Ja Cole'a bardzo lubię, więc nie będzie on miał ze mną łatwo.
      Aco ma potężną moc i bardzo niebezpieczną, choć wcale na to nie wygląda. Ingerowanie w ludzką psychikę jest paskudną zabawą, o czym ona wie i najchętniej by tego nie robiła, ale jak większość moich bohaterów nie ma zbyt wiele do powiedzenia.
      Czy Cole jakoś się z tego wygrzebie? Tego to już ci nie powiem, bo po części sama jeszcze tego nie przemyślałam ;)
      Ma moc, ale to mu w tym wypadku niewiele pomoże.
      Co do kolejnych twoich podejrzeń, to oczywiście również milczę. Wszystko się w końcu wyjaśni, ale do tego brakuje jeszcze trochę czasu ;)
      Co do długości, to postaram się poprawić :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  9. Może i rozdział jest krótki, może i trochę dziwny, ale w końcu zaczęło się cos wyjaśniać! Kocham cię za to! ;3
    Tak więc, taki był plan tych debili od samego początku??? Chcieli zrobić z Cola chodzącą marionetkę, bez uczuć? No to nieźle mnie tym zaskoczyłaś! Myślałam, że od samego początku chodzi im o informacje, a nie o coś takiego. Przecież to jest straszne co mu zrobili. Ja mam na przykład takie wrażenie jak by Cole po prostu umarł. Naprawdę cholernie mi go szkoda. Mam ochotę zabić tych ludzi, którzy mu to zrobili. On by wtedy przecież taki fajny;c
    Do dobra koniec na temat Cola, bo wtedy chyba w życiu nie skończyłabym komentarza! Teraz coś o tych dziwnych ludziach. Coś czuję w kościach, że Pensy i Ryan pomogą później Colowi. Skoro nawet ich władze zorientowały się, co oni robią, to tylko chyba kwestia czasu aż na serio się zaangażują. Taką mam bynajmniej nadzieję.
    Zrozumiałam jeszcze jedno, to ci sami ludzie odpowiadają za porwanie Cola i atak na Jermiego. Kurcze, w sumie mogłam się tego wcześniej domyśleć. Ech cała ja!
    No mam nadzieję, że następny już napisany i czeka tylko na publikację. Jak nie do zawsze możesz prosić o trochę mojej weny. Z chęcią jej trochę komuś oddam;3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Ano wreszcie pojawiło się trochę informacji. Wszak już to obiecywałam daaawno temu :) Teraz będzie ich więcej i więcej.
      Plan właśnie mniej więcej tak wyglądał. Ci ludzie informacji za bardzo nie potrzebowali, bo je mieli, a Cole'a wiedza była dość uboga. Tu raczej w grę wchodzą jego zdolności.
      I masz rację stary Cole tak jakby umarł, został zniszczony. Nie jestem pewna jak szybko i czy w ogóle wróci do poprzedniej formy.
      Pensy szczerze chciałaby pomóc chłopakowi, a Ryan po prostu idzie jej na rękę ze względu na jej siostrę ;) Sam raczej nie wyszedłby z tą inicjatywą, bałby jeszcze bardziej narazić się szefostwu. No i oczywiście nie jest pewne, że uda im się pomóc naszemu bohaterowi ^^
      No właśnie następny leży i kwiczy! Nie mam nawet jednego zdania do niego :( Przeziębienie położyło mnie na łopatki i zeżarło ostatnie twórcze komórki w moim mózgu. Trochę zdrowia i twojej weny zapewne bardzo by mi się przydało ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. A! Miałam już wcześniej wspomnieć, ale zapomniałam - wyjaśni się kiedyś o co chodzi z tym Meaque? :D Wcześniej Pensy chyba też chciała się tak do niego zwrócić, nie? Zaczęła 'me' i zmieniła na Cole. Gryzie mnie to niemiłosiernie, uchyl rąbka tajemnicy! Lubię zagadki i tajemnice, ale no błagam, już bym chciała się dowiedzieć! ^^ 'tajna broń' hmm, to co pojawiło się pod koniec rozdziału zaskoczyło mnie [ponownie - nie za często, to?]. W ogóle wszystko co się teraz dzieje, mnie zaskakuje, bo nie za bardzo rozumiem po co tak właściwie im jest potrzebny Cole. I co oni zrobią za te trzy dni? Zagadki, zagadki i jeszcze raz zagadki. Co ci bohaterowie mają z Tobą... Ale jakoś tak bardzo to mi ich nie szkoda, coś musi się dziać, nie? :D
    Ja tam nie narzekam na długość, przeczytałam dzisiaj cztery Twoje rozdziały i jestem usatysfakcjonowana. ^^
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjaśni, wyjaśni ^^ Nawet w tym rozdziale zostało zawarte jego tłumaczenie, ale o co dokładniej chodzi... No na to trzeba będzie jeszcze troszeczkę poczekać.
      Aj, ja bym ci chętnie odpowiedziała na wszelkie pytania, ale... nie mogę, no! Zdradziłabym fabułę, a to niedopuszczalne ^^
      No właśnie ciężkie życie mają ze mną ci moi bohaterowie, ale już tak musi być, aby akcja toczyła się do przodu. Nie lubię sielanki xD
      Dziękuję baardzo i pozdrawiam!

      Usuń
  11. Jestem już po popołudniowej kawie, więc zdolność pojmowania po dzisiejszym okropnym dniu już mi się włączyła, więc mogłam przeczytać.
    O jejku, jejku. Nigdy bym się nie spodziewała, że z Cole'em może przydarzyć się coś takiego. Przecież zrobili z niego jakąś roślinę nie zdolną do normalnego funkcjonowania. Nie wiem, jaki jest ostateczny cel tych typków (a sądząc po jednym z fragmentów nie jest to nic przyjemnego), ale nawet jeżeli jeszcze nie skończyli, to chłopak już stał się idealną marionetką w ich rękach. Bez zdolności do odczuwania emocji zrobi wszystko i nie pozostaną mu po tym jakiekolwiek wyrzuty sumienia czy wątpliwości.
    Mam jednak nadzieję, że jakoś uda mu się to przełamać, zanim przyjdzie najgorsze i znów stać się tym dawnym Cole'em. Może nie był wtedy najcudowniejszym człowiekiem, ale był sobą.
    Ogólnie rozdział bardzo mi się podobał, aż z chęcią poczytałabym sobie dalej. I narracja trzecioosobowa jak najbardziej na miejscu, nie wyobrażałabym sobie w tym fragmencie innej.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, Cole na razie ucierpiał na tym wszystkim najbardziej. Nie dość, że jego wspomnienia zostały pozmieniane i mieszają mu się w głowie, to jeszcze odebrali mu tak prozaiczne aspekty życia jak odczuwanie bólu czy czegokolwiek.
      Powrót do normalności nie będzie łatwy ani nie nastąpi z dnia na dzień.
      Co do narracji, mi właśnie też żadna inna za bardzo nie pasowała w tym miejscu. Trzecioosobowa jednak pozwoliła stworzyć taki specyficzny klimat. Tak myślę.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  12. Oj, znęcasz się nad biednym Colem. Co teraz z nim będzie, bo zrobiło się nieciekawie? Nikt go nie szuka, nikt nie wie, gdzie on jest, a powoli, ale konsekwentnie porywacze zamieniają go w swoją marionetkę. Cole chyba nawet nie zdaje sobie sprawy, że poddając się robi dokładnie to, czego od niego chcą. Oby pojawił się w jego myślach jakiś impuls, który wydobędzie go z otępienia i skłoni do działania. Jeszcze niedawno przecież myślał o ucieczce.
    Druga rzecz, która mnie zastanawia, jest to, że tak często myśli o Eris. Na dodatek tak negatywnie, jakby wszystko złe, co go spotyka było z jej winy. Spotkali się tylko raz (wtedy, gdy była wilkiem nie wliczam, bo nie zdawał sobie sprawy, że to ona) a tyle myśli jej poświęca. O co tutaj może chodzić? Może ta rosnąca niechęć jest również wywołana sztucznie przez moc Aco? Eris i Cole są w jakiś sposób związani ze sobą, nie potrafię tylko odgadnąć jak i dlaczego.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znęcam, znęcam ^^ Inaczej być nie może!
      Cole całkiem zagubił się w tej sytuacji i zapewniam, że zbyt szybko znowu się nie odnajdzie. Nie ma zbyt wielkiego wpływu na własne myśli, o to zadbała Aco. Wszystko lub znacząca większość jest jej dziełem.
      To powiązanie między naszymi głównymi bohaterami niedługo się wyjaśni :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  13. Masakra... co się dzieje z Colem. Ale po tym wszystkim, co mu zafundowali, to nic dziwnego. Nikt nie wyszedłby z czegoś takiego cało. Mam jednak nadzieję, że on z czasem wróci do normalności, choć pewnie nie będzie mu łatwo. Cieszę się, że jednak jego moc nie zabiła Aco. Świadomość, że odebrał komuś życie, pewnie jeszcze bardziej pogorszyłaby jego stan. Co oni planują? Jaki kolejny etap? Mam się bać o Cola? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;)
      O Cole'a oczywiście bać się należy ^^ Zwłaszcza, gdy dopada mnie mój sadystyczny nastrój. Wtedy nikt nie jest właściwie bezpieczny, hah.
      Aco jest mi jeszcze potrzebna, więc nie mogłam jej zabić ;) A i dla Cole'a byłoby to traumatyczne przejście. Nie, nie miałam takich planów ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  14. Cloe zaczął wariować. Oj, biedak. Czułam, że w końcu to co przezył odbije się na jego psychice.
    Może jednak mu to przejdzie?
    W każdym razie nie będzie miał łatwo.

    Najgorsze jest to, że on jest gdzieś sam. Nikt nie wie, gdzie on jest, nikt go nie szuka.
    Nie mówiąc już o tym, co mu zafundowano. Stał się jakąś roślinką, borajstwo.

    Nie, jestem wtrząsnięta do głębi. Przecież Cole musi dać sobie radę. Jak będzie inaczej - będę ryczeć jak bóbr.

    No cóż, czytało się przyjemnie. No, i w końcu zaczęło się coś wyjaśniać. :)

    Pozdrawiam, L.N.
    http://irim-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wchodzę sobie na bloga, by sprawdzić, czy może mi odpisałaś i co widzę?
      Źle napisałam imię Cole. Wyszło ki jakieś Cloe...
      A to wszystko przez to, że muszę komentarze pisać z telefonu lub laptopa siostry, bo moje dziadostwo odmówiło posłuszeństwa.

      Pozdrawiam serdecznie. :)
      http://irim-story.blogspot.com/

      Usuń
    2. Oj tam, i tak zorientowałam się o co chodziło :) Literówki się zdarzają. A z tym pisaniem komentarzy z telefonu to doskonale rozumiem. Sama tego nie cierpię i ograniczam do niezbędnego minimum.
      Cole rzeczywiście łatwego i przyjemnego życia mieć nie będzie. Zbyt szybko się z tego nie otrząśnie ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  15. No i zaczyna się wreszcie rozjaśniać! Czyli jest ten facet, który chce zarówno Cole'a jak i Eris. Bo czymże była ta czerwona kropka, jeśli nie miejscem pobytu naszych wilkołaków? Oczywiście nie wiem jeszcze po co on chce ich obu, co będzie z tego miał i w ogóle, ale jednak coś odkryłaś, więc jest dobrze :D Może w końcu wyjdziemy z tego labiryntu zagadek, jeśli będziesz łaskawa, o pani :D W ogóle to powinnam na wstępie przeprosić za zwłokę, ale ostatnio mam lenia do czytania. Muszę nad tym popracować, bo to okropne :>
    Nie mogę wprost uwierzyć, ,ze Cole aż tak się załamał! Koleś, ty jesteś silny, ty jesteś twardy, ty jesteś ... Cole :D Nie możesz im się poddawać, noo! Ej no weź coś z nim zrób, bo przestanę go lubić. Tak zaczęłam go lubić, nie spieprz tego :D
    Dobra, ja w sumie moze już skończę, bo mam dziś dobry humor i ten mój komentarz zaczyna być jakiś dziwny ^^
    czekam niecierpliwie na kolejny, bo chcę wiedzieć jak zareaguje Eris na to, co zrobił James, czyli całus :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      No wreszcie tak jak obiecywałam tajemnice powolutku będą się wyjaśniać. Nie wszystkie od razu, ale stopniowo, co byście zbyt szybko się mną nie znudzili hah :D
      W sumie nie nazwałabym stanu, w którym znalazł się Cole załamaniem. Załamana to mogę być ja jak sobie uzmysłowię, ile nauki przede mną xD Cole raczej został wyprany ze wszystkich uczuć i emocji. Zbyt szybko się z tego nie podniesie, ale silny gościu z niego, więc tak źle może nie będzie ^^
      Również pozdrawiam :*

      Usuń
  16. Ten rozdział był dla mnie tak krótki, że nieco się zdziwiłam, kiedy nagle tak po prostu się skończył. Twój styl, jak i sam pomysł na opowiadanie (o samej realizacji nie wspomnę, bo akcja jest prowadzona w idealnym tempie) sprawiają, iż zawsze mam ochotę na większą partię tekstu niż ta powyżej. Ale jestem zadowolona i z tego ;)
    Naprawdę przeraża mnie to, co się dzieje z Colem. Owszem, kiedy krzyczał, bał się i złościł to się martwiłam, zastanawiałam, jak dalej potoczą się jego losy, ale ta jego obojętność i totalny brak reakcji na cokolwiek dużo bardziej mną wstrząsają. To zdecydowanie nie jest normalne. Co ci oprawcy z nim tak naprawdę zrobili? W chłopaku wyzwoliła się jakaś moc, która o mały włos nie zabiła biedną Aco, a on zaczyna się zamieniać w jakąś lalkę pozbawioną uczuć. Boję się, że oni go naprawdę wykorzystają do swoich celów - jakiekolwiek one są, choć wiadomo, iż do dobrych nie należą. Jeśli Cole nie obudzi się z tego dziwnego transu i pozwoli, by robiono z nim to, co się chce, jego przyszłość będzie się jawiła niezbyt kolorowo. Cała nadzieja w nim samym i Pensy, która najwyraźniej się nie poddaje.
    Zastanawia mnie ten brązowowłosy mężczyzna, przywódca grupy/sekty/gangu czy cokolwiek to jest. Dawno nie czytałam o kimś tak bezwzględnym i okrutnym. Jest zadowolony z tego, że Cole stopniowo zostaje zmieniony w bezmyślnego robota i najwyraźniej wiąże z nim jakieś spore plany. Ten człowiek przejmuje mnie strachem, naprawdę.
    Właściwie nie wiem, co mogę jeszcze dodać. Rozdział przypadł mi do gustu, aczkolwiek chciałabym, aby następny był nieco dłuższy ;)
    W odtwarzaczu na blogu dopiero teraz zauważyłam "Castle of glass". Kocham tę piosenkę *.*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;)
      Z Cole'm najlepiej nie jest i pewnie zbyt szybko się z tego stanu nie otrząśnie, ale jest silny, a ja go bardzo lubię, więc tak do końca zwariować go nie dam.
      Pensy dalej będzie próbować przemówić mu do rozumu, choć będzie to ciężkie zadanie.
      A o tajemniczym mężczyźnie, który pojawił się pod koniec tego rozdziału jeszcze nie raz będziecie mieli okazję przeczytać ;)
      Ja też uwielbiam tą piosenkę i jakoś tak przypasowała mi do tego rozdziału ^^
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  17. Nie nie nie! Nad moim Colem się znecac, zabierac mu ta jego buntowniczosc? nie nie nie! protest! Ale cos czuje, ze on sie jeszcze jednak nie poddal.... taki typ ;) A ja mam wlasnie do takich meeega slabosc!

    ;)

    nauczylam sie wreszcie obserwowac blogi, mam nadzieje ze teraz bede bardziej na biezaco!

    Idem dalej!

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy