poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 14



Eris


     Chciałam czuwać przy Jamesie przez cały czas, ale szybko uświadomiłam sobie, że wcale nie jestem niezniszczalna, jak wydawało mi się na początku, i nawet mnie w końcu zmroczył sen. Cudowny, wspaniały, taki w którym wreszcie czułam się wolna od wszelkich zmartwień. Nie zamierzałam z niego szybko rezygnować, ale była to tylko kolejna rzecz na którą nie miałam większego wpływu. Chociaż przypuszczałam, że najmniejszy, podejrzany szelest mimowolnie szybko postawi mnie na nogi, jednak ocknęłam się dopiero, gdy słońce chyliło się już ku zachodowi. Widocznie musiałam być bardziej zmęczona, niż odczuwałam. Drgnęłam i zaspanym spojrzeniem zlustrowałam postać przyjaciela, nie do końca rozumiejąc, co mnie tak nagle rozbudziło. Chłopak nadal spał spokojnie tuż obok mnie, zupełnie niczym się nie przejmując. Chyba po raz pierwszy od dłuższego czasu nie rzucał się ani nie jęczał z bólu. Zatem to nie on musiał mnie obudzić. Ostrożnie wychyliłam się poza granicę jamy, aby rozeznać się w nowej sytuacji.
     Trzeba było przyznać, że zbyt wiele przez te kilka godzin się nie zmieniło. Po prostu kolejny, chłodny dzień ustępował miejsce jeszcze zimniejszej nocy. Właściwie oprócz znacznego spadku temperatury, wokoło nie dało się zauważyć innych oznak nadchodzącej zimy, od której dzieliło nas zaledwie kilka dni. Może tylko trawa lekko przyżółkła, zmizerniała i pokryła się szronem. Pobliskie drzewa dalej cieszyły oko jasną zielenią igieł rozsianych gęsto po licznych gałązkach, natomiast leśne zwierzęta wcale nie zaprzestały swojej aktywności. Ciągle czułam ich obecność. Wiedziałam, że kręcą się gdzieś w pobliżu, kończąc kompletować zapasy lub szukając wygodnej kryjówki na długie, mroźne miesiące. Nic nie wskazywało na to, aby nagle miały zaprzestać tych czynności. Tylko jedno, jedyne stworzenie nie dołączyło do pozostałych. Biały, dziwnie znajomy gołąb siedział nieruchomo na gałęzi najbliższego drzewa i patrzył prosto na mnie, jakby próbując przewidzieć mój następny ruch. Byłam o tym święcie przekonana, choć w sumie pewnie nie różnił się niczym niezwykłym od tysięcy podobnych ptaków, a świdrujące spojrzenie jego błękitnych ślepi równie dobrze mogło być wlepione w coś innego.
- Dziwne - mruknęłam, przecierając oczy leniwym gestem. Liczyłam, że gołąb zniknie, gdy ponownie je otworzę. Jednak on nadal tam był, nieruchomy niczym wypchana zabawka dla dzieci. O tym, że żył świadczyły tylko ciche odgłosy, które wydobywały się z gardła stworzonka. Nie rozumiałam jego dziwnego zachowania, tak bardzo niepodobnego do tego naturalnego, zwierzęcego. Musiałam się przekonać, że ptak nie jest tylko wytworem mojej rozszalałej wyobraźni, dlatego też powoli, aby go nie spłoszyć, ruszyłam w stronę drzewa. Dopiero z bliska dostrzegłam niewielki, pomarańczowy pojemniczek wykorzystywany do wysyłania listów, który gołąb miał przywiązane do łapy. Takich samych używał czasem Jeremy, gdy zajmował się hodowlą tych zwierząt. Kiedyś miał ich całe stado, lecz z czasem ograniczył się do kilku, ukochanych sztuk. Pasja ta bowiem wymagała ciągłych poświęceń, a on nie mógł im sprostać, gdyż co roku na kilka miesięcy zaszywał się w leśnej gęstwinie. Teraz byłam prawie pewna, że przed sobą mam ulubienicę swojego opiekuna.
- Sky, chodź do mnie - spróbowałam łagodnie, czując się jak ostatni kretyn. Bo kto to widział, aby rozmawiać ze zwierzętami i to w dodatku tak nierozumnymi, jak ptaki? Nie byłam panią Dolittle, nie znalazłam z nimi wspólnego języka.
     Gołębica tylko zatrzepotała skrzydłami, ale wciąż pozostawała na tej samej gałęzi. Nic dziwnego. Te okropne paskudztwa nigdy za mną nie przepadały. Jeremy zawsze powtarzał, że jestem zbyt nerwowa i brakuje mi cierpliwości, a to je płoszy. Ja miałam nieco inną teorię. Ptaki po prostu mnie nienawidziły, a Sky była tego idealnym odzwierciedleniem. Chociaż czasami wydawało mi się, że właściwie to ona nie cierpi wszystkich ludzi, jedynie mój opiekun stanowił jakiś dziwny wyjątek, który potworzyca ledwie akceptowała. Wytrwale powtarzałam, że biel piór była zwykłym złudzeniem, a w jej duszy panował najprawdziwszy diabeł. Jeremy śmiał się z tych słów, podsumowując, że idealnie do siebie pasujemy. Wtedy też się na niego obrażałam i ostentacyjnie go ignorowałam przez kolejne godziny. Co mu strzeliło do głowy, aby w takiej sytuacji przysyłać do nas właśnie tą bestię? Przecież ona nawet w tym momencie naigrawała się ze mnie bezczelne.
- Głupie stworzenie! Powinnaś teraz leżeć na czyimś talerzu - sarknęłam, kombinując jak dostać się do cennej przesyłki. Okrążyłam drzewo, szukając miejsca, które umożliwiłoby mi wdrapanie się na górę. Jak na złość pień był wysoki i smukły. Najbliższe gałęzie znajdowały się na wysokości kilku metrów, stanowczo za wysoko, abym mogła do nich sięgnąć.
- Eris, co ty tam robisz? - James wychylił się poza grotę i spojrzał na mnie z rozbawieniem. Ta, śmiej się, kiedy ja próbuję ratować ci skórę, pomyślałam ze złością, zastanawiając się jak długo już obserwuje moje poczynania. Jednocześnie cieszyłam się, że chłopak wygląda znacznie lepiej, niż kilka godzin wcześniej. Nie był już tak przeraźliwie blady, a jego spojrzenie wydawało się znacznie przytomniejsze. Musiał to być jeden z tych przełomowych momentów, gdy gorączka znikała, jakby nigdy jej nie było.
- Wydaje mi się, że ten gołąb należy do Jeremy'ego i przyniósł nam jakąś wiadomość - burknęłam w odpowiedzi, wskazując palcem na ptaka. - Ale paskuda nie chce do mnie przyjść.
     James z trudem wstał ze swojego miejsca i jakoś dokuśtykał do drzewa. Wciąż był osłabiony, więc czynność ta musiała kosztować go masę energii, ale nie pozwolił, abym to zauważyła. Dalej chciał zgrywać wszechmogącego. Chwilę popatrzył na gołębicę, a potem gwizdnął głośno, przeciągle. Sky spojrzała na niego z wielkim zainteresowaniem, po czym sfrunęła w jego dłonie. Ot tak, po prostu. Chłopak złapał ją i pogłaskał po łbie oraz skrzydłach. Raz po raz zerkał na mnie kątem oka, a na jego ustach błąkał się bezczelny uśmieszek. Widziałam, że jest z siebie niezwykle zadowolony i z trudem powstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem.
- Bardzo śmieszne - wymruczałam gniewnie, odwiązując od łapy potwora przesyłkę. Sky nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy. Z jej dzioba wydobył się dziwny dźwięk, przypominający syk wściekłego węża i gdyby nie dłonie Jamesa, który ją unieruchomił, zapewne mogłabym się pożegnać z co najmniej kilkoma palcami. Gdy skończyłam całą operację, chłopak przywrócił jej wolność. Ptak wzbił się w powietrze, ale wcale nie odleciał w nieznane, jak się na początku spodziewałam. Nie, gołębica wróciła na swoją gałąź i wlepiła we mnie kolejne mordercze spojrzenie, które jasno mówiło, że to jeszcze nie koniec. Nie musiała mi tego dobitniej uświadamiać, dobrze wiedziałam, że tej nocy już nie zasnę spokojnie.
     Szybko odkręciłam pojemniczek, po czym wyjęłam ze środka nieduży, papierowy rulonik. Odwinęłam go i uśmiechnęłam się sama do siebie, widząc znajome pismo Jeremy'ego. Niewyraźne bazgroły, rozciągnięte na całej szerokości karteczki. To nie było to samo, co jego obecność, ale sprawiło, że poczułam się odrobinę pewniej. Gdy czytałam, James przyglądał mi się z ciekawością, ale skupiłam się tylko na wiadomości przede mną.

Eris, nie wiem gdzie jesteście, ale nie wracajcie jeszcze do domu. To zbyt ryzykowne, a z Jamesem jesteś dużo bezpieczniejsza. On się o ciebie zatroszczy. Dam wam znać, gdy sytuacja się uspokoi. 

Ps. Przekaż Jamesowi, że z jego ojcem jest wszystko w porządku.

     Dłuższą chwilę wpatrywałam się w te kilka zdań, nic z nich nie rozumiejąc. Kilkakrotnie do nich wracałam, próbując doszukać się w nich ukrytego znaczenia. Nie tego się spodziewałam. Liczyłam na jakieś wskazówki, wytyczne. Opiekun jednak polecał nam zostać w tym samym miejscu i czekać na kolejne instrukcje. Czy on nie wiedział, jak zimno robi się o tej porze na dworze? A może właśnie na to liczył? Może chciał, abyśmy skryli się pod postaciami zwierząt i w ten sposób zapewnili sobie bezpieczeństwo? Mogłam się tylko domyślać jego prawdziwych intencji. W każdym razie list nie przyniósł mi spokoju ducha, którego tak bardzo oczekiwałam. Szczególnie jego ostatnia część stanowiła dla mnie nieodgadnioną zagadkę. Dlaczego mężczyzna wspomniał o ojcu przyjaciela? Co zaszło tego wieczoru, gdy uciekliśmy?
- I co pisze? - spytał chłopak, uświadamiając mi, że milczę znacznie dłużej, niż by wypadało. Zamiast odpowiedzieć, przekazałam mu kartkę. James tylko na nią zerknął. Nieco się zmieszał, gdy dotarł do ostatniego fragmentu, ale wciąż pozostawał opanowany. 
- Rozumiesz coś z tego? - spytałam, a kiedy on pokręcił przecząco głową, dodałam: - Nie oszukuj mnie. Może najwyższa pora, abyś wyjawił mi co to wszystko ma znaczyć? Przecież widzę, że wiesz znacznie więcej, niż chcesz przyznać.
- Wiem, że to nie jest w porządku względem ciebie - przyznał, siadając na grubym konarze, które powaliła ostatnia wichura. Unikał mojego wzroku, woląc przyglądać się wędrówce mrówek po korze drzewa. - Jednak Jeremy mi zaufał, a ja nie zamierzam go zawieść. Jesteśmy przyjaciółmi, więc powinnaś to zrozumieć i uszanować.
      Być może miał rację, ale mnie tylko zdenerwował. Zbyt długo potulnie czekałam, aż sam coś w końcu powie. Skoro prośby nie poskutkowały, żądania na nic się nie zdały, a gróźb chłopak i tak się nie bał, trzeba było wymyślić coś innego. Kurczę, w końcu byłam kobietą! Czy nie wystarczyło wykorzystać swoich atutów, aby zdobyć co tylko się chciało? Przecież właśnie tak działały te wszystkie wymuskane paniusie, które miałam okazję obserwować w kawiarence. Wszystkie zwodziły mężczyzn i szybko skłaniały do chętnego sięgnięcia po portfele. Wtedy uważałam, że to okropne i nigdy sama bym się tak nie zachowała, ale w sumie ta sytuacja wymagała poświęceń. Spuściłam zatem głowę, kilkakrotnie pociągnęłam nosem, a chłopak natychmiast zwrócił na mnie uwagę. Widziałam, że uważnie mi się przygląda, wyraźnie zaciekawiony tak niecodziennym zachowaniem.
- Jamie, proszę - wychlipałam, a łzy same napłynęły mi do oczu. Cóż, widocznie nie byłam, aż takim beztalenciem, jak zawsze sobie wmawiałam. Gdybym nie musiała co roku zmieniać się we włochatego potwora, może miałabym jakieś szanse w aktorstwie? Kto to wie. - Ja już nie mam siły. To wszystko mnie przerasta, a ty nic mi nie chcesz zdradzić. Sam twierdzisz, że jesteśmy przyjaciółmi, nie uważasz, więc, że zasługuję na szczerość? Myślisz, że życie w nieświadomości jest takie łatwe? Dla ciebie pewnie tak, skoro wiesz, co się dzieje i nie musisz się martwić o swoich bliskich.
- Eris, nie kupuję tego - odparł, szczerząc zęby w złośliwym uśmiechu. Szybko przezwyciężyłam chęć ciśnięcia w niego suchą gałęzią lub uduszenia go. Nie chciałam pokazać, że wyprowadził mnie z równowagi, dlatego uśmiechnęłam się uroczo i zatrzepotałam rzęsami. W sumie mogłam przypuszczać, że poczucia winy na nim nie wymuszę. James znał mnie zbyt dobrze i nie był, aż tak naiwny, aby połknąć taką głupią zagrywkę. Musiałam zatem wymyślić coś innego, coś zupełnie do mnie niepodobnego.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz - szepnęłam, zmieniając taktykę. - Jak tam z twoją ręką?
     Uśmiech natychmiast zniknął z jego ust, zastąpiony przez zwykłą podejrzliwość. Chłopak mimowolnie przejechał dłonią po ramieniu, krzywiąc się lekko. Nic nie mogłam wyczytać z jego twarzy.
- Całkiem dobrze, a przynajmniej lepiej niż ostatnio - odpowiedział z wahaniem. - Najwyraźniej wilcze geny musiały zacząć już działać. Jeszcze trochę i po ranie nie będzie nawet śladu. Nie rozumiem tylko, czemu tak nagle zmieniasz temat? To mi do ciebie nie pasuje. Przecież nigdy nie rezygnujesz, jak już sobie coś ubzdurasz.
- Jesteśmy przyjaciółmi - powtórzyłam cicho, zbliżając się do niego niespiesznie. Zatrzymałam się dopiero, gdy dzieląca nas odległość nie była już tak duża. Wtedy też przykucnęłam, aby znaleźć się na poziomie jego wzroku. Twarz obok twarzy. Teraz nie miał żadnego pola manewru, nie mógł uciec przed konfrontacją i udawać, że patrzy na coś innego. Zimne, stalowe tęczówki wpatrywały się w moje z wielkim zainteresowaniem, tak jakby ich właściciel nie do końca pojmował moje prawdziwe intencje. I dobrze. Miałam więcej czasu, aby wymyślić sposób i argumenty, które nakłoniłby go do zdradzenia kilku szczegółów przekazanych mu przez Jeremy'ego. Niczego więcej nie oczekiwałam. Przynajmniej tak wydawało mi się na samym początku. Chyba nie rozważyłam wszelkich możliwości, bo to reakcja Jamesa, zaskoczyła nas oboje. W pewnym momencie chłopak pochylił się i musnął moje usta swoimi.




Dobra, nawet nie pytajcie mnie o tą końcówkę, bo to nie miało mieć miejsca. James trochę wyrwał mi się spod kontroli i robi, co chce, ale ja go zaraz opamiętam. Spokojniutko ;)
Ogólnie rozdział budzi we mnie mieszane uczucia. O tyle, o ile pierwsza część chyba jest nawet znośna, to potem od listu Jeremy'ego coś się posypało. Takie mam wrażenie, ale nie marudzę, bo wiem, że tego nie lubicie.  
A tak w ogóle to jak tam wam święta mijają? Najedzeni? Obrzuceni Śmingusowymi śnieżkami? Kurczę, dla mnie coś za szybko to wolne zleciało. Jak pomyślę sobie, że od środy znowu trzeba będzie przyzwyczaić się do wczesnego wstawania to coś mnie skręca. 
Mam u was trochę zaległości, ale do jutra powinnam wszystko nadrobić, bo dzisiaj dalej męczę się z kochanym referatem.
W każdym razie trzymajcie się ciepło i do napisania ;)




39 komentarzy:

  1. James wyrwał ci się trochę spod kontroli? Trochę? Coś mi się nie wydaje, ale zdecydowanie końcówka była urocza, mogę poprosić o więcej takich? Jak tak o niej pomyślę to aż zastanawia mnie reakcja Eris. Dlaczego nie zawarłaś jej już w tym rozdziale? Teraz będę obgryzać paznokcie z nerwów. Nie mam pojęcia, jak ta dziewczyna może zareagować na taki "czuły gest" ze strony swojego przyjaciela, biorąc też pod uwagę to, że rozwalił on jej plany przekonania chłopaka, aby wyjawił jej coś więcej na temat tej całej, zaistniałej sytuacji. Jak widać wysilała się na próżno, bo otrzymała zupełnie odwrotne skutki.
    To wszystko powoduje, że dochodzę do coraz większego przekonania, że James jednak czuję coś więcej do naszej bohaterki niż tylko przyjaźń, bo jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, aby był to odruch chwili. wiem, wiem piszę tylko o jednym, ale co zrobić, że jakoś tak na koniec mnie nieźle tym zaskoczyłaś? Choć nie powiem gołębia i jego stosunki do Eris również wspominam z uśmiechem na ustach. Zdecydowanie ta dziewczyna nie ma odpowiedniego stosunku do ptaków, nie powiem, ja też nie :)
    Rozdział genialny! Szkoda tylko, że wciąż nie dowiedziałam się niczego konkretnego, choć i tak wiem więcej niż nasza wilczyca, ale postaram się zatrzymywać moją niecierpliwość w ryzach. Piszesz tak, że ja zwyczajnie nie potrafię oderwać się od tekstu, tak więc proszę już o kolejny! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak odrobinkę się wyrwał, ale szybko sprowadzę go na ziemię ;)
      Prosić to zawsze można, tylko co z tego wyjdzie to ja już nie mam pojęcia. Zbyt dużo pomysłów na to opowiadanie mi się tworzy i potem wychodzą właśnie takie dziwne, bardzo dziwne, ale sympatyczne scenki :D
      W sumie miałam wcisnąć jeszcze do tego rozdziału reakcję Eris, bo mam już ją opracowaną, oraz trochę więcej informacji, ale wtedy notka ta rozciągnęłaby się na kilka kolejnych stron ;) Co pewnie nie byłoby takie złe, ale wybitnie męczące.
      Odpowiedź Eris na pocałunek chyba nikogo nie zdziwi, choć może jednak i zdziwi? Zależy kto, czego się spodziewa po tym incydencie. James odwrócił kota ogonem, a Eris nie była na to przygotowana. Jeżeli nie urwie chłopakowi głowy, to wszystko dobrze się skończy ^^
      Ja za gołębiami nie przepadam, to i Eris nie będzie miała z nimi łatwego życia :D Dlaczego tylko ja mam cierpieć, hę?
      Wiem, wiem konkretów brak, ale pojawią się. Mam nadzieję, że już całkiem niedługo, abym nie wyszła na niesłowną ^^
      Bardzo dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie!



      Usuń
    2. Wcale nie takie aż bardzo dziwne, ale zdecydowanie zgodzę się z faktem, że sympatyczne scenki :)
      Jak dla mnie nie byłoby męczące! No i mogłaś tego nie mówić, bo teraz jakoś tak żałuje, że tego nie umieściłaś. Może i niby reakcja Eris jest do przewidzenia, ale według mnie tak nie do końca. Zdecydowanie chciałabym to już przeczytać!
      Ha ha... W końcu nie można samemu cierpieć, czyż nie? Ja tam jestem do gołębi taka bardziej neutralna, ale nie są to moje ulubione stworzonka... :)

      Usuń
  2. Oj tam oj tam, znowu marudzisz, a nie masz przecież o co ^^. Trochę więcej wiary w siebie, ta historia jest naprawdę dobra ;). Ale w sumie już się przyzwyczaiłam do twoich narzekań na końcu każdej notki, więc wcale się nie zdziwiłam, widząc je i tutaj. Zresztą, ja też uwielbiam sobie pomarudzić i przecież nie będę ci zabierać takiej przyjemności ^^.
    Nieco mnie zdziwił ten list od Jeremy'ego. Dlaczego nie mogą jeszcze wrócić do domu? Czyżby ci popaprańcy (a czuję, że to ci sami, co od Cole'a, lub przynajmniej powiązani z nimi) nadal ich szukali? Dobrze, że chociaż w tym lesie ich nie znaleźli... O, a gołąbek słodki ^^. Wgl fajny sposób przesyłania wiadomości, troszkę jak sowy w HP.
    Z Jamesem już chyba coraz lepiej. Ale oboje są teraz zdani na siebie, więc ich relacje nieuchronnie zacieśniają się, takie przynajmniej mam wrażenie, szczególnie przy końcowej scenie. Oboje są dla siebie ważni.
    Już wkrótce przemiana? I na całą zimę staną się wilkami, czy będą czasem zmieniać się w siebie?
    Może nie działo się tu bardzo dużo, ale przecież nie zawsze musi tak być ;). Mi się podobało i czekam na ciąg dalszy, zwłaszcza, że bardzo zastanawia mnie, co się dzieje z Cole'm. Ciekawi mnie także, kiedy on i Eris spotkają się ponownie ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, no przecież jakąś przyjemność z życia trzeba mieć ^^ Niektórzy lubią mleczną czekoladę, a ja dla odmiany pozrzędzić od czasu do czasu, a co!
      No, ale dziekuję ci bardzo za komentarz i za to, że jeszcze ze mną wytrzymujesz, haha. I to kolejne opowiadanie ^^
      Jeremy nie kazałby naszej dwójeczce nadal się ukrywać, gdyby nie miał do tego ważnych powodów. Z czasem i wy je poznacie, ale to jeszcze nie ta pora :)
      I nie-ee, to sowy z HP są podobne do gołębi ^^ Wszak to gołębie sobie przenosiły listy zanim powstał kochany Internet i komórki. Jeremy widocznie jest bardzo staroświecki, haha. A tak naprawdę, to nie miałam pojęcia w jaki inny sposób mógłby się z nimi skontaktować w środku lasu. Gołąbek jednak użyteczny jest, choć za nimi nie przepadam.
      Jamesowi trochę się polepszyło, ale nie byłabym sobą, gdybym tak szybko odpuściła. Jeszcze trochę się nad nim poznęcam.
      Przemiana zbliża się nieuchronnie. Jak będzie to wyglądać dalej? A tego to już ci tradycyjnie nie powiem. Tak samo jak tego, kiedy nastąpi spotkanie Cole'a i Eris.
      Wszystko wyjaśni się niedługo.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. No ja myślę, że go uspokoisz, bo to co zrobił było niewybaczalne! No helloł, a co z Cole'm? czy my się przypadkiem nie umawiałyśmy, że takie sceny będą miały miejsce, ale pomiędzy Eris i Cole'm, własnie? Więc mam nadzieję, że na przyszłość nie będziesz wykręcać takich numerów, koleżanko :D
    Coś mnie skręca jak wiem, że następny rozdział będzie o Cole'u i do kontynuacji tej sceny będę musiała poczekać aż do koljenego kolejnego. Nie żeby nie interesowało mnie co tam u Cole'a, no ale wiesz ... jestem ciekawa jak zareaguje Eris ^^
    Ciesze się, że u Jeremy'ego i u nich wszystkich tam wszystko w porządku. Szkoda tylko, że Eris i James nie dostali żadnych wskazówek. Przecież oni naprawdę nie mogą spędzić zimy w lesie, nawet jeśli pod postaciami wilków. No i stan zdrowia chłopaka wciąż nie daje mu spokoju. Oby to nie było nic straszie poważnego, chociaż znając Ciebie ... ;)
    Na koniec dodam , że podobał mi się motyw z gołębiem. Haha, chyba Eris faktycznie nie powinna zaprzyjaźniać się z ptactwem, to nie dla niej :P
    Czekam niecierpliwie na kolejny, zwłaszcza na Willa :3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uspokoję, uspokoję. To tylko taki jednorazowy wyskok był :)
      Wszak nie wyobrażam sobie tej dwójki jako pary. Oni są do siebie zbyt podobni, aby móc w spokoju przeżyć życie ^^
      Ej koleżanko, ale my się przecież na nic nie umawiałyśmy, buhaha :D Prosiłaś o dozę romantyzmu, to ta dam, masz romantyka w postaci Jamesa. Jak Eris zareaguje na tego całusa? To akurat nie jest trudne do przewidzenia, chyba, że wymyślę coś zupełnie innego. Bo wiesz, ze mną to nigdy nic nie wiadomo. To samo tyczy się zdrowia Jamesa. Niby wszystko jest w porządku, ale nie byłabym sobą, gdybym jeszcze mu nie dopiekła. Nie ma tak łatwo!
      Ja nie lubię ptactwa, to i Eris ma do nich urazę, a jakże :D
      Musi być jakaś sprawiedliwość xD
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. O, ja Cię w mordę jeża!
    Ale nie! Po kolei, okej!
    Na pewno bardzo podobało mi się to, że tu praktycznie tylko opisy były *.* Normalnie uczta dla sfatygowanych ślepiów! Aż się uśmiechałam cały czas. W końcu uwielbiam opisy. jeszcze Tobie one wychodzą tak ładne, lekko... no po prostu niesamowicie przyjemnie. Mówię to chyba za każdym razem, kurde, trzeba się ogarnąć!
    Haha, nie wierzę. Ten gołąb naprawdę jest jakiś dziwny. Z początku pomyślałam, że to może jakiś człowiek zamieniony w zwierzę, ale potem bardziej przemówiła do mnie wersja z Jeremy'ym. Taka bardziej logiczna chyba i normalniejsza. Aczkolwiek to normalne opowiadanie nie jest ( pozytywnie, oczywiście! ) więc wszystko może się zdarzyć, prawda? :D
    I zaczęłam się śmiać, kiedy Eris zaczęła się wspinać na drzewo. Chciałabym to widzieć na żywo. Naburmuszona, wściekła mina, ciągłe komentarze i mruczenie pod nosem. I wystarczy , że chłopak gwizdnie, a ptak posłusznie przylatuje. Hahah xd A Eris to gwizdnąć nie mogła? Może jednak gołębica by się zlitowała i przyleciała do niej? Ale weź, uraziłaś mnie! Ptaki wcale nie są mało kumate! Ja jestem ptakiem i jakoś co nieco kumam, no! Bez przesady! Już sobie nie wymyślaj, dobra! :PP Chyba, że Kowaliki to wyjątki... :P
    I jak Eris wzięła się za wysysanie z Jamesa prawdy. No bez jaj, musiała wyglądać gorgeous! Taka słodka dziewczynka, chlipiąca, bo mama jej laleczkę wzięła. Tak ją sobie właśnie wyobraziłam xd Na szczęście James nie jest taki głupi i nie dał się łatwo zwieść, ale...
    JEZU! JAK JA PRZECZYTAŁAM TO OSTATNIE ZDANIE! Wlepiłam w ekran oczy i taki mi się uśmiech na twarz wkradł, że aż nie wiem, jak go opisać. To był naprawdę zaskoczenie! Nie miało tego być, ale bardzo dobrze, że było! Bo niesamowicie mnie zaskoczyłaś. Naprawdę! Po prostu przez chwilę się chichrałam jak jakaś głupia! A tu siostra za ścianą pracę licencjacką pisze... ;d
    Nie mniej jednak nie zmienia to faktu, że Eris nadal nie wie, co się dzieje. Swoją drogą mnie też ciekawi, co takiego stało się ojcu Jamesa. W końcu, skoro Jeremy o nim wspominał, coś musiało być na rzeczy. Jest bezpieczny, z tego, co można wyczytać w liście, ale i tak coś z nim było na rzeczy. Tylko, dlaczego chłopcy ukrywają to przed dziewczyną? Ja na jej miejscu wpadłabym w szał i był chyba Jamesa zdzieliła! Ha, w sumie Eris ma ku temu powód teraz ;d
    Jedyne, czego się boję to to, że ich stosunku się teraz pogorszą. W końcu James przeszedł przez pewną linię, przekroczył granicę. Raczej niczego pozytywnego to ze sobą nie przyniesie. Chyba, że dziewczyna także podziela jego uczucia. Albo James przerobi to na głupi żart. ;D
    Rany, przyznam Ci się, że jak na moje, to tutaj nie ważny był ten list. Bo pocałunek wszystko przyćmił. Dowaliłaś, no! Przez Ciebie ludzka uwaga skupia się na czymś mało ważnym!
    DODWAJ SZYBKO COŚ NOWEGO! Boś mi narobiła niesamowitą ochotę na dalszą lekturę. Dlaczego to musi być takie krótkie?!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci ^^ Twoje komentarze niszczą cały system. Żebyś ty mnie widziała, jak go wczoraj wieczorem czytałam. Szczerzyłam się jak głupia do ekranu komórki, aż nawet yorkołak dziwnie się na mnie patrzył, a to już naprawdę niepokojące zjawisko :D
      Powiem ci, że to opisy od zawsze były moją największą zmorą, więc cieszę się, że tobie jednak się podobają. To miłe!
      Gołąb miał być dziwny, a wyszedł wręcz przerażający xD I tu wychodzi moja obsesja na punkcie tych zwierząt. Po prostu ich nie cierpię, bo zawsze mnie straszą, przelatując zbyt blisko twarzy :P
      Sama teraz wyobraziłam sobie wściekłą Eris, próbującą dorwać gołębia, haha. Aż przypomniała mi się jakaś durna kreskówka z podobną sceną xD
      Eris to gwizdanie nawet do głowy nie przyszło, choć nawet wtedy pewnie ptak nie wykazałby się posłuszeństwem. James ma u niego taryfę ulgową :D
      I wiem, że nie wszystkie ptaki są mało kumate ^^ To tylko i wyłącznie opinia Eris, którą ja popieram jedynie co do gołębi, wróbli i papug xD
      James głupi nie jest i na tanie sztuczki się nie nabiera. Płacząca Eris nie zrobiła na nim większego wrażenia, hah.
      A ostatniego zdania to w ogóle miało nie być! Czysty spontan, który nawet mnie zaskoczył xD Miałam to zmienić, ale w końcu już tak zostawiłam, a niech ma coś chłopak od życia, haha. Krótkiego życia, jeżeli Eris wpadnie w szał i wtedy nawet zraniona ręka go nie uchroni przed przykrymi konsekwencjami tego uczynku :p
      Co do ojca Jamesa... wrócę do tego. Miałam wyjaśnić to już w tym rozdziale, ale oczywiście wyszło coś innego ^^
      Następny rozdział pewnie tradycyjnie w przyszłym tygodniu, więc zbyt długo czekać nie będziesz musiała ^^ Zobaczysz jeszcze mnie dość będziesz miała :D
      Pozdrawiam serdecznie!


      Usuń
  5. Witaj. Od początku czytam twojego bloga, ale się zbytnio nie ujawniałam, raz tylko skomentowałam chyba prolog i pierwszy rozdział no i oczywiście poprzedni blog, którym mnie bardzo ujęłaś.
    Masz naprawdę bardzo przyjemny styl pisania i z przyjemnością czyta się twoje rozdziały. Kurczeeeee... co z Colem?! XD Oj James ci się faktycznie wyrwał spod kontroli xD
    Mam nadzieję że kolejny rozdział już niebawem. Nie mogę się doczekać :D

    Mam także małą prośbę.. mogłabyć proszę zerknąć na moje wypociny, które chciałabym dać jako wstęp do mojego opowiadania? Naprawdę wspaniale piszesz i chciałabym poznać twoją opinię:

    http://zapytaj.onet.pl/Category/002,027/2,24066772,Nadaje_sie_na_Prolog_Prosz_o_szczera_opinie_D.html

    Jeśli nie masz konta na zapytaj to napisz na aloesowna@o2.pl
    :D
    I pamiętaj.. więcej wiary w siebie! Naprawdę bardzo mi się podobają twoje blogi i każdy kolejny na pewno również przeczytam :D
    ~Levy-chan ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ;) Miło mi, czytając takie słowa.
      Do Cole'a wracam już w następnym rozdziale, więc trochę się wyjaśni ;) Taką mam nadzieję przynajmniej.
      Następny rozdział pewnie pojawi się jakoś w przyszłym tygodniu tak jak zwykle.
      Co do twojego prologu, to mi osobiście się podoba. Nie zdradza zbyt dużo, ale na tym to wszystko też polega. Nie mam pojęcia dlaczego tak bardzo wahasz się z przemienieniem go w pełną historię. Jak masz tylko jakiś ciekawy pomysł, to pisz śmiało ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Oj masz rację, nie lubię Twojego narzekania;)
    Cieszę się, że James wrócił do zdrowia. Jestem ciekawa jak teraz będzie zachowywał się bohater oraz jak go przedstawisz. Na razie postrzegam go jako, hm... podrywacza?;)Najbardziej jednak nurtuje mnie ta tajemnica, o której już marudzę od dłuższego czasu. Chciałabym, by Eris poznała prawdę, w końcu powinna ją znać. Takie podejście wydaje mi się nieco niewłaściwe, ponieważ w ten sposób przyjaciele mogą skazać ją na jeszcze większe niebezpieczeństwo, w końcu dziewczyna może nauczyłaby się jakiejś obrony i tak dalej? Niewiedza skazuje ją na jeszcze gorsze męki (jeśli takie ją czekają).
    Przyznam, że reakcja dziewczyny mnie zaskoczyła. Nie sądziłam, że zdobędzie się na taki chwyt, by zdobyć cenne informacje. Oj, nieładnie;)
    Ciekawe co teraz stanie się z Colem. Czy uda mu się uciec i dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi?:)
    Pozdrawiam i czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie lubi ^^ Ale narzekanie też od czasu do czasu jest potrzebne, hehe.
      James jeszcze tak nie do końca wrócił do dawnej formy. Nazwałabym to raczej chwilową poprawą. A podrywaczem też bym go nie nazwała, choć może na razie tak to wygląda.
      Eris prawdę pozna i to całkiem już niedługo. Tak myślę ^^ Wtedy również wyjdzie na jaw, dlaczego przyjaciele nie chcieli nic jej powiedzieć, choć powody pewnie wydadzą się prozaiczne.
      To był chwyt poniżej pasa, ale Eris była już zrozpaczona :) Chciała za wszelką cenę dowiedzieć się prawdy, choć jak widać nie do końca się jej to udało...
      No, a do Cole'a wracam już w następnym rozdziale.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Kiedy czytam rozdział o Cole'u, zastanawiam się, co z Eris. A kiedy poznaję dalsze losy naszej wilczy, martwię się o Cole'a ;) Bardzo zżyłam się z bohaterami Twojego opowiadania i chyba dlatego tak się tym wszystkim przejmuję. Dla mnie ten rozdział był zdecydowanie za krótki, nie zmienia to jednak faktu, że jak zwykle czytałam z prawdziwą przyjemnością.
    Wcale się nie dziwię, że Eris wreszcie zmorzył sen; zachowywała się bardzo dzielnie, trwając przy swoim przyjacielu, ale nie jest przecież niezniszczalna. Kiedy tak nagle się wybudziła, to w sumie się nieco przestraszyłam, bo pomyślałam, że może grozi im jakieś niebezpieczeństwo. A w śnieżnobiałej Sky początkowo upatrywałam jakiegoś demona pod postacią zwierzęcia xD Cieszę się zatem, że gołębica okazała się jedynie posłańcem. Choć, niestety, niezbyt miłym.
    Ta wiadomość od Jeremy'ego bardziej wszystko zagmatwała niż wyjaśniła. Chłopak wyraźnie troszczy się o bezpieczeństwo swoich przyjaciół, jednakże nie mam pojęcia, dlaczego tak usilnie zależy mu na tym, by oboje pozostali w lesie. Co takiego się dzieje, że Eris i Jamie nie mogą wrócić do domów? Czemu Jeremy sam nie przyszedł im tego wszystkiego powiedzieć, tylko wysłał gołębia pocztowego? No i co takiego działo się z ojcem Jamesa? Ech, po raz kolejny prowokujesz prawdziwe multum pytań w mojej głowie...
    Końcówką totalnie mnie zaskoczyłaś. Niezmiernie mnie bawiły zabiegi Eris, która próbowała wyciągnąć od chłopaka informacje, ale przede wszystkim cieszyłam się, że z Jamesem jest już dobrze, bo jego poprzedni stan przedstawiał się przerażająco. A tu taka niespodzianka! James chyba od dłuższego czasu czuł coś więcej do swojej przyjaciółki, a że ona nieświadomie go sprowokowała, wykorzystał sytuację. Jestem ciekawa, co wyniknie z tego pocałunku :)
    Czekam na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo miło było mi czytać tyle wspaniałych słów :)
      Demon kryjący się pod postacią zwierzęcia to całkiem ciekawy pomysł, aż żałuję, że na niego nie wpadłam, ale w sumie to w tym opowiadaniu już i tak zgromadziłam zbyt wiele dziwnych rzeczy ^^ Dlatego gołąbek okazał się zwykłym doręczycielem, aczkolwiek faktycznie niezbyt miłym.
      Tajemnice, które dręczą wszystkich od kilku rozdziałów już całkiem niedługo wyjdą na jaw. No, a przynajmniej mam taką nadzieję.
      Eris kombinowała jak mogła, aby wydobyć prawdę od przyjaciela, ale nie za bardzo jej się to udało. Też się ubawiłam wyobrażając sobie tą scenkę.
      James ma się trochę lepiej, ale to raczej chwilowa poprawa. Nie zamierzam zbyt szybko się nad nim zlitować ^^
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Nie spodziewałam się rozdziału tak szybko :)
    Doszłam do wniosku, że rozdziały o Eris czyta mi się szybciej i łatwiej niż te o Cole'u. Nie mam pojęcia, może przez moją większą sympatię do bohaterki, albo przez to, że rozdział ogólnie był lżejszy i sympatyczniejszy, mimo że Eris i Jamesowi też nie powodzi się najlepiej.
    Pomysł z gołębiem - świetny! Idealny sposób na doinformowanie bohaterów, no i jeszcze nie wziął się tak całkiem znikąd, tylko z hodowli Jeremy'ego. Trochę to może się kojarzyć z sowami z HP, ale gołębie pocztowe to chyba już od bardzo dawno funkcjonują ;)
    Sky ma bez wątpienia specyficzny charakterek, ale ja lubię takie zwierzaki.
    Liścik od Jeremy'ego chyba dołożył jeszcze więcej tajemnic, w dodatku nieco zirytowałam się Jamesem, kiedy nie chciał nic zdradzić Eris. Jednak cieszę się, że chłopak już czuje się lepiej ;)
    Gierki Eris mnie rozbawiły - zdecydowanie nie wyszła jej ta próba podejścia Jamesa. Ale za to końcówka - taaak, to na pewno świadczy o tym, że są przyjaciółmi! Dobra, muszę powstrzymać się przed radością na wątek romansowy z Jamesem, bo coś mi się wydaje, że jak już, to sparujesz Eris z Colem.
    Mam wrażenie, że ten komentarz to straszne brednie. Przepraszam ;< A tak z ciekawości: wymyślasz historię w miarę na bieżąco, czy masz już zaplanowaną? Pytam, bo mam wrażenie, że wszyscy ostatnio spontanicznie zakładają opowiadania, a ja tak nie umiem xD
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wspaniały komentarz ^^ To wcale nie brednie, więc nie masz za co przepraszać!
      Miałam trochę wolnego czasu w święta, to udało mi się szybciej napisać i dodać rozdział. No, ale za to nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny, bo do niego mam dopiero kilka zdań i zero weny.
      Serio? Mi lepiej pisze się te fragmenty o Cole'u, więc myślałam, że i w odbiorze będą przyjemniejsze, choć może nie jest to najlepsze słowo. O tym chłopaku chyba nie da się czytać z przyjemnością xD No, ale akurat ta notka była inna od pozostałych, trochę weselsza od poprzednich. Tak mi się przynajmniej wydaje.
      Eris starała się jak mogła, ale to jej nijak nie wyszło ^^ Niechcący doprowadziła do czegoś zupełnie odwrotnego. Czy zamierzam to kontynuować? Raczej nie, bo jakoś nie widzę tej dwójki jako pary. Są do siebie zbyt podobni, aby być razem.
      No, ale co do paringu Cole + Eris też nie jestem jeszcze przekonana, choć kilka osób mnie o to prosi ^^ No, zobaczymy.
      Historia to jeden wielki spontan. Zakładając bloga, miałam pomysł tylko na prolog, dopiero potem zaczęłam układać sobie możliwe wydarzenia i w tym momencie mniej więcej wiem, jak będzie to wszystko wyglądać, choć zdarza się, że coś głupiego strzeli mi do głowy, tak jak np. ta końcówka, i muszę to wszystko jakoś zgrabnie wpleść w cały kontekst ^^
      Pozdrawiam serdecznie!


      Usuń
  9. Och, nie sprowadzaj Jamesa na ziemię. To takie dziwne, ale przyjemne uczucie, kiedy postacie wymykają się z rąk. Ma się wrażenie, że żyją własnym życiem :)
    Eris była taka zabawna i naiwna ze zgrywaniem się. Nic dziwnego, że jej przyjaciel tego nie kupił. Jeśli chce wyciągnąć od niego informacje, to musi się bardziej postarać. Chociaż po ostatniej scenie, to już wszystko może się wydarzyć.
    Zaciekawił mnie lis Jeremy'ego. Był bardzo krótki i nic nie wyjaśniał, co w sumie nie dziwi. Nie mógł ryzykować i pisać czegoś konkretnego. Tylko najważniejsze wskazówki. Ale szkoda, bo w dalszym ciągu za wiele nie wiemy. No, a to tylko wzmaga apetyt.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Fakt, to dziwne uczucie, gdy postacie wymykają się z rąk, ale równie przyjemne. James jednak musi wrócić na ziemię, żebym w spokoju mogła kontynuować swoje nikczemne plany :D
      Eriska chciała dowiedzieć się czegoś konkretnego od chłopaka, ale w zamian otrzymała coś zupełnie innego. Jedno jest pewne, nie zostałaby super szpiegiem xD
      No, a o co chodziło w liście wyjaśni się w kolejnych rozdziałach.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Och cóż widzę, że dopadł cię ostatnio spory zastrzyk weny. Co tydzień nowy rozdział. Ale to dobrze, może w końcu ktoś zacznie gadać o co chodzi.
    A więc czemu Jermi nie mógł napisać jakoś tej wiadomości bardziej zrozumiałe? Przecież ani Eris ani ja nic z tego nie rozumiemy. Czemu ta cholera nie chce zacząć gadać?! Niech zacznie gadać! Bo naślę na niego krzaki xd Muszę też wspomnieć coś na temat tego głupiego gołębia. Co za dziwne stworzenie. Choć niech Eris się cieszy zawsze mógł jeszcze na nią nasrać!
    Co do końcówki to w sumie czegoś takiego się spodziewałam, ale cieszę się, że go ogarniesz;)
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastrzyk? Raczej zastrzykunio, bo już minął jak to ma w zwyczaju po jednym, udanym rozdziale. Kolejny więc będzie do kitu - tak tylko lojalnie uprzedzam :P
      Jeremy nie mógł napisać wszystkiego w formie długiego referatu, bo byłoby to zbyt ryzykowne. Co jeżeli ten okropny, przerażający gołąbek wylądowałby na czyimś talerzu? :D W każdym razie tajemnice i tak niedługo się wyjaśnią. Jeszcze trochę cierpliwości.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń
  11. Dobra, nadrabiam zaległości!
    Fajnie, że dodałaś rozdział tak szybko (; Szczególnie, że z perspektywy Eris, bo bardzo ją lubię. Fajny wątek z gołębiem, podobało mi się, jak próbowała go podejść i jak ganiła się w myślach, że przecież nie jest panią Dolittle :P A ten list od Jeremy'ego zawierał tyle informacji, że szok :P Spodobała mi się końcówka, choć wątpię, byś rozwinęła wątek tego "romansu", gdyż myślę, iż Eris będzie z Cole'em, co nie? ^^
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się z tego powodu ^^
      Rozdział chciałam dodać jeszcze w święta, bo teraz nie wiem jak będzie z czasem. Póki co na jego brak nie narzekam, ale za to wena uciekła. Bywa i tak.
      Eris jest upartym stworzeniem ^^ Niemal tak samo jak ten milusi gołąbek. No, a Jeremy popisał się swoją wylewnością :P
      A tego czy zamierzam wyswatać z Cole'em czy nie to jeszcze sama nie wiem. Ogólnie nie przewidywałam wątku romansowego, ale w sumie to fajne urozmaicenie.
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  12. A myślałam, że James jednak coś napomknie o całej sytuacji, gdy Eris powiedziała, że są przyjaciółmi, a tu nie. Ale próby wydobycia informacji, które podejmowała dziewczyna były takie... (i słowa mi zabrakło) powiedzmy, że przyjemne, ale i tak łatwe do przejrzenia, a już w zupełności przez Jamesa.
    Mimo wszystko uważam, że coś powinien jej powiedzieć. Szczególnie po takiej treści listu, który otrzymali (swoją drogą gołąbek był cudny ^ ^). Co ona ma teraz myśleć, gdy znalazła się w tak dziwnej i nieznanej dla niej sytuacji.
    A bohaterowie czasem tak mają, że robią rzeczy których nie mieli bez zgody autora, ale dzięki temu jest ciekawiej ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      James miał napomnieć o tej sytuacji, ale jednak wyszło inaczej ;) Można powiedzieć, że to Eris wszystko zepsuła, choć on też ma w tym swój udział. No, ale od wyjaśnień się nie wywinie. Nie ma takiej opcji nawet ^^
      Gołąbek cudny? Mnie tam przerażał, haha. Ale ja ogólnie ptactwa nie lubię. Mam uraz po szalonych papużkach falistych, które kiedyś u nas w domu były xD
      Pozdrawiam!

      Usuń
  13. Przyznam szczerze, że mi James plącze się z Jeremy'm, bo ich imiona zaczynają się na tę samą literkę, więc wolę uprzedzić, że mogę pisać o jednym, chociaż może mi chodzić o drugiego ;p
    Tata mojej koleżanki również hodował gołębie, więc wiem ile w to trzeba włożyć wysiłku, a już zwłaszcza, gdy znika się przecież na dłuższy czas. Dobrze, że Jeremy skontaktował się z nimi dzięki nieprzyjaźnie nastawionej gołębicy i dobrze, że nie skończyło się to dla Eris żadną utratą palców itp. Mają zostać w bezpiecznym miejscu, więc sytuacja w ich domu musi być naprawdę napięta i niebezpieczna. Szkoda, że wciąż nie wiadomo o co chodzi, bo oczywiście czekam z wielką niecierpliwością, aż to wyjaśnisz.
    Ech ten wyrwany spod kontroli James :D Ciekawe, co wyniknie z tego pocałunku. Przecież dotychczas byli przyjaciółmi, a teraz w grę mogą wejść większe uczucia i ktoś może zostać poważnie zraniony. Chociaż wierzę, że opanujesz chłopaka i jednak pozostaną w relacjach czysto przyjacielskich :)
    Rozdział bardzo przyjemnie się czytało i pozostaje mi tylko czekać niecierpliwie na więcej. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Aj, imiona tych drugoplanowych bohaterów to ja wybierałam czysto spontanicznie, a faktycznie mogą się plątać ;)
      Wszystkie tajemnice niedługo się wyjaśnią. Wiem, wiem powtarzam to od jakiegoś czasu, ale tak naprawdę będzie! Eris wreszcie dowie się, to co ukrywa przed nią Jeremy i dlaczego musi się ukrywać.
      Natomiast w następnym rozdziale na pewno wyjaśnię, co wyniknie z tego niespodziewanego pocałunku ^^ Przyjaźń jest zagrożona, ale może uda mi się to jakoś opanować ;)
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  14. Witaj;)
    Znowu muszę przeprosić za opóźnienie. Jakoś nie mogę się ogarnąć ostatnio;P W każdym razie normalnie zaraz sie wkurzę. No z czego Ty jesteś niezadowolona? Ja nic takiego w twoim rozdziale nie widzę, wręcz przeciwnie, podobało mi się;) No, ale ja każdy Twój rozdział wręcz połykam;)
    Eris najwidoczniej się z ptaszkami nie dogaduje;) Nie no, naprawdę zabawny i poniekąd uroczy fragment z gołębicą. Niezłe ptaszysko. Dobrze, że sie na Eris nie rzuciło;P A James jeszcze bezczelnie się śmiał;) W każdym razie list od Jeremiego brzmiał dość tajemniczo. Właściwie nic nie wyjaśnił, do tego co rodzice Jamesa mają z tym wspólnego? Nic dziwnego, że Eris łapie się wszelkich sposobów, by wymusić na chłopaku powiedzenie prawdy. Nie dał się, zresztą tak myślałam, że za szybko nam sytuacji nie wyjaśnisz. Za to końcówka zwaliła mnie z nóg. No ładnie sie porobiło, bardzo jestem ciekawa reakcji Eris.
    Co mogę dodać? Jak zawsze bardzo ładna narracja, taka swobodna i luźna;) Widać, że mimo wszystko czujesz tę postać, to dobrze;) No i oczywiście nie mogę się doczekać NN. Mam nadzieję na coś dłuższego, także wiesz;P. pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, witam ^^
      Przepraszać to nie masz za co. Ja się wcale nie gniewam!
      Z czego jestem niezadowolona? Sama nie wiem, chyba z tego, że nie wszystko wychodzi mi tak jakbym chciała xD Jednak cieszę się, że tobie rozdział się podobał. To jest przecież najważniejsze :)
      Ptaki to ogólnie strasznie dziwne stworzonka są. Nic dziwnego, że Eriska się z nimi nie dogaduje. Ma to po mnie xD Sky to już w ogóle okropny egzemplarz. Dziewczyna miała szczęście, że cało z tego starcia wyszła, hah.
      Nie mogłam zbyt szybko wszystkiego wyjaśnić, bo to nie byłoby w moim stylu. No, ale niedługo będę do tego zmuszona, bo ile można, prawda? Już w następnym rozdziale z udziałem dziewczyny, Eris czegoś się tam dowie ;) No, a przede wszystkim zobaczycie jak zareaguje na ten pocałunek. Mam nadzieję, że wyjdzie mi trochę dłuższy niż ten obecny.
      Pozdrawiam serdecznie!


      Usuń
  15. Cześć ;)
    Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam :( Za te cholerę zaległości u Ciebie, ale w sumie to mam je u wszystkich. Mam nadzieje, że się nie gniewasz :*
    Żeby nie było wcześniejszy rozdział przeczytałam, ale skomentuje tylko ten, bo muszę lecieć dalej :)
    O, faktycznie James się trochę wymknął... Hm, ale czy to źle? Xd
    Ta scena była słodziaśna :* Chociaż Eris nie powinna była przesadzac z tym aktorstwem, bo to tylko chłopaka nakręciło xd Cieszę się, że z jego ręką już lepiej, bo bardzo go polubiłam ;)
    Sytuacja z tym upartym gołębiem mnie rozbawiła xd A zwłaszcza siepanie się Eris :)
    Mam nadzieje, że wszystko w miarę szybko się wyjaśni i przestaniesz kończyć na takich momentach, bo mnie krew zaleje !! :p
    Czekam na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć ^^
      Przepraszać nie masz za co. Mi też się zdarzają zaległości, więc doskonale cię rozumiem.
      James się wymknął i może nie byłoby to takie złe, gdyby nie wybuchowy temperament Eriski. Dziewczyna nie była przygotowana na taki obrót spraw i pewnie zbyt pozytywnie na ten gest nie zareaguje.
      Obiecuję, że wszystko lub znacząca większość się wyjaśni.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  16. A mi się tam końcówka podobała. Nie spodziewałam się, że on ją pocałuje. :D Jestem ciekawa, jaka będzie jej reakcja. Nie rozumiem, czemu to taka tajemnica i on nie może jej powiedzieć, o co chodzi. Przecież chyba jej ufają, prawda? Mam nadzieję, że jednak uda jej się coś z niego wyciągnąć. Niech próbuje, hehe. A ten ptaszek był wredny. Cóż, też myślałam, że we wiadomości będzie coś konkretnego, a tu nic. Heh, ale może powinni go posłuchać i tam zostać. Cieszę się, że z Jamesem już lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Ja też się tego nie spodziewałam :D To był pełen spontan, zupełnie nie przemyślany. Reakcja Eris pewnie nikogo jakoś szczególnie zaskoczy, chociaż...
      Co do tajemnicy. Niewiedza jest dla dziewczyny dużo bezpieczniejsza, a przynajmniej tak myślą chłopcy. To, że się mylą to tylko taki drobny szczególik.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  17. jak burza, przemknęłam po rozdziałach jak burza popędzana huraganem! Je-dnym Tchem. Jednym tchem pochałania się wszystko! Oj narkręciłam się jak jak stary zegar babci! Jestem oszołomiona, przez resztę wieczoru będę widzieć tylko Twojego wilka i myśleć i myśleć i czekac!

    Zakochałam się już dokumentnie w Cole'u.

    Miałam nadzieję, że wreszcie coś się wyjaśni, co za ludzie go więżą, Kim są Aco i Różowa, kto szuka Eris? musisz coś wreszcie mi rzucic czarno na białym albo ocipieję już dokumentnie! :D

    Tak czysto Serio Serio - uwiodłaś mnie jeszcze bardziej, to jest ta historia, którą jeśli trzymasz w całości w ręku, nie puścisz, nie pójdziesz spać, nie wyjdziesz z psem, nie trafisz łyżką zupy w otwór konsumpcyjny - nie oderwiesz się, póki nie pochłoniesz w całosci, natychmiast ;PP

    Przy okazji - niewiarygone, ale u mnie cos nowego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Jesteś niesamowita, skoro chciało ci się to wszystko nadrabiać i jeszcze przy tych bredniach nie zwariowałaś ^^
      A, że Cole'a polubiłaś to w ogóle mnie zaskoczyło trochę. Przecież to taka okropna cholera, że sama miałam momentami ukręcić mu ten śliczny łebek xD Pod koniec może spotulniał, ale wciąż jest tym samym okropnym chłopakiem, którym był na początku.
      A pewnie, że coś wyjaśnię ^^ Kolejne rozdziały rzucą więcej światła na całość, więc jeszcze trochę cierpliwości, haha.
      Nawet nie wiesz, jak miło zrobiło mi się czytając tyle wspaniałych słów. Słodzisz mi niemiłosiernie, ale ja ci za to bardzo dziękuję :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  18. + muszę w ogóle zacząć czytać od samego początku bo trochę się w niektórych momentach nie połapałam o co kaman ale wszystko nadrobię ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziękuję ci bardzo ;)
    Strasznie się cieszę, że opowiadanie ci się spodobało.
    Oczywiście wpadnę do ciebie, jak tylko znajdę wolną chwilę.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  20. No i znów zaskakujesz! Doskonale rozumiem co miałaś na myśli, że tej końcówki miało nie być, jak postać tak jakby robi co chce, a Ty tylko piszesz. Ale w sumie mi to się zawsze podoba jak postać 'kieruje' mną, niż ja nią. :) Jakby sama chciała przekazać coś. Ale hmm... co chciałby nam przekazać James? ^^ Ja przed takim wątkiem się nie burzę, mogłoby być ciekawie. [nie przepadam za Cole'm więc nie chciałabym wątku Cole - Eris - ona jest dla niego za dobra].
    Krótko, bo chcę już lecieć doczytać 15 rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię zaskakiwać ^^
      Tylko tym razem końcówka zaskoczyła nawet mnie. Słowa jakby same się ułożyły w mojej głowie, a ja już nie chciałam ich zmieniać xD
      Eris jest zdecydowanie za dobra dla Cole'a. Sama nie wiem czy chciałabym ich kiedyś tam połączyć. No, ale do Jamesa też mi nie pasuje ;) Eris i James są do siebie zbyt podobni, a takie związki są nudne i najczęściej nie kończą się dobrze.
      Pożyjemy, zobaczymy :)

      Usuń

Czytelnicy