środa, 27 marca 2013

Rozdział 13





Cole



     Miałem dość wszystkiego. Dość siedzenia w zimnym, ciemnym pomieszczeniu bez żadnych wieści od Toma czy Willa. Dość myśli, od których bolała mnie głowa, a ciało odmawiało posłuszeństwa. Chciałem tylko wstać, pozbyć się kajdanek, boleśnie wpijających się w moją skórą, zapomnieć i ruszyć przed siebie. Wrócić do swojego starego życia, naprawić te błędy przeszłości, z którymi wciąż mogłem coś jeszcze zrobić, a potem zamknąć ten rozdział, całą księgę chowając głęboko w odmętach świadomości. Być może kiedyś bym po nią ponownie sięgnął, ale nie po to, aby wracać do tego, co minęło. Wtedy zacząłbym pisać od nowa zupełnie nową historię, starając się nie popełniać przy tym tych samych, głupich wpadek. Przecież to takie proste, czyż nie? Wystarczy wziąć do ręki czystą kartkę papieru, długopis i nakreślić na niej swoje życie. Spisać wszystkie cele, niwelując przeszkody. Tylko dlaczego wciąż tkwiłem w tym samym miejscu i użalałem się nad sobą, zamiast działać? Przeszłość trzymała mnie na samym dnie, wyśmiewając nieudolne próby wydostania się na powierzchnię. Czemu odcinałem się od świata, nawet nie próbując wykorzystać nadarzających się okazji? Chyba nie miałem sił, aby dalej walczyć. Już nie myślałem, że sam sobie poradzę. Potrzebowałem wsparcia, ale zbywałem jedyną osobę, która mogłaby mi go udzielić.
     A jednak Różowa mnie zadziwiała. Choć ostatnio niezbyt dobrze ją potraktowałem, jasno dając do zrozumienia, że nie chcę mieć z nią absolutnie nic wspólnego, ona i tak nie odpuściła. Odwiedzała mnie prawie codziennie, zabawiając rozmową, a raczej własnym monologiem, bo ja ostentacyjnie ją ignorowałem, nie włączając się do dyskusji. Czasami przynosiła jedzenie, którego nie miałem zamiaru tknąć, choć żołądek skręcał się z głodu i prosił o łaskę. Nie byłem pewien, ile jeszcze wytrzymam, postępując w ten sposób. Dziewczyna wciąż nie zyskała mojego zaufania, mimo że wyglądała uczciwie i niewątpliwie narażała się specjalnie dla mnie. Pewnie powinienem być jej za to cholernie wdzięczny, ale nie potrafiłem się do tego zmusić. Przecież zawsze byłem samowystarczalny. W szkole chłonąłem wiedzę jak szalony, tylko po to, aby w późniejszym czasie nie być zależnym od innych. Wszystko chciałem osiągnąć zupełnie sam, nie licząc na czyjąś pomoc. Nauczyciele mnie chwalili, zachwycali się mną przed innymi, nie znając prawdziwego powodu mojego zaangażowania. I chociaż często nie podobała się im moja arogancja czy bezczelne odpowiedzi, zwykle przymykali na nie oczy, bo oceny stanowiły priorytet, a te nie pozostawiały żadnych wątpliwości. Szkoda, że teraz nie mogły uratować mi tyłka.
     Przelotnie zerknąłem na Pensy, która wciąż siedziała przede mną i wpatrywała się w moją twarz tymi swoimi ogromnymi, różowymi oczami z niemym błaganiem. Nie wiedziałem o co prosi, wcale mnie to nie interesowało. W tym momencie nie zamierzałem spełniać niczyich żądań. Dziewczyna jednak mi imponowała. Do tej pory uważałem, że tylko ja potrafię w takim stopniu działać ludziom na nerwy. Ona znacząco mnie przewyższyła, skoro sam traciłem do niej cierpliwość. Uparta bestia zdawała się tego nie zauważać, wytrwale lekceważyła moje polecenia, ani myśląc zostawić mnie w spokoju. Chociaż kazałem jej stąd wyjść i nie wracać, ona udawała głuchą, beztrosko paplając o nieistotnych szczegółach oraz tych nieco ważniejszych. Wspominała o swojej rodzinie, od której została brutalnie oddzielona, gdy była dzieckiem, a także o niezwykłych zdolnościach, w tym tych, które posiadała Aco. Nie przysłuchując się zbyt dobrze, dowiedziałem się, że dziewczyna jest manipulatorką - cokolwiek miało to znaczyć. Pensy twierdziła, że dar siostry jest niezwykły, niebywale rzadki i potrafi wywołać niemałe zamieszanie. Nie zdradziła na czym tak dokładniej miał polegać, a ja sam więcej nie dopytywałem, bo po części nie chciałem zdradzać, jak bardzo zainteresowały mnie jej słowa. Wciąż traktowałem ją niczym powietrze. Drugim powodem było to, że już sam trochę zdążyłem się przekonać o cudownych zdolnościach niewidomej.
- Me... To znaczy Cole - zaczęła po chwili milczenia, próbując zwrócić na siebie moją uwagę. Nawet na nią nie spojrzałem, z wielką uwagą studiując fakturę ściany. Nie było to zbyt pasjonujące zajęcie, ale liczyłem, że dziewczyna w końcu sama się zniechęci. - Nie odtrącaj mnie. Ja naprawdę chciałabym ci pomóc. Umożliwiłabym ci ucieczkę, gdybym tylko potrafiła - wyznała cicho i szybko zamilkła, jakby dopiero teraz zdając sobie sprawę ze znaczenia wypowiedzianych słów. Rozejrzała się nerwowo dookoła, a kiedy uświadomiła sobie, że nic się nie stało, uśmiechnęła się nieśmiało. 
- Dobra, słuchaj. Ciągle twierdzisz, że chcesz mi pomóc. Nie żeby coś, ale to się robi nudne. Też mogę powiedzieć, że mam cudowne zdolności i przeniosę nas w czasie, lecz nic z tego nie wynika. Skoro upierasz się przy swoich racjach, to udowodnij i przynieś mi kluczyki, abym mógł się stąd wydostać - powiedziałem, wskazując głową na kajdanki. Dziewczyna na chwilę zamarła, zastanawiając się nad moimi słowami, a potem powoli skinęła głową i wyszła. Nie spodziewałem się, że tak łatwo pójdzie. I wcale się nie pomyliłem.
     Pensy opuściła cele, ale już do niej nie wróciła. Zamiast Różowej wkrótce zjawili się ludzie, którzy byli tu już wczoraj. Najpierw poczułem się winny, że niepotrzebnie kazałem dziewczynie dodatkowo się narażać na niebezpieczeństwo, ale zaraz to uczucie minęło, zastąpione przez palącą wściekłość, kiedy między nimi dostrzegłem też Aco. Nie, nie wywołał jej wcale sam widok dziewczyny, choć pewnie tak powinno być po dawce wrażeń, jakie zaserwowała mi poprzedniego dnia. Jednak ona nie była niczego winna, została zmuszona do wykorzystania swojej mocy, choć wcale tego nie chciała. Moja złość była raczej skierowana w stosunku do mężczyzn, którzy ją tu przyprowadzili, a w szczególności do jednego z nich, blondyna. Szatyn sprawiał wrażenie dobrego człowieka i zastanawiałem się, co go skłoniło, aby dołączyć do tej zgrai. Może nie znałem się zbyt dobrze na ludziach, ale nawet ja widziałem, że kompletnie tu nie pasował. Nawet teraz trzymał się na uboczu, jedynie kontrolując całą sytuację  Gdybym wtrącał się w interesy innych, już dawno trzepnąłbym go w łeb i polecił, aby się stąd wynosił, póki jeszcze ma taką możliwość. Czy on nie widział, co tu się dzieje? Przecież musiał doskonale zdawać sobie z tego sprawę.
     Dokładnie przyjrzałem się każdemu z nich, dłużej zatrzymując wzrok na dziewczynie, a potem wracając znowu do szatyna. Może to ona była kluczem? Boże, co ta miłość robi z ludźmi... Niby od zawsze wiadomo, że pod jej wpływem dzieją się naprawdę dziwne rzeczy, ale żeby tak od razu narażać się dla jakiejś tam dziewczyny? Nigdy bym się nie zdobył na podobne poświecenie, choćby była ona nie wiadomo jak piękna. Nie dołączyłbym do wrogów tylko po to, aby móc mieć oko na ukochaną i pilnować, aby nic się jej nie stało. Przecież to totalna głupota! Gdzie tu miejsce na jakiś instynkt samozachowawczy?
      Brunetka tym razem nie płakała ani nie błagała o łaskę. Wyglądała na zmarnowaną i raczej pogodzoną ze swoim podłym losem. Jej piękną twarz szpeciła świeża rana, ciągnąca się niemal przez cały policzek. Co oni z nią zrobili? Jak mogli tak traktować ludzi i to tych kompletnie bezbronnych? Miałem przemożną ochotę wdać się z nimi w niekoniecznie kulturalną dyskusję, ale nie zdążyłem. Wszystko potoczyło się zbyt szybko. Poczułem potworny ból, szarpnięcie które zmusiły mnie do przymknięcia powiek, a gdy je otworzyłem, spostrzegłem przed sobą inną, ale tak samo dobrze znajomą scenerię. Z całą pewnością było to kolejne wspomnienie, do którego dorwała się Aco. Znowu byłem w staromodnej kawiarni i siedziałem na przeciwko Willa. Chłopak mówił coś i żartował, próbując nakłonić mnie do tego samego, lecz z mizernym skutkiem. Byłem na niego zły, że wyciągnął mnie na kawę, kiedy ja wolałem posiedzieć w jego domu, w samotności.
- Mogę przyjąć zamówienie? - Nawet nie zauważyłem momentu, w którym do naszego stolika podeszła młoda kelnerka. Bez problemu rozpoznałem w niej dziewczynę poszukiwaną przez tych dziwnych, szalonych ludzi. Zupełnie nie rozumiałem powodu, dla którego tak bardzo się na nią uwzięli. Przecież wyglądała bezbronnie, kiedy uśmiechała się w tak pogodny sposób. Odwzajemniłem ten gest, a ona odwróciła wzrok, jakby zawstydzona. Chyba właśnie w tym momencie tak bardzo mnie zaintrygowała  Jeszcze chwilę się jej przyglądałem, a Will w międzyczasie złożył zamówienie, które ona skrupulatnie zapisała w notesiku. Nie czułem już takiego szoku, gdy dziewczyna po chwili osunęła się na ziemię. Spodziewałem się tego i wiedziałem, że wszystko zaraz minie. Niestety chyba nie mogłem się bardziej pomylić.
     Brunetka zamiast wziąć się w garść, jak zrobiła to poprzednim razem, krzyczała przeraźliwie, skręcając się z bólu na podłodze. Jej ciało zaczęło się deformować, a skórę błyskawicznie porosła biaława sierść. Całość trwała może tylko kilkanaście sekund, po czym na jej miejscu pojawił się potężny, jasnoszary wilk. Zaniemówiłem. Czy to możliwe, że kompletnie zwariowałem?  Przecież ludzie nie zmieniają się w żadne leśne stworzenia! To przeczy wszelkim prawą natury. Cała sytuacja była absurdalna i nigdy nie miała miejsca, prawda? Chciałem w to wierzyć.
    Toczyłem wewnętrzną walkę, rozważając wszelkie możliwości, a tymczasem zwierzę podniosło się już z podłogi, zjeżyło się na grzbiecie, wyszczerzyło kły, po czym skoczyło prosto na mnie. Byłem zbyt oszołomiony całym zajściem, aby na czas odpowiednio zareagować. Niestety Will nie miał tego samego problemu, bo niespodziewanie pochylił się do przodu, przyjmując na siebie ten atak.
- Nie! - wrzasnąłem, zrywając się z miejsca. Niewiele jednak mogłem już zrobić. Ostre zębiska zatopiły się w jego szyi, przebijając skórę i zapewne miażdżąc krtań, rozrywając aortę. Krew trysnęła strumieniem, barwiąc wszystko na ciemnoczerwono. Ciało przyjaciela znieruchomiało, a jego spojrzenie przygasło. Już nie widziałem w nim radosnego blasku, tak charakterystycznego dla Willa. Mimo to bestia nie zamierzała szybko rezygnować z tak łatwego łupu. Próbowałem ją bezskutecznie odgonić. Gdy pochwyciłem ją za kark, warknęła ostrzegawczo, ale jej zielone ślepia wciąż się śmiały. Kpiły z moich mozolnych starań. To tylko jeszcze bardziej mnie rozwścieczyło. Poczułem niezwykłą siłę drzemiącą gdzieś głęboko we mnie. Wystarczyło tylko po nią sięgnąć, aby móc wygrać ten nierówny pojedynek. Problem polegał na tym, że nie umiałem jej właściwie wykorzystać, a czas uciekał. Chciałem uratować przyjaciela, lecz nie wiedziałem w jaki sposób to osiągnąć. Jak miałem radzić sobie z tak silnym ściskiem szczęk? Byłem bezsilny.
- Puść go - warknąłem, raz po raz potrząsając jej cielskiem. Nie chciałem tego, ale w moim głosie i tak zabrzmiała rozpacz, na co z wilczego gardła wydobyło się coś na kształt ludzkiego chichotu. Nie miałem w starciu z nią najmniejszych szans.
- Jesteś taki słaby - usłyszałem w swojej głowie pogardliwy głos dziewczyny, która jeszcze niedawno uśmiechała się do mnie przyjaźnie. Zamarłem, zdziwiony tym faktem. - Biedny, niekochany chłopczyk. Jakie to żałosne i nikomu niepotrzebne stworzenie. Nic dziwnego, że ojciec uciekł z domu, a matka wolała się zabić, niż dalej się z tobą męczyć. Każdy by tak postąpił na jej miejscu. Ciekawe, ile jeszcze wytrzyma twój wspaniały braciszek, zanim postanowi targnąć się na swoje życie.
- To nieprawda - jęknąłem, nagle przytłoczony jej słowami. Wilk wypuścił z paszczy gardło Willa, ale było już za późno, aby mu pomóc. Przegrałem. Przyjaciel nie żył. Przymknąłem powieki, ale łzy i tak cisnęły mi się do oczu.
- Spójrz tylko - prychnęła, wskazując łbem wilczycy na martwe ciało blondyna. - Ludzie się poświęcają i przez ciebie giną, nie widzisz tego? Jedyny przyjaciel oddał za ciebie życie. Wszystko, aby tylko kochanemu chłopczykowi nie spadł włos z głowy. Jesteś dla nich zbyt cenny, Cole. Czy to nie tak powiedziała Pensy? A wiesz co naprawdę miała na myśli? Założę się, że nie. Oni wszyscy traktują cię jak tresowaną małpkę z cyrku. Gdybyś miał jaja, już dawno coś byś z tym zrobił. Nie pozwoliłbyś na to. 
- Nie znasz mnie - próbowałem oponować.
- Jesteś pewien? - zachichotała. - Bo wygląda na to, że znam cię lepiej, niż ty sam siebie. Poznałam wszystkie twoje sekrety, obawy i ukryte marzenia. Widziałam twoje serce, tak bardzo zranione i wypełnione nienawiścią. Boisz się, że inni cię odtrącą, uznając za nic godnego uwagi. Mogę potwierdzić twoje przypuszczenia. Ja wiem, że jesteś nikim.
     Te słowa głęboko mnie dotknęły, ale sprawiły też, że poczułem do niej głęboką nienawiść. Zapragnąłem ją zniszczyć i co gorsza, byłem przekonany, iż mogę to osiągnąć. Utkwiłem w niej uważne spojrzenie, a wilk pod postacią którego się ukryła, skulił się w sobie i zaskomlał cichutko. To mi nie wystarczyło, ona musiała przestać istnieć. Moc zawrzała w moich żyłach, domagając się uwolnienia. Być może i by do tego doszło, gdyby nagle wszystko nie zniknęło. Widok kawiarenki, wilka oraz nieżywego Willa rozpłynął się przede mną. Zdezorientowany otworzyłem oczy w samą porę, aby zauważyć, jak Aco bezwładnie osuwa się na ziemię. Nim zdążyła uderzyć o podłogę, pochwycił ją szatyn, stojący tuż za nią.
- Aco, słyszysz mnie? - spytał łagodnie, odgarniając ciemne włosy z jej twarzy. Dziewczyna nie reagowała, co wywołało u chłopaka prawdziwą panikę. Jeszcze kilkakrotnie przywoływał ją po imieniu, potrząsnął delikatnie za ramiona, ale gdy nie przyniosło to rezultatu, wziął ją na ręce i szybko wybiegł z pomieszczenia. Blondyn, który im towarzyszył uśmiechnął się bezczelnie, z dziwnym wyrazem samozadowolenia.
- Jednego popaprańca mniej na świecie. Chyba powinienem ci za to podziękować, może dzięki temu Ryan wreszcie przejrzy na oczy i zrozumie, że ona nie była warta jego uwagi. A co mi tam, masz u mnie duże piwo, jak to wszystko już się skończy! - zaśmiał się. Nie odpowiedziałem, zbyt zaskoczony przebiegiem zdarzeń, a on nie marnował na mnie więcej czasu i również wyszedł.
     Znowu zostałem sam, nie mając przy sobie nikogo, kto mógłby mi wytłumaczyć, co właściwie się wydarzyło. Wokół nie było żadnej osoby, która potrafiłaby mi pomóc odnaleźć odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Tym razem powstało ich znacznie więcej, niż ostatnio, a najważniejsze dotyczyły samej Aco. Czy Conor miał rację? Naprawdę ją skrzywdziłem? Nie chciałem tego, nie miałem takiego zamiaru! Zaczynałem się w tym wszystkim gubić. Wydawało mi się, że gdzieś po drodze zgubiłem samego siebie. Wspomnienia nie należały już do mnie, myśli często płatały figla. Im bardziej starałem się uporządkować je w swojej głowie, tym bardziej się plątały. Doszło do tego, że nie potrafiłem się w nich rozeznać. Co było prawdą, a co iluzją stworzoną przez Aco? Powoli zapominałem, kto jest moim przyjacielem, a kto prawdziwym wrogiem. Kim zatem byłem?





Pechowa trzynastka? Gdzie tam! Nie jestem przesądną osobą, więc ostateczną ocenę pozostawiam tylko wam. W każdym razie rozdział pisało mi się bardzo fajnie i uznajmy, że to jest najważniejsze, choć wyszło jak wyszło :) Starałam się coś wyjaśnić, ale to trudniejsze, niż myślałam i dodatkowo wydaje mi się, że i tak za dużo tym razem napisałam. No, ale nie będę już nic wycinać, bo zrobi się jeszcze dziwniej, niż jest do tej pory. Nie chciałam zdradzać wszystkiego od razu, choć ciężko to osiągnąć, bo jedno z drugim jest ściśle związane. Cole nie jest taki zwyczajny, na jakiego wyglądał w pierwszych rozdziałach. No, ale o co dokładniej chodziło... Na razie milczę.
Trzymajcie się cieplutko tej przepięknej, zimowej wiosny :D





35 komentarzy:

  1. Tak sobie czasem myślę, czy Cole też czasem nie ma jakichś nadprzyrodzonych zdolności (szczególnie po przeczytaniu twojej mowy odautorskiej) tylko jeszcze o tym nie wie? Niby tym popaprańcom chodzi o Eris, ale może on także ma w sobie coś specjalnego, skoro w ogóle został wmieszany w tą sprawę? Wątpię, aby aż tak się interesowali jakimś zwykłym szaraczkiem z ulicy. Ciekawi mnie, czy faktycznie on coś ciekawego umie... Na pewno ma wielki talent do wkurzania ludzi, tego mu nie można odmówić, oraz megaupierdliwy charakter, który z początku nieco mnie irytował, ale teraz nawet go zaczynam lubić, że nie jest taką ciepłą kluską, a kryje w sobie tyle emocji, zarówno negatywnych, jak i tych mniej negatywnych, które jednak bardzo głęboko skrywa.
    Jest też przekorny. Choć Pensy stara się mu pomóc, a i on sam w głębi duszy jakoś to docenia, to jednak z czystej przekory ignoruje jej obecność i starania. W sumie niespecjalnie mu to wychodzi na dobre, ale przynajmniej trzyma się dzielnie i wciąż uparcie nie wymięka, nawet, kiedy musi oglądać kolejny sfałszowany sen, w którym zmuszony jest patrzeć, jak jego kumpel ginie z rąk dziewczyny przeobrażonej w wilka. Może oni specjalnie robią tak, by zobaczył rzeczy, które go najbardziej przerażają i których się boi, czyli utraty tych nielicznych osób, które były dla niego ważne, czyli matki i Willa. Na pewno zobaczyć coś takiego musi być dla niego wielką przykrością, jednak żal mi także Aco, którą zmuszają do tak okropnych rzeczy. Też mnie dziwi, czemu ten jeden facet, którego imienia zapomniałam, pomaga tym czubkom, ale może właśnie dlatego, że zależy mu na dziewczynie, ale też boi się postawić?
    Bardzo dobrze wyszedł ten rozdział ^^. Tyle opisów, i w ogóle... Naprawdę, coraz bardziej mi się podoba ta historia, o czym ci już wspomniałam na gadu ;). Czekam na więcej ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      A tego czy Cole ma jakieś inne talenty, poza prawdziwą muzyką i grą na ludzkich nerwach, to ja już ci nie powiem ^^ Wyjdzie w praniu.
      Cole chce być niezależny nawet w tak trudnej sytuacji, a do Pensy nie ma nawet odrobiny zaufania, choć powoli się do niej przekonuje, bo wie, że sam niewiele zdziała.
      Jest silny psychicznie, ale takie mieszanie wspomnień nie wpłynie na niego dobrze. Tyle mogę ci zdradzić.
      Aco też jest mi szkoda, ale jeszcze troszkę pocierpi ;) Nie byłabym sobą, jakby moim postacią żyło się dobrze i dostatnio.
      Ryanowi zależy na Aco, pilnuje jej i opiekuje się nią, gdyby nie ona już dawno by go tu nie było. I tak już bardzo naraża się ludziom nad nim ;)
      Jeszcze raz bardzo ci dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że opowiadanie zaczyna ci się podobać ^^
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Jak widać nie tylko ja ostatnimi czasy zamieściłam "szczęśliwy" trzynasty rozdział, chociaż ja i tak nie mogę się ani trochę z tobą równać, biorąc pod uwagę fakt, jak długo zajęło mi, zanim dotarłam do takiej, a nie innej ilości rozdziałów. Zdecydowanie cieszę się, że przynajmniej tobie nie schodzi to tak długo i ciągle mogę czytać coś nowego, powstającego spod twojej ręki. A trzeba przyznać, że obdarowujesz nas przednimi rozdziałami. Ten jest wprost niesamowity, genialny, fantastyczny i (wstaw jeszcze inne pasujące do poprzednich przymiotniki, bo mi już ich zaczyna brakować)! Zresztą sam fakt, że znów mogłam przeczytać o naszym kochanym, Cole'u wywołuje na mojej twarzy uśmiech. Zapewne w tej chwili mam tak szerokiego banana na twarzy, że jakby mnie kto zobaczył to sam nie potrafiłby się powstrzymać przed uniesieniem swoich kącików ust ku górze :)
    Hmmm... jak tak pomyślę to Cole wydaje mi się coraz bardziej wyjątkowy i intrygujący. Tak to drugie słowo jest zdecydowanie dobrym określeniem. W końcu w jakiś sposób spowodował, że biedna Aco osunęła się na ziemie i przestała wykazywać jakiekolwiek oznaki życia. Szczerze powiedziawszy mam nadzieje, że jednak przeżyła ten niekontrolowany i niezamierzony atak naszego bohatera. Coś mi się wydaje, że gdyby jednak śmierć zabrałaby ją w swoje ramiona, chłopak przez długi czas, by sobie tego nie wybaczył
    Ta cała wizja, którą zafundowała mu dziewczyna, przyznaje, że mnie zaskoczyła. Ani trochę nie spodziewałam się, że tak dobrze znana mi scena z kawiarenki nagle potoczy się inaczej i Eris okaże się bezwzględną, morderczą bestią. Co prawda wiem, że taki obraz dziewczyny został pokazany jedynie dla podświadomości Cole'a, ale i tak mam wrażenie, że jest w tym jeszcze jakiś głębszy sens. Najgorsze jest jednak to, że teraz chłopak jest przez to wszystko zagubiony i nie potrafi połapać się we własnych wspomnieniach. Nie zdziwiłabym się, gdyby nagle był zdeterminowany pomścić Willa, dochodząc do wniosku, że to, co widział było prawdą...
    Tak szczerze powiedziawszy już chciałabym więcej. Za każdym razem, gdy kończę kolejny twój rozdział, czuje jakiś taki niedosyt, wciąż nie wiem tyle, ile bym chciała, a żeby poznać, choć fragment tej tajemniczej układanki w końcu trzeba stać się cierpliwym obserwatorem o czekać, czekać, aż pojawi się coś nowego. W sumie tym razem, jest tak samo, dlatego też proszę cię o jak najszybsze dodanie dalszego ciągu! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za tyle miłych słów :)
      Ja nie muszę cię widzieć, żeby szczerzyć się do ekranu jak głupia ^^ Masz w sobie masę pozytywnej energii, która wierz czy nie, dotarła do mnie poprzez zbiór tych literek ;)
      Powiem ci, że podoba mi się to twoje kombinowanie ^^ W ogóle lubię, jak ktoś zaczyna się nad czymś zastanawiać lub czegoś się domyślać, bo wtedy mi samej do głowy wpada masa pomysłów. A czy ty jesteś bliska prawdy, no to tego niestety zdradzić nie mogę.
      Cole już stanowczo o wiele rzeczy się obwinia, więc śmierć Aco byłaby takim przysłowiowym gwoździem do trumny. Nie wiem czy by to wytrzymał, mimo że wcale nie jest słaby psychicznie. Już sama scenka, którą zmontowała Aco wytrąciła go z równowagi i pomału czara goryczy zaczyna się przelewać ;) W końcu to już 13 rozdział, jesteśmy prawie w połowie o ile napiszę tyle rozdziałów, ile pierwotnie planowałam ^^
      Na następną część zbyt długo czekać nie będziecie, bo pewnie wstawię ją jakoś koło wtorku lub środy za tydzień :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Teraz to mam jeszcze szerszego banana na twarzy, jeśli oczywiście to w ogóle możliwe, a co tam! Ważne, że jest i już! :)
      Czyli nawet nie dowiem się, czy jakkolwiek zbliżam się do prawdy, czy nie? To niedobrze, bo zostanę sama ze swoimi podejrzeniami i spekulacjami, ale chociaż z większymi zaskoczeniami będę poznawać ciąg dalszy! A może się kiedyś okaże, że trafiłam chociaż z fragmencikiem? Pożyjemy zobaczymy...
      To już połowa? Naprawdę jakoś szybko to zleciało, zdecydowanie masz lepszy system dodawania rozdziałów ode mnie. Nie ma co powinnam się na tobie wzorować! Mimo, że już nie mogę się doczekać kolejnego tygodnia, a to przecież będzie już po świętach... I weź tu pogódź jedno z drugim :) No cóż na wszystko kiedyś przyjdzie czas, na poznanie tajemnicy o Cole'u też.

      Usuń
    3. Hah, no to się cieszę, że i do ciebie ta "uśmiechowa" zaraza przelazła :D
      Będę złośliwą istotką i nie powiem nawet słowa ^^ Niby mogłabym potwierdzić czy zaprzeczyć twoim przypuszczeniom, ale wtedy wszystko albo stanowcza większość stałaby się jasna, a do tego dopuścić już nie mogę :)
      No właśnie też się dziwię, widząc taką liczę na górze strony. Mogę przysiąc, że dopiero dodawałam prolog, a tu już 13 na karku :D Oby tak dalej tylko i będę szczęśliwa!
      A tajemnica Cole'a wyjdzie na jaw szybciej niż ci się wydaje ^^ Może nie w następnym rozdziale, ale już całkiem niedługo.

      Usuń
    4. "Uśmiechowa" zaraza - całkiem fajne określenie. Zdecydowanie mi się podoba:)
      Hmmm... jak tak wspomniałaś, że sporo fabuły stałoby się jasne to samo w sobie stało się jako taką wskazówką. Teraz tylko muszę uzgodnić sama ze sobą, czy byłoby to zgodnie z moimi przypuszczeniami, czy wręcz przeciwnie i w sumie i tak wyjdzie na jedno... Nic nie będę wiedziała... Eh to za ciężkie, by dojść do czegoś bez żadnej pomocy z zewnątrz :)
      Ja też liczę, że będziesz dodawać rozdziały tak dalej. Jestem jak najbardziej na tak, chociaż nie pogardziłabym, gdyby były nawet częściej.

      Usuń
  3. Ha! Jeszcze świeży rozdział *.* :D
    Czekaj, zacznę od tego, że czytałam dziś Twoją odpowiedź pod poprzednim komentarzem i miałam ochotę zatańczyć taniec hula, jak przeczytałam, że mam rację z tą raną, haha! Przynajmniej raz coś odgadłam xd
    Ale tera czytam i komentuję! Postaram się po kolei, ale nie gwarantuję tego, bo będę musiała się naprawdę pilnować, by oderwać wzrok od tekstu i coś tutaj wystukać xd
    I nici z tego! Chciałam na bierząco komentować, ale nie mogłam. Jak dorwałam tekst, tak poleciałam...! Naprawdę, to był chyba jeden z lepszych rozdziałów na "Granicy Przebudzenia". Nawet ani razu nie oderwałam wzroku, żeby spojrzeć na tego kochanego wilczka z boku, co zazwyczaj robiłam. Po prostu czytałam, i czytałam, i czytałam... Nie wiem, jak Ty to zrobiłaś, ale chyba pierwszy raz aż tak szybko mi poszło! Chociażto może kwestia tego, że aż tak się zagłębiłam w lekturę, że nie mam pojęcia, kiedy się skończyła. Mam wrażenie, że przed chwilą zaczęłam czytać! Czyli jaki z tego wniosek? Nie, nie ten, że rozdział jest Genialny ( przed duże "G"! ), bo to chyba rozumie się samo przez się po tym, że jestem aż tak nim zachwycona *.* Po prostu był zdecydowanie za krótki jak dla mnie! Chciałabym mieć u Ciebie zaległości, żebym mogła sobie jeszcze coś poczytać, naprawdę! W takich chwilach zawsze modlę się o zaległości :( Ale jak mi się podoba opowiadanie, to nie mogę sobie ich robić, bo to po prostu samo przez się się nadrabia, no! :((
    Tak więc proponuję, abyś szybko dodała kolejny, ok? :D Nie za tydzień, tylko TERAZ! NATYCHMIAST!
    Ale nie byłabym sobą, gdybym nie napisała czegoś o treści, no! Bo jak pisałaś tenpoczątek, to aż się uśmiechnęłam! Oj, ile razy marzyło się o tym, by móć cofnąć czas, by nie popełnić tych samych błędów drugi raz. Niestety jest to niemożliwe, co mi się bardzo nie podoba :( Jakbyś wynalazła jakiś sposób, to daj mi znać, co? Z chęcią z niego skorzystam ^^
    I Cole. Jejku, wiedziałam, że on ma jakieś nadnaturalne moce, ale żeby skrzywdzić Aco w projekcji przez nią wykreowanej? No, to z pewnością jest coś bardzo zastanawiającego. I na pewno jego moce to nie jest takie nic, tylko coś potężniejszego. Może właśnie dlatego został porwany, by je w sobie odnaleźć, wybudzić i zacząć ich używać? Tylko, czy świadomość własnej potęgi nie zaszkodzi porywaczom? Bo coś mi się wydaje, że Cole nie będzie bawił się w razie czego w żadne skrupuły, tylko wszystkim im odpłaci się za to, co zrobili.
    W sumie to zastanawiam się, czy Pensy uda się go uwolnić. Może jednak dziewczyna nie kłamie, tylko mói prawdę? Może naprawdę jej na nim zależy? Na jego ocaleniu? Tylko, że to na pewno jest trudne. W końcu jak może przeciwstawić się silniejszym od siebie, zwłaszcza, że jest ich więcej? Właśnie, jakie są właściwie jej moce? Skoro jest w tej "zgraii" to jakieś musi posiadać. Albo nie pamiętam tego, bo tylko tak przelotnie wspomniałaś, albo nigdy nie zamieściłaś tej informacji. Jest jeszcze taka opcja, że narazie tego do siebie nie przyswoiłam, bo zbytnio skupiłam uwagę na losach Cole'a, by zwrócić na nią większą uwagę ;d
    Nie mniej jednak Różowa z pewnością jest intrygującą postacią. Mam jednak obawy co do tego, czy teraz zechce pomóć chłopakowi. W końcu skrzywdził jej siostrę ( jeśli dobrze zrozumiałam, o co u mnie trudno ;d ). Może będzie żywiła do niego urazę? A wtedy to już nie będzie miał żadnej szansy na ocalenie, chyba że jego tajemne mocemu pomogą! :D
    Zdecydowanie to NIE BYŁA pechowa 13- stka. Ba, coś takiego nawet nie istnieje! 13 to rewelacyjna liczba i nie rozumiem, jak ktoś może uważać ją za pechować, no! Ja osobiście uwielbiam 13 -stkę, a ta Twoja jest moim zdaniem rewelacyjna! I widać, że bardzo dobrze Ci się ją pisało. Bo tak lekko i całkowitą swobodą wszystko ujęłaś. I Twoje opisy uczuć <3 No, brakuje mi przymiotników polskich, więc napiszę : AWESOME! ( fajne słowo ;d )
    Pozdrawiam, Geniuszu Pióra ( a w tym wypadku klawiatury xd ) !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam cię ^^ Ale to już wiesz, bo kiedyś ci o tym pisałam, to powtarzać się już nie będę. Wiedz tylko, że nie mogę przestać się uśmiechać, jak czytam te twoje komentarze i to jakiej długości! Kurczę, no jesteś niesamowita i niezastąpiona ^^
      Rozdział pisało mi się naprawdę dobrze, a skoro dodatkowo wam się podobał, to chyba pierwszy mogę być z niego w pełni zadowolona. Jakoś tak wena przyleciała do mnie niespodziewanie i musiałam siedzieć do późna w nocy, bo by znowu uciekła i co by było? :D
      Nawet nie wiesz, jak ja bardzo bym chciała mieć taką maszynę, która pozwoliłaby mi się cofnąć w czasie. Kurczę, takie ustrojstwo byłoby niesamowicie użyteczne. Zaraz jak skończę moją karierę fotografika, to biorę się za pracą nad takim urządzonkiem. Będzie moim pierwszym klientem jak już to opatentuje, haha :D
      Cole nie chciał skrzywdzić Aco. Nie panował nad tym, dlatego był tak skołowany tym, co się stało. Ale nie powiem ci na czym dokładniej ma polegać jego moc i czy porwanie ma z nią związek ^^ Musicie jeszcze uzbroić się w cierpliwość.
      Pensy jest dobrym człowiekiem i chciałaby pomóc chłopakowi, ale to nie jest wcale łatwe. Musi działać tak, aby nie zaszkodzić przy okazji sobie i swojej siostrze. Raczej nie odwróci się od niego, nawet po tym co się stało, ale to jeszcze wątek otwarty, więc nie wiadomo co mi do głowy jeszcze strzeli :P
      Pensy potrafi leczyć rany o czym kiedyś tam wspominałam przelotem, ale mogło umknąć, bo to w sumie chyba jedno zdanie tylko było.
      Ja nie jestem przesądną osobą ^^ Nie wierzę ani w szczęśliwe liczby, ani w te pechowe.
      Mam nadzieję, że następny rozdział będzie się wam czytało chociaż do połowy tak samo lekko jak ten, bo pisałam go w porywie tej samej weny ^^
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam, Geniuszu Komentarzy xD


      Usuń
  4. Tak też myślałam, że Cole nie będzie zwyczajnym osobnikiem, który przez przypadek zaplątał się w to wszystko. Wyraźnie widać, że za tym wszystkim kryje się coś więcej. I jeszcze sposób, w jaki pokonał wpływ Aco. Czyżby on też posiadał jakąś moc? Mam nadzieję, że na więcej wyjaśnień nie trzeba będzie bardzo długo czkać. Ładnie proszę :)
    Moc Aco (mam nadzieję, że nic poważnego jej się nie stanie) jest naprawdę przerażająca, gdy używa jej się do takich celów. Chociaż nie potrafię wyobrazić sobie, jak można by jej użyć w dobrym celu.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Cole rzeczywiście zwykłym, przeciętnym szaraczkiem nie jest i nigdy nie był, ale nie byłabym sobą, gdybym wszystko wyjaśniła od razu :) Wyjaśnienia oczywiście się pojawią i to już całkiem niedługo ^^
      Moc Aco jest przekleństwem i dziewczyna pewnie chętnie stłumiła by ją w sobie, ale nikt jej na to nie pozwoli. Jest zbyt użytecznym narzędziem, aby mogło się zmarnować.
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  5. Szkoda mi Cole'a. Siedzi gdzieś w jakiejś ponurej, zimnej piwnicy (czy jak to tam zwać xD) i nie ma żadnych wieści ze świata.
    Szkoda mi go... Mam wrażenie, że nie jest mu łatwo.
    Do tego nie jest zwykły. Czułam, że odegra tu cholernie ważną rolę. :)

    Rozdział oczywiście mi się podobał. Piszesz lekko, czuło się, że faktycznie pisanie tego rozdziału było dla ciebie zabawą i przyjemnością. Masz fajny styl, więc czyta się przyjemnie.
    W tym wypadku trzynastka z pewnością nie jest pechowa! :)

    Pozdrawiam, Naive.
    http://goniacy-slonce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)
      Cole jest poszkodowany, ale bez końca nie będę się nad nim znęcać. Czasem szczęście mu dopisze, co bym nie wyszła na bezduszną ;) W końcu to on jest tutaj głównym bohaterem, choć może jeszcze na to nie wygląda, hah.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Witaj;)
    Nie no, rozdział wyszedł Ci świetnie i strasznie mnie zaintrygował. Nic dziwnego, że fajnie Ci się pisało;) Pansy faktycznie jest strasznie uparta, ale akurat w tej sytuacji świadczy to o jej sympatii do Cole'a. Dziwne, że podziwia ja akurat za umiejętność denerwowania ludźmi hehe;) Chłopak najwidoczniej powoli dochodzi do konkluzji, że sam sobie nie poradzi. Szkoda, że trzeba było takich tragicznych okoliczności, ale lepiej późno niż wcale. No i końcówka zdecydowanie genialna. Te manipulacje wspomnieniami... Zdecydowanie lubię takie rzeczy. Zaskoczyła mnie moc Cole'a. Podejrzewałam, iż nie jest taki zwyczajny, ale teraz wydaje się dosyć potężny. Ech, ależ mnie zaciekawiłaś. Sama chciałabym wiedzieć, kim jest Cole. Już nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału! Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, witam i od razu dziękuję za miły komentarz ^^
      Pensy z Cole'm to sobie ręce na zgodę mogą podać. Oboje denerwują ludzi, są okropnie uparci, więc współpraca w ich wypadku będzie niebywale ciężka.
      Coś tam jednak do pustej łepetyny Cole'a powoli zaczyna docierać. Wie, że musi szukać pomocy, jeżeli chce się wydostać z tego nieciekawego położenia, ale ja tam na to zbyt szybko nie pozwolę ;)
      Ja też bardzo lubię wszelkie psychiczne moce, a manipulacje wspomnieniami z całą pewnością do nich się zaliczają ^^
      Z Cole'm to problem polega na tym, że on sam nie ma świadomości własnej mocy, nie wie jak z niej korzystać i więcej nieszczęścia może z niej uczynić, aniżeli dobra ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Cole ma moc!? Ale co on zrobił tej dziewczynie? Myślałam, że to zwykły chłopak. Jak widać, nie do końca. No, coraz bardziej interesuje mnie jego postać. Czym on jest? Różowa to wie, prawda? I to ma związek z tym, jak ona go nazywa, tak? W ogóle to dziwię się jej, że jeszcze go nie olała, tylko wciąż do niego przychodzi i z nim rozmawia. Na jej miejscu już dawno bym sobie odpuściła. Ona naprawdę poszła po te kluczyki? To zmienione wspomnienie... Cóż, było w nim trochę prawdy, bo Eris rzeczywiście mogła się wtedy zamienić. Jestem ciekawa, czy gdyby to zrobiła, to też skończyłoby się to śmiercią Willa. Chociaż może wolę się tego nie dowiadywać, heh. Te słowa, które usłyszał Cole musiały go mocno zranić. Każdego by zraniły. Nie dziwię mu się, że tak się zdenerwował. Ale może da mu to do myślenia i on w końcu zmieni swoje zachowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Ano ma ;) Ale o co dokładniej w niej chodzi wyjaśnię w którymś z kolejnych rozdziałów. I masz rację, Pensy zna odpowiedzi na większość pytań, które tak bardzo dręczą chłopaka. No, ale żeby tak prosto nie było, to zbyt szybko ich nie zdradzi, bo to znowu uniemożliwia jej sam zainteresowany.
      Różowa jednak jest wytrwałą i upartą istotką, która tak szybko się nie zniechęca. Chociaż gdybym była na jej miejscu prawdopodobniej szybko bym się zmyła.
      Co by się stało, gdyby Eris przemieniła się w kawiarni? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale być może wyglądałoby to podobnie do tej manipulacji. To znaczy, pewnie wilk nie działaby z rozmysłem, nie zacząłby gadać ludzkim głosem i znęcać się nad Cole'm, ale pewnie byłby tak przestraszony, że nawet niechcący zrobiłby komuś krzywdę.
      Cole już teraz odrobinę zmienia swoje zachowanie, choć to takie malutkie kroczki i jeszcze duża droga przed nim. Oskarżenia, które usłyszał podczas tego zmienionego wspomnienia dadzą mu do myślenia.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Ten rozdział był elektryzujący! Naprawdę. Ja jestem pod wielkim wrażeniem. Według mnie stopniowo i z rozmysłem odkrywasz kolejne tajemnice, a choć sama chciałabym od razu wszystko wiedzieć, to jednak cieszę się, iż fabuła biegnie we właściwym rytmie. W każdym razie opisy w tym rozdziale są naprawdę genialne! Zwłaszcza ta walka z wilczycą <3
    Pensy to taka dobra duszyczka. Nawet ten różowy kolor dobrze się kojarzy. Zastanawiam się, dlaczego zależy jej na tym, by Cole miał się w tym paskudnym miejscu jak najlepiej. Przecież ona również się naraża, pomagając mu. Mam nadzieję, że nie wróciła z jakichś zwyczajnych powodów i że wszystko z nią w porządku...
    Ci ludzie zdecydowanie nie są normalni. Widać, że nie wszyscy są przesiąknięci złem, ale chyba najbardziej żal mi jest Aco. Dziewczyna już się urodziła z taką wyjątkową mocą, a te podłe dranie ostro to wykorzystują. Co ona tym razem zrobiła? Ja wysunęłam własne wnioski, aczkolwiek nie mam zielonego pojęcia, na ile są zgodne z prawdą. Wygląda na to, że Aco podsunęła Cole'owi alternatywną wersję tego, co mogło się wydarzyć w kawiarni. Było to bardzo realistyczne, bo dobrze wiemy, że Eris tylko cudem udało się powstrzymać przemianę. A te wszystkie słowa wilczycy, które rozzłościły chłopaka, miały zapewne wyzwolić w nim pokłady mocy, o której sam do tej pory nie wiedział. Skierował ją przeciwko Aco, bo jakby nie patrzeć, ona uruchomiła w nim poczucie winy o tak dużej sile. Mam nadzieję, że z dziewczyną wszystko w porządku (ten Ryan chyba faktycznie ją kocha), za to jestem pewna, że Cole został schwytany nie dla informacji, a zdolności, jakie posiada. No, no, robi się coraz ciekawiej.
    Czekam na ciąg dalszy ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz!
      Staram się, aby wszystkie tajemnice w końcu znalazły swoje rozwiązanie, choć nie jest to łatwe ;) Mam tylko nadzieję, że nie zaplątam się tak bardzo, że nie będę umiała się wyplątać.
      Pensy po prostu jest dobrym człowiekiem, a po za tym czuje się zaintrygowana chłopakiem i jego zachowaniem. Wie, że się naraża, ale chyba ma już dość tego traktowania ;)
      Masz rację - ci ludzie absolutnie nie są normalni. Mają swój cel i tylko do niego dążą, nieważne jakim kosztem. Aco jest tego idealnym przykładem. Niewinna, a jednak podle traktowana i jej zdolności są brutalnie wykorzystywane.
      Musi znęcać się nad Cole'm, choć nie ma na to najmniejszej ochoty. Każda forma sprzeciwu jest surowo karana.
      Tym razem Aco przedstawiła mu modyfikację wspomnienia z kawiarni. Czy tak byłoby naprawdę? Tego nie wiem, nigdy jakoś nad tym nie myślałam ;)
      Słowa wilczycy miały nie tyle rozzłościć chłopaka, co go przybić i załamać. Aco chyba nie przypuszczała, że Cole zareaguje w całkowicie inny sposób i nie była przygotowana na tak silny atak, choć, że posiada zdolności oczywiście wiedziała. I to atak, który nie był świadomie skierowany na nią, a raczej właśnie na postać, którą ona tylko wykreowała. Cole nie wiedział, co robi.
      I z tym ostatnim masz rację. Tu nie tylko o informacje chodzi, bo chłopak praktycznie ich nie posiada ;)
      Coś mi się wydaje, że za dużo ci wygadałam xD
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  9. Masz rację, zdecydowanie lepiej wychodzi Ci perspektywa Cole'a, mimo iż dalej tej fabuły nie rozumiem:) Więc chłopak posiada pewne unikalne zdolności... ciekawe jakie i czy pomogą mu w ucieczce z tego więzienia. Na razie chyba zostanie w tym miejscu na dłużej. Czy on naprawdę zrobił krzywdę tej dziewczynie? Nie chce mi się wierzyć, że byłby do tego zdolny. Zastanawia mnie też skąd Ci mężczyźni wiedzieli, że Cole ma pewne moce, skoro on sam o tym nie wiedział. Na pewno klucz stanowi jego przeszłość. Najbardziej jednak zdziwiłam się, gdy Cole zobaczył Eris przemieniającą się w wilka. Skąd Aco wiedziała co się dzieje? A może nie wiedziała?
    Jak już mówiłam, trochę się w tym pogubiłam. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale trochę więcej się wyjaśni, bo mnie tu już głowa się gotuje;p
    Pozdrawiam i czekam na nową notkę;) jak zwykle rozdział wyszedł Ci genialnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Cole jest zdecydowanie bliższy mojemu sercu, ale o Eris też mi się fajnie pisze, choć zdecydowanie wolę perspektywę przedstawioną powyżej ^^ A fabuła może i zagmatwana, ale to się niebawem zmieni ;)
      Cole jest nieświadomy swojej mocy i działał we własnej samoobronie i to przeciwko tej alternatywnej Eris. Nie spodziewał się, że przy okazji zaszkodzi Aco.
      Masz rację - dużą rolę odgrywa tutaj przeszłość chłopaka, ale jak to ja mam w zwyczaju nic nie zdradzam.
      Aco jest o wszystkim dobrze poinformowana, ale teraz nie mogę nic więcej napisać ;)
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  10. No nieeeee, co to miało być?! obiecaj mi, przysięgnij na wszystko, co tam najbardziej lubisz, że nie zabiłaś Willa i nie zabijesz! Że to wszystko to było tylko w wyobraźni Cole'a, pod wpływem Aco i tego jej dziwnego daru i nie wydarzyło się naprawdę. Ani się nie wydarzy. Obiecujesz? O_o
    Dobra, najadłam się strachu, ale juz mogę komentować :D Ogólnie to Cole jest taaakim uparciuchem. Naprawdę czasem przydałoby mu się nieźle wp... eee, walnąć :D Pensy się stara, chce mu pomóc, gada z nim, przynosi mu jedzenie, nawet chce go wyciągnąć z więzienia, a on nic, gapi się w ścianę i tyle. Ja rozumiem. Samowystarczalny. Ja sam. Ale bez przesady, nie? Masakra.
    Mam szczerą nadzieję, że - muszę to jeszcze raz powtórzyć - ta okropna scena to naprawdę nie było odzwierciedlenie rzeczywistości czy jakiejś przyszłości. Chociaż gdyby się nad tym zastanowić to raczej nie, bo przecież taka sytuacja miała miejsce i skończyła się zupełnie inaczej, prawda? Kurczę, jestem cholernie ciekawa czego ci ludzie chcą od Eris i jakie powiązanie ma z nią Cole...
    Czekam niecierpliwie na kolejny, bo naprawdę znowu mnie zainteresowałaś, kolejny raz i to jeszcze bardziej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Will jest na razie cały i bezpieczny, ale co potem strzeli mi do głowy? Za to już odpowiadać nie mogę ^^
      Z jednym się zgodzę - Cole jest strasznym uparciuchem, do którego ciężko dotrzeć. Pensy na szczęście jest wytrwałą duszyczką i tak łatwo nie zrezygnuje. Może uda jej się udowodnić, że jednak nie jest tak bardzo samowystarczalny jak mu się wydaje.
      Scenka na koniec była zmodyfikowanym wspomnieniem pierwszego spotkania naszej kochanej trójeczki, które skończyło się nieco inaczej.
      To czego oczekują ci ludzie od Eris i co ma z tym wspólnego Cole? Wyjdzie niebawem ;)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  11. Też uważam, że ta trzynastka nie jest pechowa. Jest po prostu niesamowita! Czemu Pensy tak wytrwale siedzi przy Colu? Kim on do cholery jest? Jestem prawie na sto procent pewna, że to Cole zabił Aco. Tylko w jaki sposób to zrobił? Ta scena z tej kawiarni...chyba nie chcesz na serio zabić Willa? Nie możesz tego zrobić, nie pozwalam ci! Eris mnie przerazila. Dobrze, że to tylko manipulacja.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Cole po prostu zdołał zaintrygować Pensy, a ona sama chyba lubi trudne wyzwania ;) Dlatego uparcie siedzi przy nim i stara się zyskać jego zaufanie.
      Willa w najbliższym czasie nie mam zamiaru się pozbywać, ale co potem strzeli mi do głowy to już nie wiem, więc nic obiecywać nie mogę :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Trzynastka wcale nie jest pechowa, wręcz przeciwnie - bardzo dobra.
    Z przyjemnością stwierdzam, że zaczynam lubić Cole'a. Na początku mnie denerwował, bo był jednym z tych ludzi, do których z trzymetrowym kijem się nie zbliżam, ale teraz już wydaje mi się być trochę inną osobą. Nieco jednak dziwi mnie jego stosunek do Pensy - dziewczyna się stara, a on co? W ogóle tego nie docenia, że ona chce go jakoś utrzymać przy życiu (i w przyszłości wydostać z niewoli, to taka moja mała nadzieja ;) ). Czyli on cały czas odmawia jedzenia, a picia? Jeśli tak, to powinien mieć jakieś syndromy odwodnienia. Ewentualnie nie doczytałam.
    Kiedy Pensy wyszła, miałam nadzieję, że przyniesie te kluczyki (chociaż nie wiem, jakim cudem miałaby je dostać). Zamiast tego dostaliśmy kolejne zmodyfikowane wspomnienie Cole'a, ale chyba jeszcze mroczniejsze od poprzedniego. Cieszę się, że on jest zły na dziewczynę, bo to naprawdę nie była jej wina. I jestem pod wrażeniem tego, że jeden z tych ludzi dołączył do bandy po to, żeby chronić dziewczynę - chociaż to jedynie domysły Cole'a, ale też mi się wydaje, że on jest w niej zakochany. Świadczy o tym chociażby jego reakcja na to, co później stało się z Aco. Mam nadzieję, że Cole jej nie zabił, jeśli rzeczywiście on to zrobił ;<
    Ogólnie to jestem pod wrażeniem Twojej pomysłowości - zmienianie wspomnień to naprawdę ciekawa sprawa, dużo lepsza niż tortury fizyczne. Bardzo ciekawie to wymyśliłaś :)
    A, no i jeszcze dziękuję Ci za przypomnienie mi Savin me - kiedyś moja ulubiona piosenka, a teraz kompletnie o niej zapomniałam :(
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bardzo dziękuję ^^
      Cole zaczął się trochę zmieniać, a raczej kompletnie wyrwał mi się spod kontroli i od jakiegoś czasu robi, co mu się podoba :D Miał być potworną postacią, którą wszyscy znienawidzą, a widzę, że coraz więcej osób zaczyna go lubić. Mnie to cieszy!
      No, ale jednak stare nawyki wciąż są niezmienne. Chłopak nie ufa ludziom, więc i do Pensy nie ma prawidłowego zaufania, mimo że dziewczyna jest po jego stronie. I to nie jest tak, że Cole w ogóle jedzenia czy picia nie dostaje. Jest potrzebny, więc nikt nie pozwoliłby mu się zagłodzić na śmierć. Pensy raczej go tylko dokarmia i stara się, aby jakoś funkcjonował w tych warunkach, co on jej wybitnie utrudnia ;) Wydostanie go z całej tej sytuacji nie będzie wcale łatwe, ale dziewczyna jest uparciuchem i tak łatwo się nie podda.
      Ja ogólnie uważam, że przemoc psychiczna jest tą najgorszą. Bo rany na ciele z czasem się zagoją, ale te na duszy ciężko zaleczyć. Nawet Pensy chyba nie dałaby sobie z nimi rady ;)
      Dlatego też postanowiłam potorturować trochę swojego ulubieńca i zapewniam, że to wcale nie będzie koniec. No, a Cole mimo wszystko jakiś swój rozum ma i przypuszcza, że Aco nie robiłaby tego wszystkiego, gdyby nie była do tego zmuszana, dlatego nie umie być na nią zły.
      Ryan faktycznie dołączył do tych ludzi po to, aby mieć na oku Aco, bo ją kocha. Jakiś promyczek optymizmu przyda się w tym opowiadaniu :)
      Ja ci powiem, że w Savin me szczególnie spodobał mi się teledysk, który tak mnie wciągnął, że oglądałam go kilkakrotnie. Fajne jest w nim to, że przedstawia jakąś historię, a nie tylko kilka ujęć tańczących osób. No, genialnie go wymyślili. Sama nuta jest wspaniała, ale chyba nie jestem pod tym względem obiektywna, bo cały zespół wprost uwielbiam ^^
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  13. Ile się działo w tym rozdziale :)
    Cole ma jakąś wyjątkową moc, czuję to. Tylko co by to mogło być. Za wiele nie wynika z tego rozdziału, bym mogła coś wytypować, więc się na razie wstrzymam.
    Pansy jest niemożliwa. Uparciuch z niej. Czemu się tak zawzięła? Hah, jeszcze uda się jej dotrzeć do Cole'a - o ile nic jej nie jest. Mam nadzieję, że nie i Aco też nie.
    Zmartwiło mnie to, co się z nią stało. Wyglądało poważnie. I zrobił jej to Cole :/ Sam nad sobą nie panował.
    A tego Blondaska bym strzeliła w twarz. Cwaniak się znalazł. Oby następnym razem Cole "przypadkiem" użył swojej moc na nim.
    Ach i wspomnienie z Eris mnie zastanowiło. Ciekawe czy chłopak skojarzy, że ta transformacja w wilka to nie przypadkowa wizja Aco. Ale! Te okrutne słowa mogą chłopaka dobić.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;)
      Cole zwykłym szaraczkiem nie jest, ale o co dokładniej chodzi z jego umiejętnościami tego oczywiście nie zdradzam. Wszystko wyjaśni się w swoim czasie.
      Pensy faktycznie jest uparta i jak już sobie postawi jakiś cel, to konsekwentnie do niego dąży. Cole jej tego wcale nie ułatwia, więc będzie ciekawie ;)
      Cole nie zdawał sobie sprawy z własnej mocy i nie chciał nikogo skrzywdzić.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  14. Wiem, że czytałam rozdział, ale chyba nie zostawiłam po sobie komentarza ani opinii:(

    Wybaczysz mi? Napiszę taki super długi, ale jutro:) Dzisiaj już padam z sił, dosłownie. Chciałabym tylko złożyć życzenia Wielkanocne, także zdrowych wesołych oraz radosnych świąt, oraz dużo dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało ^^ Naprawdę nie masz za co przepraszać, a ja nie mam co ci wybaczać :)
      Wcześniej nie dostrzegłam komentarza, ale oczywiście jestem ci wdzięczna za życzenia. Mam nadzieję, że i twoje święta przebiegły w miłej atmosferze.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  15. Końcówka bardzo ,mnie zdziwiła. Sama sie polubilam, ale jestem pewna, ze to spcejalńie ta szajka tak działa. Zeby colę nic mie ogarnia.... Ae dziwne, zeńy ta aro umarła... Jakos mnie to nie przekonuje, co jej takiego mialby zrobić Colę? Hm, czekam na ce.condawirmaurs

    OdpowiedzUsuń
  16. Po tym rozdziale jestem przekonana, że Cole włada bardzo potężną mocą, która porywaczom może się do czegoś przydać. Chyba zamiast wilka skrzywdził Aco, pokazując przez to jaki jest potężny. Biedna dziewczyna, oby jednak nic jej się nie stało. Do tego ten wredny blondyn... Ech, osobiście wylałabym mu to piwo na głowę.
    Cole widział, jak Eris zmienia się w wilka, co musiało być iluzją, bo przecież wydarzenia potoczyły się zupełnie inaczej. W dodatku zabiła Willa, który rzucił się w obronie przyjacielowi! Aj, dobrze, że wydarzenia naprawdę potoczyły się inaczej, bo niezwykle byłoby mi szkoda tego, co Will wnosi do historii. W dodatku wilk uraczył Cole'a wieloma nieprzyjemnymi słowami... Przecież chłopak nie może być winny samobójstwu matki, czy oddaleniu się od braci ojca. Chociaż może sam się za to obwinia w głębi duszy i dlatego wilk powiedział, co powiedział.
    Trzynastka zdecydowanie nie jest dla Ciebie pechowa :) Rozdział był świetny i bardzo dobrze się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  17. DZIEWCZYNO! Ten rozdział był świetny! Przeczytałam go na raz, jak zaczęłam tak po chwili skończyłam i mam wrażenie, że jakoś tak szybko się skończył. Jednak nie narzekam na długość, wszystko było idealnie :)
    Jestem zaskoczona tym co się zdarzyło. Nie powiem, żebym się tego spodziewała. Jak widać Cole chyba też nie. ^^ Podoba mi się ten rozdział ogromnie, uwielbiam takie rzeczy i w ogóle wszystko czego nie można od razu wytłumaczyć. To co zrobiła Aco było świetne, wykorzystać wspomnienie i jeszcze zmienić je w taki sposób. Cole usłyszał to co jest prawdą, w sumie... czasem tak jest, że nawet jak coś się podświadomie wie, to ciężko jest w to uwierzyć, chociaż Cole chyba to wszystko wiedział, a nie chciał dopuścić do siebie. Tak naprawdę ciężko mi mówić cokolwiek o Cole'u, to strasznie zagmatwana [i jednocześnie ciekawa] postać. Ja w porównaniu z nim jestem prosta jak budowa cepa. ^^ Ciągnie się za nim przeszłość, ma czasem dziwne spojrzenie na różne sprawy... Nie powiem, żeby mnie nie denerwował na początku rozdziału, uparty jak osioł i straszny ignorant. Dla mnie Pensy jest taką pozytywną postacią i bardzo ją polubiłam, i strasznie mnie wkurzało to, że odrzucał jakąkolwiek pomoc, czy nawet wysilenie się na wysłuchanie Pensy. No bo czy to tak dużo? On jest taki zapatrzony siebie, że obojętnie co myślałam o nim wcześniej, teraz go spowrotem nie lubię.
    A w ogóle to jak to jest, Aco manipuluje wspomnieniami, "działa" tak jakby "szkodliwie" na psychikę, a za to Pensy całkiem na odwrót leczy, ale ciało, tak? Jej, jaka cudowna zależność, naprawdę świetny pomysł. :)
    Wiesz co? Lubię czasem ten mój brak czasu, chociaż nie muszę czekać na kolejny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ^^
      Cole usłyszał wszystko, czego długo nie chciał do siebie dopuścić, ale nie powiedziałabym, że wszystko było prawdą ;) Aco specjalnie działała tak, aby go złamać.
      Cole ogólnie jest dziwnym i skomplikowanych człowiekiem, a w dodatku jakże denerwującym! Polubienie go jest rzeczą niebywale trudną.
      Co do sióstr masz absolutną rację ;) Aco działa jedynie w sferze psychicznej, a Pensy ma dar uzdrawiania ran cielesnych.
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń

Czytelnicy