sobota, 9 marca 2013

Rozdział 10



Eris



     Biegłam przed siebie, próbując za wszelką cenę uciec komuś, kto podążał tuż za mną. Nie widziałam go, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że zatrzymanie się lub zmiana kierunku oznaczałyby natychmiastową, nieodwołalną śmierć. Nie byłam naiwna, a chęć do życia pchała mnie cały czas do przodu. Pragnęłam natychmiast znaleźć się gdzieś indziej, lecz moje nogi ociężale odrywały się od zmarzniętej ziemi, w skutek czego poruszałam się niczym w zwolnionym tempie. Czułam potężny strach, zagubienie oraz dziwne przekonanie, że jednak nie uda mi się ujść z życiem z tego starcia. Dodatkowo nie byłam pewna, gdzie podział się James - jedyna osoba, która mogłaby przyjść mi z pomocą. Jeszcze chwilę wcześniej biegł obok mnie, a w następnej już go nie widziałam. Zaryzykowałam szybkie zerknięcie przez ramię i właśnie wtedy oślepił mnie niesamowicie jasny błysk.
     Krzyknęłam, po czym szybko otworzyłam oczy, niemal jednocześnie zrywając się do pozycji siedzącej. Serce łomotało mi jak szalone, nie chcąc uwierzyć, że to wszystko stanowiło tylko najzwyklejszy sen, a podobne wydarzenia nie miały miejsca w rzeczywistości. Nadal byłam przygotowana rzucić się do dalszej ucieczki, gdyby tylko zaistniała taka potrzeba. Co prawda udało nam się wczoraj zgubić pogoń oraz dostać się do kryjówki w głębi lasu, lecz wciąż nie czułam się tutaj bezpiecznie, co było dość irracjonalne. Znalezienie nas w niewielkiej jamie u podnóża góry, zakrzewionej i zapuszczonej, graniczyło z prawdziwym cudem. Prawie niewidoczna, nie wyróżniała się niczym szczególnym poza inne szczeliny skalne czy liczne wykroty. Napotkaliśmy na nią przed latami podczas jednej z wielu wędrówek, które razem z Jamesem odbywaliśmy w długie wakacyjne dni. Była świetnym miejscem, w którym mogliśmy skryć się przed upałem czy odpocząć po wielogodzinnym marszu lub pływaniu w pobliskim jeziorze. Stanowiła azyl - oddalony od cywilizacji, całkowicie nasz. Aż do dzisiejszego dnia uważałam, że ochroni nas przed wszystkimi niebezpieczeństwami świata.
       Ostrożnie wychyliłam się poza granice jamy i uważnie rozejrzałam się dookoła, próbując dostrzec coś w półmroku wczesnego poranka. Słońce jeszcze nie zdążyło przedrzeć się przez liczne, gęste gałęzie wysokich drzew. To tylko ułatwiłoby przeciwnikowi ukrycie się w okolicy. Miał tutaj do dyspozycji mnóstwo wyśmienitych kryjówek, ale szczerze wątpiłam czy ktokolwiek zdobył się na taki wysiłek, aby tu za nami podążyć. Specjalnie szliśmy okrężną drogą, naszpikowaną naturalnymi pułapkami, takimi jak mokradła oraz zamaskowane doły. My omijaliśmy je intuicyjnie, lecz czy ktoś, kto jeszcze nigdy nie zapuszczał się w te tereny mógł nam dorównać? To stanowiło dla mnie niezgłębioną tajemnicę.
      Jednak czas mijał, a nikt nas nie atakował. Dlatego też w końcu uznałam, że po prostu nie chciało się im biegać po lesie za dwójką głupich dzieciaków i odpuścili. Nieco mnie to uspokoiło, choć wciąż pozostawało wiele niewiadomych, którymi wolałam się teraz tym nie przejmować. Ponownie opadłam na ziemię obok nadal śpiącego Jamesa. Chłopak czuwał niemal całą noc, nawet nie chcąc słuchać moich protestów w sprawie zmian, lecz w końcu nawet jego zmorzył sen. Teraz spał podparty ramieniem o kamienną ścianę. Ciemne włosy przysłoniły mu część twarzy, a jego głowa zwisała bezwładnie pod dziwacznym kątem. Uśmiechnęłam się pod nosem na ten widok. Pewnie powinnam go obudzić, aby nie miał mi tego później za złe, jednak nie potrafiłam się na to zdobyć. Wyglądał tak bezbronnie, niczym małe dziecko. Gdybym go nie znała, nigdy nie uwierzyłabym, że to ten sam waleczny, opiekuńczy młody mężczyzna, którego widywałam na co dzień u swego boku.
     Noc nieźle dała nam obojgu w kość, a on w szczególności zasługiwał na porządny odpoczynek. Mimo, że otoczyliśmy się grubym kocem, który zostawiliśmy tutaj podczas któregoś pobytu wraz z niewielkimi zapasami wody oraz pożywienia, oboje szczękaliśmy zębami i drżeliśmy z zimna. Temperatura spadła grubo poniżej zera, była wręcz najniższa w tym roku. To nie były najbezpieczniejsze warunki dla wilków. Choć odpowiedni czas jeszcze nie nadszedł, to pogoda też miała znaczący wpływ na naszą przemianę. Myślałam o tym, co bym zrobiła, gdyby jedno z nas zmieniło się wcześniej i za każdym razem dochodziłam do takich samych wniosków. Jeżeli spotkałoby to Jamesa, nie poradziłabym sobie zupełnie sama w lesie, narażona na atak nieznajomych mi ludzi. Chłopak był silny, ale pewnych praw nawet on nie mógł oszukać. Obawiałam się tego.
     Spojrzałam z wytęsknieniem na ciemne niebo, które ledwo było widać przez zielone korony drzew, modląc się o cieplejsze dni, a w szczególności noce. Zima zbliżała się nieubłaganie, natomiast ja dobrze wiedziałam, że nic nie mogę z tym zrobić. Jednocześnie niczego bardziej nie pragnęłam, niż odsunięcia przemiany w czasie, choćby o te kilka tygodni. Tyle w zupełności wystarczyłoby mi, aby załatwić wszelkie swoje sprawy i dowiedzieć się całej prawdy. To było jednak niewykonalne.
      Powoli, wspomnienie za wspomnieniem, odtwarzałam wydarzenia wczorajszego dnia, porządkując je w głowie. Miałam wrażenie, że przeoczyłam coś oczywistego, że w całej układance brakuje tylko jednego, za to najistotniejszego elementu. To wszystko musiało mieć jakiś swój wspólny mianownik, którego ja niestety nie potrafiłam sama dostrzec, a nikt nie chciał mi go ujawnić. Błądziłam, jak dziecko we mgle, natomiast ktoś stał za mną i nawoływał, śmiejąc się szyderczo, gdy potykałam się o kolejne przeszkody.
- Co cię tak trapi? - Drgnęłam, kiedy usłyszałam za sobą głos Jamesa. Nawet nie zauważyłam momentu, w którym się obudził i to wprowadziło mnie w jeszcze większą konsternację. Czułam jego wzrok na sobie, ale nie reagowałam, dopóki nie dotknął mojego ramienia. Wtedy też wzdrygnęłam się, przytomniejąc. - Nie lekceważ mnie, dobrze? To wszystko nie było moim wymysłem.
- O to właśnie chodzi, James - odparłam niecierpliwie, zrzucając jego dłoń. Nie chciałam kłótni, ale nie potrafiłam powstrzymać wściekłości, która pojawiła się nagle znikąd. Zastąpiła smutek i rozbicie, przejmując nade mnie całkowitą kontrolę. Musiałam odejść, aby nie powiedzieć czegoś głupiego, czego później długo bym żałowała. On tego niestety nie zrozumiał. Nawet nie odeszłam kilku kroków od naszej kryjówki, gdy chłopak znowu się ze mną zrównał, przyglądając się mi ze zmartwieniem.
- I widzisz? To dlatego Jeremy nie chciał cię w nic wtajemniczać. Ostatnio kompletnie nad sobą nie panujesz! -  Zignorowałam go i przeskoczyłam nad wystającym korzeniem. Złość buzowała po moim organizmie niczym najgorsza z trucizn. Nie umiałam się jej pozbyć. Na domiar złego James nie widział walki, którą toczyłam ze sobą. Prawdopodobnie chciał dobrze, ale tak wcale nie wyszło. Mocno złapał mnie za ramię, nie pozwalając kontynuować wędrówki. Zmusił, abym na niego spojrzała. - Tylko nie myśl, że cały świat sprzeciwił się przeciwko tobie, Eris. To naprawdę nie o to chodzi. Gra toczy się o twoje bezpieczeństwo, a może nawet i życie.
- Daj mi spokój, Jamie - mruknęłam cicho. Gdybym w tym momencie była wilkiem, sierść na moim karku zjeżyłaby się ostrzegawczo, uszy stałyby na baczność, a z gardła wydobyłby się złowrogi warkot. James nie miałby też wtedy problemu z odczytaniem tych sygnałów. Wiedziałby, że najwyższa pora się wycofać. Jednak teraz oboje byliśmy zwykłymi ludźmi i nie miał pojęcia, co pragnę od niego wyegzekwować. - Albo powiesz mi prawdę, albo po prostu skończ drążyć temat. Nie lubię używać półśrodków. Od wczoraj coś przede mną ukrywasz, traktujesz mnie jak zabawkę, którą można przestawiać z miejsca na miejsca i pociągać za jej sznurki bez końca. Wcale mi się to nie podoba.
     Wcisnęłam ręce do kieszeni, po czym ruszyłam przed siebie, nie do końca wiedząc, dokąd miałabym pójść. Niebezpieczeństwo nie zostało jeszcze zażegnane, więc oddalając się od bezpiecznej kryjówki, wykazałabym się wielką głupotą. Po prostu musiałam odreagować w samotności. Myślałam, że James nie odpuści i dalej będzie za mną podążać. Dlatego też zdziwiłam się, gdy po paru minutach nie usłyszałam jego kroków za sobą. Z ciekawości zerknęłam przez ramię i spostrzegłam, że chłopak nadal stoi w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam. Był potwornie blady, choć nie wiedziałam czy to wina oświetlenia, czy naprawdę coś mu dolega.
- Wszystko w porządku? - spytałam, przystając na moment. James pokręcił głową, po czym westchnął ciężko.
- Tak... Nie... Nie wiem - wyjąkał. To zachowanie mi do niego nie pasowało. Zniknęła cała pewność siebie, której tak bardzo mu zazdrościłam. Z oczu zniknął także zawadiacki błysk. Widziałam w nich  jedynie zagubienie i najprawdziwszy strach. - Dziwnie się czuję.
     Tak też wyglądał. Czemu nie zauważyłam tego wcześniej? Moja niedawna złość szybko przerodziła się w przerażenie. Wilkołactwo, mimo wielu minusów, miało też swoje liczne plusy. Zapewniało nam długowieczność oraz niesamowitą odporność. Jako ludzie nigdy nie chorowaliśmy. Nie dręczyły nas żadne infekcje, wirusy, nawet zwykły katar czy kaszel nie miały racji bytu.
- Chodź, lepiej wróćmy do środka. Tutaj jest strasznie zimno - zaproponowałam, chwytając go za rękę i prowadzą w stronę groty. Miał rozpaloną skórę.
     Gdy tylko wślizgnęliśmy się do naszego tymczasowego schronu, on opadł na koc, niemal natychmiast zasypiając. Ostrożnie usiadłam obok niego, czując się potwornie bezradnie. Nie byłam lekarzem, nie miałam żadnej wiedzy medycznej i nie wiedziałam, co robić. Gdybym tylko mogła sprowadzić tu Jeremy'ego... On pewnie znalazłby odpowiednie rozwiązanie. Jednak jego los stanowił dla mnie jedną, wielką niewiadomą. Czy ci ludzie zostawili go w spokoju? Niby James między wierszami wspomniał, że chodziło im o mnie, ale czy na pewno? W końcu słyszałam wystrzały... Szybko odrzuciłam tą możliwość. Nie powinnam nawet tak myśleć. Jednak podjąć takiego ryzyka również nie mogłam, chyba, że stan przyjaciela uległby znaczącemu pogorszeniu. Wtedy nie miałabym innego wyjścia.
      Ukryłam twarz w dłoniach, próbując pojąć, czemu to wszystko spotyka akurat mnie. Na całym świecie żyje ponad siedem miliardów ludzi, a wydawać by się mogło, że cały pech skumulował się tylko na mojej osobie. Okrutna niesprawiedliwość czy zasłużona kara? Tego nie wiedziałam, lecz w zamian przypomniało mi się pewne wydarzenie. Któregoś zimowego wieczoru, gdy razem z babcią wracałyśmy z targowiska, w niewielkiej śnieżnej zaspie znalazłam wróbla ze złamanym skrzydłem. Niedaleko niego kręcił się wygłodniały kocur. Ten drugi był w naprawdę kiepskim stanie. Przez rude kłaki mogłam niemal policzyć wszystkie wystające kości. Jednak nie wahałam się, tylko natychmiast podbiegłam do ptaszka i pochwyciłam go w dłonie, aby chronić przed pewną śmiercią. Babcia długo przyglądała się moim poczynaniom, ale nie skomentowała tego. Dopiero, gdy znalazłyśmy się w domu i opatrzyłam zranione skrzydło, spytała czy uważam, że dobrze zrobiłam wtrącając się w prawa natury, ratując wróbelka kosztem kota. Oba te stworzenia były bliskie śmierci, ale ja wolałam pomóc właśnie jemu. Wtedy uznałam, że miałam zupełną słuszność, a babcia niepotrzebnie się czepia. Przecież ptaszek był słabszy! Jednak ona miała całkowitą rację. Każdy uczynek niesie za sobą konsekwencję. I to niezależnie czy jest on dobry, czy zły. Kto wie, może mój uczynek z dzieciństwa ma odzwierciedlenie w teraźniejszym życiu? Może to James popełnił błąd ratując mnie, a zostawiając pozostałych domowników na pastwę losu i właśnie teraz przyszło mu za to płacić?
   Cokolwiek miało się z nami stać, świat się dzisiaj nie skończył, a czas płynął dalej stałym rytmem. Kurczowo trzymałam się tej myśli.



Na początek - nie sprawdzałam błędów, więc musicie mi to wybaczyć. Trochę krótko wyszło tym razem, ale to i tak cud, że udało mi się ukończyć ten rozdział. Miałam straszny zastój weny, którego nie potrafiłam się pozbyć. Na szczęście dzisiaj przeszło, jak ręką odjął i mogłam dokończyć ^^ Wiem, wiem nic się nie wyjaśnia, ale spokojniutko - w następnym rozdziale będzie Cole i jemu pójdzie znacznie lepiej w pozyskiwaniu informacji ;) 


30 komentarzy:

  1. Hej ^^.
    Podobał mi się ten rozdział, choć jednocześnie jestem bardzo ciekawa, co tam słychać u Cole'a. Szkoda, że Eris w sumie nic się nie dowiedziała... Chłopak chyba coś wie, ale niespecjalnie ma ochotę powiedzieć dziewczynie, o co chodzi. A przecież faktycznie może być ona w niebezpieczeństwie, tylko dlaczego? Po co ktoś miałby się interesować właśnie nią? Przecież nawet nie jest jedynym wilkołakiem, i też chyba niczym specjalnym się nie wyróżnia. Bardzo ciekawie, jak to będzie.
    Zastanawia mnie, czy jeszcze długo będą musieli się ukrywać. Dobrze jednak, że w ogóle mieli jakąś kryjówkę, do której mogli się udać w razie kłopotów. W ogóle James wydaje się być fajnym, troskliwym chłopakiem, choć jednocześnie skrytym. Choć może z drugiej strony uważa, że niewiedza jest dla dziewczyny bezpieczniejszym wyjściem? Kto go tam wie ;P.
    Było tu dużo opisów, więc dobrze się czytało ;). Wiesz, jak lubię opisy, a tobie wychodzą one dobrze. I dobrze idzie ci opisywanie jakiejś akcji itp. xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Co u Cole'a to dowiecie się w następnym rozdziale. Dalej trzymam się starego, przeplatanego schematu.
      Eris niewiele, a raczej nic się nie dowiedziała. Nie ma tak łatwo ;) James jest dużo lepiej od niej poinformowany, ale póki co nic nie zdradzi, bo naraziłby tym samym ją na jeszcze większe niebezpieczeństwo. Dlaczego tak właśnie jest, wyjaśnię wkrótce ;)
      Ukrywać to oni dopiero się zaczęli ^^ Troszkę czasu jeszcze minie, zanim będą mogli spokojnie wrócić do domu.
      Lubię pisać opisy, choć jeszcze niedawno ich nie cierpiałam. Ograniczałam się do dialogów, a teraz wiem, co traciłam. Może nie są one jeszcze jakieś super dobre jak np. te twoje, którymi się zachwycam, ale chyba zmierzam w dobrym kierunku ^^
      Z tą akcją natomiast mogłabym polemizować. Trudne to :P
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. "Biegłam przed siebie, próbując za wszelką cenę uciec komuś, kto podążał tuż za mną. Nie widziałam go, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że zatrzymanie się lub zmiana kierunku oznaczałyby natychmiastową, nieodwołalną śmierć." - Najlepszy fragment, taki tajemniczy. :) Oj, chciałabym mieć takie fajne sny...

    Rozdział jest świetny. Pełen atmosfery przesyconej magią.
    Może i nie dzieje się su za wiele, ale Eris z pewnością nie będzie stała bezczynnie z założonymi rękami - nie jest typem człowieka, który daje za wygraną. I za to ją lubię. Dziewczyna nie ma łatwo...
    Wspaniale opisujesz jej wewnętrzne monologi, targające nią emocje. Czuję się właśnie jak Eris - utożsamiam się z nią coraz bardziej, z każdym kolejnym rozdziałem mocniej.


    Pozdrawiam, Immortalis.
    http://siedem-kregow-piekiel.blogspot.com/
    http://close-to-the-light.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Ja tych snów to jej nie zazdroszczę. Ostatnio cały czas albo mnie ktoś goni, albo morduje, więc wyżywam się na moich bohaterach xD
      Emocje to chyba jedyne z czego jestem zadowolona :D Lubię je opisywać, choć pewnie jeszcze wiele im brakuje.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Zdziwiłaś mnie tym rozdziałem. Eris mnie trochę przeraża, nie wiem czemu. Może to przez jej wybuchowy charakter. James...co ty chcesz mu zrobić co? Bo raczej nie wydaje mi się aby ta dziwna choroba była po prostu chorobą. Niepokoi mnie to co powiedział. Że niby ktoś chce ją zabić dlatego też za nimi gonili. Znów dużo pytań xd
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdziwiłam? A to dlaczego :D
      Eris to i mnie przeraża, ale taka jej rola tutaj ^^ Jest impulsywna, nerwowa, nieco nieprzewidywalna. Ale to ma swoje wytłumaczenie do którego dojdę... kiedyś tam. Wiem, straszna jestem ;D
      James - buahah (w tym miejscu następuje złowieszczy śmiech xD) on też nie będzie miał ze mną lekko. A z resztą nikt dawno nie zginął, prawda? :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Świetny rozdział :D
    Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że poprzedni przeczytałam tak późno, ale byłam chora :(
    Eris ma straszne sny! Ja na jej miejscu najpewniej dostałabym zawału i się wcale nie obudziła :D Kiedyś mi się śniło, że ktoś mnie goni i mama nie mogła mnie dobudzić, tak się darłam xD
    Czy Ty musisz tak kręcić? Nie możesz wyjaśnić, choć jednej sprawy trochę bardziej? xd Już się zaczynam gubić we własnych domysłach ! Mam nadzieję, że Cole'owi nic się złego nie stanie i rozszerzysz Nam trochę jego sprawę w przyszłym rozdziale :D
    Czekam na następny, życzę weny i pozdrawiam ^^
    PS. Zapraszam na nowego bloga. Zostawię w spamie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Oczywiście, że nie mam ci za złe ;) Ja też niekiedy nie nadążam z komentarzami, bo bądź, co bądź sprawy szkolne są ważniejsze.
      Sen Eris tworzyłam na podstawie swojego własnego, nieszczęsnego, który przyśnił mi się niedawno. Muszę się na kimś wyżyć w końcu xD
      A kręcić muszę ^^ Taka moja rola tutaj, haha. Ale spokojniutko, wyjaśnienia też się pojawią w swoim czasie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Ech, faktycznie, już dużo tajemnic nazbierało się w Twoim opowiadaniu. Ale ekscytacja i ciekawość rosną z każdym rozdziałem, a więc pomyśl, jaką przyjemność sprawi nam stopniowe odkrywanie kolejnych sekretów ;)
    Na miejscu Eris również denerwowałabym się tą całą sytuacją. Ona i James musieli niespodziewanie uciekać przez jakimiś groźnymi ludźmi, padły strzały, na dodatek wszystko wskazuje na to, że właśnie wilczyca jest w niebezpieczeństwie. O co tak naprawdę chodzi? Dlaczego Eris ma takie problemy, by dowiedzieć się, co się dzieje? Skoro to ona jest zagrożona, uważam, iż powinna jak najszybciej rozeznać się w całej sytuacji. Przecież nie będzie się wiecznie ukrywała, spędzając kolejne dni na pustym strachu...
    To nagłe zmęczenie Jamesa bardzo mnie zaniepokoiło. Skoro wilki faktycznie mają lepsze zdrowie, czemu źle się poczuł? Boję się, że to może się dłużej utrzymać, co na pewno wszystko dodatkowo skomplikuje.
    Rozdział faktycznie krótki, jednak nie zmienia to tego, że jak zwykle czytałam z prawdziwą przyjemnością i chętnie się przekonam, co będzie dalej ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      Dużo, dużo tajemnic, ale wkrótce zacznę je wyjaśniać i mam nadzieję, że wszystko stanie się jasne ;)
      Eris jest niecierpliwa, a poza tym widzi, że przyjaciel coś przed nią ukrywa, więc dodatkowo się denerwuje. Wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby James wyjawił jej prawdę, ale to mogłoby sprawdzić na nią dodatkowe niebezpieczeństwo.
      Co do stanu Jamesa... Będę milczeć ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  6. W rozdziale nie działo się zbyt wiele, ale dowiedzieliśmy się, co stało się z Eris ;) Bardzo spodobał mi się opis snu dziewczyny - gdybyś nie napisała tego kursywą pomyślałabym, że jest to fragment rzeczywistości. Dobrze, że mają taką swoją kryjówkę w lesie i jeszcze zadbali o jej wyposażenie.
    Z początku myślałam, że złe samopoczucie Jamesa ma coś wspólnego z nadchodzącą przemianą w wilka, ale potem doszłam do wniosku, że to jednak jest coś innego. Znowu dorzuciłaś tajemnicę, do tego jeszcze dochodzi Jeremy i Cole... I mamy czytelnika chcącego wiedzieć, co dalej ;D Nie podoba mi się, że James ukrywa coś przed Eris, ale pewnie ma ku temu jakieś większe powody.
    Strasznie się cieszę, że udało Ci się pozbyć zastoju weny. Może uchylisz rąbka tajemnicy, jak to zrobiłaś? Ja teraz mam kryzys ;<
    Znowu za krótko, ale przysypia mi się. Jak mi się jeszcze coś przypomni, to dopiszę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Tym razem rozdział jest w miarę spokojny, ale niedługo znowu ruszy akcja ;) Tak jak zauważyłaś musiałam napomnieć, co się stało z Eris i Jamesem.
      Wiem, jestem okropna z tymi ciągłymi tajemnicami, ale już niedługo wszystko lub większość stanie się jasna ;)
      Co do zastoju weny, to na mnie podziałał długi spacer z psem połączony z sesją zdjęciową, a potem wieczór z książką i jakoś pomysły same zaczęły sypać mi się do głowy :)
      Mam nadzieję, że ten twój kryzys również szybko minie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Czyli jednak bohaterom udało się uciec. To dobrze wróży. Ale czy na pewno?
    Co takiego stało się Jamesowi? Czyżby dopadała go jakaś bardzo ciężka choroba, jakaś infekcja, która atakuje wilkołaki i nawet je zabija ? Mam nadzieję, że nie, bo nie byłoby zbyt wesoło.
    Anyway, tak też się teraz zastanawiam, czemu Eris się tak zachowuje. W sensie, dlaczego tak łatwo popada w gniew. To jest dość dziwne, a biorąc pod uwagę , że kiedyś chyba taka nie była, tym dziwniejsze. Może tutaj też mamy do czynienia z jakimiś przypadłościami wilkołaków?
    Kurcze, nie wiem czy wiesz, ale mieszasz nieźle! To dobrze, ale też weź coś wyjaśnij, bo niedługo nie wytrzymam i zacznę o to wręcz błagać, no! ;d

    P.S: Przepraszam za ten do potęgi nieskładny komentarz, ale dopiero co wstałam, więc trochę nie myślę. ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Nie mogę być wiecznie podłą sadystką ^^ Wyżyję się na postaci Cole'a, a Eris i Jamesowi dałam tymczasowo spokój. Dlatego też udało się im uciec w miarę bez żadnych szkód. W miarę, bo jak zauważyłaś James nie zachowuje się normalnie xD Będę się smażyć za to w piekle, haha :D
      Wiem, wiem, że mieszam i kręcę, ale niedługo przestanę ^^ Obiecuję!
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Tak na początku tego rozdziału pomyślałam sobie, że może te wcześniejsze wydarzenia z pościgiem i wystrzałem się Eris tylko przyśniły, ale potem okazało się, że jednak były prawdziwe, ale na szczęście dwójce naszych bohaterów udało się uciec i schronić, chociaż nic dziwnego, że poczucie zagrożenia nie opuszcza Eris. Po takich wydarzeniach to nic dziwnego. W każdym razie trochę szkoda, że nie udało jej się wyciągnąć od Jamesa odpowiedzi na dręczące nas, czytelników, i ją pytania, ale mam nadzieję, że jeszcze do tego dojdzie. Za to pojawiła się kolejna niewiadoma w postaci stanu Jamesa. Skoro teoretycznie nic nie powinno im dolegać, to co takiego jest chłopakowi? Czyżby dostał pociskiem, który miał w sobie jakąś substancję szkodzącą wilkom? To takie moje pierwsze skojarzenie, ale pewnie przyjdzie mi poczekać, aż dowiem się, czy słuszne ;)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Rozważałam tą możliwość, ale dość szybko ją odrzuciłam. Realny pościg jakoś bardziej mi tu pasował ;)
      Wyciągnąć jakieś informacje od chłopaka będzie trudno i raczej prędzej dowiecie się czegoś z perspektywy Cole'a aniżeli tej Erisowej :)
      Wiesz, że podsunęłaś mi pewien pomysł swoimi domysłami? No, ale na razie milczę, bo muszę to jeszcze przemyśleć ^^
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Dobrze, że udało im się zgubić pościg i dotrzeć do bezpiecznej kryjówki. Wątpię, aby w takim miejscu ktoś miał ich dopaść (chyba że wyjątkowo uparty szaleniec), ale nawet jakby to mają ogromną przewagę, bo znają te tereny.
    Eris znalazła się w sytuacji, o której nic nie wie, a James nie raczy jej nawet jednym zdaniem wyjaśnienia?! Pomijając jej wcześniejsze huśtawki nastroju, to nie dziwię się, że znów się rozzłościła. Każdy na jej miejscu chciałby wiedzieć dokładniej, w jakiej sytuacji się znalazł i co może zrobić, by wszystko wróciło do względnej normy.
    Niepokoi mnie sprawa ze stanem zdrowia Jamesa. Czyżby jakaś infekcja, na którą nie są odporne nawet wilkołaki? A może jednak jeden z tych oprychów coś mu zrobił? Jejku, tyle pytać, a znając życie następny rozdział będzie z perspektywy Cole'a i problemy Eris przyjdzie chwilowo odstawić na dalszy plan.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz!
      Eris i James na razie są bezpieczni, ale kto tam wie, co strzeli mi do głowy za jakiś czas ;)
      Chłopak nie mówi wszystkiego Eris, lecz to tylko dla jej bezpieczeństwa. Niewiedza jest na razie dla niej dużo lepsza.
      Co do jego stanu, to oczywiście milczę, aby zbyt wiele nie zdradzić.
      I masz rację - następny rozdział będzie z perspektywy Cole'a, ale chociaż jakieś szczątkowe wyjaśnienia się pojawią ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Witaj;)
    Na początek przepraszam za to opóźnienie. jak zwykle z niczym się nie wyrabiam. A teraz do rzeczy... Rozdział jak zawsze świetny, przecież wiesz, że uwielbiam to opowiadanie;) Ten sen na początku... bardzo klimatyczny i wprowadzający napięcie. Już myślałam, że nie udało im się uciec, a tu nagle Eris budzi sie cała i zdrowa. Aż i ulżyło! bardzo ładnie przedstawione przemyślenia Eris, ale też jej temperament i złożona natura. Widać, że nie do końca potrafi zapanować nad własnymi uczuciami. Nic dziwnego, iż chciała przez moment ochłonąć. W sumie nawet się nie spodziewałam, by James odpuścił. W takiej sytuacji... No i zastanawia mnie fakt, że to z powodu Eris ta cała sytuacja. Czego od niej chcieli? Końcówka niepokojąca. Te dolegliwości Jamesa... Ciekawe, skąd wynikają... Nie no rozkręcasz sie, jest coraz bardziej interesująco i tajemniczo, a to coś, co lubię. Za opisy uczuć wielkie brawa, bo są świetne. No i te drobne informacje na temat wilków są świetnie wkomponowane.Już nie mogę się doczekać NN! Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^ Strasznie przyjemnie czyta się tyle miłych rzeczy.
      Oj tam, jakie tam opóźnienie? Mi samej zdarzały się większe ;)
      Fajnie, że podoba ci się postać Eris. Ja osobiście wolę tą Cole'a, choć ogólnie nie budzi on większej sympatii z tego co zauważyłam :D
      Wszystkie niejasności, wątpliwości wyjaśnią się w swoim czasie. Może uda mi się nic nie zostawić bez odpowiedzi :)
      Jeszcze raz dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  11. Zmyliłaś mnie tym początkiem :> Mogłam się domyśleć, w końcu zastosowałaś kursywę, ale jakoś nie zwróciłam na to uwagi i już zaczęłam się bać, że złapano Jamesa, a następna w kolejce jest Eris.
    Czemu James nic nie chce wyjaśnić? Grrr... nie dziwie się złości Eris, też jestem zła. Uciekać, nie wiadomo przed czym i nie mieć pojęcia, co może nam dokładnie grozić. Jaskinia, może i nie najwygodniejsza, ale przynajmniej bezpieczna. Tylko jak długo mogą tam zabawić? I co się teraz dzieje z Colem? I jak to się wszystko ze sobą wiąże ( a, że się wiążę, to jestem pewna)? Kurcze, tyle pytań. nic tylko czekać na kolejne rozdziały :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      I o to chodziło, haha ^^ Jednak nie skrzywdziłabym Eris, ani tym bardziej Jamesa (przynajmniej póki co xD)
      Niewiedza dla Eris jest tymczasowo bezpieczniejsza, wedle opinii przyjaciela, ale wyjaśnienia i tak w końcu się pojawią.
      No, a do Cole'a wracam już w następnym rozdziale ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Całkiem przyjemnie się czytało, chociaż mam lekki niedosyt. Liczyłam na trochę więcej akcji, ale pewnie jeszcze sporo się tutaj wydarzy, więc na razie nie narzekam:)
    Bardzo polubiłam główną bohaterkę, Eris. Mimo iż sama jest nieszczęśliwa, to widać, że troszczy się o innych i ma w sobie pewne ciepło, dlatego jej przyjaciele trochę mnie denerwują. Powinni od razu powiedzieć dziewczynie co się święci, a nie trzymać ją w niepewności. Jestem ciekawa co takiego przed nią ukrywają i w jaki sposób zamieszany będzie w to Cole (a na pewno jakoś będzie). Pozostaje tylko czekać na następną część i błagam - nie trzymaj nas długo w niepewności;)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Akcja pojawi się, pojawi tylko dopiero w swoim czasie ;) Tutaj choć trochę musiałam wytłumaczyć, co się stało z Eris i Jamesem.
      Pewnie masz rację i Eris zasługuje na prawdę, ale jej przyjaciel uznał, że niewiedza będzie dla niej bezpieczniejsza.
      Długo was w niepewności trzymać nie będę ^^ Już przy następnym rozdziale małe co nie co się wyjaśni (taa, zobaczymy na ile mi to wyjdzie xD)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  13. No, wreszcie Eris dała znak życia, już się bałam, że o niej zapomniałaś :D
    Jestem trochę zła - czemu taki krótki rozdział? I czemu unikasz powiązania losów Eris i Cole'a? To znaczy, ja wiem,że masz coś tam zaplanowane i w ogóle, nie wchodzę ci w paradę i nie mieszam szyków,ale ja po prostu mam taką ogromną nadzieję przed każdym kolejnym rozdziałem, na ich spotkanie, a tu zawsze albo ona albo on. No kurde :P
    Co do Eris i Jamesa, to martwi mnie stan chłopaka. jest całkiem w porządku i osobiście, jako czytelniczka nie chciałabym,żeby coś mu się stało. No i może najwyższy czas, żeby jednak ruszyli się z lasu? Nie mogą tam przecież wiecznie siedzieć, prawda?
    Mówisz, że w przyszłym rozdziale będzie Cole. Czyli pewnie Eris tam nie będzie. Hmm .. no ale nie narzekam, bo o ile dobrze pamiętam, Cole miał małe problemy ostatnio, więc chciałabym jednak dowiedzieć się, czy dał radę się wykaraskać czy nie ;) No i oczywiście, czekam na Willa :3
    A więc dodawaj szybko ten nowy rozdział, nie przejmuj się moim zrzędzeniem i trzymaj się! Jak zwykle dużo weny, której i tak nie potrzebujesz, ale życzę Ci jej z zasady ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      O nie, ja wcale nie unikania powiązania losów Eris i Cole'a. Wciąż wytrwale do tego dążę, choć może tego nie widać ;) Więc ten upragniony moment nastąpi dużo szybciej, niż się spodziewacie :D
      Cole miał problemy i dalej w nich tkwi, ale dlaczego się w nie wpakował... No to już inna bajka, która wyjaśni się niedługo.
      A wena to akurat się przyda, bo ostatnio czepię na jej niedosyt ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  14. Condawiramurs12 marca 2013 21:56

    ładna notka, taka spokojna, ale jednocześnie czuje się w niej zapowiedź czegoś większego, czuć napięcie ciszy przed burzą :) Ponadto lubię Jamesa, nie chcę, żeby coś mu się stąło. może zamienia się wcześniej w wilka?Ciekawe, jak Cole pozyska te informacje, jakimś trafem dotrze tak głęboko w las? może być ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Zdecydowanie jestem coraz bliżej kluczowego fragmentu, więc jeszcze tylko trochę cierpliwości i będzie dobrze :D
      Ja Jamesa też lubię, ale mam dziwną skłonność do znęcania się nad ulubionymi bohaterami, więc nie wiem czy to takie dobre xD
      Pozdrawiam!

      Usuń
  15. Wiesz co, momentami to się gubię. :D Może to trochę przez to, że raz jest o Eris, a raz o Cole'u, nie żebym tego nie lubiła, bo owszem podoba mi się to, ale miesza mi się, mam słabą pamięć i nie pamiętam, co było w przedostatnich rozdziałach. xd
    A tak w ogóle to jakoś krótko? ^^ Mam dziś dużo czasu i poczytałabym sobie. No i w końcu bym się chciała dowiedzieć, co będzie później [ale na pewno będziesz nas jeszcze długo, długo męczyć, zanim się czegokolwiek dowiemy]. A mnie to już naprawdę zaczyna ciekawić, o co w końcu chodzi. na dodatek, zamiast coś tłumaczyć, to dodajesz kolejne zagadki: co stało się Jamesowi? Wiesz co, okrutna jesteś, tak nas gnębisz! Ja jestem bardzo niecierpliwa [chyba już dało się to zauważyć]. :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)
      A nie przejmuj się, też się czasami gubię :D Niby ułożyłam sobie to w głowie, ale co rusz coś zmieniam i znowu muszę to porządkować, tak aby wyszło z tego coś logicznego xD
      I masz rację tym razem było strasznie krótko, ale może uda mi się nadrobić następnym rozdziałem ;)
      Oj tam, tłumaczyć też zacznę wkrótce xD Już następny rozdział przyniesie małą podpowiedź :)
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń

Czytelnicy