piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 8



Eris


     James prowadził w milczeniu, raz po raz nerwowo zerkając w boczne lusterka lub szukając mojego spojrzenia w odbiciu szyby. Nic z tego. Postanowiłam, że nie wypowiem ani słowa, dopóki on nie wyjawi mi prawdy. To, że kłamał było dla mnie tak oczywiste, jak istnienie słońca, które powoli przebijało się przez gęste, deszczowe chmury i mrugało do nas, dając nadzieję na cieplejsze dni. Niewielka pociecha, skoro zostało mi ich już tak niewiele...
      Zadrżałam, po czym spojrzałam na dłonie chłopaka. Trzymał je kurczowo zaciśnięte na kierownicy, co było dla mnie jawną oznaką zdenerwowania. Nigdy się tak nie zachowywał. Często prowadził jedną dłonią, drugą w międzyczasie wykradając moje ulubione chipsy z paczki, gdy tylko miałam je przy sobie. Zachowywał się dość lekkomyślnie, ale ufałam mu i wierzyłam w jego zdolności. W końcu to nie on podchodził do egzaminu na prawo jazdy kilkakrotnie, tylko po to, aby za każdym razem odejść z kwitkiem. Byłabym fatalnym kierowcą, dlatego też wolałam zrobić przysługę sobie oraz innym i po prostu z tego zrezygnować. Miało to swoje liczne wady, ale James szybko zgłosił się do roli mojego prywatnego szofera. Teraz pewnie pluł sobie w brodę, że w ogóle wyskoczył z tym pomysłem, bo korzystałam ze swojego przywileju nader często. On nigdy otwarcie nie protestował. Chociaż tym razem wolałabym, aby nie wyręczał Jeremy'ego. James był kochany i wielokrotnie pokazał, że mogę na niego liczyć, ale nie dostarczyłby odpowiedzi na żadne z moich pytań. Poza tym czułam, że to właśnie mój opiekun ma związek z obecnym zachowaniem chłopaka i nie byłam tym faktem szczególnie zadowolona.
     James również nie wyglądał wcale na zachwyconego całą tą sytuacją. Gdyby to był wyłącznie jego pomysł, chyba próbowałby jakoś panować nad własnymi emocjami, czyż nie? Udawałby spokój, opanowanie. On jednak nie robił nic, aby ukryć przede mną własną wściekłość. Ktoś w takim razie musiał nakazać mu to robić. Moje przypuszczenia padały jedynie na Jeremy'ego.
- Co się dzieje? - spytałam, nim zdążyłam ugryźć się w język. Zapomniałam o swoim postanowieniu i już zaczynałam tego żałować. Chłopak zerknął na mnie ze zdziwieniem, ale nic nie powiedział. Po prostu wzruszył ramionami, myśląc, że ten gest rozwiąże problem. Nie dociekałam więcej. Utkwiłam wzrok w zmieniającym się krajobrazie za oknem, pragnąc znaleźć się już w domu. Niestety, mieszkaliśmy na przedmieściach, a o tej porze, ruch w centrum był największy. Efektem było to, że powoli wlekliśmy się w sznurze samochodów, które zmierzały w tym samym kierunku. Z nudów włączyłam radio, a z jego głośników natychmiast popłynęły pierwsze takty nieznajomej mi piosenki. Zaczęła się dość spokojnie, odważyłabym się powiedzieć, że nawet delikatnie, dopóki do całości nie przyłączył się perkusista. Mocne uderzenia bębnów w połączeniu ze wspaniałą grą gitary elektrycznej zmieniły brzmienie melodii. Nadały jej bardziej rockowy charakter, który tak bardzo lubił James. Ja wolałam nieco inną, spokojniejszą muzykę, ale ten kawałek był całkiem w porządku. Zaczęłam się w nią wsłuchiwać, gdy nagle wszystko się urwało.
- Hej, słuchałam tego! - oburzyłam się, uświadamiając sobie, że to wszystko sprawka Jamesa, który przełączył stację.
- Widziałem - odparł ze złośliwym uśmiechem. - Ja po prostu dbam o twój rozwój kulturalny, Eris. Nie powinnaś słuchać bezsensownych piosenek, a ta właśnie taka jest. Sama posłuchaj, facet zastanawia się czy uda mu się zmienić świat, ale co chwilę myślą wraca do dziewczyny, która go ewidentnie nie chce. Jak może cokolwiek osiągnąć, skoro nie potrafi zapomnieć o przeszłości? Chciałbym mieć takie problemy jak on!
- Oh, a co to za problemy dręczą twoją szanowną osobę? - prychnęłam z powątpiewaniem i to go uciszyło na kilka chwil. Westchnął z rezygnacją, po czym uważnie mi się przyjrzał. Zbyt długo, zbyt dokładnie, jak na mój gust. Pierwsza odwróciłam wzrok.
- W tej chwili? - spytał, choć wolałam, aby milczał. - Staram się wyciągnąć nas z tego korku, a moją głowę męczy to, co dzieje się z tobą od jakiegoś czasu, Eris.
- Nic się nie dzieje. Wszystko jest w jak najlepszym porządku - spróbowałam zaprzeczyć, ale on nie uwierzył. Pokręcił głową, a na jego ustach pojawił się grymas niezadowolenia.
- Te wszystkie niekontrolowane przemiany, dziwne stany lękowe... Chyba nie powiesz mi, że to jest normalne? - obdarzyłam go zaskoczonym spojrzeniem. Wiedział o mnie całkiem sporo. Czasami wydawało mi się, że aż za dużo. Jako mój przyjaciel miał takie prawo. W końcu to do niego biegłam, gdy wpadałam w kłopoty i zawsze wtedy, kiedy chciałam się wypłakać czy wyżalić. Jednak tym razem nie powiedziałam ani słowa. Skąd mógł wiedzieć, co wydarzyło się w kawiarni? A może wcale nie wiedział, tylko wysunął proste wnioski, gdy tylko mnie zobaczył? Nie byłam pewna. - No co? Nie patrz tak na mnie. Myślałaś, że nie zauważę takiej zmiany? Nie jestem ślepy. Po prostu się o ciebie martwię.
     Chciałam odpyskować, powiedzieć coś paskudnego, co spowodowałoby, że wreszcie dałby mi spokój, ale jego troska była autentyczna. Nie mogłam go zranić. Nie potrafiłam też zbyć jego obaw jakimś błahym "poradzę sobie". To byłoby kłamstwo. Dobrze o tym wiedziałam, bo już teraz traciłam kontrolę i z trudem powstrzymywałam cisnące się do oczu łzy. Co się ze mną działo?
     Dalsza rozmowa się nie kleiła. James nie wymagał ode mnie natychmiastowej odpowiedzi, a ja nie miałam ochoty mu jej udzielać. Nie umiałam. Dlatego też znowu jechaliśmy w milczeniu. Gdy wreszcie wydostaliśmy się z zatłoczonych miejskich ulic i dotarliśmy do domu, zapadł zmrok. Wtedy jeszcze nie przeczuwałam nic złego. Wieczór zapowiadał się całkiem spokojnie, przyjemnie. Moja intuicja odezwała się dopiero, kiedy zatrzymaliśmy samochód przy krawężniku. Podjazd był zajęty.
     Większość ludzi ma jakieś fobie. Nie wierzę, aby na świecie żył ktoś, kto takowych nie posiadał. Niektórzy boją się pająków, inni myszy, szczurów, psów, burzy, tłumu, samotności. Strachy bywają najróżniejsze - dziwne, dziwniejsze, albo niepojęte dla pozostałych. Ich poziom może być niski lub paraliżujący, lecz zawsze odczuwalny. Nie da się przed nim uciec, choćby bardzo się chciało. Ja również tego nie potrafiłam. Kiedy dostrzegłam drogą, ekskluzywną limuzynę zaparkowaną tuż przy naszym domu, wspomnienia natychmiast odżyły. Właśnie od tamtego feralnego dnia, który zmienił moje życie, panicznie obawiam się podobnych aut. Ciągle wydawało mi się, że któreś z nich pojawi się znikąd i brutalnie odbierze mi te kilka bliskich osób, które obdarzyły mnie miłością oraz opieką, gdy zostałam całkiem sama.
- Zostań tu, dobrze? Ja zaraz wrócę. - James zdawał się być jeszcze bardziej poddenerwowany niż wcześniej, a mimo to, potrafił zdobyć się na stanowczy, nie znoszący sprzeciwu, ton. Patrzył na mnie rozkazująco, ale nic sobie z tego nie robiłam. W stadzie zajmował pozycję równą ze mną. Oboje byliśmy uparci i honorowi, co często stawało się uciążliwe. Chłopak czasami starał się wydawać mi polecania, ale najczęściej po prostu je ignorowałam. Wiedziałam, że robił to z troski, jednak miałam swój rozum i nie mogłam pozwolić mu, aby narażał się sam na niebezpieczeństwo.
- Dobrze - odpowiedziałam, starając się wyglądać na przekonującą. W myślach już kombinowałam, co zrobię, gdy tylko zniknie mi z oczu.
     James dokładnie zlustrował moją postać, westchnął i wysiadł z samochodu. Nie uwierzył mi, ale najwyraźniej nie miał innego wyjścia, dalej musiał grać w tą grę. Patrzyłam, jak zmierza w kierunku budynku, a gdy tylko zniknął w środku, sama wysunęłam się na zewnątrz. Ruszyłam jego śladem, starając się pozostać niezauważona. Dokładnie jak na polowaniu - powoli oraz bezszelestnie przesuwałam się ku wyznaczonemu celu. Z daleka widziałam, że w salonie świeci się światło i ktoś porusza się po pomieszczeniu. Wykonywał chaotyczne ruchy, gwałtownie gestykulował. Nie słyszałam tego, co mówił, ale domyśliłam się, że w środku trwała zacięta kłótnia. Byłam już tak blisko... Jeszcze trochę i mogłabym wejść do domu albo chociaż zajrzeć przez okno. Wszystko wreszcie stałoby się jasne. Upragniona prawda była na wyciągnięcie ręki. I właśnie wtedy rozległ się ogłuszający huk wystrzału.
Zamarłam przerażona, nasłuchując. Wydawało mi się, że dobiegł on z budynku, ale to przecież było  absurdalne! Z tego, co wiedziałam nikt z domowników nie posiadał broni. Nikogo nie interesowała i nie była mile widziana w naszym domu. Jeremy już tego dopilnował.
     Pewnie tkwiłabym tak jeszcze długo, próbując zrozumieć, co się przed chwilą wydarzyło, gdyby nie odgłos otwieranych drzwi oraz szybkich kroków zmierzających w moją stronę. Miałam zamiar rzucić się do ucieczki, ale w tym samym momencie dopadł do mnie James, po czym chwycił za rękę i pociągnął  za sobą. W mojej głowie zapanował prawdziwy mętlik. Uciekaliśmy. Przed kim? Przed czym? Dlaczego?
     Jednak nie protestowałam ani nie zadawałam pytań. To nie był odpowiedni moment. Posłusznie biegłam tuż za przyjacielem, w stronę lasu. Naszej jedynej, bezpiecznej kryjówki, w której od zawsze czuliśmy się najpewniej. Słyszałam za nami odgłosy pogoni, które napawały mnie prawdziwym przerażeniem. Ktoś wołał, abyśmy się zatrzymali, lecz James nie miał takiego zamiaru. Gnaliśmy jak szaleni, raz po raz potykając się o wystające korzenie drzew i zahaczając o ich cieniutkie gałęzie, które raniły odsłoniętą skórę, a także zaczepiały się o ubrania. Las o tej porze był ciemny oraz niezwykle spokojny, zupełnie niepasujący do naszych emocji. Wszystko było tak nierealne, że aż zapragnęłam odwrócić się i zobaczyć czy, aby na pewno nie dzieje się tylko w mojej głowie. Jednak James mi na to nie pozwolił. Mocniej ścisnął moją dłoń, po czym szarpnął, abym się schyliła. Posłusznie wykonałam polecanie, a tuż nad nad nami coś błysnęło i huknęło. Krzyknęłam ze strachu, ale on uciszył mnie jednym gestem.
- Nie oglądaj się. Po prostu biegnij - warknął i przepuścił mnie przodem. Sam został w tyle, więc straciłam go z pola widzenia. Nie podobało mi się to, ale nie miałam nic do powiedzenia. On tym razem dowodził.
  Mimo że zagłębiliśmy się między drzewa, prześladowcy wcale nie zamierzali się tak łatwo poddać.  Raz po raz nawoływali lub oddawali pojedyncze strzały. Wyraźnie im zależało, aby nas pojmać - żywych czy martwych. Nie rozumiałam tego, ale wiedziałam, że James nie pozwoli nam tak szybko umrzeć. To był jego nowy cel, a on zawsze osiągał, co chciał. Był strasznie uparty, z resztą oboje byliśmy. Niezależne wilki ograniczone ludzką formą. Jednak dzięki naszej drugiej naturze znaliśmy te tereny, jak nikt inny i to stanowiło naszą największą przewagę. Wiedzieliśmy o wszystkich słabych i mocnych punktach, a także o kryjówkach, w których mogliśmy przeczekać niebezpieczeństwo. Szybko zrozumiałam, że właśnie zmierzaliśmy do jednej z nich.





Wiem, strasznie krótko wyszło, nudno i znowu taka dziwna, niezrozumiała końcówka -.- Śmiało możecie mnie za nią zlinczować, ale obiecuję, że od przyszłego rozdziału rozpocznie się takie powolne wyjaśnianie wszystkiego. Będzie mniej tajemnic, a więcej wiadomych ;) Chociaż znając mnie, wyjdzie jeszcze więcej zamieszania, niż do tej pory. Powiem wam jeszcze, że kompletnie nie umiem prowadzić akcji, a dzisiaj doszło jeszcze do tego, że dialogi kuleją - co ja tu robię? Heelp! 






34 komentarze:

  1. Czy ja w przypisie zauważyłam słowo nudno? Bo komuś się chyba rozdziały pomyliły. Już zanim doszłam do końca z czytaniem pomyślałam, że napiszę coś takiego:No, oczywiście ledwo rozdział napisała, a musiała przywalić jakąś akcją, która oczywiście znowu pobudziły jedynie wyobraźnię i zaciekawienie, a pozostały niewyjaśnione!
    No, ale skoro według Ciebie to było nudne, to ja serio nie wiem, jaki Ty masz gust literacki. ;ddd
    Mi się podobało i to bardzo. I zwłaszcza końcówka. Była dynamiczna zaskakująca. Na pewno nie pomyślałam, kiedy przeczytałam o tym samochodzie, że ktoś tam kogoś zastrzeli! W ogóle kto był ofiarą? No, nie James, więc kto? Jeremy? A może ktoś zupełnie inny? I dlaczego właśnie tam się pojawili? Znaczy wiadomo, żę pewnie jest to związane z Eris, ale jaki w tym jest ich cel?
    Naprawdę potrafisz człowieka zdenerwować. Oczywiście musiałaś zrobić tak, że najpierw jest ogromny spokój, a potem gigantyczne wręcz odwrócenie akcji i buuum! Coś takiego. Oj, masz wyobraźnię dziewczyno, masz...
    Ale nie lubię tego, że właśnie tak krótko. Teraz muszę jak głupia czekać na kolejny rozdział. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwny, haha. U kogoś innego zawsze potrafię dostrzec ciekawą akcję czy inne zalety, u siebie niestety już nie :P Jestem strasznie samokrytyczna i ogólnie pesymistycznie nastawiona do własnej twórczości. Trzeba nad tym popracować ;)
      No, ale dziękuję za komentarz ^^ Fajnie, że ci się podobało. Kogo tym razem wyeliminowałam - nie zdradzę. Wyjdzie w swoim czasie :P Tak samo, jak cel wizyty przedziwnych ludzików.
      Haha, to taka moja słabość do wprowadzania w błąd ^^ Co do wyobraźni to ostatnio coraz gorzej z nią - szkoła mi ją zabiera! Ale coś tam jeszcze zostało :D
      Kolejny rozdział pewnie 1 marca, jak się wyrobię, więc nie będziesz musiała tak długo czekać ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. A ja tam wcale nie uważam, by było nudno, lub żebyś miała jakieś problemy z poprowadzeniem akcji. Jak dla mnie, tutaj tej akcji było całkiem sporo, w ogóle, to dopiero ósmy rozdział, a już coś się dzieje ^^. Mi zawsze dojście do akcji zajmuje sporo czasu.
    Były opisyyyy <3. Dialogów nie mogłabym nazwać drewnianymi, a opisy też wychodzą ci bardzo dobrze, więc nie wiem, czemu narzekasz. Może nie piszesz bardzo długich notek, ale są ciekawe i dobrze zakreślasz w nich bohaterów.
    Zresztą, po tym w sumie dość spokojnym początku, nie spodziewałam się, że wydarzy się coś takiego, a tu nagle bum i zaczęła się akcja. Zaskoczyłaś mnie, lubię to ^^. Najpierw sobie spokojnie jadą i gadają, a wkrótce potem muszą uciekać przez las, gonieni przez jakichś tajemniczych osobników. Ciekawe, czego oni chcieli? Może chodziło im o Jamesa? W ogóle, zaczynam lubić Jamesa. Całkiem fajny chłopak, i ewidentnie troszczy się o Eris. Ta jednak jest skryta i nie chce zwierzyć się ze swoich problemów, i w sumie ją rozumiem. Ale zazdroszczę jej tego, że ma takiego Jamesa, który ją wszędzie wozi ^^.
    Oczywiście czekam na next, jestem ciekawa, co tam wymyślisz ;). Jestem też ciekawa, jak pociągniesz dalej wątek Cole'a z poprzedniego rozdziału ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      No tak, ale twoje opowiadania mają dużo więcej rozdziałów ^^ Ja chciałabym zmieścić wszystko w jakichś 30 - no, ale zobaczymy jak to wyjdzie.
      Lubię takie niespodziewane przejścia ze spokojnej pogawędki w nieco szybszą akcję :) Tutaj wydaje mi się to nieco za bardzo chaotyczne, ale skoro wam się podoba to jest najważniejsze.
      O co chodziło tym ludziom wyjaśnię już całkiem niedługo :)
      Eh, mi też przydałby się taki osobisty kierowca, bo jakoś nie widzę tego prawka, choć jeszcze troszkę czasu na przygotowanie mam. Najwyżej zrobię tak jak Eris, haha.
      W następnym wracamy już do Cole'a i sama jestem ciekawa jak się ten pomysł przyjmie xD
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Według mnie wcale nie jest nudno :) Owszem, akcja zaczęła się dopiero pod koniec, ale to wcale nie znaczy, że rozdział nie był ciekawy - te spokojniejsze części również są bardzo potrzebne w każdej historii.
    W sumie od samego początku zastanawiałam się, co tak naprawdę dzieje się z Jamesem. Widać było to stale utrzymujące się w jego ciele napięcie, chyba nikomu by nie umknęło zdenerwowanie, jakie okazywał na każdym kroku. Co prawda trafnie ocenił zachowanie Eris - dziewczyna najwyraźniej od dłuższego czasu zaczęła się dziwacznie zachowywać - to mam wrażenie, że James specjalnie odwrócił od siebie uwagę, mówiąc o problemach nastolatki. Nie mniej martwię się ich oboje. Skoro to nie Jeremy przyjechał po bohaterkę, a dziwnie spięty James, coś wprost musiało być na rzeczy. A Eris chyba i tak ma już wiele problemów, chociażby ze swoimi przemianami...
    Co to był za wystrzał? Naprawdę się wystraszyłam, gdy do niego doszło i natychmiast w mojej głowie pojawiło się skojarzenie z poprzednim rozdziałem, gdy Cole był świadkiem zabójstwa. A przede wszystkim: kto może gonić tę dwójkę? James jest wyraźnie przerażony, a ja kompletnie nie wiem, co się dzieje... Przyznam, że tajemnic jest wiele, ale dzięki temu zawsze ma się ochotę zajrzeć na Twojego bloga. Intrygujesz coraz bardziej ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      James po prostu nie umie i nie lubi kłamać, więc gdy tylko został do tego zmuszony, łatwo było to rozpoznać. Eris zna go bardzo dobrze i szybko go przejrzała.
      No, ale o co tak dokładniej chodzi, wyjawię dopiero w którymś z następnych rozdziałów. Ma to jakiś związek z sytuacją, w której obecnie się znaleźli, ale o tym cicho szaa póki co ;)
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  4. Rozdział jest zachwycający!
    Kocham Eris - jest uroczą postacią i zyskała moją sympatię, większa od Cole'a, którego też bardzo lubię.

    Jak śmiesz mówić, że jest nudno?! Wiesz, że grzeszysz takim (głupim) stwierdzeniem? :)
    Jest dokładnie odwrotnie. Akcja jest naprawdę wciągająca i ciekawa. Utrzymujesz napięcie, kusisz. Jest perfekcyjnie - każdy opis, zdanie, kropka - to esencja tajemnicy, która otacza tą historię.

    Ja to kocham! :)

    Pozdrawiam.

    PS: Zapraszam na rozdział 1!
    siedem-kregow-piekiel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miły komentarz :)
      Cieszę się, że Eris zyskała twoją sympatię. Cole'a trochę trudniej jest polubić, ale nie jest to niewykonalne ;) Zależy od gustu.
      Uh, no dobrze może i nudno tak do końca nie jest, ale za to chaotycznie ;) Co nie zmienia faktu, że akcja nie jest moją najmocniejszą stroną.
      Pozdrawiam i obiecuję, że wpadnę do ciebie, gdy tylko znajdę luźniejszą chwilę, bo póki co lecę dalej męczyć lekcje.

      Usuń
  5. Nudno? oO
    To ty chyba nie znasz definicji tego słowa :D
    Była akcja, czyli zero nudy! Na początku trochę niezręczna rozmowa Eris i Jamesa, ale takie momenty też muszą być. Wcale nie uważam, że dialogi Ci kulawo wyszły, były dobre (: Końcówka rzeczywiście troszkę niezrozumiała, zastanawiam się, przed kim (lub przed czym) James i Eris muszą uciekać... Mam nadzieję, że wyjaśni się to w przyszłym rozdziale. No i troszkę niefajnie ze strony Jamesa, że się w coś wpakował i musi przed kimś uciekać, a Eris musi podążać za nim - o ile dobrze zrozumiałam, bo może osoba która goni Jamesa, goni również Eris? Nie wiem, czy się połapiesz w tej końcówce mojego komentarza, sorry, ale mózg mi dzisiaj trochę szwankuje ^^
    PS. Choć narrazja Eris jest bardzo fajna, chyba mimo wszystko wolę Cole'a, jakoś jego postać (choć często wkurzająca) bardziej przypadła mi do gustu :P
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ^^
      No dobra, może nie tak do końca nudno, co chaotycznie. Prowadzenie akcji nie jest moją mocną stroną - o wiele bardziej wolę takie refleksyjne fragmenty, gdzie mogę porozmyślać nad psychiką danego bohatera :)
      Końcówka niedługo się wyjaśni i nie będzie już taka niezrozumiała. Może nie nastąpi to w przyszłym tygodniu, ale w niedalekiej przyszłości ;)
      James nie tyle się w coś wpakował, co został w to wpakowany haha xD No, ale nie mące. Sami się wszystkiego dowiecie.
      Mi też lepiej się pisze z perspektywy nieznośnego Cole'a, choć jednak Eris lubię bardziej ;D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  6. James świetnie spisuje się jako osobisty kierowca, a do tego dba o rozwój kulturalny Eris i nie da jej słuchać byle czego. No i nie można również zapomnieć, że jest dobrym i troskliwym przyjacielem i dobrze, że dziewczyna ma go przy sobie.
    Jej lęk względem takich aut jest uzasadniony. Każdy się czegoś boi, a ona w dodatku ma solidne podstawy swojej fobii. I okazały się tym razem uzasadnione, bo pewnie to właściciele samochodu ruszyli za nimi w pościg i zaczęli strzelać. Ostatnio motyw broni przewija się w tym opowiadaniu i pewnie nie przypadkowo. Czyżby tych samych ludzi spotkał Cole w poprzednim rozdziale?
    I wcale ni było nudno - końcówka świetnie rozwinęła akcję! A dialogi też mi się podobały, zwłaszcza wypowiedź Jamesa odnośnie piosenki :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      James jest świetnym przyjacielem, na którym Eris może polegać praktycznie zawsze. To, że teraz nie może wyjawić jej całej prawdy nie jest jego winą ;)
      Eris szybko zdania o takich autach nie zmieni, zwłaszcza po tym co wydarzyło się w tym rozdziale. I masz rację pojawił się tutaj motyw broni, który będzie jeszcze nie raz przeze mnie poruszany ;) Jednak czy ma to związek z poprzednim rozdziale - tego nie zdradzę.
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  7. Jest w końcu Eris, ale masz rację, zamiast się wyjaśniac, sytuacja stała się bardziej pogmatwana :D Mi to nie przeszkadza, bo wiem, że w końcu pojawi się wyjaśnienie, a będzie tak nieprzewidywalne i genialne, jak tylko ty potrafisz to wymyśleć i pewnie z wrażenia zrzuci mnie z krzesła ^^
    Ciekawa jestem co z tego wyniknie. Co to byli za ludzie i po kiedy ich gonili? Zastanawiam się czy mogło to mieć coś wspólnego z tym, co się w ostatnim rozdziale przydarzyło Cole'owi, ale nie pytam, bo pewnie i tak mi nie powiesz, okrutnico ;P
    Tak więc pozostaje mi chyba tylko czekac na kolejny rozdział z nadzieją, że w końcu, w końcu (no niby po raz drugi, ale ...) ścieżki głównych bohaterów się skrzyżują :D
    No i czekam na mojego ulubieńca, czyli Willa *_*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^ No ze mną to tak jest - planuję coś, a wychodzi całkiem coś innego. Niemniej jednak, kiedyś wszystko znajdzie swoje rozwiązanie, ale czy będzie nieprzewidywalne i genialne, to sami już sobie ocenicie :)
      No pewnie, że nic ci nie powiem. Wiem, zły ze mnie człowiek ^^ Ale za to będziesz miała większą niespodziankę, haha.
      Ścieżki głównych bohaterów skrzyżują się nieco później - tyle ci mogę zdradzić i to pewnie znowu w najmniej spodziewanym momencie.
      Uh, a Willa to teraz ciężko będzie mi gdzieś wcisnąć. Może napiszę coś z jego perspektywy? Zobaczę :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. No i co ty chcesz od tego rozdziału, od akcji i od dialogów? Nie widzę tu nic złego. Wszystko jest takie, jak powinno być. Świetne. :) I piszę to szczerze.
    No to się porobiło. Kto ich ściga? Kto strzelał? Ktoś strzelał do Jamesa? Ale skoro nic mu nie jest, to może nie trafił albo to nie było do niego. Kompletnie nie spodziewałam się takiego obrotu akcji pod koniec. Mam nadzieję, że zdołają się gdzieś schować. I co się dzieje z Eris? Te niespodziewane przemiany chyba nie są normalne. Ciekawe, czy ma to związek z tym kimś, kto ich ściga. Chociaż... może to dwie zupełnie odrębne sprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      Uh, ja zawsze umiem się do czegoś przyczepić. Tutaj wydaje mi się, że jest nieco za chaotycznie. Niemniej jednak, jak wam się podoba, to chyba tak źle nie jest ;)
      O tym kto strzelał i kto został ranny póki co milczę. Tak samo jak o pościgu i przemianach Eris oraz czy ma to jakiś związek. Wszystko wyjaśni się w którymś z kolejnych rozdziałów.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Nie wiem, dlaczego narzekasz, bo wszystko było bardzo dobrze napisane. Akcja została tak poprowadzona, że nie sposób było oderwać oczy od monitora, a gdy doszłam do końca i okazało się, że urwałaś w takim momencie, to miałam ochotę brzydko przekląć, bo chciałam czytać dalej.
    Zastanawiam się, co tak naprawdę się tam stało, bo na razie wiem za mało, aby w ogóle wysuwać jakiekolwiek wnioski. Kim byli ci ludzie? Czego chcieli? Dlaczego tak zawzięcie ich gonili? Same pytania i jak na razie zero odpowiedzi.
    I już współczuję Eris, bo pewnie teraz jej życie znów stanie na głowie i posypią się następne problemy.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest, jak pesymista stara się ocenić coś swojego ;) Dlatego zwykle pozostawiam to komuś innemu, bo sama nie jestem obiektywna.
      W tym rozdziale akurat wydaje mi się, że początek jest za spokojny, a za to końcówka zbyt chaotyczna. Jednak jak próbowałam zmniejszyć tak duży przeskok, to wyszło jeszcze gorzej, więc postanowiłam zostawić tak jak jest obecnie ;) No, ale skoro wam się podoba, no to ja się mogę tylko cieszyć :)
      Faktycznie pytań się namnożyła cała gromada, ale odpowiedzi też niedługo się pojawią. Natomiast, co do Eris masz rację. Znowu wszystko się pokomplikuje.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Mniej tajemnic? Nie wiem, jak tego dokonasz, bo mam wrażenie, że z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej kumulujesz ich ilość. Nie wiedziałam, że można ich aż tyle na tworzyć, ale przyznaje, że im jest ich więcej tym chyba bardziej jestem zaintrygowana tą historią. Tu na przykład ta końcówka. O co w tym wszystkim chodziło? Dlaczego padł strzał i w kogo został skierowany? Czyżby Jeremy zginął, a może został ciężko ranny? Nie mam pojęcia, ale wiem, że nie najlepiej się dzieje, biorąc pod uwagę to, że Eris i James muszą ociekać, a Eris nawet nie wie, przed kim i w zasadzie dokładnie dlaczego? Jedno jest chyba tylko w tym przypadku pewne, zatrzymanie się i pozwolenie się złapać goniącym ich osobom, nie zakończyłoby się dobrze.
    Tak w ogóle, jak mogłaś zakończyć w takim momencie? Czytam, czytam, a tu BAM i koniec. Nie spodziewałam się go tak szybko, zwyczajnie chciałam dalej zatapiać się w tekście, kiedy on został tak brutalnie przerwany. Jak dla mnie to było zdecydowanie za mało. Jestem zdolna czytać nawet kilka twoich rozdziałów naraz, a tu mam tylko jeden i to tak zakończony, ze moje myśli nie mogą przestać krążyć wokół jego końcówki. Zdecydowanie będę czekać na więcej, ale to jak zwykle. W końcu w takich momentach tylko czekanie mi pozostaje... Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będzie trudne, ale postaram się wszystko zacząć stopniowo wyjaśniać ^^ Inaczej sama bym się w tym wszystkim pogubiła, hah.
      Kto strzelał i kto został postrzelony wyjaśni się w przeciągu kilku kolejnych rozdziałów. To samo dotyczy się ucieczki tej dwójki. Eris jest niczego nieświadoma, więc James będzie musiał grubo się tłumaczyć. No, ale masz rację - nie dzieje się dobrze.
      Takie końcówki chyba na stałe już zagościły w moim stylu xD Musicie je przeboleć, choć postaram się je ograniczać do niezbędnego minimum, obiecuję!
      Dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  11. Co ty tu robisz? No weź ty mnie nie wkurzaj. Piszesz i to naprawdę świetnie! Niby nie potrafisz prowadzić akcji, a dialogi kuleją? Przecież podczas czytania kilka razy wybałuszałam oczy ze zdumienia, tak mnie zaskakiwałaś. i to jest nieumiejętnie prowadzona akcja? Bzdura!
    James najwidoczniej ukrywa coś przed Eris i próbuje za wszelką cenę odwieść ją od drążenia problemu, który chyba nie jest taki mały. Strzały, ucieczka... Eris jest totalnie zdezorientowana, a ja wraz z nią. Po co tam przyjechali? Co to za ludzie? Pełno pytań, ale przez to jest tylko ciekawiej. Kurczę, chciałabym umieć tak zaciekawić. Bardzo ładnie opisana scena ucieczki i zagubienia Eris. I takie nagłe zakończenie. Wciąż czuję się oszołomiona tempem tego rozdziału i tajemnicami, które się piętrzą. Nie no, jestem zachwycona i żadna kolejnego rozdziału. I nawet nie waż sie pisać takich głupot, jak pod tym rozdziałem, o! pozdrawiam serdecznie [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem denerwujące ze mnie stworzenie, ale obiecuję poprawę! :) Po prostu czasami ciężko jest ocenić coś swojego całkowicie obiektywnie. Chyba wolę pozostawić to innym.
      Tak czy inaczej bardzo dziękuję ci za komentarz. Bardzo mi miło, że tak pozytywnie odbierasz to moje opowiadanie ^^
      James nie jest do końca szczery z przyjaciółką, ale robi to dla jej dobra. O co dokładnie chodzi, wyjaśnię w kolejnych rozdziałach. Tak samo jak wszystkie inne niewiadome :)
      Trochę za szybko tu wszystko się potoczyło, ale w następnych rozdziałach takiego tempa chyba już nie narzucę, chyba, że coś innego jeszcze przyjdzie mi do głowy :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Co Ty tu robisz? Prowadzisz akcję i bardzo dobre dialogi, a oprócz tego - marudzisz ^^
    A nawet nie zauważyłam, kiedy przeleciał cały rozdział i się skończył. Strasznie dużo tajemnic w tym opowiadaniu, kiedy wreszcie zaczniesz coś wyjaśniać? ^^
    Tutaj elegancka limuzyna przed domem i strzały w środku, w poprzednim rozdziale elegancki facet zabił pijaka... Co to, mafia jakaś? Dobra, nie snuję przypuszczeń, bo pewnie tylko bałwana z siebie zrobię.
    Po tym strzale bałam się, że zabili Jamesa, ale na szczęście nic mu się nie stało. Mam nadzieję, że uda im się zgubić pościg, ale wilki w lesie chyba nie powinny mieć z tym problemu :) Tylko ciekawi mnie, kogo postrzelono w domu. Czyżby Jeremy? A może jeszcze ktoś inny?
    Cieszę się, że tak często dodajesz rozdziały, bo wściekłabym się, jakbym miała dłużej czekać na dalszy ciąg xD
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A że marudzę, to wiem ^^ Co do tych dwóch pozostałych rzeczy mogłabym polemizować jeszcze długo, ale niech ci będzie, bo czasu by mi zabrakło, a tu jeszcze rosyjski i angielski przede mną :P
      Kiedy zacznę coś wyjaśniać? Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to już w następnym rozdziale pojawią się pierwsze odpowiedzi na te niezliczone pytania :)
      O! To z mafią jest dobre! Czemu ja sama na to nie wpadłam, haha. W każdym razie blisko, blisko, ale nie do końca ^^ Nie robisz z siebie bałwana! Moje pomysły są nieporównywalnie dziwniejsze, więc chyba jeszcze raz je przemyślę xD
      Jamesa nie dałabym zabić. Za bardzo go lubię, więc póki co jest dość bezpieczny - o ile ktokolwiek w moim opowiadaniu jest bezpieczny, haha.
      Następny rozdział pewnie w sobotę, wiec długo czekać nie trzeba ^^
      Pozdrawiam!

      Usuń
  13. No bez jaj?! To ma być nudne??? Przez cały ten rozdział siedziałam na tyłku nie zdolna nigdzie pójść, bo musiałam się dowiedzieć co dalej. Oczywiście nie wspomnę o tym zakończeniu, bo chyba zawsze to robię, nie? Dziś więc ci daruje.
    Tak więc polubiłam Jamesa, nawet jeżeli przez całą drogę samochodem, albo się nie odzywał, albo dawał wynikające odpowiedzi. Wiesz jaką ja miałam przez cały czas nadzieję, że coś wyjawi, a tu kicha. Uparty jest, nie ma co.
    Kto ich gonił, kto? Powiedz! ^^
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie tyle nudne, co bardzo chaotyczne ;D No, ale skoro ci się podobał, to pozostaje mi tylko się cieszyć ^^
      I fajnie, że polubiłaś Jamesa. Sama go lubię, choć tutaj nieco kombinował. Musiał ukrywać prawdę przed Eris, ale dlaczego to już ci nie powiem. Nie zdradzam ci :P Złe stworzonko ze mnie!
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  14. Zgadzam się z przedmówcami. :) rozdział jest świetny i wcale nie nudny. tak cię tu nachwaliły , że nie wiem co jeszcze napisać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Fajnie, że tak uważasz. Bardzo mi miło z tego powodu.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  15. O nie! Nie dość, że nic się nie wyjaśniło, to pojawiło się jeszcze więcej tajemnic. Świetny rozdział! Potrafisz trzymać w napięciu, bo aż mnie skręca, o co w tym wszystkim chodzi. Kto jest w domu Eris? I dlaczego strzelał do niej, a najpierw do Jamesa? Ech, chłopak nawet nie miał czasu, by to wyjaśnić. Ich prześladowcy zostawili limuzynę na widoku, a mogli ją zaparkować w ukryciu, mieliby większy element zaskoczenia. Muszą być bardzo pewni siebie albo chcieli sobie zapewnić więcej zabawy z pościgiem. A może to ci sami z poprzedniego rozdziału? Tylko, po co to wszystko? Jaki mają cel? Mam nadzieję, że wyjaśnisz coś więcej w następnych rozdziałach albo chociaż zostawisz jakieś wskazówki.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Właściciele samochodu raczej nie liczyli na element zaskoczenia, bo nie o to tu chodziło. Pojawienie się Jamesa i Eris w tym momencie było zupełnie przypadkowe, ale o tym kiedy indziej :)
      Wskazówki jakieś się pojawią, ale na szybkie wyjaśnienia... no cóż raczej będzie ciężko.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  16. Jednak pewnie będę znów jedną z nielicznych, ale masz rację rozdział był trochę nudnawy, ale jednak takie są też potrzebne w opowiadaniu, trzeba trochę przystopować z akcją, aby następnie (tak jak Ty zrobiła to przy końcówce) zaskoczyć nas czymś. Kto i dlaczego gonił Eris i Jamesa? Gdzie jest jej opiekun? Co się dzieje? Wszędzie strzały, wszędzie! Chcesz ich wszystkich pozabijać czy jak? Jak na razie mam mało informacji, aby cokolwiek móc nawet wymyślać. Niestety. Ogólnie mnie strasznie zdzwiłaś, bo myślałam, że całe opowiadanie będzie się opierać tylko i wyłącznie na miłości wilczycy i normalnego człowieka, jednak Ty... masz inny zamiar, bo jest już 8 rozdział, a oni się widzieli tylko dwa razy! No tak, jeden raz ona była wilkiem i jej kompletnie nie widział, drugi raz prawie się przy nim zmieniła. Tyle pytań, zero odpowiedzi. Nie lubię tego, nie lubię.
    W tym rozdziale skupiłaś się trochę na opisaniu ich, niestety, często pokazywałaś tylko, że oboje się uparci, nic po za tym. Liczyłam na troszkę więcej informacji :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, trochę krytyki też się przydało :)
      Stanowczo nudnawa była pierwsza część, ale jak sama zauważyłaś nie trzeba się wiecznie spieszyć z akcją. Takie spokojniejsze momenty też są potrzebne.
      Tak wszystkich pozabijać to ja nie chcę ^^ No, ale ktoś ucierpieć może. Tego nie wykluczam.
      Uh, miłość tego typu jest przereklamowana i sama się zastawiam czy jakiś wątek miłosny się tutaj pojawi. Na razie wolę poprowadzić właściwą akcję.
      Ah, i wiem, że zarys charakterów głównych bohaterów jest dość niewyraźny, ale kiedyś to jeszcze nadrobię :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  17. Przepraszam, że tak późno, ale ostatnio nie mam na nic czasu... Ale w sumie, nie muszę czekać na kolejny rozdział ^^
    Czemu pod każdym rozdziałem narzekasz jak jeszcze żaden nie był zły ani nudny? A im dalej to myślę, że jest ciekawiej, lubię jak czasem czegoś nie rozumiem, bo przynajmniej jeszcze bardziej wyczekuję nowego rozdziału. Też dlatego, że sama zawszę zakręcę coś tak, że potem jak niby tłumaczę, to jeszcze bardziej mieszam. :D
    Bardzo lubię jak coś tak nagle się wydarzy, coś czego nikt się nie spodziewa ^^ No bo czy ktokolwiek wie, oprócz Ciebie, o co chodziło w końcówce rozdziału? :D Bardzo polubiłam Eris i oby jej się nic nie stało, nie chciałabym tracić jednego z ulubionych bohaterów [oczywiście drugim jest Will ^^].

    OdpowiedzUsuń
  18. Zakochałam się *.* Czytam dalej, dodałam do linków, skomentuje na końcu, bo mnie nosi xD

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy