czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 6



Eris

     Wybiegłam na zewnątrz przez zaplecze, posyłając Melanii przepraszające spojrzenie. Ona zerknęła na mnie ze zdziwieniem, ale tylko wzruszyła ramionami i złapała notes, który rzuciłam w jej stronę. Miałam nadzieję, że zrozumie moje dziwne zachowanie, albo chociaż pozwoli mi się później z niego wytłumaczyć. Nie liczyłam na nic więcej. Limit mojego parszywego szczęścia najwyraźniej musiał się już dawno wyczerpać, choć wciąż ktoś nade mną czuwał, skoro nie przemieniłam się w kawiarni na oczach tych wszystkich ludzi. To wywołałoby niemałą panikę. Dziewczyna zmieniająca się w wilka? Nawet wolałam sobie nie wyobrażać jakie pociągnęłoby to za sobą konsekwencje. Jedno było pewne - nie miałabym już życia w tym mieście.
     Wciąż nie mogłam uwierzyć, jakim cudem udało mi się powstrzymać przemianę. Przecież nigdy przedtem tego nie osiągnęłam, mimo że tak bardzo się starałam! Wielokrotnie próbowałam oszukać ten niewidoczny zapalnik, który uruchamiał całą procedurę przeobrażenia. Niestety bezskutecznie.
Nadal wszystko we mnie drżało, jakby nie do końca pewne czy ma odpuścić tym razem, czy niekoniecznie. Sama czułam się potwornie, zawieszona gdzieś pomiędzy dwoma światami - zwykłym, ludzkim oraz tym wilczym. 
     Przysiadłam na krawężniku, starając się uspokoić. Zimno, w dziwny, nieprawidłowy sposób pomogło mi się szybciej pozbierać. Przynajmniej do tego stopnia, że udało mi się wydobyć z kieszeni spodni swoją komórkę i wybrać numer do Jeremy'ego. Mężczyzna był moim prawnym opiekunem. Zaopiekował się mną, gdy umarła moja babcia u której mieszkałam od małego dziecka. Swoich rodziców natomiast nie poznałam nigdy. Nie wiedziałam, co się z nimi stało, dlaczego mnie opuścili i nigdy szczególnie tego nie drążyłam. Było dobrze, niczego mi nie brakowało. Babcia świetnie spisywała się zarówno w roli troskliwej matki oraz wymagającego ojca. Przejęła wszystkie ich obowiązki i wychowała mnie najlepiej jak umiała, a przynajmniej zrobiłaby to, gdyby nie choroba, która zabrała ją z tego świata. Doskonale pamiętam ten dzień, bo to właśnie on zmienił całe moje dotychczasowe życie. 
     Miałam wtedy czternaście lat i wracałam ze szkoły. Duży, żółty autobus - centrum naszego życia towarzyskiego, miejsce, gdzie rozpoczynały się pierwsze przyjaźnie i kwitły miłostki - podwiózł mnie praktycznie pod sam dom. Razem z babcią mieszkałyśmy na skraju miasta w niewielkiej, białej chatce z czerwoną dachówką i ogromnym ogrodem. Las otaczał ją z trzech stron, tworząc przytulne miejsce odpoczynku z daleka od wścibskich oczu sąsiadów. Jedyną wadą takiej lokalizacji była konieczność dojazdu: do szkoły, pracy, sklepu, apteki czy innych istotnych miejsc. Na szczęście przystanek usytuowany był całkiem niedaleko, bo zaraz naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy. Była to niezwykła wygoda - nie musiałam się nigdy spieszyć rano, a i tak zawsze zdążyłam się odpowiednio przygotować do szkoły.
     Tego dnia przeczuwałam, że stanie się coś bardzo złego. Niepokój prześladował mnie przez wszystkie lekcje, ale z łatwością go ignorowałam, zbyt pochłonięta swoimi codziennymi zajęciami. Zbywałam go, spychałam na samo dno jaźni, wmawiając sobie, że to tylko wytwór mojej bogatej wyobraźni, natomiast w domu jest wszystko w porządku. Udawało mi się, dopóki nie znalazłam się w autobusie i nie spróbowałam skontaktować się z babcią... Kiedy połączenie za połączeniem zostawały przerzucane na skrzynkę głosową, przestałam udawać pozorny spokój. Nerwowo przytupywałam nogą, pragnąć skrócić czas podróży. Jak przez mgłę pamiętam wszystkie sfrustrowane spojrzenia, które posyłały wtedy w moją stronę koleżanki. Ważniejsze było to, co zobaczyłam, gdy w końcu zatrzymaliśmy się na przystanku.
    Na naszym niewielkim, żwirowym podjeździe stała karetka i dwa inne drogie, eleganckie samochody z przyciemnianymi szybami. Karetka nie wzbudziła moich większych podejrzeń. Doktor często odwiedzał babcię po zakończonym dyżurze w szpitalu i wykonywał rutynowe badania, a w podzięce otrzymywał kawałek pysznego, domowego ciasta. To owe auta tak bardzo mnie przeraziły. Nigdy nie przyjmowaliśmy gości w podobnych autach, więc od razu uznałam to za zły znak.
Szybko wybiegłam z autobusu, nawet nie żegnając się z kierowcą oraz przyjaciółkami, po czym pobiegłam prosto do domu. Już od progu słyszałam podniesione głosy - ktoś wyraźnie się z kimś zawzięcie kłócił, ale mnie to nie obchodziło. Gwałtownie otworzyłam drzwi, nie myśląc, że mogę przeszkadzać i stanęłam oko w oko z grupką nieznanych mi dotąd ludzi. 
- Eris Cantrell? - zapytał jeden z mężczyzn. Był niski, gruby, ostrzyżony praktycznie na łyso i ubrany w biały, lekarski fartuch. Jego małe, wąskie oczka świdrowały mnie na wylot. Za grosz nie zyskał mojego zaufania, a mimo to powoli skinęłam głową, zastanawiając się jednocześnie, co stało się z naszym znajomym doktorem. - Bardzo nam przykro, ale twoja babcia właśnie od nas odeszła. Miała atak serca. Do końca o nią walczyliśmy, ale przybyliśmy za późno, a zawał był zbyt rozległy, by móc cokolwiek zdziałać. Teraz będziesz musiała pojechać z panem Barnes. 
     Słuchałam tego ze spokojem, zerkając na mężczyznę, którego wskazał doktor. Nie poświęciłam mu zbyt dużo uwagi. Zarejestrowałam tylko, że był dość wysokim szatynem, ale wszelkie szczegóły jakoś mi umknęły. Za bardzo przejęłam się rewolucjami, którymi mnie uraczyli, abym mogła skupić się na takich błahostkach. Przecież to nie mogła być prawda - tak wtedy o tym myślałam. Inaczej nie obwieszczałby mi tego w tak naturalny, przyziemny sposób. Dokładnie, jakby opowiadał o pogodzie zza oknem lub wynikiem wczorajszego meczu. Fakty dotarły do mnie dużo później, a gdy w końcu je przyjęłam do świadomości - uciekłam. Wybiegłam z domu, nie zwracając najmniejszej uwagi na krzyki, które rozległy się tuż za mną. Chyba mnie nawoływali, chcieli, abym się zatrzymała. Nie miałam takiego zamiaru. Wbiegłam między drzewa i zagłębiłam się między nie, oddalając się od tego strasznego miejsca. Dopiero, gdy byłam pewna, ze mnie nie znajdą, pozwoliłam popłynąć łzom. Jedna po drugiej spływały po moich policzkach, zamazując pole wiedzenia. Wkrótce nie wiedziałam już dokąd idę, ale i tak wytrwale dążyłam do przodu. Nie chciałam się zatrzymywać, bo to by świadczyło, że pogodziłam się z tą wiadomością, a tego nie mogłam zrobić. Póki słyszałam wesołe świergoty dzikich ptaków w zielonych koronach drzew, czułam się bezpiecznie. I nie przeszkadzała mi nawet ciemność, która w końcu  zapadła wokoło.
     Nie byłam pewna w którym momencie nogi odmówiły mi posłuszeństwa i potknęłam się o wystający konar. Musiałam przy tym rozbić kolano, bo zaczęło okropnie boleć, ale nie równało się to z cierpieniem, które rozrywało moje serce na miliony maleńkich kawałeczków. Szlochałam przeraźliwie, lecz nikt mnie nie słyszał. Tak mi się wtedy wydawało, lecz wbrew pozorom nie byłam całkowicie sama. Po kilku minutach usłyszałam gdzieś całkiem niedaleko niewyraźny szelest liści, który zmusił mnie, abym otarła płynące łzy i rozejrzała się dookoła. Wreszcie coś wyrwało mnie z otępienia. Tym czymś był paraliżujący strach. Pragnęłam uciekać, ale zwyczajnie nie miałam już na to siły. Poddałam się... Natomiast szelest stawał się głośniejszy z każdą upływającą sekundą. Mocno zacisnęłam powieki, a gdy ponownie je otworzyłam, zobaczyłam przed sobą wilka. Był ohydny. Niezbyt duży, chudy, szaro-beżowy, z wyleniałą sierścią i dziwnymi szklistymi oczami, które nadawały mu wygląd wariata. Bałam się, a on to najwyraźniej wyczuł. Zjeżył sierść na karku, obnażając przy tym kły i warcząc głucho. Zaczął się do mnie skradać, jak do potencjalnej ofiary i zanim zdążyłam choćby krzyknąć, rzucił się do mojego gardła. Wrzeszczałam oraz szarpałam się, gdy jego kły zatapiały się w moim ciele. Czułam ból, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyłam w swoich życiu. Myślałam, że umrę...
     Może powinno się tak stać? Wtedy nie musiałabym przechodzić tego wszystkiego, co muszę wytrzymywać obecnie. Dołączyłabym do babci i byłabym szczęśliwa. Jednak los nie był dla mnie łaskawy. Nigdy taki nie był. 
     Gdy już traciłam oddech, coś odepchnęło cuchnące cielsko drapieżnika ode mnie. Bardziej to poczułam, niż zobaczyłam. Ciepła krew zaczęła dużo szybciej spływać po mojej szyi w dół ciała. Pragnęłam ją zatamować, ale ręce nie chciały wykonywać żadnych poleceń. Były jakby sparaliżowane. Słyszałam warczenie, ale byłam zbyt słaba, aby wykorzystać tą chwilę na ucieczkę. Uchyliłam tylko nieco powieki i dostrzegłam swojego wybawcę - wielkiego, czarnego wilczura, który właśnie dociskał do ziemi mojego niedoszłego zabójcę. Potem straciłam przytomność.
- Eris? Jesteś tam? - Otworzyłam oczy i wyrwałam się z zamyślenia, gdy ze słuchawki dobiegł mnie znajomy, ciepły oraz odrobinę zachrypnięty głos. 
- Jeremy? - Tylko tyle zdołałam wykrztusić. Później głos mi się załamał, a on to natychmiast wychwycił. Niemal widziałam, jak marszczy czoło, analizując wszystko, co wiedział, choć tak naprawdę wcale nic powiedziałam. Wystarczyło, że usłyszał mój głos przesiąknięty strachem i niepewnością, aby domyślić się, co się dzieje.
- Gdzie jesteś? Zaraz będę.
     Podałam nazwę ulicy, rozłączyłam się i czekałam, zakrywając twarz dłońmi. Jeszcze nigdy nie czułam się tak fatalnie, jak w tym momencie, choć podobne sytuacja miały już miejsce w przeszłości. W pierwszym roku po ugryzieniu przemiany były bardzo gwałtowne i nieprzewidywalne. Przez pewien czas zmieniałam się bez przerwy. Dopiero w któryś naprawdę ciepły, wakacyjny dzień odważyłam się wyjść dalej niż poza teren ogrodu, który okalał mój nowy dom. To był błąd. Wędrowałam jeszcze uśpioną ulicą, czerpiąc radość z chwili wytchnienia, gdy nagle za rogu wyskoczył zwariowany pudel naszej sąsiadki i rzucił się na mnie. Byłam zdezorientowana oraz przerażona, ale jakoś zdołałam mu uciec. Kiedy myślałam, że jestem już całkowicie bezpieczna, pojawił się nowy wróg przy którym ucieczka spełzłaby na niczym. Dopadła mnie pierwsza fala mdłości, a potem bolesny skurcz żołądka. Jak dobrze, że panował wtedy półmrok! Nikt nie zwrócił uwagi na zataczającą się i jęczącą z bólu dziewczynkę.
     Wtedy nie udało mi się powstrzymać przemiany. Martwiło mnie to, lecz Jeremy wytłumaczył, że wszystko ustabilizuje się w zimę. I faktycznie tak było. Do zmian dochodziło tylko w wyznaczonych porach, co dawało mi czas na psychiczne przygotowanie się, uporządkowanie swoich spraw. Czułam się względnie bezpieczna, aż do dzisiaj. W kawiarni wpadłam w prawdziwą panikę, zwłaszcza, że nic nie mogłam z tym zrobić. Tak nie powinno być! Więc dlaczego się wydarzyło? 
     Otoczyłam się ciaśniej ramionami, wpijając paznokcie w skórę i przygryzłam mocno wargę, aż poczułam charakterystyczny smak krwi w ustach. Chciałam po prostu zniknąć. 
     Po długich, ciągnących się w nieskończoność, kilkunastu minutach usłyszałam odgłos hamującego samochodu, ale nie podniosłam głowy. Nie zrobiłam tego nawet, gdy dobiegł mnie dźwięk zbliżających się kroków. Ktoś zatrzymał się naprzeciwko i uważnie obserwował moją postać. Dopiero, kiedy stwierdził, że nie wymusi żadnej reakcji, usiadł obok. To też nie było to dostatecznym bodźcem, który wyrwałby mnie z otępienia. 
- Z tobą to zawsze są jakieś problemy, wilczku, wiesz? - Drgnęłam, kiedy usłyszałam dobrze znajomy głos, ale wciąż nie zmieniłam pozycji. Natomiast w mojej głowie zapanował jeszcze większy chaos. Próbowałam rozszyfrować, dlaczego to nie Jeremy przyjechał. Przecież obiecał! Tylko on znał odpowiedź na dręczące mnie pytania i mógł mi ją ujawnić. Czemu, więc wysłał jego? - No dobra, chodź. Hop, do góry!
     Poczułam silne dłonie, które z łatwością podnoszą mnie z ziemi do pozycji stojącej i przytrzymują, abym nie upadła. Dopiero wtedy otworzyłam oczy, spoglądając w stalowo-szare tęczówki Jamesa. Chłopak patrzył na mnie z troską, ale nie zadawał pytań. Znaliśmy się zbyt dobrze, więc słowa były nam zbędne.
- Nie płacz, mała. Będzie dobrze - szepnął, głaszcząc mnie po policzku. Dopiero jego słowa uzmysłowiły mi, że moja twarz jest mokra od łez. 
- Ja nigdy nie płaczę - wychrypiałam cicho, a on tylko się zaśmiał i pozwolił, abym się w niego wtuliła. Nie chciałam, aby widział mnie w tym stanie. Nie, jako nędznego, wystraszonego słabeusza, co było nieco absurdalne, bo przecież chłopak znał jeszcze bardziej upokarzające wpadki z mojego życia, a mimo to, pozwoliłam, aby mnie pocieszał.
     James był moim najlepszym przyjacielem, powiernikiem sekretów, towarzyszem tego niegodziwego losu, które zgotowało dla nas życie. Mogłam mu zaufać jak nikomu innemu. To on pomógł mi zaaklimatyzować się w całkowicie nowym środowisku i dzięki niemu coroczne przemiany stały się znośne. Był niecały rok starszy ode mnie, ale z wilczym światem zaznajomiony został już w wieku dwunastu lat. Jego ojciec również należy do watahy - obaj zostali ugryzieni przez tego samego osobnika, gdy pracowali w tartaku którejś wyjątkowo mroźnej zimy. Drapieżnik napadł na nich, gdy w ogóle się tego nie spodziewali. Myśleli, że są bezpieczni i bez reszty oddali się pracy, a w następnej chwili musieli siłować się z potężnym basiorem. Wilk najpierw rzucił się na Jamesa, ale gdy ojciec zaczął go bronić, przeniósł swoją wściekłość również na mężczyznę. Na szczęście mieli przy sobie strzelbę - inaczej nie wyszliby z tego starcia w tak dobrym stanie. Problemy zaczęły się, gdy kilka dni po tym zdarzeniu zaczęły się przemiany... Żadne z nich nie wiedziało, co tak naprawdę się dzieje, a musieli radzić sobie sami. Matka Jamesa zmarła zaraz po porodzie w skutek poważnych powikłań, więc w niewielkim domku na obrzeżach miasta mieszkali tylko w dwójkę. Nie jestem pewna jakby to się skończyło, gdyby na ich drodze nie pojawili się Jeremy oraz Sean, którzy wtajemniczyli ich w ten nieznany świat.
- Gdzie jest Jeremy? - A jednak musiałam zadać to pytanie, które krążyło mi po głowie od momentu, gdy zobaczyłam Jamesa, zamiast swojego opiekuna. Poczułam, jak chłopak na sekundę zamiera, ale po chwili znowu się uspokaja i rozpogadza. Myślał, że tego nie zauważę? A może, że po prostu zlekceważę? Wieloletnie polowania u jego boku oraz wszystkie te godziny, które spędzaliśmy razem, spowodowały, że znałam go jak nikt inny. Reagowałam na każdy jego, nawet najdrobniejszy, gest. Nic nie mógł przede mną ukryć, a ja przed nim. Taka była cena naszej przyjaźni.
- Zatrzymały go pewne sprawy - odpowiedział lekko.
- Jakie sprawy? - chciałam wiedzieć, ale on tylko wzruszył ramionami.
- Oh, nic ważnego. Znasz go przecież. Pewnie znowu zapomniał uregulować opłat i teraz stara się zdążyć ze wszystkim na ostatnią chwilę, zanim w domu zjawi się komornik. - Kłamstwo. Zbyt długo się nimi posługiwałam, aby nie rozpoznać, gdy ktoś używał tak błahego. Jednak udałam, że mu wierzę, choć nadszarpnięte zaufanie trochę pobolewało. Próbowałam się przekonać, że James musi mieć naprawdę poważny powód, aby traktować mnie w ten sposób i wystawiać na próbę naszą znajomość. Inaczej by tego nie robił, prawda? Wyswobodziłam się z jego objęć, po czym odsunęłam odrobinę, zerkając na niego nieufnie. Na pierwszy rzut oka zdawał się tego nie zauważyć, bo jedynie kiwnął w stronę auta, abym wsiadła do środka. Może dałabym się na to wszystko nabrać, gdyby nie błyski zdenerwowania, które dostrzegłam w jego oczach, gdy otwierał drzwi od strony pasażera. Mógł starać się ukryć przede mną wszystko, ale nigdy mu się nie udawało. Dobrze o tym wiedział i chyba właśnie to, tak bardzo go niepokoiło.




Nie jestem szczególnie  zadowolona z tego rozdziału. Tak, wiem - powtarzam się, ale nawet nie zliczę, ile razy starałam się go poprawić, a w rezultacie osiągnęłam coś całkowicie przeciwnego... W każdym razie obiecuję, że kolejny będzie lepszy. Najważniejsi bohaterowie są już ogólnie przedstawieni, a wszelkie niejasności związane z ich przeszłością, charakterem, które jeszcze gdzieś krążą, wyjaśnią się w następnych kilku rozdziałach, więc już powoli będę przechodzić do głównego wątku :) Trzeba się w końcu nad kimś trochę poznęcać, bo to przecież szósty rozdział i za sielankowo się tutaj zrobiło!
 Na szczęście jestem w iście morderczym nastroju i mam masę pomysłów na uprzykrzenie im życia, haha.

Następny rozdział - 21 lutego





53 komentarze:

  1. Mi się ten rozdział bardzo spodobał ^^. W sumie nawet wolę perspektywy Eris, bo ta postać wzbudza we mnie bardziej pozytywne odczucia, no i ogólnie zwykle wolę postaci żeńskie ;).
    Cieszę się, że przybliżyłaś nam trochę sylwetkę bohaterki, jej przeszłość oraz to, dlaczego zaczęła zmieniać się w wilka. Ogólnie, utrata babci musiała być dla niej bardzo przykra, w końcu miała tylko ją, a potem została na świecie sama, i w dodatku została pogryziona przez jakiegoś paskudnego wilka. Czy tym, który ją wtedy uratował, był Jeremy? I później się nią zajmował?
    James wydaje się całkiem sympatyczny. Lubię to imię, i ogólnie, uważam, że Eris potrzebny jest ktoś, kto by ją rozumiał. Dziewczyna jednak stara się być twarda i nie okazywać po sobie, że jest jej źle. Po kilku latach pewnie już zaczęła się przyzwyczajać, ale incydent w kawiarni niewątpliwie ją rozbił. Po poprzednim rozdziale, byłam bardzo ciekawa, jak opiszesz to z perspektywy dziewczyny.
    Tak w ogóle, świetne opisy ^^. Wiesz, że lubię, kiedy w opowiadaniach ilość opisów przeważa nad dialogami, a tutaj opisów jest sporo i nie wiem, na co ty tak za każdym razem narzekasz. Ładnie wprowadzasz wspomnienia bohaterów oraz przedstawiasz targające nimi emocje. W ogóle, lubię twój styl pisania i cieszę się, że po strachu nocy zaczęłaś nowe opowiadanie ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ty szybka jesteś ^^ Jak zwykle pierwsza, haha :D
      Bardzo ci dziękuję za komentarz i cieszę się, że ci się podobało! Ja wolę męskie postaci, ale z perspektywy Eris pisze mi się wyjątkowo dobrze ;)
      Eris nie miała łatwego życia, ale los się do niej uśmiechnął i postawił na jej drodze życzliwe osoby. Do tego, kto ją uratował jeszcze kiedyś nawiąże, bo sama się nad tym zastanawiam.
      James faktycznie jest kolejną sympatyczną postacią (Nie uważasz, że ostatnio tworzę ich zbyt wiele? xD) Jest takim oparciem dla Eris, która mimo że stara się być twarda, nie zawsze jej to wychodzi. Incydent w kawiarni wyprowadził ją z równowagi.
      Aj, ja wcale nie narzekam za każdym razem, tylko wtedy, gdy jest to konieczne i uzasadnione xD Dzięki ci, że ze mną wytrzymujesz ^^ To szalenie budujące i tylko zachęca mnie do dalszego pisania!
      Pozdrawiam serdecznie


      Usuń
  2. Chyba pierwszy raz ostatnimi czasy tak szybko komentuję, zawsze miałam kilka dni zwłoki ;)
    A ja bym się nie pogniewała, gdyby bohaterowie mieli jeszcze trochę spokojnego życia, ale pewnie życzenia płonne i zaraz im się coś na głowy zwali.
    Eris nie miała łatwo w życiu. Śmierć babci, jedynej bliskiej jej osoby, a na dodatek tego samego dnia zakażenie lykantropią. Ten dzień musiał być dla niej jak piekło. I nawet nie dziwię się, że tamtego dnia wolałaby umrzeć. Ale dobrze, że znalazła bliskie osoby, które pomogły jej uporać się z tym, co się z nią stało.
    Biorąc pod uwagę zachowanie Jamesa i komentarze Eris odnośnie jego zachowania, to rzeczywiście coś musi być nie tak jak powinno. Pozostaje pytanie, jak bardzo wpłynie to na dalsze życie dziewczyny i sfory. Bo na niezapłacony rachunek już nie liczę.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, no to gratuluję ^^ I zarazem dziękuję za komentarz :)
      Spokój jest nudny, a nawet zaczął mi już doskwierać w tym opowiadaniu, więc na sielankę w życiu bohaterów bym póki co nie liczyła. Zwłaszcza, że już niedługo przejdę do głównego wątku i przyjemnie chyba nie będzie ;)
      Eris nie miała łatwego życia, ale szczęście też jej dopisało. Ma na kogo liczyć, więc nie jest ze swoimi problemami tak zupełnie sama.
      Zachowanie Jamesa wyjaśni się w 8 rozdziale i potwierdzę, że będzie to miało znaczący wpływ na dalsze życie dziewczyny. No, ale już milknę, bo powiem o kilka słów za dużo ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Rozdział był prawie cały o wspomnieniu Eris, ale podobał mi się. Dobrze to wszystko opisałaś, aż sobie to wyobraziłam (:
    Szkoda tylko, że w ogóle nie było Cole'a, ale wiem, nie wszystko naraz (: Fajny, przyjemny rozdział. Może i jest troszkę sielankowo, ale dobrze dać od czasu do czasu odsapnąć bohaterom ^^ Twój morderczy nastrój już mnie przeraża - błagam, nie zabijaj nikogo, kogo lubię! A w Twoim opowiadaniu lubię wszystkich ^^
    Życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Bardzo lubię takie powroty do przeszłości, bo pozwala to mi lepiej opisać każdego z bohaterów. Teraz będą następować już dużo rzadziej, bo większość istotnych spraw zostało już wyjaśnionych.
      Rozdziały są pisane ze zmiennej perspektywy. Raz napominam o Cole'a, a raz o Eris, więc następny będzie już o chłopaku :)
      A że mój nastrój cię przeraża, mnie bardzo cieszy ^^ To prawidłowa reakcja, haha.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. O jak fajnie, że dodałaś dzisiaj rozdział, bo mam akurat taki luźniejszy dzień i mogę od razu skomentować ^^
    Aha, to w taki sposób się zmieniła. No trzeba przyznać, łatwo to ona nie miała. Jednego dnia dwie tragedie. To musiało być okropne, sama wolę nie myśleć, co by się stało jakbym teraz straciła, którąś z bliskich osób, a na dodatek ona jeszcze zamienia się w wilka! Tak naprawdę to musi być strasznie trudne, bo ani nie może normalnie funkcjonować, bo na jakiś czas w ogóle jej nie ma, to jeszcze nie wszystkim ludziom można ufać, nie każdy o tym wie. Całe szczęście, że są osoby, które są dla niej oparciem, najtrudniej byłoby samemu.
    A skąd Jeremy się zna na tych rzeczach? Zmianach w wilka i w ogóle.
    A tak się teraz zastanawiam, jak istnieją w tym świecie ludzie, którzy zmieniają się w wilki, to są jeszcze jakieś inne, niecodzienne stwory?
    "Las otaczał ją z trzech strony, tworząc przytulne miejsce odpoczynku" - stron.
    "Dopiero, gdy byłam pewna, ze mnie nie znajdą, pozwoliłam popłynąć łzą." - łzom.
    Bardzo ciekawy rozdział, nie wiem po co Ty narzekasz. :) haha, poznęcać? możesz się i poznęcać, będzie jeszcze ciekawiej! ^^
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również mam dzisiaj trochę luzu, to postanowiłam nadrobić wszelkie zaległości i dodać przy okazji rozdział na blogu :)
      Fakt, zbyt łatwego oraz przyjemnego życia Eris nie miała. Już ja o to dobrze zadbałam, hah. Jednak jak widać, dziewczyna całkiem dobrze sobie radzi i otaczają ją ludzie na których może liczyć.
      Jeremy sam jest wilkiem :) Wspominałam o tym chyba w drugim rozdziale, więc wcale się nie dziwię, że mogło umknąć.
      Powiem ci tylko tyle, że dobrze kombinujesz, ale więcej nic nie powiem, bo bym się wygadała i tyle by z tego było ;D
      O, i jesteś chyba pierwszą osobą, która optymistycznie reaguje na te moje sadystyczne zapędy, haha.
      W każdym razie bardzo dziękuję za tak miły komentarz ^^
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. A no faktycznie, zerknęłam teraz do rozdziału 2, wychodzi moje gapiostwo co do imion, które pojawiają się przez chwilę, teraz na przykład nie pamiętam już jak się nazywała ta dziewczyna, wnuczka tych z kawiarni. :) Ale już zapamiętam kim jest Jeremy xd na pewno.
      Aha, czyli to znaczy, że są? :D jeszcze bardziej mnie zaciekawiasz!
      och, za długo nie może być spokojnie, lubię jak się dużo dzieje. ^^

      Usuń
    3. Mamy ten sam problem, bo też ciężko przychodzi mi zapamiętywanie imion, a może to łatwość w ich zapominaniu? Nieważne xD
      A ja nie mówię, że są :P Mam już gotowy pomysł na tą historię, która może ulec małym zmianą, więc póki co milczę, aby w błąd nie wprowadzać ^^
      Ja również lubię jak dużo się dzieje, a najlepiej jak ktoś z moich ukochanych bohaterów na tym ucierpi, haha :D

      Usuń
    4. No dobra, to ja już nie będę się niczego domyślać, tylko cierpliwie poczekam, aż samo się wszystko wyjaśni. Tylko to jest strasznie trudne! :) A masz określone ile rozdziałów ma być, czy na razie piszesz póki masz pomysły?

      Usuń
    5. W sumie to jeszcze nad tym nie myślałam ;) Zawsze w zapasie mam tylko jeden, maksymalnie dwa rozdziały i piszę, gdy mam pomysły, wenę. Całość pewnie będzie miała jakieś 30 rozdziałów. Tak plus, minus ;)
      A u ciebie?

      Usuń
    6. O to jeszcze będzie co poczytać ^^ a u mnie... hmm, zaplanowane mam następne cztery rozdziały, ogólnie dalej niby też, ale pewnie to się jeszcze kilka razy zmieni. Nie mam pojęcia ile rozdziałów jeszcze napiszę. :)

      Usuń
  5. Bardzo ciekawy rozdział, chyba nigdy nie zrozumiem dlaczego możesz narzekać na swoją twórczość - ten rozdział zdaje się, że był dłuższy niż wcześniejsze, a do tego dzięki niemu lepiej poznałam Eris, a to przecież same plusy :)
    Biedaczka, przeczuwała że coś będzie w domu nie tak i niestety okazało się, iż miała rację. Śmierć babci musiała ją dotknąć, a do tego jeszcze tego samego dnia spotkała ją kolejna okropność. Została przemieniona... Chociaż ja widzę jeden spory pozytyw tego - dzięki temu trafiła do watahy i nie była sama. Zaciekawiła mnie cała sytuacja ataku na dziewczynę. Ciekawe czy kiedyś poznamy tożsamość oprawy jak i jej wybawiciela?
    I gdzie podziewa się Jeremy? Czyżby to miało związek z prawie-przemianą Eris? Akcja się rozwija, robi się coraz ciekawiej, a tutaj taka wiadomość pod rozdziałem... Dlaczego kolejny dopiero za dwa tygodnia? :c Ech, pozostaje mi niecierpliwie czekać na nowość, po cichu licząc, że pojawi się jednak wcześniej.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci!
      Eh, bo niepotrzebnie porównuję się do innych - stąd wynika moja niska samoocena, a dodajmy do tego również wrodzony pesymizm... No to chowajcie się gdzie się da, bo to zapowiada prawdziwą katastrofę ;)
      Lubię bohaterów z nieszczęśliwą przeszłością, którzy powoli wychodzą na prostą, a Eris jest tego doskonałym przykładem ;)
      Doznała wiele nieszczęść, ale dzięki temu poznała również osoby, na które może liczyć. Do sprawy ataku pewnie jeszcze kiedyś wrócę, bo pozostało trochę do wyjaśnienia.
      To samo tyczy się Jeremy'ego. Póki co nie zdradzam powodów jego nieobecności, ale wkrótce to wyjdzie na jaw ;)
      W sumie pewnie i tak nie wytrzymam 2 tygodni i dodam wcześniej, ale wolałam się nie nastawiać, bo mam mnóstwo nauki w przyszłym tygodniu i kilka sesji zdjęciowych do wykonania. Jeżeli się wyrobię, to pewnie pojawi się w okolicach któregoś weekendu ^^
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :D
      Wpadłem na Twój blog przypadkiem i z miejsca zakochałem się w tym pięknym szablonie ! Uwielbiam wilki i ich mądre oczy. Od razu zachęciło mnie to do zapoznania się z treścią tego bloga. Ostatnio, tak patrzę i widzę, że coraz więcej osób ma zainteresowanie wilczymi watahami. Niezmiernie mi się to podoba i dlatego komentuję :D
      Świetnie piszesz, pozwalasz czytelnikowi wczuć się w świat przedstawiany Twoimi oczami. Przeczytałem wszystkie rozdziały, ale skomentuję tylko ten, bo muszę lecieć dalej.
      Śmierć babci Eris była strasznie smutna, aż się wzruszyłem :( Nie miałem pojęcia, jak u Ciebie zostaje się wilkiem, a tu patrz, jak wampirem xD Przez ugryzienie, hm, ciekawe.
      Obiecuję, że zostaję tu na stałe i szybko się mnie nie pozbędziesz xD
      Czekam na kolejny rozdział i życzę natchnienia :D
      Pozdrawiam :3

      Usuń
    2. Dziękuję ci za tyle miłych słów ;)
      Cieszę się, że opowiadanie ci się podobało i zamierzasz tu wpadać.
      Obiecuję też, że wpadnę do ciebie, gdy tylko znajdę chwilę wolnego czasu.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. O, nie !
    Ja się nie zgadzam na Twój iście morderczy nastrój! Na Willa nie pozwalam, od dzisiaj robię mu za Huzara xd
    Chociaż wiesz...Ja też ostatnio mam chęć komuś w moim opowiadaniu zrobić krzywdę xD I właśnie wprowadzam ten plan w życie, hehe...
    Tak wiem sadystka ze mnie, po tym co oni przeszli, ale to szczegół..
    Dobra, nie po to tu jestem :P Wybacz, rozgadałam się xD
    Śmierć babci Eris była smutna, a rozpacz dziewczyny strasznie przejmująca :( Aha, czyli wilkiem zostawało się poprzez ugryzienie... Długo się zastanawiałam nad tym jak to będzie u Ciebie i już wiem xD
    Ooo, i zapomniałam wspomnieć, że James jest strasznie fajny :D Lubię facetów, którzy potrafią pocieszyć i się nie wyśmiewać :D
    Cóż, to ja się już nie rozpisuję, tylko czekam na kolejny rozdział :3
    Życzę weny i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za późno, haha ^^ Następny rozdział już gotowy, a ja powoli zaczynam zmieniać swoje podłe plany w czyny ;D Chociaż ty wcale nie lepsza z tego, co piszesz!
      James jest kolejną fajną, pozytywną postacią - chyba ich coś tutaj za dużo się namnożyło ostatnio, haha. Ale to się zmieni szybko ^^
      Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  8. Witaj;)
    Przepraszam za zwłokę, znowu nie miałam zbyt wiele czasu, ale teraz nadeszły ferie i mogę w spokoju komentować. A ty dalej swoje! niezadowolona i niezadowolona, a bynajmniej nie ma ku temu powodów. Rozdział naprawdę ci świetnie wyszedł, niepotrzebnie marudzisz. Ja wiem, też tak mam, że jestem wiecznie niezadowolona, ale Ty naprawdę nie masz powodów. Całe szczęście Eris zdołała powstrzymać przemianę, choć łatwo jej to nie przyszło. Ale i tak jestem z niej dumna! Faktycznie miałaby przesrane, gdyby przemieniła się wśród ludzi. Raczej nie mogłaby wrócić do tej kawiarenki;) No i świetnie Ci wyszła historia jej przemiany w wilka. Nie myślałam, że to efekt ugryzienia i tu mnie zaskoczyłaś. Myślałam, iż ma tak od urodzenia. Pięknie opisane relacje z babcią i reakcja po tej śmierci, a także scena ataku wilka. Naprawdę perełka tego rozdziału. No i James... nowa postać, która zdecydowanie intryguje. Już nie mogę się doczekać rozwinięcia tematu.
    Mówisz, że chcesz się poznęcać? No to mamy podobnie. Mój biedny Shane nawet nie wie, jakie szykuję dla niego rewelacje;P Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, cześć ^^ Przepraszać nie masz za co, ja gdzieniegdzie mam jeszcze większe opóźnienia! Aj, i wiem, że jestem okropna z tym swoim marudzeniem, więc postaram się je ograniczać w przyszłości, obiecuję!
      O feriach to ty mi proszę nawet nie wspominaj i nie dołuj zdołowanego człowieka! Ja tu kombinuję, jak przetrwać kolejny tydzień, bo zapowiada się istna katorga.
      Niemniej jednak cieszę się, że rozdział ci się spodobał. Przemiana Eris byłaby szokiem dla wszystkich zgromadzonych, więc postanowiłam jej tego oszczędzić. Szykuję dla niej coś całkowicie innego.
      Biedny, biedny Shane :P Tyle się wycierpiał, a ty dalej chcesz mu utrudniać życie? Niedobra jesteś. Co ty kryć, obie sadystkami jesteśmy, haha :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  9. Nie marudź na rozdział, bo naprawdę nie masz na co. Według mnie był najlepszy z dotychczasowych, co oczywiście nie oznacza, że tamte były złe.
    No wreszcie doczekałam się tego, na co czekałam chyba od samego początku, czyli wyjaśnienia, jak Eris stała się wilkiem. Samo ugryzienie na pewno było strasznym przeżyciem, a jeszcze w tak smutny okolicznościach, jak śmierć babci :( Ten doktor wydawał mi się podejrzany, wydawało mi się, że jego postać jeszcze coś namiesza, ale jednak.
    Jeremy wydaje mi się dosyć tajemniczą postacią i mam nadzieję, że będzie go więcej. Cóż takiego ukrywa pod pozorem płacenia rachunków? James też wydaje mi się być ciekawy. Mimo wszystko - dobrze, że Eris nie jest sama ze swoją przypadłością i może liczyć na wsparcie ludzi, którzy są w takiej samej sytuacji.
    Aha, no i całe szczęście, że nie przemieniła się w tej kawiarni. Byłoby przerąbane!
    Morderczy nastrój, powiadasz? Tylko nie rób nic Willowi, o xD
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci bardzo!
      Cieszę się, że jednak rozdział przypadł ci do gustu. Miałam mnóstwo wątpliwości, gdy go publikowałam.
      Zarówno James, jak i Jeremy jeszcze pojawią się w kolejnych rozdziałach. Wszystkie tajemnice powoli będą się wyjaśniać, ale też pojawią się nowe ;)
      Will póki co jest bezpieczny - tyle mogę ci zdradzić :D Co do reszty to... Zobaczymy jak to wyjdzie ^^
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Przeczytałam rozdział już po południu, ale nie miałam weny do napisania komentarza. W sumie nie wiem, czy teraz też uda mi się sklecić coś normalnego, przyzwoitego, bo jest dość późno. Tak, czy inaczej, rozdział mi się podobał.
    Eris jest dość intrygującą postacią. W dodatku wprowadziłaś teraz jeszcze Jamesa, Jeremy'ego, więc robi się coraz ciekawiej. oni też są wilkołakami, co wynika z tekstu. No, dużo ich jest. Wataha, jakich mało! Cieszy mnie to, bo fajniej jest w grupce zawsze. Mówiłam już, że ciekawy pomysł na opowiadanie masz? Jeśli nie, to teraz mówię. A zwłaszcza sposób, w jaki mżna stać się wilkolakiem. Zazwyczaj spotykam się z sytuacją, w której ktoś po prostu w genach odziedziczył tę "przypadłość". A tu taka odmiana. Bardzo miła, przyznam szczerze ^^
    I podoba mi się, że przedstawiasz sylwetkę dziewczyny, przytaczając wydarzenia z jej przeszłości. Dzięki takim drobnym wtrąceniom, retrospekcjom, można wiele wywnioskować, zrozumieć. I szczere mówiąc, ja je bardzo lubię ^^
    Cóż jeszcze mogę napisać? Chyba na nic innego w tym stanie uśpienia nie mogę wpaść, hehe ;d Jeżeli mi się coś przypomni, to jutro dopiszę najwyżej. Ale myślę, że to, co kluczowe, zawarłam już tutaj ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Chyba jeszcze nigdy nie stworzyłam tak wielu bohaterów i to w dodatku większość z nich jest całkiem sympatyczna. To nie w moim stylu, ale jakaś odmienność zawsze się przyda :)
      Fajnie, że mój pomysł na to opowiadanie ci się podoba, choć to dopiero jego początek. Główny wątek rozpocznie się dopiero w kolejnych rozdziałach ;)
      Ogólnie lubię wszelkie wspomnienia w opowiadaniach, więc i u siebie postanowiłam je wykorzystać ^^
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  11. Nareszcie pojawiła się historia Eris. Zwykłe ugryzienie wilka i takie skutki. Czyli to może przydarzyć się każdemu? A myślałam, że to jest jakoś genetycznie uwarunkowane. Skoro nie powinna się przemieniać tak niekontrolowanie w tym czasie, to co się działo? Jakoś jej się udało, ale co, jeśli to znów się zdarzy i nie zdoła tego powstrzymać? Ona to ma ciężkie życie. Haha, znęcaj się nad bohaterami, znęcaj, chętni o tym poczytam. Jestem ciekawa, co planujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Teoretycznie przemienienie w wilka może się zdarzyć każdemu, ale w praktyce... Do tego wrócę ;) Wspomnę również o tych niewłaściwościach, które występują w przypadku Eris.
      O, fajnie, że popierasz moje sadystyczne zapędy, haha. To teraz będę miała zielone światło na mordowanie kolejnych postaci, więc jak ktoś zginie w tajemniczych okolicznościach, to wiedz, że to moja sprawka ;D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Wiem, jestem okropna i powinno się mnie spalić na stosie, ale jakoś tak nie potrafiłam znaleźć czasu, by wcześniej nadrobić zaległości, na mojej liście uzbierała się już nawet spora lista blogów, jednak do rzeczy. Znów jest tak, że jak do ciebie przybywam mam to przeczytania dwa, a nie tylko jeden rozdział. W sumie dla mnie to całkiem pozytywna wiadomość, choć trochę gryzie mnie w myślach to, że jednak miałam okazję już wcześniej poznać fragment tej historii. Swoją drogą zapowiada się ona na naprawdę świetną. Z każdym kolejnym rozdziałem wydaje mi się coraz ciekawsza i zdecydowanie coraz bardziej wchłania mnie do tego niesamowitego "wilczego" świata. Nie sądziłam nawet, że mogą tak mi się spodobać opowiadania o wilkołakach, bo przyznaje, że wcześniej podchodziłam do nich dość obojętnie. Jeśli chodzi jednak o to, jak jest teraz - to jestem wprost zauroczona! To, jak przedstawiasz każdą sytuację jest wprost fantastyczne! Na dodatek jeszcze to, jak potrafisz wpleść wydarzenia z przeszłości bohaterów w akcje - normalnie należą ci się za to moje, jak i wszystkich gratulacje! Piszesz fantastycznie i chyba nigdy nie zmienię o tym zdania, tym bardziej, że swój styl ubarwiasz takimi pomysłami :)
    W sumie Cole wydaje mi się odrobinę zauroczony osobą Eris, nawet jeśli, jak sam to podkreślił nie jest ona całkowicie w jego typie. Zresztą jestem naprawdę zadowolona z tego, że dziewczyna nie przemieniła się w wilka na oczu tych wszystkich ludzi, chociaż mam nieodparte wrażenie, że ta cała sytuacja jest jakoś pośrednio winą zamawiającego kawę chłopaka. Nie wiem dlaczego tak jest, ale jego zachowanie jakoś tak samo przez siebie mówi, choć może mi się tylko wydawać. Jest jeszcze ta nowa postać - James - nie za wiele o nim wiem, ale zdecydowanie nie podoba mi się to, że ukrywa coś przed Eris. Co się stało z Jeremy? I dlaczego osobiście nie zjawił się przy dziewczynie? Nie mam zupełnie pojęcia, ale jest jeszcze jeden intrygujący mnie fakt. Stajesz się "wilkołakiem" po ugryzieniu przez wilka? O takiej metodzie jeszcze nie słyszałam i kojarzy mi się zdecydowanie bardziej z wampirami, ale nie powiem taka wersja wydarzeń bardzo mnie ciekawi. Będę czekać na więcej i zdecydowanie chciałabym, żeby to więcej pojawiło się w ciągu kilku najbliższych chwil, ale to nierealne, co nie? Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało ;) Tylko się zastanawiałam czy dochodzą ci moje powiadomienia na blogu, bo zawsze, gdy dodawałam komentarz w spamie to mi się przeglądarka zawieszała, a potem w spamowniku i tak komentarza nie było.
      Cieszę się, że jednak wpadłaś tu do mnie i rozdział, a właściwie rozdziały ci się podobały ^^ Uwielbiam te twoje komentarz, co już wielokrotnie podkreślałam, ale i tak będę to powtarzać.
      Cole jest zaintrygowany Eris. Zauroczeniem bym tego nie nazwała chyba. Przynajmniej na razie. No, ale dobra już milknę, bo zdradzę za dużo. Zwłaszcza, że jeszcze nie wszystko mam zaplanowane xD
      James pojawi się jeszcze w kolejnych rozdziałach. W sumie to będzie obecny często przy boku Eris. Ma pewne zadanie do odegrania w tym opowiadaniu.
      Co do Jeremy'ego to również wrócę. Jeżeli mi się uda, zrobię to już w przyszłym rozdziale.
      Następny rozdział mam już gotowy i już nie mogę się doczekać, kiedy go dodam, ale postanowiłam, że zrobię to dopiero za dwa tygodnie :) Takie częste dodawanie notek jest chyba męczące dla wszystkich, haha.
      Pozdrawiam cię serdecznie!

      Usuń
    2. Jeżeli chodzi o dodawanie komentarzy u mnie w "Spamowniku" to nie tylko ty masz z tym problemy, ale niebawem mam zamiar jakoś temu zaradzić. Mam już nawet pomysł jak, ale nie jestem pewna, czy się on powiedzie, no i będę musiała na to wykrzesać trochę więcej czasu.
      Ja tam jednak pozostaje przy swoim, jak dla mnie między Colem a Eris coś się rozkręci i już, choć póki co nie zapowiada się, aby to jakoś szybko nastąpiło. szczególnie zważywszy na problemy dziewczyny z przemianą.
      Dla mnie tam twoje częste dodawanie notek nie jest męczące, co najwyżej, jeśli nie znajdę wcześniej czasu mogę pozachwycać się twoją twórczością trochę więcej czasu, co jest dla mnie zdecydowanie pozytywną perspektywą:)

      Usuń
    3. Ja też mam pomysł - przenieść się na bloggera :D
      Taka luźna sugestia ;)
      Problemy dziewczyny z przemianą to jedno, ale dojdą kolejne i pewnie do jakiegokolwiek wątku miłosnego nieprędko w tym opowiadaniu dojdzie. Taa, ja zawsze sobie to obiecuję, a i tak wychodzi co innego.
      Ja chętnie dodawałabym i codziennie, ale mój czas oraz wyobraźnia mi na to nie pozwalają. Muszę się więc zadowolić tymi tygodniowymi lub dwutygodniowymi przerwami ;)

      Usuń
    4. W sumie tygodniowe lub dwutygodniowe przerwy to nie jest jeszcze tak źle. Wystarczy to porównać do mnie i moich nawet dwumiesięcznych przerw, a wydaje się, że dodajesz nowe rozdziały naprawdę szybko:)
      Jeżeli chodzi o przenosiny, to może w końcu do nich dojdzie, ale nie za czasów trwania "Nieśmiertelności". Chciałabym zwyczajnie to opowiadanie zakończyć w jednym miejscu - tam gdzie już je zaczęłam.

      Usuń
  13. Eris wcale nie ma tak wesoło, jak początkowo zakładałam. Ta historia z babcią była strasznie smutna. Została sama i miała ogromnego pecha trafiając na wilka, który ją przemienił. Zastanawiam mnie ten czarny wilk. Kto to był? Podejrzewam, że może nim być tajemniczy Jeremy i skoro do niego doszłam, to ciekawe dlaczego teraz nie przyjechał po dziewczynę? Kolejne pytanie, to co sprawiło, że tym razem Eris udało się zatrzymać przemianę? I jeszcze James; od razu go polubiłam ;> Wydaje się być bardzo sympatyczny i troskliwy. Tylko to dziwne zachowanie chłopaka, które zauważyła Eris, to musi być coś poważnego, skoro trzyma to w tajemnicy przed przyjaciółką.
    Czekam na więcej i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden z moich bohaterów nie ma wesoło. No może poza Willem, ale to wyjątek od reguły. Zawsze taki się znajdzie ;D
      Tożsamość czarnego wilka jak i inne sekrety wyjdą na jaw w swoim czasie, a kiedy to nastąpi to nie jestem jeszcze pewna.
      Jamesa również lubię ^^ Jest takim pośrednikiem pomiędzy zwariowanym Willem, a ponurakiem Colem. Czyli wychodzi na to, że jedyny normalny xD
      Pozdrawiam!

      Usuń
  14. No więc wkońcu znalazłam chwilę, aby skomentować. A więc też uważam, że rozdział jest jednym z lepszych. Te wspomnienia... Kurcze ona też kogoś straciła, tak Cole. Choć jemu został brat, a ona została sama do tego pogryziona przez wilka. W sumie to śmiesznie by było gdyby się przemieniła tam w tej kawiarni. Oj chciałabym to zobaczyć.
    No więc, chyba nic więcej nie napiszę, przepraszam...
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Utrata bliskich, to jedno z podobieństw, które łączy te dwie postaci. Kolejne wyjdą na jaw wraz z biegiem wydarzeń ;)
      Przemiana w kawiarni byłaby komiczna, ale przyszłości w tym miastecku by jej już nie zapewniła xD Dlatego zrezygnowałam z tego planu. Szykuję coś innego!
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  15. Jestem zachwycona!
    Coraz bardziej lubię Eris. Szkoda, że straciła babcię. Musiało to być dla niej traumatyczne i smutne wydarzenie.
    Tak samo jak Cole, kogoś straciła...
    Ale on ma brata....
    Ona jest sama.
    Dlatego tak mi jej szkoda. Ale mam wrażenie że to silna dziewczyna i da sobie radę. Podniesie się i ruszy dalej, szczęśliwa.

    Podobało mi się, i to bardzo!
    Pozdrawiam.

    PS: Na close-to-the-light.blogspot.com pojawił się nowy rozdział. Pojawiła się też zakładka 'subskrypcja', a co za tym idzie, osoby niewpisane powiadamiam ostatni raz ( potem tylko osoby zainteresowane). Jeśli więc chcesz dalej być powiadamiana o nowych notkach, zapraszam do wpisania się. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Fajnie, że lubisz Eris. Należy do grona moich ulubionych postaci, więc cieszę się, że ktoś również ją polubił ;)
      Faktycznie, jest silną dziewczyną i da sobie radę ze wszystkim. No prawie... Czasem zdarza się załamanie, ale ma na kogo liczyć ;)
      Wpadnę do ciebie w najbliższym czasie! A o nowych notkach nie musisz mnie informować ;) I tak się o nich dowiem, bo regularnie zaglądam na blogi.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  16. Ojej, smutna ta historia z babcią, bardzo współczuję Eris ;< Dziewczyny mają rację, to bardzo "łączy" ją z Colem, szkoda mi ich. I ciekawa jestem, jak udało jej się zatrzymać przemianę, to chyba dość nietypowe, prawda? W ogóle strasznie podoba mi się jej charakter, Cole'owu chyba też mimo, że tak uparcie twierdzi, że nie jest w jego typie. Ciekawi mnie też postać Jamesa.
    Wybacz, że tak późno i tak krótko, ale brak czasu daje o sobie znać. Obiecuję poprawę i życzę dużo weny!
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarze u mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano smutna :( No, ale los w końcu się do niej kiedyś uśmiechnie. Tyle mogę obiecać ;) Na razie w planach mam trochę ich pognębić. Zwłaszcza, że przechodzę już do wątku głównego, więc sielanka się kończy.
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  17. Widzę, że nie tylko ja kocham rujnować życie bohaterów moich tworów! O, jak dobrze. Już myślałam, że jestem niegodziwym potworkiem xd
    Boże, dziewczyno, dlaczego ty tak ładnie piszesz!? Uczucia w twoim wykonaniu są tak realne, iż niemal namacalne. Dzięki temu każdy czytelnik może przeżywać każdy rozdział z bohaterem, może mu współczuć, nienawidzić go i starać się zrozumieć. To tak jak z ludźmi - prawdziwymi - co od razu nasuwa mi wniosek, że twoje postacie nie są papierowe. Każdy z nas utożsamia się z kimś i to jest kluczowy powód, dlaczego tak bardzo kocham twoją twórczość!
    Eris jest jak żywa - w przenośni i dosłownie. Jej charakter chyba nie nie może być bardziej prawdziwy. Wszystko w niej jest tak realistyczne i - wydaję mi się - zgodne z tym, co by się działo wewnątrz osoby w dokładnie takiej samej sytuacji.
    Nie wiem dlaczego, ale coś mi się wydaje, że tę nagłą przemianę w wilka spowodował Cole. Może się mylę, ale chłopak na pewno będzie miał jakąś swoją rolę w historii, w końcu jest głównym bohaterem, czyż nie? Swoją drogą, zastanawia mnie, czy on także zostanie wilkołakiem? I jeżeli tak, jak to się stanie. W tym rozdziale wyjaśniłaś nam, co trzeba zrobić, by się nim rzeczywiście stać, lecz w takim razie nasuwa mi się pytanie - czy to Eris go ugryzie?
    Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Rysz się, kobieto! Ja chcę nowy rozdział ;)
    Pozdrawiam, Apokalipsa.

    zarzewie-ognia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, to witam w gronie sadystów-zwyrodnialców ;D
      Bardzo dziękuję ci za tak miły komentarz! Nawet nie wiesz, ile radości mi sprawił ;)
      Swoich bohaterów staram się kreować, jak najlepiej. Nie chcę, aby ich charaktery wyszły płaskie, nierealne czy przesadzone. Cieszę się, że jest to zauważalne.
      Co do twoich przypuszczeń... Nic nie potwierdzę ani też nic nie zaprzeczę. Cole na pewno odegra tu dużą rolę. Historia jest o nim i już niedługo dowiecie się, co też dla niego szykuję.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  18. Do tej pory wydawało mi się, że Eris jest w stu procentach pogodzona ze swoim podwójnym życiem. Kiedy poznaliśmy ją jako wilczycę, wydawała się szczęśliwa w swoim czworonożnym ciele, zupełnie jakby bez wahania akceptowała naturę, jaką ją obdarzono. Tymczasem widzę, że jej przemiany są o wiele trudniejsze, niż mogłabym kiedykolwiek przypuszczać. Tyle wydarzyło się tamtego przykrego dnia... Najpierw młoda dziewczyna dowiedziała się o śmierci swojej babci, jedynej osoby, od której zaznała miłości i troski, a później napadł na nią ten przerażający wilk... Nie sądziłam, iż właśnie od tak paskudnego dnia zaczęło się drugie życie Eris. Miałam nadzieję, że może te przemiany są częścią dziedziczną w jej organizmie. Jednak geneza jej umiejętności nie wyjaśnia tego, co zdarzyło się w kawiarni: co zapoczątkowało mechanizm zmian, który tylko cudem został zatrzymany? Co tak właściwie dzieje się z Jeremym, skoro nie mógł odpowiedzieć na wezwanie podopiecznej? No i jaki dokładnie jest James, bo przyznam, że ta postać mnie zainteresowała? Zawsze po Twoim rozdziale mam w głowie mnóstwo pytań, a hipotez jest jeszcze więcej. Nie pozostaje mi nic innego, jak poczekać na ciąg dalszy, gdyż bezwarunkowo ta historia mnie pochłonęła.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eris jest w jakimś stopniu pogodzona ze swoim życiem, ale nie zmienia to faktu, że wolałaby być normalnym człowiekiem.
      Wszelkie pytania znajdą swoje odpowiedzi w najbliższych rozdziałach.
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  19. Przepraszam, przepraszam, że tak długo nic nie komentowałam, ale znikłam na pewien czas z blogosfery!

    Ok, więc po kolei, coraz większą sympatię zdobywa u mnie Cole... hm, w końcu ich pierwsze spotkanie oczywiście w ludzkiej postaci, musiało się zepsuć przez to, że dziewczyna nagle miała się zmienić w wilka.
    Trochę mi to przypomina Pamiętniki Wampirów, oczywiście tę bolesną część przemiany, dlatego jakoś... łatwiej było mi sobie to wyborazić. To jest trochę jak z wampirami... gryzie Cię, a Ty się zamieniasz w wilka :3 Poodoba mi się.
    Ciekawe jest to, dlaczego Jeremy nie mógł przyjechać tylko wysłała po to jej przyjaciela? Owiałaś go od początku nutką tajemniczości, co mi się niezwykle podoba.
    Ach, ja już snuję dalszą część tej historii *-*

    Zapraszam również do mnie: http://granice-przeszlosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało ;) Ja też u ciebie coś ostatnio mam zaległości, ale nadrobię je, gdy tylko sytuacja w szkole nieco się uspokoi. Bo póki co codziennie męczą nas sprawdzianami - przy 19 przedmiotach powoli nie wyrabiam -.-
      No troszkę to do wampirzej przemiany podobne, aczkolwiek nie do końca :) Całość wyjaśni się już niedługo ^^
      Pozdrawiam!

      Usuń
  20. Witaj:)

    Wpadłam tutaj przypadkiem, ale masz taki ładny, prosty ale cudowny szablon, że postanowiłam zobaczyć o czym piszesz. I nagle przeczytałem wszystkie rozdziały.

    Nie spotkałam się z tematyką, która dotyczy wilków, ich przemiany i podwójnego życia. Plus dla Ciebie, bo przecież teraz ciągle krążą wampiry w blogosferze. hehe:)

    Oki styl masz całkiem lekki, super sie czyta. Najbardziej zaintrygował mnie chłopak z problemamy, nie wiem czemu, tak po prostu:)

    I dziewczyna, której los splecie się z jego światem. Cóz, życzę powodzenia w dalszym pisaniu i pisz dalej:)

    Pozdrawiam,


    [ksiaze-irmiel.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :)
      Fajnie, że postanowiłaś tu do mnie wpaść i nadrobić te rozdziały. Przyznam, że wampiry nieco mi się znudziły, ale że jestem fanką fantastyki, to przerzuciłam się na wilki haha.
      Wpadnę do ciebie, jak znajdę chwilę wolnego :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  21. Znowu jestem z poślizgiem, ale to dlatego, że jestem na nartach, a w hotelu internet albo chodzi świetnie albo tak beznadziejnie,że strona otwiera się godzinę, więc dopiero teraz udało mi się znaleźć chwilę i przeczytać ;)
    A więc, dowiedzieliśmy się co nieco o Eris. Spodziewałam się, że jej historia będzie właśnie taka - mało radosna, a jej życie nieźle pokomplikowane. Oczywiście, w końcu ty się lubisz znęcać nad swoimi bohaterami ^^
    Współczuję jej. Nie chciałabym nigdy wieść takiego życia. Ale na całe szczęście ma Jeremy'ego i ma Jamesa. Tylko no właśnie ... co to za sekrety przed nią ukrywają? Niepokoi mnie to troche, taki lekki brak zaufania, ale liczę ze to się niedługo wyjasni. No i mam nadzieję na to, że w następnym rozdziale pojawi się Cole i dojdzie do jakiegoś spotkania głównych bohaterów ^^ No wiesz o co mi chodzi. Wiesz, prawda? :D
    Pozdrawiam i czekam, czekam na kolejny! Weny to ty naprawdę masz aż za dużo :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uh, nie denerwuj mnie nawet! Ile ja bym dała, żeby teraz rzucić wszystko i iść poszusować na desce! Nawet nie w górach, ale na naszych okolicznych stokach -.- Ale niee...
      W każdym razie życzę ci miłego wyjazdu ^^ Naciesz się tym!
      Dziękuję za komentarz. Oczywiście, lubię się znęcać nad bohaterami, ale ich przeszłość to nie wszystko co dla nich zaplanowałam! O nie!
      W każdym razie wszystko niedługo się wyjaśni ^^
      Co do spotkania głównych bohaterów... Taa, wiem o co ci chodzi ;D I muszę cię rozczarować - póki co, nic takiego nie planuję xD
      Pozdrawiam serdecznie!
      Moja wena jest paskudnym stworzeniem. Dopada mnie wtedy, gdy jest najmniej mile widziana. Zobaczymy jak jutro spisze się na wypracowaniu z polskiego, haha.

      Usuń
  22. "Niemal widziałam, jak marszczy czoło, analizując wszystko, co wiedział, choć tak naprawdę wcale nic powiedziałam." - Brakujue mi tu 'nie' - 'tak naprawde wcale nic /nie/ powiedzialam.' czy sie myle? ;)

    Ech, zdumiewająco realnie opisujesz coś niesamowitego. To jest bardzo ważne dla mnie, żeby w hisorię wierzyć. No cóż, jeśli chodzi o granice przebudzenia, to jestem już jej wzynawczynia, no i... Nie mam zamiaru się budzić.

    Jestem ciekawa jak to się stało, że akurat Jeremy został opiekunem Eris po śmierci jej babki? Czy 'natrafil' na nia w jakims domu zastepczym, zauwazyl, czy byl kims z rodziny? Mam nadzieje, ze tego nie przeoczylam (przyznaje ze sito w porownaniu z moja pamiecia jest mistrzem nieprzepuszczalnosci eee) dlatego lece czytac dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie masz rację, uciekło mi gdzieś słówko nie. Już to poprawiam.
      Ale ojej, nawet nie wiesz jak miło mi się zrobiło czytają tak wspaniały komentarz ^^ Szczerze, cieszę się, że opowiadanie ci się podoba i budzić się nie masz zamiaru xD
      I powiem ci, że jesteś chyba pierwszą osobą, która zainteresowała się sprawą adopcji Eris przez Jeremy'ego. Oczywiście nic nie przeoczyłaś, to ja do tej pory nic o tym nie napisałam, ale oczywiście mam zamiar do tego wrócić, bo to bardzo ważne dla opowiadania ;)

      Usuń

Czytelnicy