piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 3


Cole

     Tom nie wyglądał na zadowolonego, gdy obudziłem go w nocy. W ogóle ostatnio nie wyglądał najlepiej. Miał dopiero dwadzieścia cztery lata, ale drobne, przedwczesne zmarszczki na czole, cienie pod oczami i wiecznie rozczochrane, jasne włosy dodawały mu kolejnych lat. Nie nadawał się do wychowywania tak krnąbrnego osobnika, jakim byłem ja. Otworzył mi drzwi i zmierzył od stóp do głów zmęczonym wzrokiem. Nawet nie wysilał się na komentarz - po prostu westchnął i odsunął się nieco, abym mógł przejść obok niego.
- Gdzie masz kurtkę? - spytał, zamykając za mną drzwi.
- Zgubiłem - powiedziałem na pozór lekko, ale w moim głosie i tak łatwo dało się wychwycić wyzwanie. Nie potrafiłem inaczej. Odkąd ojciec zostawił nas samych sobie, była to moja jedyna forma obrony.
- Znowu? - jęknął, przecierając oczy sennym gestem. - Cole, która to już w tym miesiącu? Niedługo zabraknie mi kasy, aby co chwilę kupować ci nowe ciuchy. Ten etacik w muzycznym, a nawet alimenty od ojca nie przynoszą tyle pieniędzy. Poza tym dlaczego nie zadzwoniłeś, że wrócisz później? Przecież dałem ci swoją starą komórkę.
- Zgubiłem - powiedziałem znowu, uśmiechając się sam do siebie. Tom nie poruszał tematu alkoholu, ale wiedziałem, że do tego powoli zmierza. Musiał go ode mnie wyczuć, gdy przechodziłem obok niego. Nie ma innej możliwości.
- Ją też? - Skinąłem głową, a uśmiech dalej nie znikał z moich ust. Testowałem jego cierpliwość i widziałem, że zbliżam się do jej kresu. Nocna awantura niemal wisiała w powietrzu. Zaraz zaczną latać talerze oraz rozpoczną się wrzaski.
- No śmiało, powiedz, żebym się wynosił z domu. Zrobię to. W końcu jestem pełnoletni - podpuszczałem go, ale wiedziałem, że i tak się na to nie zdobędzie. Był zbyt dobry oraz wyrozumiały, aby kazać mi spakować swoje manatki. Wziął za mnie odpowiedzialność i dalej trzymał się swojego wyśnionego planu, w którym sprowadza mnie na dobrą drogę.
- Nie. Ja po prostu nie mam już sił, Cole. Dlaczego ty to robisz?
- Robię co?
- W szkole nie było z tobą problemów. Miałeś najwyższą średnią i osiągałeś, co tylko chciałeś, a jednak zmuszasz mnie, abym siedział teraz tutaj z tobą o drugiej nad ranem i głosił gadki na temat moralności. Nie chcę cię pouczać. Ja nawet nie chcę cię wychowywać! Nigdy nie chciałem! Przecież ty dobrze wiesz, że to co robisz jest złe, że nie powinieneś uciekać ze wszystkimi problemami w alkohol ani ranić tych dziewczyn, a mimo to, to właśnie robisz. Dlaczego?
     Wzruszyłem ramionami, hardo wytrzymując spojrzenie jego niebieskich tęczówek. Jasnych, zdecydowanych, przenikliwych, pełnych zrozumienia. Z bólem uświadomiłem sobie, że miały dokładnie ten sam odcień, co oczy naszej zmarłej matki. Moje były znacząco ciemniejsze, niepodobne do żadnego znanego koloru. Mieszały się w nich szafir, błękit oraz inne pokrewne odcienie niebieskiego. Trudno było stwierdzić, który z nich dominuje.
     W końcu to Tom pierwszy ustąpił. Usiadł na kuchennym krześle i zaczął się bawić serwetką. Przesuwał ją po kolei: w górę i w dół, a potem na boki. Okręcił ją w kółko, a dopiero potem znowu na mnie spojrzał. W tej chwili okropnie przypominał mi matkę, a to było właśnie jej miejsce. Siadała tam zwykle wieczorami i dumała długo przed zaśnięciem.
- Co robisz? - rzuciłem kiedyś, wchodząc do kuchni. Wtedy byłem innym człowiekiem, zupełnie nieświadomym dzieciakiem. Okropnym, lecz jeszcze znośnym. Ona spojrzała na mnie tym swoim zamyślonym spojrzeniem, ale nie odezwała się ani słowem. Skubała serwetkę, która leżała przed nią, jakby zbierając siłę na długą przemowę lub bolesne wyznanie. - Mamo?
- Pożegnania są częścią naszego życia, Cole. Wiesz o tym? - zagadnęła dziwny tonem. Nie zrozumiałem, co miała w tamtej chwili na myśli.
- Pewnie - prychnąłem, otwierając lodówkę i zaglądając do środka z nudów. - Na przykład taka babcia dzwoni jeszcze pięć razy po swoim wyjeździe, aby powiedzieć, że już za nami tęskni.
- Kocham cię, Cole. Pamiętaj o tym.
     Kobieta uśmiechnęła się smutno i wróciła do znęcania się nad serwetką, a ja ją zostawiłem. Wyszedłem z domu, aby zagrać z chłopakami w piłkę nożną oraz powłóczyć się po mieście. Gdy wróciłem późnym wieczorem, już nic nie było takie same. Moje życie legło w gruzach.
     Jak później się okazało, miała raka. Może nawet chciała mi o tym powiedzieć, ale ja jej nigdy nie słuchałem. Chciałem, aby to mnie wszyscy wysłuchiwali i doradzali. A ona... Ona nie chciała umierać powoli w szpitalu, poddając się bezsensownemu leczeniu, więc wybrała śmierć w domu. Szybką, zapewne bolesną. Znalazłem ją pierwszy - na podłodze w łazience, w kałuży krwi i raną postrzałową z boku głowy. Już wtedy raczej nie oddychała.
     Miałem dopiero trzynaście lat i to zniszczyło wszystko na czym mi tak naprawdę zależało.
     Długo stałem nad jej ciałem, jakby sparaliżowany i to w takim stanie zastał mnie Tom. Spojrzał na mnie, a potem na martwą kobietę. Widziałem przerażenie rysujące się na jego twarzy, a mimo to nie wahał się, co robić - podbiegł do niej i próbował ratować, a ja wciąż patrzyłem. Bezczynnie przyglądałem się, gdy on sprawdzał puls oraz wykonywał sztuczne oddychanie. Nie mogłem się zmusić do jakiegokolwiek działania, mimo najszczerszych chęci. Nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego to zrobiła.
Przecież mówiła, że mnie kocha! A jednak zostawiła samego. Uciekła od swoich problemów, a ja musiałem dalej radzić sobie zupełnie sam. Tamtej nocy długo nie mogłem usnąć, wciąż oczekując, aż ktoś wyskoczy za rogu i zacznie się ze mnie śmiać, że dałem się nabrać. Czuwałem co noc, lecz nic takiego nigdy się nie zdarzyło. W zamian starałem się ją znienawidzić i w jakimś stopniu mi się to udało. Nawet na jej pogrzebie nie uroniłem ani jednej łzy.
     Ojciec uciekł od nas rok po jej śmierci. Stwierdził, że nie może ze mną dłużej wytrzymać i znalazł sobie nową, kochającą rodzinę. Ot tak, po prostu. Obiecał zapewniać nam pomoc finansową oraz wspaniałomyślnie przepisał dom na Toma, ale nie chciał mieć z nami nic wspólnego. Trochę za późno.
- Cole...
     Otrząsnąłem się ze wspomnień, krzywiąc boleśnie. Tom patrzył na mnie ze współczuciem. Chyba jako jedyny wiedział, co się ze mną dzieje. Nigdy się ode mnie nie odwrócił, choć nieźle dawałem mu czasami popalić. To ja w końcu odsunąłem się od niego. Nie chciałem jego pomocy, odciąłem się od tego świata i ludzi, którzy mnie otaczali. Postanowiłem, że już nigdy nie pozwolę, aby ktoś mnie tak oszukał, zranił.
- To nie musi tak wyglądać - powiedział powoli, badając moją reakcję. Obchodził się ze mną, jak z płochliwym, dzikim zwierzątkiem i to doprowadzało mnie do wściekłości. - Gdybyś pozwolił sobie pomóc...
- Gdzie byłeś, gdy to się stało? - przerwałem mu niecierpliwie. On patrzył na mnie przez dłuższą chwilę, analizując moje słowa w milczeniu. Byłem pewny, że sprawiłem mu tym przykrość, ale w końcu to on zaczął rozmowę. Musiał wiedzieć, że prędzej czy później i tak poruszę ten temat. Przecież robiłem to przy każdej naszej kłótni. - Co robiłeś, kiedy naciskała spust?
- Cole...
- Nie! Odpowiedz na pytanie! - wrzasnąłem, lekceważąc jego błagalny ton.
- Byłem poza domem - powiedział spokojnie, wstając z miejsca. Dotąd łagodne spojrzenie, przybrało bardziej waleczny wyraz, choć nie podniósł  głosu. - Podobnie jak ty. Gdybym wiedział, co zamierza, pewnie zrobiłbym wszystko, aby do tego nie dopuścić. A ty gdzie byłeś, gdy podejmowała decyzję?
- Cholera! Byłem dzieckiem, miałem prawo iść do przyjaciół. Zająć jakoś swój czas!
- Ja również nie byłem do końca dorosły - odpowiedział tym samym wyrozumiałym tonem, którym rozpoczął naszą rozmowę. - Dlaczego, więc obwiniasz wszystkich, tylko nie samego siebie? Przecież spędzałeś z nią najwięcej czasu. Musiałeś coś zauważyć!
     To zabolało. Jeszcze nigdy nie zaoponował w ten sposób, chociaż poruszaliśmy temat miliony razy przez te pięć lat. Nigdy nie sugerował, że to wszystko wydarzyło się przeze mnie, choć mogła to być prawda. Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z domu, zatrzaskując za sobą drzwi, mimo że on jeszcze za mną wołał:
- Cole, poczekaj! Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało.
     Nie interesowały mnie jego przeprosiny. Doskonale wiedziałem, że na nie nie zasługuję. Jednak wyszedłem z domu, bo chciałem, aby się martwił. Ciągle zachowywałem się jak rozpuszczony dzieciak.
     Zimno uderzyło we mnie z niesamowitą siłą, drażniąc odsłonięte fragmenty ciała i wywołując silne dreszcze. Czy wróciłem do środka? Oczywiście, że nie. Wolałem marznąć, szarpany porywistym wiatrem niż przyznać się, że moja reakcja była durna i nieprawidłowa. Ruszyłem przed siebie, nie za bardzo wiedząc dokąd zmierzam. Ulica była pusta oraz cicha, a w żadnym z pobliskich domów nie świeciło się już światło. Nikt normalny nie kręcił się o tej porze po mieście. Nawet psy, których ujadanie doprowadzało mnie zwykle do furii, teraz spały na swoich posłaniach, głuche na otaczający je świat.
I dobrze... 
  Maszerowałem chodnikiem, przeglądając w pamięci osoby u których mógłbym się zatrzymać o tej porze. Do głowy przychodził mi tylko Will. Chłopak był moim najlepszym oraz jedynym przyjacielem, który jakimś cudem jeszcze ze mną wytrzymywał. Wszystkie przytyki skierowane pod jego adresem zbywał śmiechem, a uśmiech rzadko kiedy znikał z jego ust. Nie, nie był normalny, ale może dlatego jako jeden potrafił ścierpieć mój okropny charakter oraz liczne humory. Do niego mogłem udać się o każdej godzinie.
- Will! - krzyknąłem, kiedy już dotarłem do jego domu i stanąłem pod oknem sypialni. Jeszcze kilkakrotnie musiałem go przywoływać, zanim łaskawie zwlekł się z łóżka.
- Cole? - spytał, otwierając okno i przecierając ze zmęczenia oczy. - Dobra, Cole, czekaj. Nie ruszaj się z miejsca, a ja tylko poszukam czegoś ciężkiego, czym mógłbym w ciebie rzucić w tej chwili. Wiesz, która jest godzina?
     Mimo swoich słów, nawet nie drgnął i wyszczerzył się w radosnym uśmiechu. Odpowiedziałem tym samym, drżąc z zimna.
- To co, mogę wejść do środka? Jakoś nie mogę dogadać się dzisiaj ze swoim kochanym braciszkiem. Sam rozumiesz...
- Znowu? - jęknął, spoglądając na mnie z góry, z miną męczennika, ale bez dalszych pytań poszedł otworzyć drzwi.
- Znowu - mruknąłem sam do siebie, czekając aż wpuści mnie do środka.

      Will, mimo swojej wielkiej dziwaczności, był cudownym człowiekiem. Nie zapytał o nic, choć ciekawość musiała go dręczyć. Może dlatego, że znał mnie już zbyt dobrze? A może poznał to po mojej minie? W każdym razie zaoszczędził mi przesłuchania, za co byłem mu niesamowicie wdzięczny.
     Przeważnie wszystkie moje awantury z Tomem dotyczyły tylko jednego tematu, a przynajmniej na nim się kończyły. Chłopak doskonale o tym wiedział i nie domagał się szczegółów. Bez większych ceregieli udzielił mi noclegu, pożyczył cieplejsze ciuchy, a następnego ranka wyciągnął na kawę do pobliskiej kawiarenki, nawet nie chcąc słuchać moich głośnych protestów. Szedł szybko, zdecydowanie, a ja powoli dreptałem kilka metrów za nim, próbując wymyślić jakąś dobrą wymówkę, która uratowałaby mnie przed jego kolejnymi, nie koniecznie dobrymi, pomysłami. Czemu byłem pewny, że i tak będę musiał wziąć w nich udział?
- Nie rób takiej miny, bo już ci tak zostanie i będziemy musieli znaleźć ci pracę w cyrku, a przecież wiesz, jak bardzo nie lubię tych przerażających klaunów - rzucił wesoło, przystając i spoglądając na mnie z udawanym obudzeniem.
- I to jest jedyny powód dla którego byłbym skłonny przemyśleć tą ofertę - mruknąłem.
- Ranisz moje uczucia, stary - zaśmiał się, szturchając mnie porozumiewawczo w bok. - Chociaż może byłaby to jakaś przełomowa forma terapii? A nawet, gdybym nie zmienił nastawienia, to Sophie byłaby tobą zachwycona!
    Przewróciłem oczami, przypominając sobie jego zwariowana kuzynkę, która odwiedzała nas zawsze w wakacje. Sophie była wesołą, ale dość dziwną dziewczyną o siedem lat młodszą od Willa. W czasie swojego pobytu w Vancouver chodziła za nami krok w krok i naśladowała każde nasze zachowanie, próbując wkręcić się do naszego duetu. Na początku mi to schlebiało, lecz potem zaczęło tylko denerwować. I te jej wszystkie przemowy na temat cyrkowców oraz popisy gimnastyczne... To było wprost przerażające.
- Powiedz, że nie zamierza przyjeżdżać tu w tym roku - poprosiłem, wzdrygając się przesadnie. - Albo chociaż, że będziesz ją trzymał z dala ode mnie. Nie cierpię dzieci, a już jej w szczególności!
- Spokojnie, mała wybiera się tym razem na obóz taneczny - uspokoił mnie, ponownie się uśmiechając. - Ale wczoraj kilkakrotnie o ciebie pytała, Cole! Jest twoją wielką fanką!
- Super - mruknąłem sam do siebie. - A tak w ogóle to, co ty tym razem masz na sobie?
     Zerknąłem na niego z pożałowaniem. Wyglądał naprawdę komicznie, ubrany w wąskie, czerwone spodnie i jaskrawożółtą, połyskującą marynarkę oraz nieco za duże, sportowe buty do których doczepione były złote skrzydła. Ja zdążyłem się już przyzwyczaić do jego dziwnych, niepasujących do siebie kostiumów, ale pozostali ludzie w Vancouver - nie. Ci którzy nas mijali, pokazywali go palcem i chichotali, a on nie zwracał na nich uwagi.
- To jest oryginalność, mój drogi - powiedział kiedyś, gdy zapytałem czy jemu to nie przeszkadza. - Lubię ją, a przede wszystkim znam jej cenę. Jestem gotów ją zapłacić! Ludzie mogą sobie mówić, co chcą, lecz ja nie dam się zamknąć w żadnych ramach! Jestem wolnym duchem, artystą.
- Wszystko od Jeremy'ego Scotta. Najnowsza kolekcja - odpowiedział ucieszony, natomiast ja pożałowałem, że w ogóle zapytałem. Chłopak zaczął z wielkim entuzjazmem opowiadać o ostatnim pokazie mody, na którym był razem z nową znajomą i nie szczędził mi żadnych szczegółów. Zdawał mi dokładną relację z tego wydarzenia, a przerwał dopiero, gdy stanęliśmy przed wejściem do niewielkiej kawiarni.
     Ramanda Tea - jak głosił drewniany szyld nad drzwiami. Nie były to żadne luksusy. Zwykła kawiarenka, jakich w całym mieście było całkiem sporo. Nie rozumiałem, czemu akurat ją upodobał sobie Will. Jednak weszliśmy do środka, a mały dzwoneczek oznajmił nasze przybycie cichym brzdąknięciem.
     Wnętrze było ciemne, ale również na swój sposób przytulne. Ściany obłożone zostały ciemnymi, brązowymi panelami oraz podbite skórą o podobnym odcieniu. Przy nich poustawiano stoliki wraz z miękkimi kanapami w stonowanych barwach. Wszystkie meble prezentowały stary styl, który przywodził mi na myśl babcine klamoty, zgromadzone na naszym strychu. Natomiast z sufitu zwisały dwa ogromne, kryształowe żyrandole. Niewątpliwie miało to swój urok. Jedyne, co tu nie pasowało to ja. Czułem się jak słoń w składzie porcelany albo czarny charakter podczas podwieczorku u lalek. Byłoby komicznie, gdyby nie było tak tragicznie.
     Zajęliśmy najbardziej oddalony stolik w kącie, nie chcąc zwracać na siebie uwagi, a po chwili podeszła do nas młoda kelnerka, aby przyjąć zamówienie.



     Oficjalnie rozpoczynam zimowe ferie, więc z tej okazji postanowiłam opublikować rozdział :)
Ha, jeszcze tydzień i będę szusować na desce w Białce ^^ Uwielbiam tamte stoki. Wprost nie mogę się doczekać! Najchętniej już zaczęłabym się pakować.
Co do rozdziału, to przedstawiam wam tutaj pozytywnie zakręconego Willa. Chyba pierwszy raz postanowiłam stworzyć tak dziwną, a równocześnie wesołą i optymistyczna postać. Zobaczymy, jak wam się spodoba...
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu! 


                                                            Następny rozdział - 27 stycznia



56 komentarzy:

  1. O, już mi się podoba Will. Lubię to imię, i lubię takich pokręconych ekscentryków. Zresztą wiesz, że sama też lubię tworzyć różne takie dziwolągi z odchyłami. Ogólnie rzecz biorąc, cenię ludzi, którzy mają odwagę być sobą mimo niezrozumienia innych. Nawiasem mówiąc, Will musi mieć naprawdę stalowe nerwy, żeby wytrzymać z Colem. Ja bym szybko wysiadła przy kimś takim, mimo, że sama też uchodzę za osobę o bardzo trudnym charakterze. Cole powinien się cieszyć, że w ogóle ma jakiegoś kumpla i to tak wyrozumiałego ^^.
    Jednak mimo wszystko szkoda mi chłopaka. Jest jaki jest, ale miał niemiłe przejścia. Widok nieżywej matki musiał być dla niego straszny i coś takiego musiało pozostawić w nim jakiś ślad. Dziwne by było, gdyby po czymś takim był zupełnie normalny.
    Jego brat wydaje mi się być całkiem sympatyczny. Wziął na siebie bardzo odpowiedzialne zadanie, podejmując się wychowywania knąbrnego i nieznośnego brata, który zachowuje się wobec niego bardzo niewdzięcznie. Chłopak wydaje się być odpowiedzialny i wyrozumiały, nie mniej jednak ich kłótnia była dość przykra. Cole powinien jednak okazać mu większą wdzięczność.
    Ojciec postąpił wobec nich nieładnie, porzucając ich. W końcu chłopcy byli jeszcze młodzi i mieli tylko jego, gdy stracili matkę.
    Ogólnie, podobał mi się ten rozdział. Wciąż nie rozumiem, czemu tak lubisz narzekać na swoje opisy, wychodzą ci naprawdę dobrze. I fajnie przedstawiasz emocje nawet tak trudnej i niesympatycznej postaci, jaką jest Cole. Nie lubię go, ale historia zaczyna mnie coraz bardziej intrygować ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uf, no to kamień z serca ;) Myślałam, że Will nikomu się nie spodoba. W końcu nie jest to typowy bohater, a już dziwoląg - jak sama to określiłaś. Zwłaszcza, że potrafi wytrzymać z takim potworem jakim jest Cole. No, a on oczywiście tego nie docenia ^^
      Te wszystkie wydarzenia z jego dzieciństwa znacząco wpłynęły na jego psychikę i w jakiś sposób go ukształtowały. Bo gdyby to nie miało miejsca, może zachowywałby się inaczej?
      Natomiast Tom jest inny. Musi być odpowiedzialny za nich dwóch, więc jest również dojrzalszy ;) Nie daje się też tak łatwo sprowokować bratu. Czasami tylko nie wytrzymuje. Nikt by nie wytrzymał.
      Bardzo dziękuję za komentarz :) Cieszę się, że rozdział ci się spodobał, a historia intrygować ^^
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Mimo że w pierwszym rozdziale Cole zachowywał się jak dupek, to po tym rozumiem jego zachowanie i współczuję go. Po tym co przeszedł, nie ma w tym nic dziwnego. Moim zdaniem, to że nie płakał na pogrzebie matki wcale nie świadczyło o tym, że znienawidził ją za to, co zrobiła, a raczej, że nie potrafi się z tym pogodzić. I nadal nie potrafi, biorąc pod uwagę jego obecne postępowanie. Ich ojciec to świnia. Jak mógł zostawić dzieci w takim momencie?! Przecież to nieludzkie! Odnośnie matki, to nie akceptuję, ale rozumiem jej motywy. Jednak sposób w jaki to zrobiła był okropny, szczególnie, że miała świadomość, że któreś z dzieci może ją znaleźć. Wydaje mi się, że przedawkowanie leków czy coś w tym stylu byłoby o wiele lepsze i nie pozostawiło takiej traumy.
    A Will to świetny gość i nie masz co narzekać ;) Już go polubiłam, a jego zamiłowanie do oryginalności jest świetne. Uważam, że jego postać rozjaśniła to opowiadanie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;)
      Cole łatwego życia nie miał i to wszystko kumuluje się w nim teraz. Nie potrafi pogodzić się z tym wszystkim, mimo upływu lat. Żadne z rodziców nie zachowało się tak jak powinno i nawet nie potrafię stwierdzić które z nich postąpiło gorzej.
      Czy matka odbierając sobie życie w taki sposób czy może ojciec zostawiając ich po tym wszystkim samych sobie.
      Natomiast Will zdecydowanie wnosi pewną niezwykłość i wesołość do tego opowiadania. Cieszę się, że go polubiłaś :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Załamałam się!
    Jak ja mogłam nie zauważyć, że pod tamtą notką nie mam mojego komentarza! Coś mi go chyba zjadło, bo jestem pewna, że pisałam. I był taki długi, chyba po raz pierwszy w życiu chciałam taki opublikować :( Mam nadzieje, że się nie gniewasz.
    Will jest super, już go kocham :) Mam nowego męża xd Jak coś mu zrobisz to jąasię chyba nie pozbieram xd Sposób w jaki zmarła matka Cole'a i Toma był okrutny, nie dzisiejsi, że zapadło mu to w psychice na amen. Ich ojciec to duren, no ale co zrobić ;)
    Czekam na kolejny rozdział, życzę weny, udanych ferii i pozdrawiam ^^
    Ps. Przy okazji zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
    titanic-by-melodia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało przecież ;)
      Fajnie, że Will ci się spodobał. Póki co wobec niego nie mam żadnych morderczych zapędów, więc możesz być spokojna ;)
      Dziękuję bardzo i obiecuję, że wpadnę do ciebie, gdy tylko znajdę chwilę czasu, bo za chwilę wychodzę z domu.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Zaczynasz ferie? No to mnie dobiłaś, ja mam dopiero za miesiąc... niemniej życzę świetnie spędzonego czasu i niezapomnianych wrażeń.
    A teraz już do rzeczy.
    Historia Cole'a jest naprawdę tragiczna. Podejrzewałam jakieś zawirowania życiowe, ale samobójstwo matki, odejście ojca... Nic dziwnego, że teraz zachowuje się jak kretyn. Takie rzeczy mają wpływ na człowieka. Bardzo prawdziwie przedstawione uczucia podczas kłótni braci. Cole faktycznie obwinia wszystkich, ale zdaje sobie sprawę z własnej winy, choć próbuje to od siebie odepchnąć. Musiał kochać swoją matkę... Tom chyba się trochę zagalopował i powiedział za dużo, choć niewątpliwie po części miał rację. Cześć rozdziału z ich rozmową bardzo mi się podobała. Jakoś tak teraz w nastroju do tragedii jestem. No i przynajmniej trochę bardziej rozumiem Cole'a i jeszcze bardziej lubię tę postać. Kolejny świetny bohater to Will. Indywiduum - to, co lubię. Czuję, że mam kolejnego faworyta;)
    Podsumowując, cudowny rozdział i szkoda, że następny dopiero po feriach, ale doskonale cię rozumiem. Poszalej sobie na stokach;) Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam ;) Ale nawet się nie przejmuj - za miesiąc to ty ze mnie będziesz się śmiała, gdy będę narzekać na swój los, hah. I powiem ci jeszcze, że wolałabym mieć ferie później, bo teraz nawet nie zdążyłam się zmęczyć tą szkołą, a tu znowu wolne i teraz trzeba będzie długoo czekać na kolejną przerwę. No, ale nic.
      Cieszę się, że rozdział ci się spodobał. I wiem, jestem okropna z tym dręczeniem bohaterów :P Jednak los do Cole'a kiedyś się uśmiechnie - tyle mogę obiecać, bo póki co wygląda to dość tragicznie.
      Toma natomiast poniosły nerwy. W końcu ile można wytrzymać z kim pokroju Cole'a? Nawet tak spokojna postać, jak on nie dał rady ;)
      Will to zdecydowanie wielki indywidualista i fajnie, że go polubiłaś.
      Najchętniej to już dzisiaj bym pojechała na stok, ale domek mamy zarezerwowany na przyszły tydzień, więc trzeba poczekać hah.
      Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. Will zdecydowanie jest niesamowicie radosnym charakterem. Mieć takiego przyjaciela to szczęście! Z wariatami zawsze można robić takie rzeczy, o których normalni ludzi nawet nie śnią! ha ;d I sposób ubrania Willa.... oj, bardzo, bardzo oryginalny xd W ogóle wydaje się być taką optymistyczną postacią, że aż nie mogę się nie uśmiechnąć, jak o nim piszę. o prostu się nie da! ;d Wciąż mam przed oczami te jego buty, hahah ;d
    Ale teraz przejdę do konkretniejszej rzeczy. Bo urwałaś w takim dość dziwnym momencie. Czy ta kelnerka będzie odgrywać jakąś rolę w dalszym rozdziale, czy to po prostu taki przejściowy rozdział? Bo wygląda tak, jakbyś chciała go kontynuować, hę? Tak mnie troszkę to zaintrygowało, bo zdecydowanie takie urwanie zwraca uwagę :)
    I nie rozumiem, jak w ogóle Tom czy nawet Cole mogą obwiniać siebie albo innych ludzi za śmierć swej matki. Samobójca sam jest sobie winien, to on ma słabą psychikę. Nikt go do tego nie podżega, prawda? To jest po prostu kwestia jego mentalności i bez specjalistycznej pomocy nie dałoby mu się pomóc. Ale jakoś nie wydaje mi się, aby matka chłopców zrobiła to bez powodu. Może jednak jest jakiś większy reason? Zobaczymy dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie ^^ I jest całkowicie niepodobny do postaci, które do tej pory tworzyłam. No, ale przyda się trochę humoru w tych moich przybijających opowiadaniach, hah!
      Wiem, że zakończenie jest dość dziwne. Jednak nie miałam pojęcia jak to skończyć, a nie chciałam pisać jakiegoś super długiego rozdziału, bo kto by to przeczytał? Jeszcze nie wiem czy będę kontynuować ten wątek, bo nie mam napisanego następnego rozdziału ;)
      Tu raczej nie chodzi o to, że w jakimś stopniu się przyczynili do samobójstwa matki, a raczej o to, że temu nie przeszkodzili. Powody dla których kobieta się zabiła po części już podałam, ale może coś jeszcze tam wymyśle ;)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. Ja bardzo polubiłam Willa. Lubię takich ludzi, robią to co chcą nie przejmując się innymi. W ogóle twoje opowiadanie bardzo mi się podoba, a w szczególności wilki. Kocham wilki*.* Cole jest trochę... Hmm dziwny? Może i ma powody ale...kurcze nie wiem.
    No trudno nie mam weny do komentarzy.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. I oczywiście życzę ci miłej zabawy na feriach;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Ja również lubię i cenię osoby pokroju Willa. Takie nie zwracanie uwagi na to, co powiedzą inni jest często bardzo trudne. Cole natomiast jest... dziwny. Tak, to chyba najlepsze określenie ;D No, ale nie zawsze taki będzie ;) Lubię, gdy bohaterowie przechodzą różne przemiany, więc i tu ich nie wykluczam.
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!
      PS.Obiecuję, że wpadnę do ciebie, gdy tylko znajdę trochę wolnego czasu, bo strasznie mnie zaciekawił opis jednego z twoich opowiadań ;)

      Usuń
    2. Też dziękuję ci za komentarz. Mam małe pytanko, powiadamiać cię o nn czy raczej nie? Tak tylko pytam;D

      Usuń
    3. A możesz informować o ile to nie problem ^^

      Usuń
  7. Will to bardzo ciekawa postać. Dobrze wykreowana.

    Rozdział jest świetny - pełen magii, tajemnicy, atmosfery...
    Wszystko to składa się na to, że nie mogłam oderwać się od czytania. Masz w sobie coś, co sprawia, że wszystko to, co napiszesz może poruszyć do głębi. Stworzyłaś coś wspaniałego.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję bardzo ^^
      Cieszę się, że postać Willa oraz rozdział ci się spodobały.
      Czytając twoje słowa, zrobiło mi się baardzo miło.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Niegrzeczny chłopiec, który dostał od życia po du... znaczy nieźle dostał od życia.
    Rzeczywiście to co go spotkało odbija się teraz na nim i całkiem normalne, że zachowuje się tak jak się zachowuje, ale powiem ci jedno, że już lubię Willa ^^.
    Pozdrawiam.
    PS dodaję do linków.
    druga-strona-swiata.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz :)
      Cole zdecydowanie nie miał łatwego życia i wszystkie te wydarzenia mają wpływ na jego teraźniejszy charakter.
      I cieszę się, że polubiłaś Willa ^^ To dość osobliwa postać, ale z tego co piszecie raczej nie mieliście trudności z jego polubieniem, hah!
      Pozdrawiam i dziękuję za dodanie do linków :)

      Usuń
  9. Hah, on faktycznie jest dziwny xD Ale za to jaki fajny ;D Wiesz, że jak tylko spróbujesz go tknąć, to nasz kochany seryjny morderca ponownie Cię odwiedzi, a yorkołak nie będzie miał z nim szans xD
    Odbiegam od tematu xD
    Spodziewałam się, że w tym rozdziale będzie trochę więcej tej dręczącej go dziewczynki, ale nie gniewam się xD Nie cierpię dzieci do lat trzynastu, więc znam jego ból. Chociaż u mnie ten zakres będzie się pewnie co rok powiększał. Kuzynki niestety rosną ;/
    Cholercia, nie spodziewałam się, że ich matka byłaby w stanie zrobić coś takiego. Zawsze jest inne wyjście, a takie coś uważam za tchórzostwo. Tak samo jak zachowanie ojca. Najlepiej zostawić rodzinę, gdy ma się problemy albo nie dogaduje się z którymś jej członkiem.
    Swoją drogą, czy Ty czytasz mi w myślach? ;p
    Tom jest biedny, nawet bardzo biedny. Na jego miejscu wyrzuciłabym tamtego potworka już dawno, a on jeszcze jakoś się trzyma. Szacun. I jest całkowitym przeciwieństwem Cole'a. Niby bracia, a charakterki mają całkowicie różne.
    I nie powiem, żebym jakoś nagle przestała lubić Cole'a. Uwielbiam takich sarkastycznych dupków ;D Serio xD
    Podsumowując: Will jest zajebisty, Tom biedny, a Cole uroczy ;D I niech się nikt nie próbuje ze mną kłócić! O! xD
    Uwielbiam moje komentarze, które są bez sensu ;D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecież pisałam ci, że to najdziwniejsza postać jaką do tej pory stworzyłam, hah. Uprzedzałam lojalnie ;D
      I powiem ci, że póki co nie mam co do niego morderczych zapędów, więc seryjny morderca może spać spokojnie ^^
      Nie no, przecież nie będę aż taką sadystką - dam chłopakowi trochę wytchnienia od ciągłych problemów ;D
      Rodzice faktycznie nie zachowali się jak na rodziców przystało, ale obiecuję ci, że los kiedyś do Cole'a się uśmiechnie ;)
      Czy czytam ci w myślach? No pewnie, że no jasne ;D Nie wiedziałaś jeszcze tego? Przecież mi jest bardzo dobrze w twojej głowie i nie zamierzam się stamtąd wynosić ^^
      Tom jest wytrzymałym człowiekiem i nie tak łatwo wyprowadzić go z równowagi, co w tym rozdziale wreszcie udało się jego bratu. I masz rację - różnią się jak ogień i woda.
      Fajnie, że nie zniechęciłam cię co do Cole'a. Jeszcze xD
      Ja również uwielbiam swoje odpowiedzi, które są jeszcze bardziej bezsensu ;D
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  10. Haha, jak czytam, to podoba mi się oryginalność Willa, ale przyznam szczerze, że bałabym się pokazać na ulicy w towarzystwie kogoś takiego, jak on. xd Z drugiej strony podziwiam go za to, że nie zwraca uwagi na opinię innych. Chciałabym być taka, jak on. Co do Cola... cóż, jego sytuacja nie jest zbyt ciekawa. Trudno się dziwić, że tak się zachowuje, skoro najpierw stracił matkę, a potem jeszcze ojciec go zostawił. Dobrze, że chociaż brat go nie opuścił. Boże... trzynastolatek to jeszcze dziecko. Trudno mi sobie nawet wyobrazić, co musiał czuć, gdy zobaczył swoją matkę w takim stanie. Szkoda, że ona po prostu się poddała. Owszem, leczenie nie zawsze pomaga, ale mogła chociaż spróbować, dla synów. Może wtedy Cole byłby inny... Chociaż w sumie, gdyby tak postawić się na jej miejscu... Cóż, śmierć jest lepsza niż dalsze cierpienie. Rozumiem, że Cole nie potrafi pogodzić się z tym, co się stało, ale obarczanie winą swojego brata, który się nim zajmuje, który jako jedyny wciąż przy nim jest, to gruba przesada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Ja chyba też miałabym pewne opory przed pokazaniem się z kimś takim w miejscu publicznym. Choć jakąś tam tolerancję mam ;D Co nie zmienia faktu, że osobiście go podziwiam za odwagę ;)
      Uwielbiam dręczyć Cole'a i pewnie to jeszcze nie jest koniec. Jego dzieciństwo nie było łatwe, ale miał oparcie w bracie. Gdyby i tego zabrakło... Niee, to byłoby zbyt okrutne z mojej strony. W każdym razie nie potrafi się z tym pogodzić i swoją frustrację przelewa na Toma. Niesprawiedliwe, ale on o tym nie myśli.
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)


      Usuń
  11. Wcześniej kochałam Cole'a za tą jego dzikość i chamstwo, ale tym rozdziałem nieco mnie od siebie zniechęcił. Nadal go lubię jako postać, jednak to już nie jest to samo. Muszę to powiedzieć - pieprzony hipokryta! Jak on mógł tak potraktować swojego brata, który przecież został z nim jako jedyny i potrafił zrozumieć. Obwinia wszystkich, tylko nie siebie, myśląc, że coś tym zdziała. Tak naprawdę to nie była wina nikogo, a jeżeli już to matki Cole'a. To ona podjęła taką decyzję, a nie chłopcy, więc powinien nieco przystopować.
    Muszę za to pochwalić za kreację postaci Willa. Lubię takich przeciwnych cudaków, którzy są tak optymistycznymi osobami, że samą radość sprawia czytanie o nich. Dlatego też dziwię się, że zadaje się z takim ponurakiem jak Cole. Zobaczymy, może w następnym rozdziale pokażesz nam inną stronę bohatera, której jeszcze nie znamy.
    Co do rozdziału, napisany po mistrzowsku - jak zwykle zresztą - co po raz kolejny doprowadza mnie do białej gorączki. W porównaniu z Tobą jestem beztalenciem. Wyłapałam tylko jedną literówkę: "Ulica była pusta oraz cisza, a w żadnym z pobliskic[...]". Tam chyba powinno być cicha, czy może ja jakoś źle zrozumiałam zdanie? xd
    Fabuła całego opowiadania zapowiada się wspaniale, dlatego czekam z niecierpliwością, aż pojawi się wątek fantastyczny z perspektywy Cole'a. To może być ciekawe doświadczenie. ;)
    Pozdrawiam, Apokalipsa

    zarzewie-ognia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Cole nie zachował się okey. Nie powinien tak potraktować Toma ani mówić takich rzeczy, ale on raczej o tym nie myślał. Był zły i sfrustrowany, a te emocje nie pomagają przy rodzinnych dyskusjach.
      Cieszę się, że postać Willa przypadła ci do gustu. W sumie to nie wiedziałam jak wam się spodoba, bo nigdy nie próbowałam tworzyć postaci tego pokroju. Jest całkowitym przeciwieństwem Cole'a i może dlatego trzymają się razem.
      I nie mów, że jesteś beztalenciem, bo kiedyś cię znajdę i przemówię do rozumu. Zobaczysz ;) Twoje opowiadanie bardzo mi się podoba, a twój styl jest dużo lepszy od mojego :)
      A co do literówki, to oczywiście masz rację. Miałam ją poprawić przed publikacją i oczywiście zapomniałam. Dziękuję za przypomnienie :D
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  12. O, teraz wszystko zaczyna być bardziej jasne.a najciekawsze jest to, ze przy Willu Cole jest zdecydowanie normalniejszy,a przynajmniej chyba nie tylko sarkastyczny.nawet zauważył, że wystroj kawiarenki jest ładny! nie spodziewałabym się. myślę że swojego brata ceni, ale że mają taki punkt zapalny, którym jest śmierc matki, to cały czas tak samo sie kończy. żadnego to nie jest wina, jak myślę, ale chyba nadal nie mogą sobie z tym poradzić. toma już lubię, starszy, odpowiedzialny, super xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Hah, Cole przy Willu czyni małe postępy, ale to chyba tylko przy nim. Przynajmniej na razie ;)
      W każdym razie na pewno w jakimś stopniu jest Tomowi wdzięczny, że postanowił się nim zająć i dzięki niemu nie musiał iść do bidula, co pewnie by się wydarzyło, gdyby Tom nie podołał temu zadaniu. Jednak nie potrafią się dogadać. Póki co ;)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  13. Teraz już bardziej rozumiem Cole'a i jego poczynania. Samobójstwo matki i to, że ją później znalazł musiało być straszną traumą, a do tego jeszcze dołożył się nieodpowiedzialny ojciec. W sumie obydwoje jego rodziców stchórzyli w obliczu problemu. Szkoda.
    A na miejscu Toma pewnie dawno wywaliłabym go za drzwi... Chociaż nie, pewnie postąpiłabym tak samo jak on, bo to w końcu młodszy brat. Facet naprawdę stara się dla Cole'a, a tu zero wdzięczności z jego strony ;<
    Za to - chyba jak większości - spodobał mi się Will ^^ Pozytywny, wesoły facet, trochę zakręcony. Zawsze lubiłam takie postacie, mam nadzieję, że będzie go więcej. W sumie to dobrze, że Cole ma takiego przyjaciela :)
    Ogólnie rozdział był bardzo sympatyczny, tylko szkoda, że nie było Eris. Zwykle pomijam opowiadania pisane w pierwszej osobie, bo jakoś ciężko mi idzie czytanie, ale u Ciebie tego nie czuję i czyta się lekko ^^
    Wyszedł mi bełkot, ale ja nie umiem pisać komentarzy. Miłych ferii życzę i przepraszam za poślizg ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Troszkę wyjaśniło się zachowanie Cole'a, ale nie cały charakter ukształtowały te zdarzenia. Miały na niego wpływ, ale chłopak po prostu taki jest. Czy taki zostanie? Pewnie nie, bo lubię zmieniać swoich bohaterów wraz z biegiem wydarzeń, ale zobaczymy :)
      Tom jako jedyny zachował się w porządku i nigdy nie przyszło mu przez myśl, aby wyrzucić z domu Cole'a co już samo w sobie zasługuje na jakiś hiper medal ;D
      No właśnie widzę, że nie potrzebnie bałam się waszej reakcji na Willa, bo odebraliście go bardzo pozytywnie, co mnie cieszy.
      Eris pojawi się w następnym rozdziale ^^
      Ja lubię opowiadania w pierwszej osobie, a przynajmniej lubię je pisać. Do czytania tak samo chętnie sięgam po te w pierwszej jak i w trzeciej ;)
      Jeszcze raz dziękuję i cieszę się, że opowiadanie przypadło ci do gustu.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  14. Bardzo się tu dobrze poczułam u Cb! ;) Wilk <3 i cytat na belce, cytat o którym zupełnie zapomniałam, a który kiedyś mocno mnie przytrzymywał w pionie. Dlatego dziękuję ;*

    Bardzo polubiłam Cole'a. Bardzo realistyczny, krnąbrny, jestem pod wrazeniem, jak mądzre prowadzisz ta postac (czy cos w tym stylu^^):"Jednak wyszedłem z domu, bo chciałem, aby się martwił. Ciągle zachowywałem się jak rozpuszczony dzieciak." Takie true. Takie szczere. Spodobało mi się. Zawsze zwracam uwagę na wiarygodność historii. Mam bujną wyobraźnię, ale nie tak łatwo mnie kupić :D Tobie się to udało w fantastycznym stylu ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło ^^
      Polubiłaś Cole'a? To wielki wyczyn, naprawdę ;D Nawet ja mam z tym trudności, a to przecież moja postać. Ogólnie cieszę się, że opowiadanie jak i moi bohaterowie ci się spodobali :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  15. hehe, raczej sie nie ma czym chwalić, ale taki lustrzany dla mnie Cole :D Popoludniu jestem tu nadrabiac all ^^ Mmmm ;)

    Oczywiście Ty tez bedziesz miec mnie na karku, takze sorry :D

    Jezeli informujesz o nju rozdziałach, jestem zainteresowana ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I już cię polubiłam, haha :) Także twoje towarzystwo w blogowym światku będzie samą przyjemnością ^^ No, a o rozdziałach z chęcią będę cię informować i liczę na to samo! :D

      Usuń
  16. Wiem, wiem. Nie wpadam tu zbyt wcześnie. Można by mnie nawet ukarać za te moje opóźnienia i ujawnienie się dopiero przy trzecim rozdziale, ale cóż tu zrobić? Nawet ferii nie będę miała w tym roku wolnych, bo wyszło na to, że będę miała staż. Jednak nie ma co się martwić, bo może mnie przez jakiś czas nie być, ale i tak się w końcu pojawię! Nie próbuj nawet liczyć na to, że mogłoby być inaczej:) Pomijając jednak mój nic niewarty monolog, zabierający jedynie twój cenny czas na jego przeczytanie (w końcu w tej chwili mogłabyś na przykład coś napisać) to chyba nadszedł czas, by jakoś skomentować twoje nowe opowiadanie. Według mnie zapowiada się całkiem nieźle. Po przeczytaniu tej sporej dawki dobrego tekstu zwyczajnie mam ochotę na więcej i tak szczerze powiedziawszy szczególnie na rozdziały z perspektywy Eris(mam nadzieje, że nie pomyliłam imienia). Mogłabyś zapytać dlaczego. ale ja w sumie mam na to bardzo łatwą odpowiedź. Jakoś tak dałaś mi o niej za mało informacji, zaintrygowałaś mnie jej postacią i jakoś tak najłatwiej było mi się z nią utożsamić mimo, że to Cole wygląda zdecydowanie bardziej na człowieka niż ona. Ogólnie to gratuluje ci pomysłu. Fakt nie mam jeszcze pojęcia jak potoczy się ta cała historia (mam tylko kilka własnych podejrzeń), ale zapowiada się całkiem interesująco, szczególnie że wprowadziłaś w nią wilkołaki, o których przyznaje, nie miałam okazji ostatnio za często czytać.
    Hmmm.... co do Willa, wydaje mi się nieźle zakręconym człowiekiem (nawet trochę podobnym do mnie, choć ja jeśli chodzi o ubieranie to jednak wybieram mniej krzykliwe i kontrastujące kolory) i tak szczerze powiedziawszy polubiłam go. Taka zwariowana duszyczka w życiu Cola to jakby lek na jego rany, który choć częściowo pomaga mu w jego "chorobie". Tak, tak przy nim chłopak choć trochę normalnieje, a to zdecydowanie dobrze. W sumie to, co przeżył nieźle wpływa na jego zachowanie i charakter, chyba aż za bardzo. Pod tym względem nawet odrobinę, ale tak odrobinkę przypomina mi Neida z tymi jego humorkami i to jakoś powoduje, że chłopak ożywa w innej postaci. Jak widać czas pośledzić losy nowych bohaterów:)
    Jeżeli chodzi o taką ogólną opinię to chyba nie potrafię ci napisać nic poza tym, co już na pewno wiesz, albo przynajmniej odczytałaś w moich komentarzach. Piszesz świetnie! Świat, który przedstawiasz poprzez słowa, w czasie czytania staje się też moim światem i to jest właśnie niesamowite. Zdecydowanie będę czekać na więcej. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow. Wiesz jaką radość sprawiłaś mi tym długaśnym komentarzem? Przeogromną ^^ I nawet nie musisz przepraszać. Ja również niekiedy robię sobie takie zaległości, że muszę później długo nadrabiać.
      Cieszę się, ze opowiadanie ci się spodobało, a już zwłaszcza postać Eris. Też ją bardzo lubię i mam nadzieję, że nie uda mi się jej zepsuć :)
      Will faktycznie jest zakręcony, ale to taki "wyciszacz" Cole'a. A przynajmniej jego złych cech. Neid oraz Cole coś tam wspólnego mają ze sobą, ale niewiele ;D Ten pierwszy w końcu zmienił się na lepsze, a u Cole'a póki co takiej drastycznej przemiany nie przewiduję, chociaż... Dobra, nic nie zdradzam.
      Jeszcze raz bardzo ci dziękuję za tak wiele pozytywnych, miłych słów. To dla mnie bardzo ważne ;)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Długaśnym komentarzem? To ty chyba nie widziałaś jaki ci zaserwowałam na strach-nocy:) Jednak i tak cieszę się, że moja paplanina, a może raczej wybijanie klawiszy na klawiaturze, sprawia ci radość.
      Nie przewidujesz u Cole'a takiej zmiany? Ja tam myślę, że póki co ona nie nastąpi, ale z czasem jednak znaczące zmiany w chłopaku zajdą. W końcu z czasem każdy w jakiś sposób się zmienia xD

      Usuń
    3. Widziałam, widziałam ;) Tylko nie miałam czasu na niego odpowiedzieć, ale wiedz, że bardzo ci za niego dziękuję ^^ Bardzo mnie zaskoczyłaś jego długością!
      Nie powiedziałam, że Cole się nie zmieni, ale te zmiany nie będą bardzo drastyczne jak w przypadku Neida i pewnie nastąpią dopiero za jakiś czas :) Więcej nie zdradzam ;D

      Usuń
  17. Po dzisiejszym dniu mam ochotę przespać najbliższy tydzień, ale wcześniej postanowiłam jeszcze dać o sobie znać na Twoim blogu :) Z góry przepraszam, jeżeli komentarz będzie dość nie składny!
    Po pierwsze muszę przyznać, że z opowiadania na opowiadanie piszesz coraz lepiej i jestem pod coraz większym wrażeniem Twojego talentu, ciekawych postaci i talentu. Tutaj na pewno urzekł mnie Will i po cichu liczę, że kiedyś pojawi się rozdział z jego perspektywy, Uwielbiam postacie, które prezentują sobą coś niestandardowego, a do tego Will widać, że interesuje się modą, więc pewnie bym się z nim dogadała. I dobrze, że stawia na oryginalność, a nie daje się zaszufladkować.
    Cole... mam mieszane odczucia względem jego i pewnie nie jestem w tym odosobniona. Miał ciężkie życie niewątpliwie przez śmierć matki, której ciało odnalazł, ale to nie upoważnia go to bycia zwyczajnym gnojkiem, który pije i ma jednorazowe przygody z dziewczynami, które traktuje jak śmieci. Nawiasem żałuję, że tamta z pierwszego rozdziału chybiła, gdy rzucała w niego chyba poduszką, bo chłopak zasłużył sobie na to jak i nawet na coś gorszego za tą swoją podłość. Jego brat nie ma z nim łatwego życia, to na pewno. W dodatku ten ojciec, którego chyba nawet nie powinno się nazywać ojcem... Jak mógł zostawić synów po takiej tragedii? Niby płaci i zostawił dom, ale to jego obecność przydałaby się chłopakom znacznie bardziej.
    Ta Eris również mnie zaintrygowała i ciekawa jestem jak połączysz jej losy z losami głównego bohatera. Czyżby miał wkrótce przemienić się w wilkołaka? W ogóle bardzo podobała mi się ta wilcza perspektywa z drugiego rozdziału, poradziłaś w niej sobie wręcz znakomicie i mam nadzieję, że znajdą się i kolejne rozdziały, w których opiszesz świat oczami zwierzęcia :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bardzo dziękuję, że wpadłaś, przeczytałaś i skomentowałaś ^^
      Ogólnie staram się nie powtarzać błędów, które zdarzały mi się w poprzednich opowiadaniach, więc cieszę się, że jest to zauważalne, choć nie wiem czy jest to talent. Ja ogólnie zaliczam się do beztalenci ;)
      Nie planowałam rozdziału z perspektywy Willa, ale w sumie nie jest to głupi pomysł. Może kiedyś uda mi się coś takiego napisać :)
      Wcale się nie dziwię, że Cole wzbudza różne uczucia. Trudny z niego charakter, ciężki do poskromienia. Jeszcze długo będzie właśnie takim podłym gnojkiem i nie ułatwi życia swojemu bratu.
      Losy Eris i Cole'a splotą się już całkiem niedługo, ale póki co nic nie zdradzam.
      Cieszę się, że perspektywa wilka ci się spodobała, bo miałam z nią nie lada problemy ;) W każdym razie takich rozdziałów będzie jeszcze sporo.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  18. Boże, ja nie wiem, co jest ze mną nie tak, ale dopiero teraz zobaczyłam, że dodałaś trzeci rozdział!
    Szczęściara, ferie ci się już zaczęły... ja mam przed sobą jeszcze miesiąc szkoły ;|
    Ale co do rozdziału, to bardzo polubiłam Willa, lubię ludzi oryginalnych i nie bojących się pokazać swojej oryginalności światu, choć sama raczej nie byłabym w stanie się na taką oryginalność zdobć (3x "oryginalność" w jednym zdaniu - rządzę!).Cole mnie troszkę wkurzał. Rozumiem, dużo przeszedł, ale Tom przeszedł przez tyle samo i nie zachowuje się jak rozwydrzony dzieciak...
    Ugh, czemu każesz tak długo czekać na nowy rozdział?! To aż 10 dni! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, nic się nie stało ;) Ferie to stanowczo za szybko mi upływają, a teraz od niedzieli będą wręcz pędzić bo jadę na snowboard do Białki.
      Willowi oryginalności odmówić nie można ;D Cieszę się, że go polubiłaś, bo sama bardzo go lubię. Bezproblemowa, wesoła postać.
      I nie dziwię się, że Cole cię wkurzył. Taka jego rola, przynajmniej w początkowych rozdziałach :)
      Czemu dopiero 27? Głównie przez mój wyjazd właśnie ;) Wracam 26 i myślę, że uda mi się ogarnąć, aby dodać rozdział następnego dnia.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  19. Na samym początku chciałabym Ci bardzo podziękować za miły komentarz na moim blogu. Cieszę się, że prolog przypadł Ci do gustu i, jeśli wyrazisz taką ochotę, chętnie powiadomię Cię o dodaniu rozdziału pierwszego. ;)
    Pochłonęłam dodane przez Ciebie rozdziały w tempie ekspresowym. Muszę powiedzieć, że Twój styl pisania mnie zachwycił - nie wiem, czy znalazłabym choć jeden błąd, wszystko jest bardzo dopracowane, a Twój zasób słownictwa godny podziwu. Lubię takie klimaty jak ten, który stworzyłaś w tym opowiadaniu.
    Póki co mam wrażenie, że stykam się z dwiema równoległymi rzeczywistościami: światem Cole'a i światem Eris, wilczycy (albo raczej dziewczyny mogącej zmieniać się w wilka). Co do Cole'a... Kiedy tak okrutnie potraktował tę blondynkę w hotelu, byłam na niego wściekła, mruczałam pod nosem obelgi pod adresem jego lekkomyślności, ale z chwilą, gdy bliżej go poznałam, moje nastawienie się zmieniło. Znalezienie ciała matki, która popełniła samobójstwo, aby zakończyć swoje cierpienie i tak prowadzące do śmierci trwale odbiło się na psychice chłopaka. W pewnym sensie nie dziwię się, że Cole zbłądził, doprowadzając do szału swojego starszego brata. Próbuje uciec od zmartwień i wspomnień, ale czy kiedykolwiek mu się to uda? Przypadkowy seks czy alkohol dają zapomnienie tylko na kilka godzin, to naprawdę niewiele w stosunku do kilkuletnich męk.
    Will jest faktycznie mega pozytywny i od razu poczułam do niego sympatię. Owszem, może jest dziwny, ale przynajmniej chodzi własnymi ścieżkami i wspiera na swój sposób Cole'a. Zapewne gdyby nie on, główny bohater zbłądziłby jeszcze bardziej.
    Strasznie ciekawi mnie postać Eris. Muszę Ci powiedzieć, że genialnie opisałaś przebieg wilczego polowania oraz tej chwili, w której wilczyca śledziła tego klnącego chłopaka. XZ chęcią poznam dalsze przygody sfory.
    Dodaję bloga do obserwowanych. ;)
    Pozdrawiam. siegajac-nieba.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję bardzo :) Miło mi, że rozdział i całe opowiadanie przypadło ci do gustu. Błędy pewnie jakieś wystąpiły, bo mam małe problemy z interpunkcją, ale staram się to nadrabiać :)
      Cole i Eris trochę się od siebie różnią, choć mają też trochę podobieństw, które wyjdą na jaw w kolejnych rozdziałach. Jedną z podobieństw jest trudne dzieciństwo, bo Eris też trochę w swoim życiu przeszła.
      Will hamuje i wycisza te najgorsze cechy w charakterze Cole'a, a także wprowadza trochę pozytywnej energii do tego opowiadania :) Lubię go i cieszę się, że tobie również się spodobał.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  20. Rozdział jak najbardziej mi się podoba ;) W sumie nie dziwię się Cole'owi, że kłóci się z bratem, o to, kto był "przyczyną" jej śmierci. Uważam jednak, że powinien okazać zrozumienie Tom'owi, który musiał się nim opiekować i próbować stworzyć normalny dom. Oczywiście pokochałam Will'a, który wręcz zaraża tą swoją pozytywną energią i optymistycznym patrzeniem na świat ;)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;] Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Cole już taki jest. Taki ma charakter, ale to nie zmienia, że w tym wypadku zachował się potwornie. Tom na takie traktowanie nie zasłużył.
      I cieszę się, że Will przypadł ci do gustu. Sama go lubię i trochę obawiałam się jak go przyjmiecie ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  21. Wiem, że jestem nachalna i wkurzająca, ale nie mogę się doczekać :D Kiedy nowy rozdział? (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział postaram się dodać najpóźniej do niedzieli :) Dzisiaj wróciłam z Białki i myślę, że zdołam go ogarnąć jutro.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  22. Trafiłam przypadkiem na Twoje opowiadanie, ale postanowiłam zostać, zachęcona pięknym szablonem. Uwielbiam wilki. I nie żałuję :)
    Moją dziwną sympatię budzi Will, lubię takie oryginalne osobowości. Podoba mi się też studium psychologiczne Twoich bohaterów, bardzo doceniam opowiadania, gdzie ten motyw zyskuje głębi. Fabuła zapowiada się naprawdę ciekawie, a klimat zachęca do dalszego wgłębiania się w historię. Czekam na więcej!
    [dusza-ognia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :)
      Will to pozytywna, zakręcona postać, którą osobiście bardzo lubię. Mam nadzieję, ze wprowadzi trochę humoru albo chociaż jakieś fajnej energii w to opowiadanie.
      Dziękuję i obiecuję, że wpadnę do ciebie jak tylko nadrobię zaległości na innych blogach :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  23. Jeju, Monia, nowe opowiadanie? ;o Przepraszam, że nie wytrwałam do końca ze starym.. zrobiłam sobie przerwę od blogsfery, a ty już je skończyłaś, a to Ci dopiero!
    Ale sam pomysł bardzo mi się podoba, uwielbiam wilki i opowiadania z nimi związane. Poza tym masz cudny szablon! Na razie przeczytałam tylko ten rozdział (wybacz, ale mam sporo zaległości! :< obiecuję, że już niedługo nadrobię resztę!) i na podstawie niego nie mogę powiedzieć za wiele, bo trochę się pogubiłam, ale... dziewczyno, ty masz zawsze oryginalne pomysły i nawet z czegoś tak oklepanego jak wilkołaki potrafisz zrobić coś niesamowitego. Jestem pełna podziwu :D
    Ja sama, jako że powróciłam, założyłam nowego bloga, więc jeśli by Ci się kiedyś nudziło, to zapraszam :D (bledny-rycerz.blogspot.com)
    Pozdrawiam serdecznie! :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowe ^^ I nie masz za co przepraszać! To ja dziękuję, że postanowiłaś tutaj do mnie wpaść.
      Cieszę się, że opowiadanie ci się spodobało, a przynajmniej ten rozdział.
      Oczywiście wpadnę do ciebie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  24. Najmocniej przepraszam za tak ogromny poślizg, ale po prostu tyle miałam ciekawych zajęć w realu, że o blogach zupełnie zapomniałam. Niemniej, Strach Nocy doczytałam, przy okazji zalewając się łzami pod koniec (obuecuję w najbliższym czasie dodać jakiś komentarz po epilogiem) i postanowiłam wpaść na Twoje nowe dzieło ^^ muszę przyznać, że wilk w szablonie trochę mnie przestraszył - to po prostu mój wstręt do wilkołakow :)
    Ale jednak odłożyłam sobie to zwierzątko na dalszy plan po przeczytaniu tej notki. Cole mnie denerwuje, ale przez fragment o jego przeszłości potrafię dostrzec jakieś światełko w tunelu dla tej postaci. Ale i tak Will to mój faworyt ^^ Żółta marynarka - też taką chcę! Btw kocham wiecznie uśmiechnietych facetów ^^
    Mam nadzieję, że nie zamierzasz usmiercać zadnych z bohaterów, jak to zrobiłas z moim ukochanym Neidem :)
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało i nie masz za co przepraszać. Ja u ciebie również mam zaległości za które muszę się w końcu wziąć.
      Wstręt do wilkołaków? Kurczę, to niedobrze ;D Bo opowiadanie w końcu o nich będzie, ale może się przełamiesz ;)
      Cole jest denerwującym typkiem. Taka jego rola tutaj - przynajmniej na razie.
      Will jest natomiast przeciwieństwem pochmurnego Cole'a i cieszę się, że go polubiłaś.
      Póki co nie zamierzam nikogo uśmiercać, aczkolwiek to dopiero początek, więc nic nie mówię ;D
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  25. No taa Mszana Dolna już balowała, ale teraz chyba ferie się kończą, coo? A ja jeszcze dwa tygodnie i wolne :3
    Ale co do rozdziału:
    Zmieniłam zdanie, bo o ile dobrze pamiętam pod pierwszym rozdziałem pisałam, że nie lubię Cole'a. teraz go kocham! On jest cudowny! Naprawdę kreujesz takich bohaterów, że nic tylko się zakochiwać, przynajmniej jeśli się ma taką zjaraną psychikę jak ja :D
    Will też jest cudny, dziwaków uwielbiam,m bo najczęściej są tacy pozytywni, wywołują uśmiech na twarzy czytelnika (np. Luna w Harrym Potterze ^^) i w ogóle aż miło się robi :D
    Ogólnie to historia o matce Cole'a i Toma ogromnie przygnębiająca, a temu drugiemu niemało współczuję, mam jednak nadzieję, że to się wszystko jakoś wyprostuje i naprawi, jak to zawsze w opowiadaniach :) I czekam niecierpliwie (zaraz będę dalej czytać) na jakieś skrzyżowanie losów Cole'a i Eris :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, weź ty zdołowanego człowieka nie dobijaj :P Jak sobie pomyślę, że w poniedziałek do szkoły to coś mi się w żołądku przewraca do góry nogami xD Ja chce jeszcze na dechę!
      I cieszę się, że Cole zyskał twoją sympatię ^^ To taki typek, że polubienie go jest bardzo trudne.
      Willa też lubię, bo i dziwolągi zawsze wywołują uśmiech na mojej twarzy ;D
      To pozostaje mi tylko życzyć ci miłej lektury ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  26. Uwielbiam Willa! Przydałaby mi się taka wiecznie uśmiechnięta postać w moim życiu, naprawdę w tej chwili zazdroszczę Cole'owi [ale dziwnie wyszło o.O]. W pewnej chwili Will mi się skojarzył z G-Dragonem, ten to też się potrafi czasem odwalić xd "Zajęliśmy najbardziej oddalony stolik w kącie, nie chcąc zwracać na siebie uwagi" - serio? z Willem?
    Teraz można powiedzieć, że rozumiem Cole'a. To wszystko co się stało. Takich rzeczy się nie da zapomnieć, na dodatek jak zmieniło jego postępowanie. Ciekawe kim byłby teraz, jakby matka się nie zabiła, a ojciec by nie odszedł? Może całkiem normalnym chłopakiem? Szkoda mi go. Jednak nie usprawiedliwia go to do końca.

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy