niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 2



Eris


     Biegłam, czerpiąc szczęście z samego tylko ruchu, a rośliny przed moimi oczami niemal zlewały się w jedną, zieloną plamę. Nie robiło to na mnie większego wrażenia - wszystkie mijałam instynktownie, nie starając się zapamiętać żadnych szczegółów. Byłam wolna, beztroska, prawie niewidoczna dla potencjalnego obserwatora, gdy przemykałam pomiędzy grubymi pniami leciwych drzew. Moje mięśnie działały jak dobrze zaprogramowana oraz zespolona maszyna, która niemal nigdy się nie męczyła. Nie musiałam zatem martwić się, że coś zacznie w niej szwankować lub zepsuje się, więc mogłam skupić się wyłącznie na odczuwaniu przyjemności.
     Wsłuchiwałam się w równy rytm wystukiwany przez moje łapy na miękkim podłożu porośniętym licznymi mchami i innymi porostami oraz w spokojne bicie własnego serca. Oba te dźwięki synchronizowały się ze sobą niemal idealnie, tworząc dziwną, lecz kojącą muzykę, która oddziaływała pozytywnie na wyostrzone, wilcze zmysły.
     Porywisty wiatr hulał w najlepsze tuż nad wierzchołkami drzew, zrywając z nich pierwsze, żółte liście. Spływały one na ziemię niespiesznym ruchem, powoli tworząc na niej kolorowy, szeleszczący dywan, który w przyszłości zapewne będzie znacznie utrudniał polowania. Jednak teraz wyglądał ślicznie i zupełnie nieszkodliwie. Nie musiałam się nim na razie przejmować.
   Z łatwością pokonywałam także nierówności terenu, choć drobne chwasty czepiały się mojej sierści na łapach oraz brzuchu - ledwo to zarejestrowałam. Ważniejsze było tu i teraz. Szczęście wręcz promieniowało z każdej cząstki mojego ciała. Gdybym była teraz człowiekiem wybuchłabym radosnym śmiechem, lecz obecnie pozostawałam pod postacią wilka i było mi z tym naprawdę dobrze. Uwielbiałam uczucie, gdy wszystkie ludzkie myśli wyparowywały z mojej głowy, zastąpione przez zwykły, zwierzęcy instynkt. Tylko jakiś cichy głosik wciąż upierał się, że to tchórzliwa ucieczka od wszystkich problemów. Wystarczyło go wyciszyć i zepchnąć na samo dno jaźni, co było banalnie proste, gdy byłam zwierzęciem. Mój ludzki umysł nigdy sobie z tym dobrze nie radził.
     Czułam obecność swoich towarzyszy, którzy byli tuż, tuż. Biegli obok, szczekając, piszcząc oraz skomląc. Trącaliśmy się bokami, przesyłając sobie nawzajem obrazy i proste myśli. Był to nasz sposób porozumiewania - najlepszy jaki mieliśmy. Przydawał się zwłaszcza podczas polowań oraz niekończących się wędrówek, gdy musieliśmy zachowywać się jak najciszej, aby nie spłoszyć zwierzyny.
     Jeremy - wielki, szary wilczur, który pełnił rolę alfy w naszej sforze - pokazał nam obraz sarny, która ostrożnie schodziła do pobliskiego jeziora, aby ugasić pragnienie. Tuż za nią podążał mały, rudy jelonek, jeszcze dość niepewnie stąpający na chwiejnych nóżkach. Przekaz był prosty. To one miały stać się naszym dzisiejszym posiłkiem.
     Niemal jednocześnie wszyscy zwolniliśmy, nasłuchując i niecierpliwie przebierając łapami. Chlupot wody oraz odgłosy wydawane przez kaczki były bardzo wyraźne. Od jeziora musiało dzielić nas zaledwie kilkanaście metrów, jednak to nie ono stanowiło nasz cel. Nim były jeszcze niczego nieświadome sarny. Niemal czułam ich szybki puls i ciepłą krew wypływającą spod wilczych kłów, a żołądek boleśnie upominał się o pożywienie. Do moich nozdrzy doszedł ich znajomy zapach i tylko na tym się skupiłam, trwając jeszcze chwilę w bezruchu. Tak jak inni czekałam na znak ze strony Jeremy'ego, a kiedy to nastąpiło, ruszyłam do przodu. Powolutku...
     Ostrożnie stawiałam łapy na zdradliwym podłożu, starając się działać bezszelestnie i czułam, że moi towarzysze postępują podobnie. Tutaj celem było nasze przeżycie, a plany mogła pokrzyżować każda sucha gałązka. Gdyby któraś z nich pękła pod naszym ciężarem, łania mogłaby się spłoszyć zbyt wcześnie, a pogoń zapewne skończyłaby się niepowodzeniem.
     W lesie panowała ciemność. Światło księżyca z trudem przedzierało się smugami przez baldachim utworzony z gęstych gałęzi wysokich drzew. Jednak mrok mi nie przeszkadzał. Bardziej niż wzrok ceniłam swój węch oraz słuch. To one były kluczowym elementem podczas polowania.
     Cichy pomruk Jeremy'ego wciąż utrzymywał nas na pozycjach, choć stawało się to coraz trudniejsze. Wszystko we mnie krzyczało, aby wyskoczyć z ukrycia i rzucić się na swoją ofiarę. Nie. Musiałam być wytrwała, cierpliwa. Jedynie opanowanie jest skuteczną metodą przetrwania. Porywczość często zwodzi na manowce.
     Zimny podmuch wiatru przyniósł w naszą stronę kolejne wonie, w których łatwo rozróżniłam tą sarnią. Kiedy byliśmy już całkiem blisko, wreszcie otrzymaliśmy pozwolenie na atak. Wszyscy rzucili się do przodu, a ja nagle zamarłam. Nie do końca rozumiałam, dlaczego zachowałam się w ten sposób. Jednak moje ciało nie chciało mnie słuchać. Umysł był szybszy od myśli i prędzej wychwycił coś dziwnego. Stałam i długo węszyłam w powietrzu, zanim udało mi się znaleźć to, co mnie zatrzymało. Słodki, charakterystyczny zapach, prawie niewyczuwalny w mieszaninie tylu innych intensywnych woni. Krew... Nie, nie zwierzęca. Ją znałam aż za dobrze. Ludzka.
     Jeszcze kilka, długich sekund obserwowałam poczynania swoich towarzyszy, a potem odwróciłam się i ruszyłam za nowym tropem. Doprowadził mnie on na obrzeża lasu, gdzie ściana lasu niemal stykała się z drogą szybkiego ruchu. Stanęłam między drzewami i zobaczyłam go.
     Człowiek. Chyba mężczyzna albo chłopiec, ale nie potrafiłam tego jednoznacznie określić z takiej odległości. Właśnie podnosił się z ziemi, przyciskając do piersi zranioną dłoń. Ten zapach... Kuszący, słodki aż do obrzydzenia, z lekką nutą czegoś dziwnego. Mój żołądek skręcił się z głodu, a z pyska wyrwało mi się ciche skomlenie. Tak trudno było zachować resztki człowieczeństwa - powstrzymać się od rzucenia się na niego i rozerwania mu gardła.
     Zamiast tego trwałam w bezruchu pomiędzy wysokimi liśćmi paproci i obserwowałam go.
- Cholera!
     Nagły, niespodziewany krzyk pełen frustracji, który wydobył się z jego gardła, przeraził mnie. Cofnęłam się przestraszona i skuliłam, niemal dotykając brzuchem ziemi. Jednak nie przestałam go obserwować. Położyłam się na zimnej, nieco mokrej trawie, a głowę ułożyłam na przednich łapach i nie spuszczałam z niego wzroku. Ciągle pozostawałam czujna, gotowa zerwać się do ucieczki, gdyby tylko mnie zauważył.
     Był przedziwnym stworzeniem. Podobnym do człowieka, ale jednocześnie tak bardzo od niego różnym. Miał jego wygląd, ale chyba na tym kończyło się człowieczeństwo, które posiadł. Niczym małe, ale agresywne tornado, niszczył wszystko, co napotkał na swojej drodze. Brał coś do rąk i automatycznie to psuł. Miotał się chaotycznie w swoim życiu, nie potrafiąc znaleźć sobie odpowiedniego miejsca. Był nieszczęśliwy. Czułam bijące od niego cierpienie, nieco stłumione przez negatywne emocje.
     Chłopak kopnął ze złością niewielki kamień i ruszył przed siebie, a ja poderwałam się z ziemi. Wytrwale za nim podążałam, nie chcąc stracić go z oczu. Jednocześnie starałam się pozostać niezauważoną, co było dość trudne do osiągnięcia. Jasnoszare, niemal białe futro i intensywne zielone oczy nijak nie pasowały do stonowanych żółci, zieleni i brązów, które królowały w lesie o tej porze roku.
     On jednak nie oglądał się za siebie. Zmierzał w stronę przystanku, majaczącego się w oddali i mamrotał przy tym coś pod nosem. Nie rozróżniłam wszystkich słów, ale udało mi się wychwycić kilka przekleństw. Był już prawie na miejscu, a ja nie chciałam zawracać, chociaż drzewa stały się coraz rzadsze i szanse na ukrycie były minimalne.
     Stanęłam kilkanaście metrów od niego, obserwując i nasłuchując. Nie powinnam zachowywać się w ten sposób. Nie jest to normalne dla wilka, którym byłam. Mój instynkt wrzeszczał, abym zawróciła oraz ukryła się w gęstych zaroślach, lecz ciekawość wciąż pozostawała silniejsza.
     Cofnęłam się dopiero, gdy usłyszałam odgłos nadjeżdżającego pojazdu. Jego światła oślepiły mnie na moment i spowodowały, że sierść nieco zjeżyła mi się na grzbiecie. Prychnęłam gniewnie i cofnęłam się o kilka kolejnych kroków w głąb lasu. Gdy tylko to zrobiłam, ponownie spojrzałam w stronę autobusu, lecz chłopak już wsiadał do środka. Pojazd niespiesznie zwlekł się na ciemny pas asfaltu i ruszył w kierunku miasta, a ja dalej stałam w cieniu, dopóki nie usłyszałam wycia jednego z moich towarzyszy. Przywoływał mnie na ucztę.




Tak oto przedstawiam wam kolejną postać tego opowiadania - Eris. 
Nawet nie sądziłam, że ta perspektywa będzie tak trudna do opisania. Niby wszystko miałam poukładane w głowie, ale gdy przyszło co do czego, to nie wiedziałam jak się za to zabrać. Dlatego nie wiem czy rozdział wam się spodoba, ale w każdym razie próbowałam i nie biorę za to odpowiedzialności  ^^

30 komentarzy:

  1. Przeczytałam!!! Mam nadzieję, że pierwsza ;d
    Czyli, że mamy bohaterkę, która jest wilkiem? Hmm... i podejrzewam, że tym chłopakiem był Cole, aczkolwiek tego nie mogę wiedzieć na pewno. W sumie niczego nie da się wiedzieć na pewno! ;d Tylko w takim razie ciekawi mnie, co takiego robił w tym lesie. I dlaczego właściwie się zranił? Może, jako istota trochę nadpobudliwa z potrójnym ADHD, niszcząca wszystko, jak też napisałaś, postanowił poznęcać się trochę na drzewkach i krzaczkach? Albo prowadził jakiś super-tajny-przez-poufny eksperyment leśny? ;> Może elfów szukał! Nie no, żartuję, ale serio mnie to interesuje. I czemu nie mógł spokojnie stać na tym przystanku, tylko tak odszedł? A może został przepłoszony przez jakichś ziomeczków niemiłych? Kurcze, różne opcje w mojej głowie się rodzą!
    Ale i tak ciekawi mnie postać Eris. Jest wilkiem-łakiem, więc to chyba logiczne, mwhahahah! I jeszcze jest coś, co wzbudza moje zainteresowanie. Jaki jest schemat zamiany w wilka. Ciekawi mnie, co wybrałaś. Czy skorzystałaś ze wzoru tradycyjnego, znanego od zawsze w powiadaniach, czy coś a la zmierzch, czy też wymyśliłaś coś nowego... ? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie pierwsza jesteś. Gratuluję, hah ^^
      I masz rację - Eris jest wilkiem, natomiast Cole szwędał się po lesie, a raczej wracał do domu i w tym celu szedł w kierunku przystanku ;) Pewnie jak zwykle coś źle napisałam, muszę jeszcze raz zerknąć do tekstu.
      Nie wykluczone, że podczas swojej przechadzki zaliczył przy okazji bliskie spotkanie z ziemią lub postanowił poznęcać się nad biednymi roślinkami, jak sama napomniałaś ;D Z nim to nic nie wiadomo! W końcu to nadpobudliwe stworzenie.
      O Erisce wspomnę jeszcze nie raz, bo będzie pojawiać się tutaj dość często.
      Schemat zmiany w wilka? Do tego też wrócę, w którymś w następnym rozdziale.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. A mi się podobało, i naprawdę nie rozumiem, jak możesz narzekać na swoje opisy ^^. Ja nie mam im nic do zarzucenia, a wiesz, że w tej kwestii jestem bardzo wybredna.
    Moje skojarzenia to przede wszystkim Zmierzch. Mimo licznych kontrowersji, lubię tę książkę (choć nie ukrywam, że Bella strasznie mnie wkurza) i te wilkołaki bardzo mi się skojarzyły właśnie ze Zmierzchem. Choć u ciebie wydają mi się takim mixem z wampirami, po tej dziwnej reakcji na krew.
    Uważam, że fajnie wyszła ci perspektywa Eris. Choć dziwnie tak poznać ją od razu przemienioną ;). Nie mniej jednak spodziewam się, że napisanie takiego rozdziału musiało być trudne.
    Ten chłopak w lesie to pewnie Cole (dobrze piszę imię? zawsze mam problem z zapamiętaniem imion). W każdym razie jest dziwny i pełen frustracji. Nie przepadam za nim, ale na pewno musiało być coś, co uczyniło go takim. Spodziewam się jednak, że tych dwoje jeszcze się kiedyś spotka.
    Podobało mi się, serio ^^. Ciekawe, czy polubię tę historię tak jak śtrach nocy ;PP.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, bo wiesz jak to ze mną jest ^^ Ja jestem okropną pesymistką i nigdy nie jestem zadowolona ze swoich tworów. No czasami zdarzają się tylko jakieś przebłyski, ale to należy do rzadkości ;D
      Ze Zmierzchem raczej nie będzie to miało większego pokrewieństwa. Żadnych wampirów, a tym bardziej denerwującej mnie Belli ;)
      Dziwna reakcja na krew? Wydawało mi się to całkiem normalne (przynajmniej u psów, bo z wilkami nie miałam większej styczności). Kiedyś jak przecięłam sobie dłoń to moje potwory od razu pierwsze przyleciały i się gapiły, więc przeniosłam to zachowanie na wilki w opowiadaniu ;)
      I fajnie, że spodobała ci się perspektywa Eris. Dlaczego od razu zaczęłam w ten sposób wyjaśni się już niedługo ;)
      Tak chłopakiem, który pojawił się na końcu rozdziału był Cole. Jest on dziwnym, niepokojącym osobnikiem i niekoniecznie wszyscy go polubią ^^
      Też jestem ciekawa czy ta historia spodoba ci się tak samo jak Strach Nocy.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. A u Ciebie to zawsze jest jesień ;p Weź daj trochę słońca w swoje opowiadania ;p
    Wiesz co? Perspektywa zwierzątka jest fajna ^^ Niewiele mogę jeszcze powiedzieć, o bohaterce, ale imię ma ładne ^^ Ale to nie ona zabiła jelonka ;p Swoją drogą, to powiem, że taki zwierzęcy instynkt jest przerażający. Co on robi z człowiekiem? Niszczy ludzkie uczucia, powoduje, że chce się zamordować równego sobie. Jestem pewna, że w normalnej sytuacji Eris nawet o tym nie pomyślała. Chociaż, co tu można nazwać normalną sytuacją?
    Czy mi się zdaje, czy tym człowiekiem był Cole? Chociaż chyba nie. Chociaż... Tak, ciekawe ile tego "chociaż" Ci tu napiszę xD
    Wiesz, ja nigdy nie zrozumiem, dlaczego Ty narzekasz. Rozdział dla mnie jest świetny, a długość? Pff ;p Ty to jednak potrafisz o każdym pisać świetnie ^^
    Wybacz, że dzisiaj krótko.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, też to zauważyłaś? ^^ Ale tym razem jest to celowy zabieg. Ty pewnie nawet wiesz dlaczego :)
      Perspektywa fajna, ale spróbuj coś takiego napisać, to zmienisz zdanie, haha! W sumie i tak cię to czeka, prawda? Chyba, że moje przypuszczenia o Maćku są kompletnie bzdurne.
      A Eriska jelonka nie zabiła, ale będzie go spożywać, o! :D
      Więc jest współwinna jego śmierci. Instynkt jest paskudną sprawą i jeszcze wielokrotnie da jej się we znaki.
      Tym przyjemniaczkiem na końcu rozdziału był oczywiście nasz kochany Cole.
      Tym razem swoje narzekanie ograniczyłam do koniecznego minimum, hah ;D A tak na prawdę, to zawsze tak podchodzę do swoich prac - czy to rozdziały czy zdjęcia. No może do zdjęć czasami bardziej pozytywnie xD
      Dziękuję bardzo za komentarz!
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. Wspaniałe! Opisy są piękne, szczegółowe i niezwykle plastyczne. Serio, masz do tego smykałkę.

    Jest dużo tajemnic i niedomówień, co sprawia, że układa mi się w głowie wiele różnych rozwiązań i odpowiedzi. Czekam więc na kolejny rozdział, by rozwiać choć część z moich wątpliwości.

    Podoba mi się też pomysł. Niektórym może się wydać to oklepane, ale dla mnie to strzał w dziesiątkę. Dziewczyna, która jest wilkiem... Będzie się działo, coś tak czuję!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Tematyka może nieco oklepana, ale i tak ją lubię. Na pewno będzie się działo. Już ja się o to postaram ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Bardzo podobał mi się ten rozdział :)
    Wiesz, nawet się nie dziwię, że gdy przyszło do pisania, okazało się, że to wcale nie takie łatwe. Perspektywa zwierzęcia to przecież nie ludzka, ale oddałaś ją świetnie i jako czytelnik nie zauważyłam żadnych zgrzytów czy nieścisłości.
    Podobała mi się scena z polowaniem i ten zew krwi, który czuła bohaterka. Tylko czy wataha taką jedną sarenką się naje? No chyba, że ich wcale wielu nie było.
    A Cole to ma chyba głupie szczęście, że akurat na nią natrafił, bo zawsze mógł spotkać kogoś, kto jednak rzuciłby się na niego.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      No to mi ulżyło, że jednak ta perspektywa nie wyszła tak okropnie, jak mi się wydawało na samym początku.
      Pewnie jedną sarenką wataha się nie naje, ale wydaje mi się to całkiem prawdopodobne jak na realia panujące w lasach. Poza tym ta sfora nie jest taka znowu duża ;)
      Fakt, Cole to wielki szczęściarz, bo przecież mógł trafić na kogoś innego, dużo gorszego niż łagodna Eris ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Moim zdaniem świetnie Ci wyszło. Dobrze rozumiem trudność, bo opisywanie wrażeń z perspektywy, bądź co bądź, zwierzęcia, może być trudne. Jednak Tobie wyszło świetnie;) Czuło się tę wolność, pęd i instynkt, który kieruje wszystkim. No i sama Eris w tej postaci czuje się chyba szczęśliwa, dało się zauważyć. Opis polowania, przekazywania myśli, biegu... Wszystko bardzo realistyczne, plastyczne i takie świeże. Wiem, że to może nieodpowiednie słowo, ale poczułam się jak w lesie, naprawdę i nie mogłam oderwać się od tekstu. Końcówka świetna. To dziwne zainteresowanie Eris osobą Cole'a, bo zgaduję, że to był on... Zabrzmiało tajemniczo i bardzo jestem ciekawa, jak się rozwinie.
    Co mogę dodać? Cudowny rozdział i aż szkoda, że taki krótki, bo strasznie wciągający... Pozdrawiam i już nie mogę się doczekać kolejnego [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz.
      Bardzo się cieszę, że rozdział ci się spodobał, a perspektywa nie przeraziła tak bardzo, jak myślałam ;) Jej opisywanie nie należało do najłatwiejszych zadań, ale coś tam z tego wyszło. A skoro się podoba, to mogę być tylko zadowolona :)
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  7. Ale Ci się udało. Na Twoim miejscu nie potrafiłabym tego tak świetnie przedstawić. Przyznaj się, sama jesteś wilkiem i wiesz, co i jak, jakie wrażenia i w ogóle. :) Jestem Ci bardzo wdzięczna za to, że nie opisałaś, jak zabijają swoją ofiarę. Tak mi żal tej łani i jej młodego. ;( A co to za człowiek, którego widziała? Czemu aż tak bardzo ją interesował? Może to był sam Cole xd Haha, a tak poza tym, to polubiłam Eris. Szkoda, że Cola nie. No, ale może to się zmieni xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! No pewnie, że jestem ^^ Razem z moim yorkołakiem szalejemy w nocy po parku i teraz postanowiłam wszystko przenieść na tą historię xD
      Tym razem krew się nie polała, ale pewnie tego jeszcze tutaj nie zabraknie, chociaż w moim wydaniu zapewne będzie przypominało to komedię aniżeli jakieś drastyczne sceny z horroru. Lojalnie uprzedzam ;)
      Co do Cole'a pewnie jeszcze długo zdania nie zmienisz, chociaż nie wiem... No, ale cieszę się, że Eris ci się spodobała. To zdecydowanie pozytywna postać :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. W końcu zabrałam się za komentowanie, bo musisz wiedzieć, że przeczytałam już dawno. ;) A, a tak między nami, to byłam na twoim blogu ze zdjęciami i naprawdę mi się podobają. Potrafisz ująć zwykłe rzeczy w magiczny sposób. Podobnie jest z twoimi słowami. Oddajesz wszystko w tak niecodzienny sposób, że aż się człowiek może zakochać. Budujesz wspaniały klimat, zawsze wyważasz odpowiednie emocje i niczego nie jest za dużo ani za mało. Naprawdę gratulacje!
    Co do rozdziału, to podoba mi się Eris -jak już wcześniej ktoś zauważył, wydaje się być niebywale pozytywną postacią, czymś, co będzie takim łącznikiem serdeczności z charakterkiem naszego Cole'a.
    Podoba mi się również, jak pokazałaś w swoim opowiadaniu wilkołaki, bo nie wyidealizowałaś ich tak, jak pewna znana nam wszystkim aktorka. Tutaj wilkołaki łakną ludzkiej krwi i posiadają chęć mordowania.
    Zapowiada się naprawdę obiecująco i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam, Apokalipsa

    zarzewie-ognia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło ^^
      Fotografia i pisarstwo to moje dwa ulubione zajęcia w wolnym czasie. A to, że komuś się podobają przynosi mi wiele radości :)
      Eris to taka radosna duszyczka, całkowite przeciwieństwo pochmurnego, okropnego Cole'a. Jej perspektywa to taka miła odmiana po wiecznie zrzędzącym chłopaku :D
      Moje wilki może nie tyle posiadają chęć mordowania, co instynkt przetrwania. Czują krew = jedzonko. Gdyby głód nie doskwierał, zapewne nigdy nie zabijałyby dla czystej przyjemności.
      Jeszcze raz dziękuję i również serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  9. Czuję, że będzie miłość *-* Cole + Eris, pasuje :D

    Ok rozdział ciekawy, żadnych dialogów, opisy, nonono. Tylko troszkę mi brakowało opisu wszystkiego. ^^' hahaha, tak, ja i przelewanie moich myśli.

    Ogólnie mnie się podobał. Ciekawi mnie jaka Eris jest pod postacią człowieka, za pewne jeszcze baaardziej dobra, niż jako wilczek. Lol, ja to bym się rzuciła na niego pewnie, jakbym była głodna. Więc po tym fakcie stwierdzam, że ona będzie taką dobrą duszyczką w opowiadaniu. To dobrze, w każdym opowiadaniu jest ta grzeczna postać, tylko oby nie była raczej tą naiwną.
    Także teraz czekam, aż ta dwójka się spotka. (aż on ją zobaczy XD) uuu, ale będzie fajnie jak się on dowie, że jego za pewne już dziewczyna jest wilkiem *-* nie no wychudzę trochę naporzód, ale ciii XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, będziesz ich swatką? ;D
      Co do braku dialogu... Trudno było tu jakoś jakiś nawiązać bo w końcu tutaj występowały zwierzęta, ale spokojnie następny jest bardziej przegadany.
      Eris pod postacią człowieka poznacie dopiero (a może już?) w czwartym rozdziale. Kiedyś już wspomniałam, że jest to pozytywna postać i póki co tego się trzymam ^^ Określenie dobra duszyczka jak najbardziej do niej pasuje.
      A twoich pomysłów ani nie potwierdzę, ani im nie zaprzeczę :D
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  10. świetny post. nie spodziewałam się że tak szyubko przedstawisz świat z drugiej perspektywy. mimo że cąłość była opisówką i właściwie dość statyczną, bo w końcu nawet nie było polowania na łanię, to przeczytałam notkę jednym tchem głównie dlatego, że stanowiła wspaniałe wprowadzenie do świata wilków, jak również mocno mnie zaintrygowała. NIby wyraźnie napisałaś,że dziewczyna może zmieniać się w człowieka, z drugiej jednak strony miałam wrażenie, że jest bardziej zwierzęca niż ludzka, tzn. zdziwiło mnie choćby to, że jedzą łanie, jak również fakt, że ma większą chęć na mięso ludzkie... może tutaj od początku jest się wilkołakiem? nie wiem... ale wtedy jak chłopak miałby nim zostać? ogólnie jednak i tak ją polubiłam, wydaje się być spostrzegawcza i nietuzinkowa. ponadto zainteresowała si,ę chyba narratorem pierwszego postu, ciekawe, cóż on tam porabiał i co takiego niszczył akurat,bo jakoś nie zoruzmiałanm? czy może po prostu wilczyca ma taki dar, że potrafi ocenić człowieka? że po prostu wyczuła,. iż on niszczy sobie życie ? hm, czekamz niecierpliwością na cd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      To dopiero ogólny zarys całego świata wilków. W kolejnych rozdziałach zostanie dokładniej przedstawiony. Wyjaśniona zostanie też sprawa przemiany w człowieka i w wilka, bo nie jest to czynność na zawołanie.
      Faktycznie ten rozdział był głównie opisowy, bo ciężko byłoby tu jakiś sensowny dialog wprowadzić. W końcu zwierzęta na dobrą sprawę nie komunikują się słowami.
      W ogóle cieszę się, że postać Eris przypadła ci do gustu. Też ją lubię :)
      Dlaczego zainteresowała się chłopakiem? Tego na razie nie zdradzam, ale pewnie wkrótce wszystko się wyjaśni.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  11. Cześć :)
    Dziękuję bardzo za komentarz na moim blogu (noc-polarna). Cieszę się, że prolog przypadł Ci do gustu.
    Twojego bloga znalazłam jakiś czas temu (chyba był na nim dopiero pierwszy rozdział) i skuszona ślicznym wilczkiem w szablonie - jestem maniaczką wszelkich psowatych - zapisałam go sobie, żeby przeczytać później. Zachęciło mnie też Vancouver, bo po ostatnich zimowych Igrzyskach Olimpijskich mam szczerą chęć kiedyś je odwiedzić. Na pewno jest tam dużo lepiej, niż na gorących Hawajach, o których marzył Cole xD
    Główny bohater na razie nie za bardzo przypadł mi do gustu. Póki co jest totalnym przeciwieństwem facetów, których lubię, ale kto wie, może planujesz dla niego jakąś metamorfozę :) Za to bardzo podoba mi się Eris i jej perspektywa. Pewnie polubię ją jeszcze bardziej, jeśli zostanie krwiożerczym wilkołakiem, no i ciekawi mnie, w jaki sposób w Twoim świecie nabywa się tą... cechę? Czy też przypadłość, nie za bardzo wiem, jak to nazwać.
    Przepraszam, że tak długo to trwało, i że komentarz taki nieskładny, ale zmogła mnie choroba.
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :)
      Bardzo dziękuję za komentarz. Cieszę się, że blog przypadł ci do gustu! Ha, miłość do psowatych mamy chyba wspólną, bo również je uwielbiam.
      Ja Vancouver podziwiałam jedynie na fotografiach i strasznie mi się tam podoba. Dlatego, mimo że moja wiedza o tym miejscu, nie jest zbyt duża, postanowiłam właśnie tam umieścić akcję opowiadania.
      Cole jeszcze przez jakiś czas będzie wszystkich od siebie odstraszał. Nie jest to sympatyczny, cichutki chłopaczek i pewnie nigdy taki nie będzie, ale z czasem dokonają się w nim jakieś zmiany ;)
      Natomiast Eris jest jego całkowitym przeciwieństwem. Taka pozytywna, sympatyczna dziewczyna.
      Co do stawiania się wilkiem wrócę w którymś z następnych rozdziałów.
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  12. Bardzo przyjemny rozdział :) W przeciwieństwie do Cola, Eris można od razu polubić. Świetnie opisywałaś rozdział z dzikiej, zwierzęcej perspektywy. Nie było najmniejszego problemu z wczuciem się w postać wilka.
    Najfajniejszym fragmentem był ten, kiedy spotkała Cola :) To był on, prawda? Bardzo się nim zafascynowała, kosztem wrodzonej ostrożności. Myślę też, że nie bez przyczyny natknęła się na niego i będzie mieć to wpływ na dalsze losy. Ciekawe tylko jakie one będą?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Eris jest przeciwieństwem okropnego, zrzędliwego Cole'a i faktycznie całkiem łatwo ją polubić.
      I tak w końcówce rozdziału pojawił się Cole. Co do konsekwencji tego zafascynowania, to póki co milczę ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  13. Uwielbiam tematykę wilków. Może i trochę oklepana, ale nigdy nie mam dość (: A szablon jest przepiękny i bardzo dobrze, że jak mówiłaś, to on stał się inspiracją dla tego opowiadania, bo bardzo mi się spodobało. Fajnie, że pokazujesz punkt widzenia dwóch osób - chłopaka i dziewczyny. Ja osobiście raczej nie umiałabym dobrze przekazać punktu widzenia chłopaka, bo tak naprawdę nie wiem, co oni myślą, jak myślą. Dodaję cię do listy opowiadań, które czytam, na moim blogu (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)
      Może tematyka trochę oklepana, ale i tak ją lubię ;D
      Ja również nie wiem, co myślą faceci, lecz w codziennym towarzystwie samych braci i kuzynów jakoś daje radę to sobie wyobrazić xD
      Cieszę się, że ci się spodobało.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  14. Rozdział pochłonęłam w mgnieniu oka. Wydaje mi się jednak to porozumiewanie się wilków zaczerpnięte z serii "Drżenie" Maggie Stiefvater. Mam rację? I nie wiem czemu, ale Eris kojarzy mi się z białą wilczycą, jaką była Shelby w tej samej książce. Ogólnie to rozdział przyjemnie się czytało. Masz cudne opisy! :) Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale nie miałam czasu na nic ;/ Dlatego od razu biorę się za czytanie kolejnego rozdziału ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Co do porozumiewania się to masz rację ;) Strasznie podobała mi się ta książka i bez bicia przyznaję, że wykorzystałam coś podobnego w moim opowiadaniu.
      Niee, Eriska nie jest podobna do Shelby. Może odrobinę, ale to pozytywna postać, przywiązana do swojego człowieczeństwa.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  15. Ja nie mogę z tobą kobieto. tempo twojego pisania i dodawania rozdziałów jest niesamowite. I jak zwykle narobiłam sobie zaległości :P
    A więc Eris jest wilkiem. A raczej - wilkołakiem, bo wywnioskowałam z tego, że jest po prostu człowiekiem, który zmienia się w wilka. Ale zafascynowały mnie jej myśli o chłopaku, którego widziała ( a co do którego tożsamości mam podejrzenia ^^). Wynikałoby z tego,że naprawdę ma instynkt jak to zwięrzę, ale mnie się wydaje, że to jej rozeznanie w ludzkiej naturze, przeglądanie ludzi na wskroś działa też w jej ludzkiej postaci :D mam nadzieję,że zrozumiałaś coś z tego zdania ^^
    Początek wspaniały. czytam dalej, nie mogę się doczekać co przyniosą następne rozdziały ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziewczyno! Jak miałoby się nie spodobać? To było... idealnie opisane, wszystko na swoim miejscu. Nie lubię tego, że jak chcę się zabrać za komentowanie czegoś co naprawdę mi się podoba, to nie potrafię napisać nic mądrego ^^ W ogóle to mogłabym się podpisać pod większością tego, co napisali już inni.
    Jak czytałam to w pierwszej chwili mi się Zmierzch narzucił, może dlatego, że nigdy innej książki nie czytałam, w której byłyby wilki. Jak tak teraz myślę to pod następnymi rozdziałami pewnie będę znów tak nieoryginalna, żeby pisać, że mi się podobało... no, ale podobało mi się. Szczególnie, że uwielbiam jak ktoś zwraca uwagę na szczegóły, tak jak te chwasty co jej się przylepiały do łap i brzucha. Lubię takie drobiazgi :D

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy